Established 1999

NIEUCZESANE REFLEKSJE

24 maj 2009

Z kolan, panowie

Polska była od zawsze w Europie, jeśli nawet nie jako państwo to jako naród, jako wspólnota językowa, wspólnota kultury, wspólnota wiary – pisze Andrzej Will.


ANDRZEJ WILL



“Negocjacje zakończone 13 grudnia 2002 roku otwierają Polsce drogę do Europy”, “Jesteśmy nareszcie w Europie” – takie i temu podobne bzdety wypisuje różnego kalibru nasza “kochana” prasa. Gwoli prawdzie nie wszyscy dziennikarze zatracili poczucie historii i, co za tym idzie, własnej godności.



Brzmi to twardo, ale inaczej nie można opisać bełkotu poniektórych nawiedzonych głosicieli “prawd objawionych”. Używając sformułowań w rodzaju: “weszliśmy do Europy”, “przyjęto nas do Europy”, “jesteśmy Europejczykami”, owi “wybitni” gubią po drodze nie tylko całą wiedzę o naszej historii, ale ujawniają również swoje słabości, kompleksy niższości i niedowartościowanie. Bo czymże innym jest postawa uniżoności wyrażająca się mniej więcej takim tokiem rozumowania: “nas zapyziałych ze Wschodu przyjęto do elitarnego klubu i mimo, iż słoma nam z butów wychodzi sadzają nas przy wspólnym stole” oraz “dostąpiliśmy zaszczytu bycia na salonach Europy”.


Krew się burzy. Na całe szczęcie nie wszyscy oszaleli i nie wszyscy fakt zakończenia negocjacji przyjęli jak “raby”, na kolanach. A “raby” niedouczki zapomniały, że Europa kończy się na Uralu. Polska zaś jest w środku, w samym środeczku historii tej części Europy i to nie jako bierny i bezwolny obserwator, ale również jako jej, Europy, konstruktor, architekt, budowniczy.


Polska była od zawsze w Europie, jeśli nawet nie jako państwo to jako naród, jako wspólnota językowa, wspólnota kultury, wspólnota wiary. Nasi pobratymcy nawet w okresie zaborów wpisywali się w historię innych państw świadcząc o sile intelektu i umiejętności. To Polacy przecież zakładali uniwersytet w Tartu na północy Estonii, organizowali badania naukowe w Niemczech i Francji. To również polscy inżynierowie usprawniali system irygacji St. Petersburga. I, bez przesady, w każdym państwie europejskim zostawiliśmy swój ślad, zaznaczyliśmy naszą obecność wiedzą, zdolnościami, pracą, udziałem w badaniach naukowych, w kulturze. A tutaj teraz jeden z drugim “obwieszcza”, że wróciliśmy do Europy. A przecież myśmy nigdy się z niej nie ruszali.


Jak więc odczytywać fakt zakończenia negocjacji? Po prostu jako wstępny etap możliwości przystąpienia do Unii Europejskiej, do Unii czyli stowarzyszenia państw europejskich. Do Unii, a nie Europy. W Europie jesteśmy od zawsze, w Unii możemy dopiero być. I jest to, dla nas Polaków, szansa wyrównania poziomów, nadrobienia zaległości, dokonanie twórczych porównań i rywalizacji. Jest szansą na nowoczesność, konkurencyjność


i generalizując, na rozwój. Jest szansą, a czy będziemy potrafili z tej szansy skorzystać? Czy będziemy umieli i potrafili, w krótkim czasie, dostosować w praktyce nasze prawo do dyrektyw unijnych? Czy zdążymy przygotować korpus urzędniczy do sprawnego posługiwania się nowym prawem tak, aby obywatel był w każdym przypadku podmiotem, a nie przedmiotem? Czy my jako Państwo będziemy potrafili być i czuć się partnerem, a nie petentem w strukturach Unii Europejskiej?


Uważam, że podołamy tym zadaniom, że potrafimy znaleźć takie rozwiązania, które pozwolą nam w pełni korzystać z możliwości, jakie niesie członkostwo w Unii. Po jednym warunkiem: musimy, i to za wszelką cenę, eliminować z naszego publicznego myślenia postawy “niewolników”. Postaw przypodobania się za wszelką cenę, przymilania, a tym samym rezygnacji z spraw kluczowych, istotnych dla społeczeństwa, sprzeniewierzania się polskiej racji stanu.


