2 czerwiec 2009
Gazowe meandry
W sektorze nawozów azotowych podstawowym surowcem do produkcji jest gaz ziemny. Jego udział w kosztach wyrobu wynosi 40-60 proc. Nietrudno się zatem domyślić jakie skutki dla konkurencyjności polskich przedsiębiorstw na nawozowym, europejskim rynku ma jego cena – pisze Marek Nowakowski.
Tańszy gaz pozwoli utrzymać miejsca pracy w zakładach azotowych
Firmy produkujące nawozy azotowe w Polsce dają prace kilkunastu tysiącom osób. Są regiony, które w znacznym stopniu “żyją z azotów”: Puławy, Police, Tarnów, Kędzierzyn. Ich społecznościom nie jest obojętna przyszłość tych zakładów. W świetle integracji europejskiej walka o ich przyszłość jest przede wszystkim walką o utrzymanie miejsc pracy w kilku regionach kraju.
POLSKIE “AZOTY”
ZAGROŻENIEM DLA
UNII EUROPEJSKIEJ
Kraje
Unii Europejskiej dysponują nadwyżką mocy produkcyjnej nawozów azotowych
w stosunku do potrzeb własnego rolnictwa. Ponadto, zapotrzebowanie na nawozy azotowe
w Europie do 2012 roku będzie stopniowo spadać. Z danych Dyrekcji Generalnej ds. Handlu, Przedsiębiorstw i Rolnictwa Komisji Europejskiej wynika, że rynek nawozów azotowych krajów członkowskich Unii stopniowo zmniejsza się, od szczytowego poziomu 11,4 mln ton N w 1987/88 roku, do około 9,2 mln ton N w 2001/2002 roku.
Według opracowania p.t. “Prognozy dotyczące produkcji żywności, upraw i zużycia nawozów w Unii Europejskiej w latach 2002-2012” zapotrzebowanie rolnictwa europejskiego w 2012 roku wyniesie ok. 8,8 mln ton N.
Obecne zdolności produkcyjne nawozów azotowych w krajach Unii Europejskiej przekraczają o ponad 3 mln ton N potrzeby rynku w tych krajach. Kraje kandydujące do Unii, w tym zwłaszcza Polska, także dysponują nadwyżką mocy produkcyjnych w stosunku do potrzeb własnych rynków. W Polsce zapotrzebowanie na nawozy azotowe ustabilizowało się na poziomie ok. 1 mln ton N. Tymczasem zdolności produkcyjne nawozów azotowych w Polce wynoszą ok. 1,7 mln ton N.
Łącznie, w Europie występuje wyraźna nadwyżka zdolności produkcyjnych w stosunku do potrzeb europejskiego rynku. Jej cześć pochłonie eksport na rynki trzecie, lecz widać wyraźnie, że część obecnych producentów nawozów azotowych musi zmniejszyć produkcję. Gdzie to się stanie? Odpowiedź na to pytanie poznamy wkrótce, nie później niż w ciągu roku (sezonu rolniczego) od przystąpienia Polski do Uni
i.
SYTUACJA PRZEDSIĘBIORSTW
NAWOZOWYCH W POLSCE
Nawozy azotowe wytwarzane są w Zakładach Azotowych w Kędzierzynie, Zakładach Azotowych w Tarnowie, Zakładach Azotowych w Puławach, Zakładach Chemicznych Police oraz Anwilu Włocławek. Wszystkie (za wyjątkiem Anwilu) są spółkami należącymi do Skarbu Państwa. Większość z nich ma złą sytuację finansową. Relatywnie, w najlepszej sytuacji są Z.A. Puławy i Z.Ch. Police, w których skutecznie prowadzone są procesy restrukturyzacyjne.
Z.A. Puławy, oprócz produkcji mocznika, mają dwie wytwórnie melaminy, do której surowcem jest mocznik. Melamina jest jednym z najważniejszych związków pozwalających wytworzyć całą gamę żywic, na których bazuje przemysł laminatów, klejów i lakierów, a także przetwórstwo tworzyw sztuczny
ch dla potrzeb elektroniki i wytwórstwa przedmiotów powszechnego użytku domowego.
Produkcja melaminy jest jednym z najbardziej zaawansowanych technologicznie procesów w przemyśle chemicznym.
Puławy wkrótce powiększą zdolności wytwórcze o ok. 30 proc., stając się największym producentem w Europie i czołowym producentem na świecie.
Melamina jest towarem o bardzo dobrych perspektywach rynkowych. Daje to szansę na poprawienie sytuacji finansowej firmy.
