Established 1999

DWA KOŁA

27 styczeń 2010

Organizacja wyścigów jest moją pasją

Szczytem marzeń dla nas, kolarzy zza żelaznej kurtyny, było przejście do grona profesjonałów. Osiągnąłem i ten cel. Poznałem inny świat, realizowałem się w nim – mówi Czesław Lang.


Z CZESŁAWEM LANGIEM


rozmawia Stanisław Brzósko


Był Pan medalistą olimpijskim, pierwszym polskim kolarzem zawodowym, dziś jest Pan cenionym biznesmenem. Uważany jest Pan za człowieka sukcesu…


Muszę przyznać, że mam w życiu szczęście, bo udaje mi się realizować marzenia. Człowiek musi sobie stawiać cele, wytyczać mety swych wyścigów. Przed laty, kiedy wsiadłem na rower, chciałem być najlepszy w klubie, później w powiecie, województwie, Polsce. Marzenia były coraz śmielsze, sięgały medali olimpijskich i powoli udało mi się je realizować. Szczytem marzeń dla nas, kolarzy zza żelaznej kurtyny, było przejście do grona profesjonałów. Osiągnąłem i ten cel. Poznałem inny świat, realizowałem się w nim i choć nie odniosłem wielu spektakularnych zwycięstw, wygrałem ponad 30 wyścigów zawodowych. Najważniejsze zaś dla mnie, że byłem cenionym pracownikiem, miałem co roku wiele propozycji ze strony różnych grup kolarskich.


Mottem strony internetowej Pańskiej firmy jest zdanie: Organizowanie wyścigów jest moją życiową pasją. Wynika z tego, że Pana praca jest jednocześnie hobby…


Chyba każdy z nas, sportowców, ma takie odczucie, że walczy nie tylko o swój osobisty sukces, ale i o satysfakcję dla kibiców. Miałem taką świadomość na trasie olimpijskiego wyścigu w Moskwie. Ścigając się z dwójką Rosjan, myślałem także i o tym, ilu ludzi w kraju będzie się cieszyć z mojego medalu. Taką świadomość mam i dziś, jako organizator. Robię to nie tylko dla siebie i dla kilkuset uczestników wyścigu. Robię to dla ludzi. Po to tyle czasu spędzam w terenie, po to jeżdżę po całej Polsce, spotykam się z ludźmi, rozmawiam z władzami i samorządami. Kiedy widzę tysiące ludzi na trasie, kiedy czuję, że dostarczyłem im to, czego oczekiwali – sportowych emocji, widowisko na światowym poziomie, poczucie satysfakcji, że współuczestniczyli w wielkim wydarzeniu – odczuwam wielką satysfakcję. Właśnie z tego powodu organizowanie wyścigów jest moją życiową pasją. Mam oczywiście i inne zainteresowania – kocham jazdę konną, myśliwskie wędrówki z dubeltówką po lesie. Nie zaniedbuję roweru, kilkudziesięciokilometrowa przejażdżka to świetny relaks po ciężkim dniu biznesmena. Szkoda tylko, że moje główne zajęcie rzadko pozwala mi na inne przyjemności.


Po zakończeniu kariery sportowej szybko odnalazł się Pan w nowej sytuacji życiowej.


To moment dla każdego sportowca bardzo trudny. W jednej chwili zamieniasz się z zawodowca, jednego z czołowych w swej profesji na świecie, w amatora w nowej sytuacji życiowej. Byłeś znany, ludzie cię poklepywali po plecach, rozpoznawali na ulicy. Nagle wkraczasz w inny świat, w świat zawodowców w biznesie. To trochę tak jakby wyrwać biznesmena zza biurka, wsadzić na rower i wypuścić na trasę Tour de France. Próbowałem sił jako dyrektor sportowy polsko-włoskiej grupy zawodowej, później założyłem w Polsce swój zespół. Cały czas miałem jednak poczucie, że nie wykorzystuję zdobytych doświadczeń, że mogę robić coś pożytecznego, na dużą skalę. Stąd pomysł zorganizowania zawodowego kryterium kolarskiego w Warszawie. Do startu w wyścigu o Grand Prix Animexu zaprosiłem wielu kolegów i rywali z kolarskich tras. Bardzo chciałem im pokazać, że Polska to kraj taki jak inne, ze swoją historią, tradycjami. Wśród zawodowych kolarzy Polska kojarzona była wyłącznie z migawkami telewizyjnymi i stanem wojennym – babiny w chustkach, wozy konne, puste półki w sklepach, czołgi na ulicach. Bardzo, bardzo mi zależało, żeby pokazać moim zagranicznym kolegom Polskę z innej strony.