Przypomnijmy sobie ile decyzji o doniosłym znaczeniu dla gospodarki, życia społecznego, potoczystości naszego rozwoju i również naszego dostosowania do wymogów i standardów Unii, podjętych zostało pod wpływem chęci przypodobania się, zaskarbienia przychylności, “zmazania” domniemanych win, udowodnienia, że tak naprawdę to my zawsze ku Zachodowi, a nie odwrotnie. Taki tok myślenia, a co gorsze działania, przyniósł polskiej gospodarce i Polsce niepowetowane straty. Straty, które nadrabiać będziemy przez wiele, wiele lat.


Jestem pełen uznania dla znakomitego finiszu premiera w negocjacjach z Unią. Na twarde polskie stanowisko, o dziwo, nikt się nie obraził, nikt nas nie wyprosił, nie zerwał negocjacji, a wprost przeciwnie zaczęto, tak przynajmniej donoszą media, traktować nas z przychylnością i szacunkiem.


Zakończenie negocjacji otwiera proces eliminowania dysproporcji, wyrównywania poziomów rozwiązań prawnych, ugruntowywanie podstaw organizacji społeczeństwa i społeczności, a przede wszystkim eliminowanie skutków błędnych decyzji z przeszłości.


Sztandarowym dla mnie przykładem próby nadrobienia błędu z początku lat 90. jest inicjatywa marszałka Senatu unormowania procesu otrzymywania wiz do Stanów Zjednoczonych i traktowania polskich obywateli po przylocie do Stanów. Marszałek Senatu w sposób niezwykle kulturalny, wyważony przedstawiając całą sprawę w mediach, był wyraźnie zdenerwowany i jakby zawstydzony. Nie dziwię się Panu Marszałkowi, jemu po prostu inaczej nie wypada. A ja mogę zakląć i to głośno na tych, co w początkach naszej transformacji znieśli obowiązek wizowy dla obywateli USA i to bez wzajemnego ich zniesienia dla polskich obywateli. I nie dziwota, że strona amerykańska traktuje naszych obywateli jak ludzi trzeciej lub czwartej kategorii. Jeśli ludzi można dzielić na kategorie. A może tak wstając z kolan odesłalibyśmy kilku ważnych obywateli Stanów Zjednoczonych w kajdankach z powrotem do Stanów. Czy coś by się stało? Nie, nic. Po kilku takich odesłaniach zaczęto by traktować nas poważnie jako partnerów, a nie petentów, nie żebrzących, a wymagających równego i godnego traktowania we wszystkim nie tylko w sprawie wiz. I nie ważne, że Stany to mocarstwo – ważne jest to, byśmy z każdym, nawet z mocarstwem rozmawiali na stojąco.


Andrzej Will

W wydaniu 41, styczeń 2003 również

  1. ALTERNATYWY

    Szopka polska
  2. NIEUCZESANE REFLEKSJE

    Z kolan, panowie
  3. NIERUCHOMOŚCI

    Rewitalizacja, czyli...
  4. PRYWATNI KONTRA USTAWA

    Rodzi się potworek
  5. POLSKA - EUROPA WSCHODNIA (cz. 2)

    Ściana wschodnia
  6. UCHWAŁA SEJMU

    Zmiany w regulaminie
  7. REGULAMIN SEJMU

    PSL ogranicza lobbing
  8. TROSKI PRZEDSIĘBIORCY

    Robaczywe jabłko
  9. ARCHIWUM KORESPONDENTA

    Lobbing w Chinach a córka Passenta
  10. PUNKTY WIDZENIA

    Ludzie wybrali
  11. AMERYKANIE W POLSCE

    Unijne obawy
  12. PUNKTY WIDZENIA

    Władza prawdziwa
  13. TEORIA LOBBINGU (cz. 2)

    Etyka i honor
  14. OD REDAKTORA

    Nie ograniczać
  15. POLSKA HISTORIA LOBBINGU

    Byłem lobbystą
  16. SZTUKA MANIPULACJI

    Sugerowanie zachowań
  17. PRAKTYKA LOBBINGU (cz. 3)

    Polska specyfika
  18. DECYZJE I ETYKA

    UEtyka
  19. PROJEKT USTAWY LOBBINGOWEJ

    Zarzuty środowiska lobbystów
  20. INFORMATYKA

    Na szarym końcu