Dla Polic produkcja nawozów azotowych nie jest zajęciem głównym. Tylko ok. 20 proc. ich przychodów pochodzi ze sprzedaży nawozów azotowych.
Czy gaz ziemny używany do produkcji przez zakłady azotowe może być tańszy?
W sektorze nawozów azotowych podstawowym surowcem do produkcji jest gaz ziemny. Jego udział w kosztach wyrobu wynosi 40-60 proc. Nietrudno się zatem domyślić jakie skutki dla konkurencyjności polskich przedsiębiorstw na nawozowym, europejskim rynku ma jego cena. Puławy zużywają 700-900 mln metrów sześciennych gazu ziemnego. Zużycie jeszcze wzrośnie p
o oddaniu do eksploatacji instalacji Melamina III, co powinno nastąpić jeszcze w tym roku. Police zużywają ok. 600 mln m sześciennych gazu. Podobne ilość zużywają łącznie Kędzierzyn i Tarnów. Szacunkowo można przyjąć, że zakłady produkujące nawozy azotowe zużywają na poziomie 2 mld metrów sześciennych gazu rocznie.
Skąd pochodzi gaz używany przez przemysł chemiczny? Według dostępnych danych w Polsce zużywa się ok. 12 mld m sześciennych gazu rocznie. Z tego ok. 4 mld to wydobycie własne. Reszta pochodzi z importu, głównie z Rosji. Gaz zużywany przez producentów nawozów, to gaz importowany (ze względu na jego parametry techniczne
i chemiczne). A więc producenci nawozów zużywają ok. ¼ całego importu gazu. Są jego kluczowymi odbiorcami.
Cena, którą Polska płaci za gaz dostarczany przez Gazprom, kształtuje się na poziomie ok. 130 USD za 1000 metrów sześciennych gazu, podczas gdy np. Ukraina płaci 40-50 proc. tej kwoty, a cena gazu kupowanego przez Niemcy kształtuje się na poziomie 115 USD..
Oczywiście, powstaje pytanie: czy można kupić tańszy gaz? Odpowiedź brzmi – tak, można. Wprawdzie kupowanie gazu za granicami Polski (import) jest czynnością koncesjonowaną przez państwo, ale np. Zakłady Azotowe Puławy mają taką koncesję (nie tylko na import, ale także na obr
ót). Teoretycznie więc, mogą kupować tańszy gaz, są podmiotem uprawnionym przez państwo do takiej działalności. Oprócz Puław koncesję mają także Police, ORLEN i Węglokoks.
Dlaczego zatem przedsiębiorstwa przemysłu chemicznego nie kupują tańszego gazu?
Odpowiedź tkwi w możliwości jego transportu. Jedynie PGNiG ma zdolności transportu gazu (gazociągi). Czy może je udostępnić? Teoretycznie tak, a nawet – zgodnie z Prawem Energetycznym i zawartą w niej zasadą TPA – powinien. W dużym uproszczeniu TPA, Third Party Access, oznacza obowiązek udostępnienia zdolności przesyłowej w sytuacji, gdy dostawca i odbiorca gazu podpisali stosowny kontrakt kupna. Gdyby to jednak uczynił, wówczas zmniejszyłby możliwość sprzedaży własnego gazu, który zakupuje m.in. w Gazpromie i którego ma w nadmiarze. Tak więc, PGNiG – motywując to powyższą przesłanką – konsekwentnie odmawia udostępniania swojej infrastruktury do przesyłu “obcego” gazu.
Można by nawet zrozumieć te logikę, gdyby nie poniżej wymienione okoliczności.
Według dostępnych informacji PGNiG kupiło w ub. roku w transakcjach spotowych ok. 2 mld m sześciennych gazu, tj. mniej więcej tyle, ile zużywają rocznie zakłady azotowe. Transakcja obyła się po cenach niższych niż wynika to z kontraktu z Gazpromem. PGNiG poprawił tym samym swój wynik finansowy, bo ten sam gaz sprzedał odbiorcom z wyższą marżą. Oznacza to jednak, że nie odpowiada prawdzie argument o niemożliwości udostępniania zdolności transportowych innym dostawcom z powodu bezwzględnego priorytetu dla transportu gazu zakupionego na podstawie “kontraktu stulecia” od Gazpromu.
Powstaje pytanie, dlaczego PGNiG może kupować gaz w transakcjach spotowych, nie mogą zaś tego czynić zakłady azotowe, dla których gaz ziemny jest surowcem do produkcji, a nie prostym nośnikiem energii? Cena gazu decyduje o ich konkurencyjnej pozycji na rynku. Jest przesłanką utrzymania miejsc pracy. Generuje problem społeczny za rozwiązywanie którego odpowiada ten sam właściciel, który odpowiada za przychody PGNiG-u.