Rok później 50. Tour de Pologne został bez organizatora. Kiedy zabrakło łatwego dostępu do państwowej kasy, wszyscy uciekli i jedna z najstarszych imprez kolarskich na świecie była zagrożona przejściem w niebyt. Podjąłem szybką decyzję – biorę wyścig. Nie ukrywam, że początki były trudne. W pierwszych latach inwestowałem głównie własne pieniądze. Nie miałem jednak wątpliwości – po prostu wiedziałem, że musi się udać. Na moje zamówienie powstawały telewizyjne kroniki wyścigu, nawiązałem współpracę reklamową z „Przeglądem Sportowym”, wykupując całe strony. Tour de Pologne stawał się popularny. To z kolei owocowało coraz większym zainteresowaniem sponsorów – wiele dużych firm zgłasza sie do mnie, rozumiejąc coraz lepiej, że finansując wyścig, nie dają jałmużny, lecz robią dobry interes. Ja ze swojej strony staram się zapewnić im satysfakcję, dbając o to, by nie zabrakło ich w przekazach medialnych.


Od siedmiu lat staram się budować prestiż naszego narodowego wyścigu. W efekcie osiągnęliśmy kategorię 2.3., co w zrozumiałym języku oznacza, że jesteśmy w gronie około 12 na świecie imprez takiej klasy, co z kolei pozwala zaprosić coraz lepszych kolarzy. Tour de Pologne staje się już wydarzeniem. Sam fakt, że na trasie każdego etapu jest około 100 tysięcy ludzi sprawia, że jest to już nie tylko impreza, to święto kolarstwa, a jednocześnie zjawisko społeczne, które gromadzi wokół idei sportowej ludzi o zróżnicowanych poglądach i statusie społecznym. Popularność wyścigu jest oczywiście magnesem dla mediów, ale i dla ludzi z pierwszych stron gazet. Dla niektórych z nich jest to okazja promowania własnej osoby, ale jest to zjawisko marginalne. Mam wielu przyjaciół, sympatyków, którzy przyjeżdżają od lat, bez względu na to, jaka jest ich aktualna pozycja polityczna. Były premier co roku towarzyszy Tour de Pologne. Takich sympatyków mamy wielu, polubili kolarstwo, sami jeżdżą amatorsko na rowerach, cieszą się razem ze mną, że nasza narodowa impreza zyskuje na prestiżu.


Dziękuję za rozmowę.

W wydaniu 11-12, lipiec/sierpień 2000 również

  1. POTRZEBA REFLEKSJI

    Lider i czas
  2. DLACZEGO?

    Psychologiczne przesłanki zachowań wyborczych
  3. DOPING FARMAKOLOGICZNY

    Zawracanie Wisły kijem?
  4. DECYZJE I ETYKA

    Jak cię widzą, tak cię piszą
  5. SZTUKA MANIPULACJI

    Szkoda i krzywda
  6. ARCHIWUM KORESPONDENTA

    Ludzie Indyka usunęli słabości
  7. PUNKT WIDZENIA

    Miejsce dla jednego
  8. PUNKT WIDZENIA

    Zdrowi i sprawniejsi
  9. DWA KOŁA

    Organizacja wyścigów jest moją pasją
  10. TENIS

    Brak liderów
  11. TAK KRAWIEC KRAJE...

    Sztuka dzielenia
  12. OKIEM SOCJOLOGA

    Niezamierzone efekty działania
  13. MEANDRY SPORTU

    Wyczyn, pieniądze, polityka
  14. WIDZIANE Z WYSPY

    Innym tolerancja, władzy - posłuch
  15. Z SIEDZIBY UE

    Nieobecni nie mają racji
  16. W JEDNOŚCI SIŁA

    Społecznicy i ekolodzy
  17. W JEDNOŚCI SIŁA

    Społecznicy i ekolodzy
  18. WIĘCEJ ŚWIATŁA

    Nota za styl
  19. TECHNIKI LOBBINGU

    Grassroot lobbing, czyli poparcie na najniższym poziomie
  20. NIE TYLKO KARIERA

    Całe życie ze sportem