Established 1999

SZTUKA MANIPULACJI

18 czerwiec 2009

Intencje pochwał

Egzaltacja jednej pochwały może nas rozśmieszyć, a nawet urazić, powściągliwość i szorstkość innej ucieszyć – pisze Mirosław Karwat.

MIROSŁAW KARWAT



Nawet przesadna pochwała nie musi być nieszczera ani podstępna.


Oto przykład takiej szczerej i życzliwej pochwały na wyrost: chwalimy, na granicy zachwytu, za ładny rysunek dziecko z przeciętnymi zdolnościami. Dlaczego, po co? Tylko z opiekuńczej egzaltacji? Czy też z wyrachowania, bo chcemy wkupić się w jego sympatię – jako dobra mamusia, fajna ciocia? Niekoniecznie. W dodatku spontaniczność wzruszenia nie wyklucza celowości oddziaływania ani adekwatnej diagnozy i oceny na własny użytek.


Z jednej strony, autentycznie nas cieszy i samo w sobie staranie pupila, i nienajgorszy rezultat jego prób i wysiłków. Czujemy potrzebę ekspresji własnego zadowolenia. Prawdziwe zadowolenie, może nawet zaskoczenie (nie podejrzewałem go o takie skłonności, uzdolnienia, cierpliwość) nie wyraża się w mdłej formułce (np. “niezłe”), ale “wybucha” w superlatywie. Emocje zwykle potrzebują mocniejszych środków wyrazu, m.in. słów dosadnych, wyrażeń patetycznych lub pełnych przejęcia.


Z drugiej strony, mamy świadomość, że w samym rysowaniu czy malowaniu przez dziecko nie ma nic nadzwyczajnego ani nietypowego, podobnie jak dość typowym zjawiskiem jest niekonwencjonalność wyobraźni dziecięcej, świeżość i zaskakujący dorosłych charakter skojarzeń dziecka. Również samo w sobie konkretne “dzieło”, choć cieszy nas, to przecież nie powala z nóg (oto mały geniusz malarski). A więc przytomnie rozumiemy, że rysunek czy malowidło mieszczą się w pozytywnej normie, i tylko w normie. Ale też, patrząc z jeszcze innej strony, poczuwamy się do obowiązku, by zachować się nie jak obojętny świadek czegoś normalnego i nie jak surowy, powściągliwy juror w konkursie, lecz jak ktoś, kto rozumie, że każdy dzieciak sam musi dla siebie “odkryć Amerykę”, że to, co dla innych jest już oczywiste, typowe lub banalne, dla niego jest przełomem, objawieniem.


Paradoks polega na tym, że z punktu widzenia dorobku społecznego to jest kolejna powtórka i powielenie gotowego wzoru, a poniekąd “wyważanie drzwi otwartych”, jednakże dla jednostki wkraczającej w życie społeczne jest to jej pierwsze doświadczenie – tym cenniejsze, jeśli własne i silnie przeżyte, a nie abstrakcyjnie wyuczone i postrzegane z dystansu. Taki opiekun dobrze rozumie, że odbiór tej powtórki i debiutu zarazem jest dla małego twórcy sprawdzianem jego własnej wartości. Dlatego odnosi pochwałę do indywidualnej innowacji, a nie do n–tej kopii już znanego wzoru. Miara jest zrelatywizowana do jednostkowego debiutu jako wyczynu, a nie do społecznego standardu.


Splot tych spontanicznych emocji i życzliwych (np. pedagogicznych) kalkulacji sprawia, że nazwiemy ślicznym coś, co jest tylko ładne; niezwykłym coś, co jest tylko pomysłowe; znakomitym coś, co jest po prostu udane i solidne; obiecującym coś, co właściwie już się zakończyło. Dopieszczamy dziecko, byle nie zniechęciło się. I w ogóle chwalimy każdego debiutanta w jakiejkolwiek roli, by wzmocnić jego wiarę w siebie, we własne siły i motywację do dalszego działania.


