Established 1999

SZTUKA MANIPULACJI

1 czerwiec 2014

Przezorna autodeprecjacja - 2.06

Głupi mają łatwiej. Ci, którzy udają głupich też. Bo nie trzeba być aż głupim, żeby uchodzić za głupka. Wystarczy odrobina sprytu połączona z pohamowaniem miłości własnej – pisze prof. Mirosław Karwat.

Wystarczy odrobina sprytu połączona z pohamowaniem miłości własnej. Trzeba po prostu znieść – z dyskretnym (bo nieujawnianym) poczuciem humoru, a nawet z poczuciem własnej przewagi – opinię zwierzchnika lub bezprawnego prześladowcy, czasem opinię całego otoczenia, że jesteśmy głupkiem, przygłupem, idiotą, debilem. Ba, znieść nie tylko opinię – w postaci wyraźnych, a nawet natrętnych sugestii – ale i wypowiedzi lub gesty obraźliwe, przepełnione lekceważeniem, pogardą, rozmyślnie znieważające (w rodzaju „Głupi jesteś”, „Jesteś nierozgarnięty”, „Ty idioto”), w których ktoś demonstruje swoją arogancję i satysfakcję z własnego przekonania, że jest kimś lepszym.


Jest to recepta dla wszystkich tych, którzy związani są – lub wręcz zniewoleni – jakimś stosunkiem podporządkowania w formalnej hierarchii (społecznej – np. stanowej, klasowej, w ściśle zawodowej – zwłaszcza w rozmaitych służbach zmilitaryzowanych czy w każdym razie opartych na zasadzie bezwzględnej dyscypliny i dyspozycyjności). Recepta szczególnie wskazana wtedy, gdy doskwiera nam nie tylko formalne (lub zwyczajowe) uprawnienie kogoś do narzucania nam swoich opinii, decyzji i wymagań oraz do uzależniania nagród, awansów lub kar od stopnia posłuszeństwa, lecz również, może przede wszystkim, nadużywanie tych uprawnień, przeistaczanie władzy w obrządek megalomanii, w narzędzie kompensacji własnych kompleksów.


Wszak wiadomo: im głupszy (a w każdym razie – im mniej kompetentny, im bardziej bezradny wobec swoich zadań) jest np. zwierzchnik, pracodawca czy inny patron, tym mocniej nadrabia miną, tym bardziej chce wydać się pewny siebie, zdecydowany, stanowczy. A osiąga ten cel podkreślaniem swojej ważności, wyższości, apodyktycznym stylem zwracania się do ludzi od siebie zależnych, przerzucaniem własnego kłopotu ze zdefiniowaniem zadań na wykonawcę niespójnych, mętnych lub ewidentnie błędnych poleceń, rozkazów na wykonawcę. Irytacją reaguje na każdy przejaw samodzielnego i krytycznego myślenia, który choćby aluzyjnie daje do zrozumienia, że jakieś żądanie nie ma sensu albo że to samo można by i należałoby zrobić inaczej. Ważniak, któremu brak argumentów, czego jednak przyznać nie może, sięga po argument władzy i siły.


W mentalności i emocjach ważniaka zakodowane jest, że wszelka sytuacja nie tylko oporu, ale chociażby dyskusji i alternatywności godzi w majestat jego władzy, a tym samym w jego osobisty prestiż i oczywiście w dobre samopoczucie. Dlatego właśnie inicjatorzy i egzekutorzy głupich lub co najmniej nieprzemyślanych decyzji zwykle do końca (niechlubnego, żałosnego) upierają się przy swoich postanowieniach lub opiniach, a własnej mądrości i nieomylności chcą dowieść zakrzykując podwładnych, poddanych czy petentów urzędzie, znieważając ich, nawet próbując upokorzyć. Psycholog zapewne podpowiedziałby nam, że to dość typowy sposób obrony własnej dobrej samooceny: tłumiąc innych tłumię własne wątpliwości czy przebłyski zrozumienia, że się zagalopowałem i wyszło głupio.


Odpowiedzią skuteczną na tępotę lub irracjonalny upór i strach maskowany pychą oraz wrzaskiem, jeśli karany jest opór wyrażający rację i rozsądek ludzi opornych, jest taktyka przemyślnej i przezornej autodeprecjacji, czyli pomniejszania własnej wartości. Ten, kto sam siebie degraduje – podkreślaniem, że coś go przerasta, czegoś nie jest w stanie ogarnąć swoim rozumkiem – w rzeczywistości rozbraja brutalny nacisk i zapewnia sobie taryfę ulgową, a nawet bezkarność. Bo jak tu karać czy ścigać kogoś, kto jest po prostu zbyt głupi, może umysłowo upośledzony?


