Established 1999

W OPARACH WIZERUNKU

2 czerwiec 2017
Umysł zamknięty

Znacie to: „Jednym uchem wpuszcza, drugim wypuszcza”? Tak zwykle określamy reakcję człowieka na przekazywane mu informacje lub argumenty, sugestie, apele, jeśli słyszy, lecz nie słucha; słyszy, lecz nie przyjmuje do wiadomości. Dlaczego tak się dzieje? Albo czym innym jest pochłonięty, albo jest rozkojarzony i nie może się skupić, albo też to, co słyszy, jest mu nie w smak, jest niewygodne. A wtedy jego „nieuwaga” i odporność na to, co wprawdzie rozumie, ale co od razu chciałby zbagatelizować, wręcz unieważnić, zdradza intencję rozmyślnego zlekceważenia. Przyczyna takiego zachowania może być jeszcze inna: zaburzenia pamięci, demencja, Alzheimer - pisze profesor Mirosław Karwat.

1 maj 2017
Autorytet na smyczy

Przez całe stulecia autorytet przypisywano tym, którzy byli mądrzejsi, bardziej utalentowani, bardziej zasłużeni od innych, czego dowiedli swoimi osiągnięciami - takimi, które trudno byłoby komuś innemu czymś zastąpić. Jeśli zdobyłeś autorytet jako twórca, uczony lub specjalista, to dlatego, iż niewielu miałeś konkurentów w swojej dziedzinie i na swoim poziomie doskonałości, niewielu - jeśli w ogóle - potencjalnych zmienników i następców. Jeśli byłeś podziwiany i szanowany jako bohater, to dlatego, że w chwili, gdy podjąłeś dramatyczną decyzję, nie było innych chętnych, by zginąć lub pójść do więzienia. Jeśli widziano w Tobie autorytet moralny, to dlatego, że zachowałeś się jak należy w sytuacjach, gdy inni kręcili, szukali uniku lub nie byli gotowi bronić zasad kosztem własnej niewygody i straty – pisze profesor Mirosław Karwat.

3 kwiecień 2017
Odwracanie pojęć

Smutne są koleje losu Wielkich Pojęć. Ich dzieje to droga od pierwotnego znaczenia do chwili, gdy już nic nie znaczą, choć pozostają „monetą obiegową” - ot, takim żetonem w cyrkulacji i reprodukcji coraz bardziej pustych i jałowych rytuałów, banałów, sloganów, frazesów. Od wielkiego patosu do trywializacji - tu kłania się inflacja „charyzmy”. „Charyzmę” przypisuje się piłkarzom, modelkom, mistrzom sztuki kulinarnej i politykom, którzy mają więcej zwolenników niż żona, kochanka i szwagier. Od wielkiej chwały (gdy brzmią wzniośle, godnie i dumnie) do profanacji. Od zobowiązującego sensu i użytku do zupełnej dowolności, nonszalancji, kompletnej nieodpowiedzialności w nadużyciach. Od ustalonej wartości do odwrócenia znaku i zaprzeczenia – pisze profesor Mirosław Karwat.

1 marzec 2017
Bigos w rankingach i hierarchiach

Kultura masowa, popkultura przewróciła do góry nogami tradycyjne hierarchie społeczne, kryteria znaczenia i autorytetu. Z najwyższą powagą w modnych dziś rankingach „najbardziej wpływowych osób” mieszane jest wszystko ze wszystkim. Jednakowe znaczenie przypisuje się sprawcom działań i zmian ważnych społecznie, komentatorom pasożytującym (nazwijmy to po imieniu) na tym, co się dzieje lub „co się mówi”, autorom skandali i afer oraz nudziarzom-moralistom, których wprawdzie nikt nie traktuje poważnie, ale którzy ładnie przyozdabiają i legitymizują panteon „elit” i „autorytetów” – pisze profesor Mirosław Karwat.