Nawet jeśli zadanie pedagogiczne wymaga delikatnego przemycenia akcentu krytyki, uchwycenia różnicy między oczekiwaniem lub wzorcem a niedoskonałą próbą, czuwamy, aby to nie zdeprymowało podopiecznego czy partnera. Dlatego na plan pierwszy wysuwamy to, co głaszcze, a nie to, co kłuje. Powiadamy np. do szkolonego strzelca ze zbyt wielkim rozrzutem: “No, niewiele ci już brakuje do dziesiątki” (zachowujemy dla siebie, że to jeszcze ze cztery pola w tarczy).


Wbrew pozorom, podobnie postępujemy wobec siebie w świecie dorosłych – w stosunku do podwładnych, studentów, partnerów w interesach, klientów, naszych dobroczyńców i opiekunów w rolach zawodowych. Pochwała ma działać jak smar: zgrać bez tarcia elementy jeszcze do siebie niedostosowane.


Oczywiście, pochwała szczera i życzliwa nie musi mieć formy kwiecistej i górnolotnej. Ale też jej odbiór zależy nie tylko i nie tyle od natężenia pozytywnych epitetów, ile od kontekstu – od tego, kto w jakich okolicznościach nas chwali. Egzaltacja jednej pochwały może nas rozśmieszyć, a nawet urazić, powściągliwość i szorstkość innej ucieszyć.


Jeśli ocenia nasze cechy lub nasze dokonania ktoś, na czyim uznaniu bardzo nam zależy – np. osoba dla nas autorytatywna lub ktoś, o czyje względy (miłość, przyjaźń, koleżeństwo) zabiegamy – to wówczas ekwiwalentem pozytywnej i wysokiej oceny staje się nawet umiarkowana ekspresja ich pozytywnych wrażeń, np. stwierdzenia “to mi się podoba”, “dobrze się czuję w waszym mieszkaniu”, “robisz to inaczej niż inni”.


W innych przypadkach, gdy obcujemy z ludźmi, którzy są nam obojętni, a w każdym razie równorzędni, wrażenie robi na nas dopiero wypowiedź wyraźnie akcentująca nie tylko aprobatę, ale wyróżnienie, podziw, zachwyt, podkreślająca powody do uznania i założenie, że do tego zobowiązani są wszyscy. Niewiele nas obchodzi i niespecjalnie wzrusza komentarz przygodnego przechodnia “to lubię”, “niezłe”, chyba, że jesteśmy próżni i łakniemy wszelkich dowodów uznania i sukcesu, albo nie jesteśmy pewni własnego gustu, wyboru, postanowienia. Natomiast porusza nas sucha porada mistrza, jak coś ulepszyć lub postawić kropkę nad i – z której to porady wynika, że docenił i nie odrzucił.


Nieco inne mechanizmy rządzą pobudkami i warunkami odbioru pochwał podstępnych: równie przesadnych jak nieszczerych i interesownych. Ale o tym innym razem.


Mirosław Karwat


Autor książek: “O perfidii”,
“Sztuka manipulacji politycznej”

W wydaniu 47, wrzesień 2003 również

  1. OD REDAKTORA

    Piąty rok
  2. TROSKI PRZEDSIĘBIORCY

    Afery czy reformy?
  3. NIEUCZESANE REFLEKSJE

    Puste miejsca
  4. SZTUKA MANIPULACJI

    Intencje pochwał
  5. REGULACJE LOBBINGU

    List otwarty
  6. USTAWA O LOBBINGU

    Uzasadnienie projektu
  7. WYNALAZCZOŚĆ

    Piękny umysł
  8. PROJEKT USTAWY LOBBINGOWEJ

    Autor: prof. Andrzej Rzepliński
  9. CYWILIZACJE

    Dialog czy konfrontacja?
  10. MEDIA

    Punkt siedzenia
  11. AMERYKANIE W POLSCE

    Lobbing jako edukacja
  12. LINIE LOTNICZE

    Bruksela bliżej
  13. PUNKTY WIDZENIA

    Ślązak Niemcem
  14. PUNKTY WIDZENIA

    Ludzie wrócą
  15. HISTORIA

    Chambois 1944. Tragifarsa przez wieki
  16. ARCHIWUM KORESPONDENTA

    Lobbing miłości
  17. DECYZJE I ETYKA

    Grochem o ścianę
  18. EUROPEJSKIE SPOJRZENIE

    Na bakier z prawem
  19. SAMOOBRONA

    Racja stanu