DECYDENT POLIGLOTA
Wszystko o języku francuskim
Książkę napisała doświadczona lektorka języka francuskiego. więcej...
Za czasów naszej socjalistycznej ojczyzny, gdy były jeszcze najlepsze kabarety, pojawiła się pozycja „Para-męt Pikczers”, czyli kulisy srebrnego ekranu, w III Programie Polskiego Radia – pisze Sławomir Jerzy Czerniak.
W owej audycji Andrzej Zaorski z Marianem Kociniakiem recenzowali ówczesne filmy, w tym i patriotyczne oraz historyczne. Młodym czytelnikom DECYDENTA przypomnę, że zaczynali tak. Zaorski mówił: Fajny film wczoraj widziałem, a Kociniak pytał: Momenty były? Padało tam także wiele fajnych określeń, jak np. „lubiał wypić”.
Tych „recenzji” spłodzili 81, ale w spisie zauważyłem, że nie ma recenzji filmu „Osiecka”, z prostej przyczyny, bo wtedy jeszcze Kurski miał kilka lat i oglądał arcydzieło kinematografii „O dwóch takich, co ukradli Księżyc”. Gdy już dostąpił stołu pańskiego, czytaj Jarosławowego, zaczął produkować filmy, w tym z nieznanych przyczyn serial „Osiecka”.
Ponieważ nie ma już programu Zaorskiego i Kociniaka, postanowiłem podjąć próbę zrecenzowania go.
Zacznę od pytania dlaczego film ten powstał. Otóż jestem święcie przekonany, że producent, mimo zachwytów nad twórczością Agnieszki, postanowił poddać totalnej krytyce socjalizm. Przedstawił więc ciężki los artystów, którzy nie mogli wprost powiedzieć o czym piszą, śpiewają, a o czym myślą. Nie tak jak teraz, mówią np. Partia, myślą Jarosław, mówią Jarosław, myślą Partia.
Dlatego w hołdzie dla Zaorskiego i Kociniaka podejmuję próbę recenzji serialu w konwencji ich tekstów.
Otóż Osieckiej i innym „tfurcom” żyło się ciężko. Prześladowania SB, dzisiejszych CBA i CBŚ, powodowały, że ludzie ci musieli spotykać się w konspiracyjnych pomieszczeniach, najczęściej knajpach i restauracjach. Stąd Osiecka i wszyscy „lubieli wypić”. Swoje utwory spisywali na rachunkach za wódeczkę. Im większy rachunek, tym dłuższa piosenka albo wiersz. Zaplute karły reakcji przysyłając pieniądze, demoralizowały polską bohemę, więc pijaństwo było większe, jak opisywał wcześniej Bohomolec w „Pijakach”. Osiecka nie ruszała się z domu bez „małpki”, a jak brakło, jechała samochodem do knajpy w ramiona znanych barmanów. Dopiero dzisiaj w trosce o zdrowie narodu, premier podniósł ceny na „małpki” w ramach narodowego planu przejścia z „małpek” na pojemności 0,5 litra.
A wiadomo, gdzie wódeczka, tam i od razu seks. No i w serialu tzw. „momentów” było sporo.
Agnieszka, będąc piękną kobietą, według znawcy kobiet Urbana, nie tak jak aktorka nr 2 którą porównał do osoby z końską urodą. Tu będę polemizował z Urbanem, aktorka nie była taka zła, zwłaszcza że z doświadczenia wiem, iż kobieta nie musi być piękna, za to musi być chętna… Tak więc, lubiła być zarówno przeinwestowana alkoholem, jak i mężczyznami. „No masz! Najlepiej jak… imponowała ilością jak i jakością mężczyzn, których przyciągała. Wystarczy wspomnieć Frykowskiego, Hłaskę, poetę Dąbrowskiego, Przyborę, Jesionkę, i innych, których fotki trzymała pod szkłem na biurku. No i Passenta, którego poznała, gdy mieszkał na Żoliborzu.
Zachodzę w głowę, jak to się stało, że nie zauważyła tam młodszego od siebie o 13 lat Jarosława, którego mogłaby przygotować do życia heteroseksualnego, sponiewierać alkoholem, czyli dostosować do kierowania Polską, krajem o takich właśnie pryncypiach.
Oczywiście Agnieszka miała liczne znajomości z kobietami, w tym z Rodowicz, ksywa „Polska bułeczka”, która – jak to określali Zaorski z Kociniakiem – „miała duże niebieskie oczy. – Miała czym oddychać? – No masz!”.
Czy Kurski osiągnął sukces? Na pewno tak, gdyż przedstawił Osiecką w krzywym zwierciadle ówczesnej sytuacji politycznej. Krytykuje władzę ludową, która propagowała taką moralność socjalistyczną jak w serialu. Uchronił się od niej Jarosław, który mógł nieskażony stanąć teraz na czele odnowy moralnej, prawnej, demokratycznej, prokreacyjnej, oświatowej i religijnej.
Ten felieton zakończę, tak jak kończył się program. Marian Kociniak wypowiadał: „…Nie mów! Ale kino!”
Sławomir Jerzy Czerniak
PS Felieton dedykuję koledze Tadeuszowi S., oddanemu czytelnikowi DECYDENTA, oraz Witoldowi M. ze Sztokholmu, do którego zapewne felieton dotrze.
HISTORIA DECYDENTA
Cuda i dziwy
Książka składa się z 16 rozdziałów, przedstawiających utrudniające życie zwykłych ludzi, absurdalne zarządzenia sanacji, kochanej jeszcze dzisiaj przez niektórych. więcej...