Potrzebna jest więc racjonalna polityka gospodarcza, widziana w perspektywie nieco szerszej, niż tylko przychody jednego nawet tak znaczącego przedsiębiorstwa, jakim jest PGNiG. Zwłaszcza, że kondycja finansowa zakładów azotowych ma także wpływ na sytuację finansową PGNiG. Zadłużenie producentów nawozów wobec PGNiG wynosi ok. 0,5 mld zł.
W raporcie EFMA (European Fertilizer Manufacturers Association), wpływowej organizacji branżowej, reprezentującej głównych producentów nawozów w Europie, przedłożonym trzem Dyrekcjom Generalnym Komisji Europejskiej (ds. Przedsiębiorstw, ds. Konkurencji i ds. Rozszerzenia Unii Europejskiej) uznano zadłużenie wobec PGNiG za przejaw niezgodnego z zasadami Unii Europejskiej udzielania pomocy państwa dla przemysłu nawozowego.
Po wejściu Polski do Unii Europejskiej, być może pod presją EFMA, kwestia nabierze ostrzejszego wymiaru, Komisja Europejska będzie energicznie domagała się zaprzestania “subsydiowania” tą drogą, uznając, że jest to
“unfair competition” w stosunku do europejskich konkurentów.
Wydaje się konieczne rozwiązanie tego problemu przed 1 maja 2004 r. Spłata długów wobec PGNiG wymaga poprawy płynności finansowej producentów nawozów. Jednym z możliwych sposobów obniżki kosztów produkcji nawozów azotowych i zwiększenia sprzedaży może być przyzwolenie na dokonanie zakupu gazu bezpośrednio przez uprawnione zakłady chemiczne. To poprawi ich sytuacje finansową i pozwoli na pełną spłatę zadłużenia wobec PGNiG. By jednak utrzymać dotychczasowe przychody PGNiG uzyskiwane z tytułu transportu gazu, zachować można na obecnym poziomie opłatę przesyłową, pobieraną za transport gazu. A więc tańszy gaz dla zakładów chemicznych, utrzymanie opłat przesyłowych na dotychczasowym poziomie – umacnia konkurencyjną pozycję polskich przedsiębiorstw azotowych. Daje im możliwość szybkiej spłaty zadłużenia wobec PGNiG. Jest to korzystna sytuacja zarówno dla PGNiG jak i zakładów azotowych. Takie rozwiązanie zasadniczo poprawia perspektywy tego sektora wielkiej syntezy chemicznej.
Na początek, przyzwolenie na takie dzianie mogłoby dotyczyć przynajmniej tej części gazu, która – po przerobie na mocznik lub melaminę – zostałby wyeksportowana. Dostawcą “tańszego” gazu może być importer produktu finalnego. Innymi słowy, dawałby on gaz “do przerobu”.
Istotnym czynnikiem wpływającym na cenę gazu dla odbiorców przemysłowych jest ukrywanie w niej części kosztów dostaw gazu dla odbiorców indywidualnych – tzw. subsydiowanie skrośne – też zresztą niedopuszczalne w krajach UE. Jest to powodowane chęcią ochrony poziomu ceny dla odbiorców indywidualnych ze względów socjalnych. W Polsce cena gazu dla odbiorcy indywidualnego jest tak wrażliwym społecznie problemem, że politycy go unikają. Wcześniej czy później musi on być jednak podjęty, zwłaszcza, że zgodnie z decyzjami Ministerstwa Skarbu Państwa daleko zaawansowane są prace nad przygotowaniem PGNiG do prywatyzacji. Przedsiębiorstwo to będzie zatem musiało policzyć i “pokazać” swoje rzeczywiste koszty i uzasadnić potrzebę ich ponoszenia. Nie ma od tego odwrotu, czego doświadczyły te przedsiębiorstwa infrastrukturalne, które podległy prywatyzacji, tak jak TP S.A. czy wytwórcy i dystrybutorzy energii elektrycznej.
Marek Nowakowski
NIEUCZESANE REFLEKSJE
Proste, jak konstrukcja cepa
Nie przypuszczam, żeby powstały w naszym kraju enklawy, gdzie na widok Murzyna dzieci będą wołały: „o dziki przyjechał”. Ale kto wie?! Dużo dziwnych rzeczy nawywijaliśmy w przeszłości - pisze Andrzej Will. więcej...