2 czerwiec 2009
Proste, jak konstrukcja cepa
Nie przypuszczam, żeby powstały w naszym kraju enklawy, gdzie na widok Murzyna dzieci będą wołały: „o dziki przyjechał”. Ale kto wie?! Dużo dziwnych rzeczy nawywijaliśmy w przeszłości – pisze Andrzej Will.
ANDRZEJ WILL
Stoimy, my polskie społeczeństwo, przed historyczną decyzją. Decyzją, jaką społeczeństwa, narody, podejmują raz na kilka stuleci. Czerwcowe referendum rozstrzygnie czy dojrzeliśmy do bycia obywatelami świata, czy też pozostaniemy zaściankiem Europy z swoimi fobiami, pretensjami do wszystkich o wszystko, zasklepieni w kręgu wyimaginowanych światów i wyobrażeń. Wyrażenie woli przystąpienia do Unii nie będzie, oczywiście, otwarciem wrót do krainy “wszelkie
j szczęśliwości”, ale pierwszym, po wiekach, wejściem do europejskiej wspólnoty. Innymi słowy, do swobodnej wymiany idei, ludzi, produkcji, usług i innych wytworów ludzkiej aktywności.
To duża frajda móc sięgać bez skrępowania do skarbnicy europejskiego dorobku, bywać w miejscach owianych legendą, o których jedynie czytaliśmy. Znakomite i pouczające doświadczenie. Gdyby tak jeszcze znać języki, to by dopiero było… Z tą znajomością języków trochę przesadziłem. Coraz więcej młodych ludzi pilnie uczy się języków obcych, a i starsi zaczynają sięgać po samouczki i rozmówki. Resztę wymusi codzienność według reguły “coś za coś”. Jeśli chcesz wyjeżdżać, zwiedzać, bywać, musisz umieć się porozumieć. Nie umiesz – siedzisz w domu.
Powoli, po pierwszym zachłyśnięciu się możliwościami, przyjdzie nam zmierzyć się z “innym światem”. Światem postaw, rozumienia rzeczywistości, aktywności, lokalnego egoizmu i jednocześnie otwartości. Światem, w którym teraźniejszość, dzień dzisiejszy jest wartością. Światem, w którym historia jest jedynie nauką, polem badań, a nie ołtarzem, piętnem krępującym radość z codziennego życia. Ktoś może rezolutnie stwierdzić: “nie będę tam jeździł”, ale to oni będą przyjeżdżać. Nie będzie możliwości zamknąć się w getcie. Chyba, że na własne życzenie.
Nie przypuszczam, żeby powstały w naszym kraju enklawy, gdzie na widok, na przykład, Murzyna dzieci będą wołały: “o dziki przyjechał”. Ale kto wie?! Dużo dziwnych rzeczy nawywijaliśmy w przeszłości, więc i ten przykład oby tylko pozostał przykładem .
Ujmując zjawisko wstąpienia do Unii statycznie lub też jako akt jednorazowy rysuje się bardzo ładny obrazek z wieloma odcieniami w wesołych, jasnych
barwach zachodzącego lub wschodzącego słońca w Katalonii czy też Prowansji. W rzeczywistości to nie będzie obrazek, to będzie, przepraszam, to jest dynamiczny, pełen sprzeczności i jednocześnie harmonii, tętniący życiem świat odbiegający od naszych wyobrażeń. Odbiegający od naszych przyzwyczajeń i nawyków, stereotypów i standardów.
Czeka nas trud przebudowania
systemu wartości i dostosowania naszej wewnętrznej siatki pojęć i ocen do poziomu umożliwiającego komunikowanie się z społecznościami Unii. Nie będzie to łatwy proces. Dostosować nasze standardy pojmowania rzeczywistości, obrosłe różnymi naleciałościami, garbami historii, fobiami i wyobrażeniami będzie gigantyczną pracą.
Ale musimy, w dobrze pojętym naszym polskim interesie, podjąć ją i wykonać. Im szybciej, tym lepiej dla nas i naszych następców. Następców, aby nie używać wyświechtanego już określenia – dla naszych dzieci i wnuków. Jesteśmy im to winni, winni za historię naszych ojców i dziadów między innymi po to, aby zachowany został ciąg logiczny społecznego rozwoju. Aby, używając górnolotnych sformułowań, dokonało się historyczne przesłanie “życia we w
spólnocie”. Nienowa to myśl, ma ona długą i kretą drogę, skomplikowaną i pełną dramatyzmu historię. I teraz właśnie jest szansa. Zwołajmy więc “pospolite ruszenie” i idźmy w “nowe”.
Ten fragment brzmi jak wiecowa agitacja, ale zostałem sprowokowany do takiego tonu doniesieniami prasowymi, dziwnymi doniesieniami. Raz po raz prasa donosi, że “przekręt”, że minister taki “to i to”, a tam znowu premier, że “tak i tak”, że rozłam, korupcja, wręcz mafia.
Wrzask i frontalny atak na ekipę i ugrupowanie obecnie rządzące. Tak, jakby wyszukiwanie prawdziwych i wyimaginowanych zarzutów w dniu dzisiejszym było najważniejsze. Informacje o Unii wymieszane z “rewelacjami” naprawiaczy i detektywów uczyniły z publikatorów i komunikatów mieszankę podobną do bigosu. Bigosu, w którym jest wszystko poza smakiem, przyzwoitością i nierzadko uczciwością. O dziwo, w tym “warzeniu bigosu”, a może “politycznego piwa”, prym wiodą pisma o nie polskim rodowodzie kapitałowym.
Czyżby wykonywany był dziwny plan “odwrócenia uwagi”, a może nie
wszystkim jest na rękę nasze członkostwo w Unii? Może poniektórzy zdają sobie sprawę, że z chwilą wejścia Polski do Unii skończy się ich uprzywilejowana pozycja i trzeba będzie podporządkować się unijnemu prawu?
W tym miejscu muszę postawić kropkę n
ad “i”. Jestem za pełnym i rzetelnym wyjaśnianiem wszystkich podejrzeń, nieprawości, nieprawidłowości, przejawów korupcji i niekompetencji, ale na Boga, na to przyjdzie czas. Dzisiaj stoimy przed historycznym wyborem, a prasa nam donosi, “kto, z kim i za ile”. Panowie “uprzejmie donoszący” istnieje przecież gradacja ważności, co pierwsze i nadrzędne, a co w drugiej kolejności.
Chyba
, że koniecznie ktoś chce zrobić z nas europejskich pariasów. Mam pełne przekonanie, że nasze społeczeństwo dostrzeże szanse, jakie daje Unia i nasza w niej obecność i mimo tego prasowego szumu, zgiełku i zamętu podejmie decyzję otwierającą drogę ku przyszłości. My po prostu nie mamy innej drogi i jest to oczywiste, i – jak mówi jeden z moich znajomych – proste jak konstrukcja cepa.
Wydawca nie zgadza się
z niektórymi poglądami autora.
Andrzej Will
NIEUCZESANE REFLEKSJE
Proste, jak konstrukcja cepa
Nie przypuszczam, żeby powstały w naszym kraju enklawy, gdzie na widok Murzyna dzieci będą wołały: „o dziki przyjechał”. Ale kto wie?! Dużo dziwnych rzeczy nawywijaliśmy w przeszłości - pisze Andrzej Will. więcej...