Te prawdę dawno już rozgryźli wielcy twórcy literatury, kreśląc postacie rzekomych prostaczków, poczciwych głuptasów w rzeczywistości uosabiających zdrowy rozsądek, racjonalnie uświadomiony i ukierunkowany instynkt przetrwania w warunkach opresji, ideologiczno-ustrojowego szaleństwa, zbiorowego obłędu i amoku. Bodaj najstarsza jest pod tym względem tradycja przeciwstawienia wielkich panów – zadufków oraz ich pokornych, a w rzeczywistości sprytnych sług tudzież mężczyzn-tyranów i przemyślnych, przewrotnych niewiast znoszących na co dzień praktycznie potwierdzany pogląd, iż nie są od myślenia lub nie są do niego zdolne, lecz właśnie z tej pozycji sterujących sytuacją. Ucieleśnieniem takiej przewrotnej walki plebejusza słabszego skazanego też na brak poszanowania dla jego godności stał się, jak wiadomo, „dzielny wojak” Szwejk. Kiedy czytamy genialne dzieło Haszka, uświadamiamy sobie, iż pokorne i gorliwe znoszenie oraz potwierdzanie impertynencji zwierzchników, uwag na temat własnego nierozgarnięcia itp. niekoniecznie jest masochizmem lub tym bardziej dowodem głupkowatej poczciwości.


Trafnie określił tę taktykę Robert Musil w swej prelekcji O głupocie (R. Musil, Człowiek matematyczny i inne eseje, Warszawa 1995):


(…) przezorność nakazuje nie ujawniać swojej mądrości. Jest rzeczą prawdopodobną, że ta pełna nieufności i dziś w ogóle już niezrozumiała ostrożność wywodzi się jeszcze z czasów, kiedy słabszy istotnie był mądry, jeśli nie okazywał, że nim jest: jego mądrość mogłaby się stać dla silniejszego niebezpieczna! Głupota natomiast usypia nieufność, działa, jak się to dziś jeszcze mówi, „rozbrajająco”. Ślady tego dawnego sprytu i chytrze udawanej głupoty widoczne są do dziś w stosunkach zależności, kiedy siły rozłożone są tak nierówno, że słabszy szuka ratunku w udawaniu głupszego, niż jest; odnajdujemy je np. w tak zwanej chłopskiej przebiegłości, w stosunkach panujących między służącymi a uczenie wysławiającym się państwem, w stosunku żołnierza do przełożonego, ucznia do nauczyciela i dziecka do rodziców. Mniej drażni tego, kto ma władzę, że słaby nie potrafi, niż że nie chce. Głupota doprowadza do nawet „do rozpaczy”, a jest to niewątpliwie stan osłabienia!”


Taktyką tą rządzi paradoks: Jeśli chcesz być mądrzejszy (poza tym, że bezpieczny) w obliczu głupoty silniejszego, a z prześladowcy uczynić głupca, to śmiało (byle mądrze i konsekwentnie) udawaj głupka.


PROF. DR HAB. MIROSŁAW KARWAT


politolog, specjalność: teoria polityki i socjotechnika


Uniwersytet Warszawski

W wydaniu nr 151, czerwiec 2014, ISSN 2300-6692 również

  1. WPUSZCZANI W KANAŁ

    Przekop a sprawa polska - 23.06
  2. JAK ZARABIAĆ Z KLASĄ

    Koniak nad Wisłą - 18.06
  3. POZNAJ DOBRĄ ŻYWNOŚĆ

    Piknik z ambasadorką Bielucha - 14.06
  4. SM BIELUCH

    Nowy prezes spółdzielni - 10.06
  5. JAPOŃSKA WHISKY

    Cena smaku - 10.06
  6. SIŁA OPINII

    Sprawdziłem, polecam - 9.06
  7. ULICAMI WARSZAWY

    Marsz dla Jezusa - 9.06
  8. Z KRONIKI BYWALCA

    Wystawa artystów z Polski i Tajlandii - 23.06
  9. D-DAY I CO Z TEGO?

    Higieniści - 6.06
  10. LEKTURY DECYDENTA

    Każdy może zostać supermenem - 23.06
  11. POLSKA MOTORYZACJA

    Optymizm producentów samochodów - 4.06
  12. IMR ADVERTISING BY PR

    Bieluch Media Tour - 4.06
  13. ANGLIK IN POLAND

    Robin Hood był pierwszy - 4.06
  14. TP NR 25

    Nietykalni - 18.06
  15. DIAGNOZY DLA POLSKI

    Elity do naprawy - 2.06
  16. DECYDENT SNOBUJĄCY

    Poniedziałek, 30.06 – Złowrogi fudyzm
  17. SZTUKA MANIPULACJI

    Przezorna autodeprecjacja - 2.06
  18. I CO TERAZ?

    Czekamy na wisienkę - 25.06
  19. FILOZOFIA I DYPLOMACJA

    Inni wyciągają wnioski... - 23.06
  20. BIBLIOTEKA DECYDENTA

    Milion sprawiedliwych - 9.06