BIBLIOTEKA DECYDENTA
"Burza" - 15.01
Twórczość Williama Shakespear`a jest powszechnie znana. Wydawnictwo W.A.B. pokusiło się o wydanie „Burzy” w nowym przekładzie Piotra Kamińskiego, pod redakcją naukową Anny Cetery. więcej...
Od zawsze chyba ludzkość oddawała hołd bożkom, bogom, różnym znanym postaciom, ale współczesna pomnikomania przybiera gigantyczne wręcz rozmiary – pisze Barbara Gałczyńska.
A co za tym idzie, ogromne wydatki z budżetu państwa, gmin, lokalnych samorządów i kieszeni zwykłego śmiertelnika. Pomnikowe pro memoria upamiętniają, i owszem, tragiczne lub doniosłe wydarzenia i niech stoją sobie wkomponowane w przestrzeń urbanistyczną naszych miast, niech będą przypomnieniem krwawej historii Polski, ale dlaczego owa pomnikomania zatraciła już zdrowy rozsądek i ład, i bywa najczęściej przysłowiową kością niezgody. Dzieła memoratywne nabierały zawsze funkcji kultowych, obecnie są formą wyścigów „kto postawi ich więcej”, a genius loci zostało zburzone, znika z przestrzeni harmonijne połączenie natury z kulturą i sztuką.
Jako przykład podaję pomniki Jana Pawła II, których mamy w naszym kraju aż 640, z tego około 230 stanęło już za życia papieża. Są wśród nich perełki wykonane przez artystów wielkiego formatu, np. prof. Dźwigaja z Krakowa, ale są liczne szkaradki i gnomy zniekształcające postać – byle tylko było.
Technika produkcji, bo tak trzeba nazwać ten „proces twórczy”, nie różni się niczym od produkcji ogrodowych krasnali, bo wystarczy żywicę polimerową pomalować, by przypominała marmur, brąz, mosiądz czy nawet alabaster. Produkt ów wytrzyma maksymalnie 35 lat i w istocie swojej nie jest pomnikiem na stulecia tylko tandetnym substytutem. Ale kult to kult, ciemnota to ciemnota. Polska jest jednak zamożnym krajem skoro prowadzi politykę rozrzutności, bo jak nazwać stawianie ogromnej liczby pomników (tych z brązu), których koszt przekraczał 400 tys. złotych, a tuż obok oczywiście dziurawe chodniki, połatane drogi i zlikwidowane przedszkola. Cyrk to wielki i ten sam repertuar od lat. Zmieniają się jedynie małpy.
Po fali papieżomanii zaczęła się smoleńskomania, byle postawić, byle wydać, byle mieć, niech Europa widzi jacy jesteśmy…smutni, skłóceni, nadęci. Każde miasto, miasteczko musi mieć miejsce, gdzie w chwili składania kwiatków panuje zgoda narodowa i na tym koniec. Do następnej uroczystości.
O przeszłości się nie zapomina, tylko wyciąga z niej wnioski. Ile to jeszcze lat będziemy patrzeć za siebie? Szkoda tylko, że z wartości owych wielkich postaci, współcześni rządzący niewiele przenieśli w teraźniejszość i prawdziwą troskę o kraj i ludzi.
Wiele współczesnych rzeźb – nie nazwę ich pomnikami – budzi zdumienie, nawet złość, często śmiech, chociażby słynny Pan Guma na warszawskiej Pradze. Dlaczego by nie wlać odrobiny poczucia humoru w szarą rzeczywistość? Dlaczego nasi sąsiedzi mają dystans do samych siebie, my – niestety, nie.
Niech jako przykłady posłużą rzeźba przedstawiająca F. Kawkę, króla Wacława na koniu odwróconym do góry nogami w Pradze, płaskorzeźba dekadenckiego artysty z kotem w dzielnicy Zarzecze w Wilnie, znana już na świecie Die Badende na rzece Alster w Hamburgu i wiele innych europejskich trójwymiarowych instalacji, które bawią i wyśmiewają stereotypy myślowe i mniej chlubne cechy społeczeństw.
Pomników ci już u nas dostatek, najwięcej tych z rodzaju ludzkiej głupoty i nie idzie tu wcale o zatarcie granic między sacrum a profanum, a tylko o równowagę smutnego i wesołego na rzecz tego drugiego. Takie trudne?
Z życzeniami dystansu do samych siebie Czytelnikom DECYDENTA – Barbara Gałczyńska.
POLAK IN LONDON
Brytyjczycy - 20.01
Mieszkam w Londynie od ponad 30 lat, więc wystarczająco długo, by poznać brytyjskie charaktery, obyczaje, złe i dobre strony - pisze Stefan Gołębiowski. więcej...