2 czerwiec 2009
Mantra dla rządu / Investment climate
To nie mocna czy słaba złotówka jest głównym elementem decydującym o poziomie polskiego eksportu. Główny hamulec wzrostu w tym obszarze to obciążenia biurokratyczne – pisze Michał Dembiński.
Eksport to dziś główna siła napędowa polskiej gospodarki. Przedsiębiorca, który rozumie uwarunkowania rynku krajowego, na którym konsument – zarówno ten korporacyjny jak i indywidualny – generalnie cierpi dziś na “syndom pustej kieszeni” wie, że siła nabywcza znajduje się poza granicami Polski.
Przedsiębiorca ten tak zarządza sprzedażą, aby poradzić sobie z problemem słabej siły nabywczej w Polsce. Badanie GUS opublikowane w maju br. pokazało, że polscy eksporterzy osiągają lepsze wyniki finansowe, niż te firmy, które koncentrują swoje wysiłki marketingowe na rynku krajowym.
Wystarczy spojrzeć na wymianę handlowa pomiędzy Polską a Wielką Brytanią. Eksport brytyjski do Polski utrzymuje się na praktycznie stałym poziomie przez minione sześć lat, wahając się pomiędzy 1,2 i 1,4 mld GBP rocznie. Polski eksport do Wielkiej Brytanii z roku na rok dynamicznie wz
rasta. W 1997 r. Polska odnotowała deficyt w wymianie handlowej z Wielką Brytanią na poziomie 800 mln GBP. W 2002 r. deficyt ten wyniósł zaledwie 29 mln GBP. W roku ubiegłym wartość eksportu z Polski do UK wyniosła blisko 1,3 mld GBP, z czego większość stanowiły surowce oraz samochody. Jednak główny potencjał eksportowy Polski do Wielkiej Brytanii tkwi w 15.000 małych i średnich przedsiębiorstwach, których produkty w znacznym stopniu przyczyniły się do ubiegłorocznego wzrostu eksportu do UK. Jednocześnie wydaje się, że wynik ten został osiągnięty pomimo polityki rządu, a nie dzięki jego wsparciu.
W maju br. odwiedziłem III Tyskie Targi Budownictwa i Przedsiębiorczości. Towarzyszył mi przedstawiciel brytyjskiej firmy handlowej z Wielkiej Brytanii, który przyjechał właśnie do Polski na rekonesans (w planach ma również wizyty w pozostałych krajach kandydujących). Pierwsze spostrzeżenie, jakiego dokonał w Polsce, to ogromna liczba małych, często rodzinnych firm produkujących towary, które znakomicie sprzedawałyby się w Wielkiej Brytanii. Szczególnie dotyczy to produktów o bardzo wysokiej jakości, ale w cenach cztero-, a często sześciokrotnie niższych niż w Wielkiej Brytanii. I tak: z produktów rzemieślniczych np. drewniane parkiety, drzwi dębowe, witraże, wyroby kowalstwa artystycznego; z innych wyrobów np. ekologiczne kominki na węgiel, elektryczne trzykołowe wózki dla niepełnosprawnych, aluminiowe lampy ogrodowe, itd.
Podczas wizyty na targach wyczułem niepokojący sceptycyzm wśród polskich rzemieślników i producentów. Z jednej strony dostrzegają potencjał eksportowy na nowym rynku, z drugiej zaś widzą wiele barier – w tym dwie największe: trudności w pozyskiwaniu kapitału, choćby w formie przystępnego kredytu, na inwestycje umożliwiające zwiększenie produkcji adekwatnie do potencjalnych zamówień oraz biurokracja wiążąca się z nieuniknionym wobec zwiększenia produkcji rozwojem firmy.
Podobne wrażenie odniosłem także podczas spotkania przedstawicieli naszej Izby z przedsiębiorcami z Grodziska Mazowieckiego w marcu br. Przedsiębiorcy zaprezentowali nam swoje wyroby. Wszystkie najwyższej jakości – od skórzanych siodeł i butów do jazdy konnej, poprzez meble dębowe (niektóre już eksportowane aż do Japonii), broń białą, repliki średniowiecznych książek po ogrodnicze spryskiwacze. Także tu podnoszono obawy, że w przypadku dużego zamówienia z zagranicy, większość z tych firm może stanąć wobec problemu z jego realizacją, z powodów przedstawionych powyżej.
Nowoczesne technologie, zwłaszcza Internet, umożliwiają klientowi dokonanie zamówienia wybranych produktów “na miarę”, bez konieczności odbywania uciążliwej i czasochłonnej podróży. Na przykład, nabywca z Wielkiej Brytanii pragnący kupić oryginalną metalową furtkę do swojego ogrodu mógłby odwiedzić witrynę polskiego kowala artystycznego, obejrzeć dostępne modele, określić wymagane wymiary furtki, wpłacić zaliczkę “on-line” i czekać na dostawę oraz instalację furtki przez przedstawiciela producenta w Wielkiej Brytanii. I znów, wydaje się, że niewielu jest polskich przedsiębiorców prowadzących małe zakłady rzemieślnicze czy produkcyjne zdających sobie sprawę z potencjału e-commerce, umożliwiającego ekspansję na rynki zagraniczne wyjątkowo niskim kosztem.
To nie mocna czy słaba złotówka jest głównym elementem decydującym o poziomie polskiego eksportu. Główny hamulec wzrostu w tym obszarze to obciążenia biurokratyczne związane z prowadzeniem średniego i dużego przedsiębiorstwa, które często powstrzymują polskich przedsiębiorców od podejmowania aktywnych działań prowadzących do rozwoju firmy. To wymogi formalne potocznie zwane “papierkologią”, rozliczne formularze, które przedsiębiorcy w Polsce zobowiązani są wypełniać, skutecznie uniemożliwiające im skupienie się na zasadniczej roli: budowaniu dobrobytu kraju i tworzeniu miejsc pracy. To nadal niestabilny (i często nieprzewidywalny) system podatkowy i prawny.
Dlaczego na przykład firmy zobowiązane są do rozliczania CIT, PIT i VAT co miesiąc? Rozumiałbym to pr
zy hiperinflacji na poziomie 800 proc. w skali roku, ale…
Uprzejmie prosiłbym rząd oraz posłów wszystkich ugrupowań politycznych do powtarzania kilka razy dziennie następującej mantry:
“Małe i średnie przedsiębiorstwa są głównym motorem rozwoju gospodarczego. To one przyczyniają się do wzrostu dobrobytu Polaków. To one tworzą miejsca pracy.” Hamując rozwój tych firm dławi się rozwój gospodarczy. Uwolnijcie, Panie i Panowie, ich potencjał ekspansji na rynki zagraniczne, a Polska doświadczy kolejnego gospodarczego bumu.
MICHAŁ DEMBIŃSKI
,
redaktor portalu biznesowego
www.bpcc.org.pl
Tłumaczenie na jęz. polski: Ewa Świętochowska
NIEUCZESANE REFLEKSJE
Proste, jak konstrukcja cepa
Nie przypuszczam, żeby powstały w naszym kraju enklawy, gdzie na widok Murzyna dzieci będą wołały: „o dziki przyjechał”. Ale kto wie?! Dużo dziwnych rzeczy nawywijaliśmy w przeszłości - pisze Andrzej Will. więcej...