4 luty 2017
Doskonałość i nuda

Od wieków wiadomo, że cnota jest nudna, choć tak chwalebna. Nudne są budujące i umoralniające pogadanki o cnotach, tak ukochane i natrętnie serwowane przez wychowawców, kaznodziei, katechetów. Nudne jest nawoływanie do moralnego doskonalenia, do bohaterstwa, bezinteresowności, do ascezy w służbie idei, wiary i ojczyzny, do miłości bliźniego i wspomagania nieszczęśników w potrzebie. Co prawda, sukces Owsiaka z jego Wielką Orkiestrą pokazał, że wystarczy humanitaryzm oddrętwić i praktykować... rozrywkowo, zabawowo, aby okazał się atrakcją, i to zaraźliwą. Lecz nie łudźmy się, że to świętowanie dobra, które w corocznym festynie niewiele kosztuje, uczyni nas permanentnie wrażliwymi na co dzień. Monotonia zabiłaby ten zbiorowy zapał – pisze profesor Mirosław Karwat.

2 styczeń 2017
Symbioza cnoty i grzechu

Zarówno życie towarzyskie w wąskim i dość zamkniętym kręgu znajomych o podobnym statusie, jak i życie publiczne jest areną ciągłego, powtarzalnego zderzenia między wzorcami poprawności, stosowności, akuratności tudzież indeksami środowiskowych lub ogólnospołecznych tabu a zachowaniami i trwałymi postawami, które zakłócają, a nawet burzą powszechnie uznawany i obowiązujący porządek normatywny. Porządek wymarzony, rygorystycznie, natrętnie narzucany i strzeżony przez strażników moralności i obyczajności względnie prawomyślności, a wygodny dla większości „normalnych” i „porządnych” ludzi, którzy nade wszystko cenią sobie święty spokój – pisze profesor Mirosław Karwat.

1 grudzień 2016
Enfante terrible

Są różne sposoby na zwrócenie na siebie uwagi i zaistnienie w obiegu publicznym. Pierwszy - dla naiwnych pracusiów lub pasjonatów i maniaków z jakimś talentem. To wybijanie się i przebijanie za sprawą jakichś cenionych społecznie, rzeczywistych i konstruktywnych osiągnięć. Z szansą na docenienie wysiłków i osiągnięć niewiele większą niż wygrana w loterii, jeśli ktoś naprawdę uwierzy, iż sama w sobie jego świetność (bez fałszywej skromności i autokokieterii) wystarczy, by został zauważony, zrozumiany i oceniony według wartości jego dzieł – pisze profesor Mirosław Karwat.

1 listopad 2016
Drogi i ścieżki do celebrytyzmu

W jaki sposób zostaje się celebrytą? Do takiego statusu prowadzi wiele różnych dróg. Najbardziej naturalną jest konsumowanie zawodowego sukcesu, uznania społecznego (sympatii, podziwu) z powodu pewnych osiągnięć. Osoba opromieniona jakimś sukcesem, wyróżnieniem (czy to zasłużonym, czy nawet przyznanym na wyrost, dzięki protekcji lub układom), zwłaszcza taka, która długo czuła się niedoceniana lub niesprawiedliwie zapomniana, odczuwa to jako potwierdzenie swojej wyjątkowości, a zarazem jako być może niepowtarzalną szansę do jeszcze pełniejszego wybicia się. Motywacja ta wzmaga się, wraz z pokusą megalomanii i narcyzmu, jeśli ta nagła kariera odbierana jest jako spóźniona, jako wynagrodzenie za zbyt długie pozostawanie w cieniu innych, w kącie – pisze profesor Mirosław Karwat.

2 październik 2016
Celebrycki tytuł do "sławy"

Zweryfikujmy popularną definicję celebrytów - „znani z tego, że są znani”. W tym skrócie myślowym zawarte jest błyskotliwe, a poniekąd ironiczne, spostrzeżenie i stwierdzenie, że tytułem do zbiorowego zainteresowania i wyeksponowania pewnych ludzi jest nie tyle taki czy inny powód do tego, by zyskali sławę, popularność, a choćby rozpoznawalność (w postaci jakichś dokonań, dzieł, wyczynów), ile opinia (właśnie - czyja?), że są znani. Mniejsza o to, ile jest prawdy w tym założeniu (że ci „znani” są tak znani, rozpoznawalni, że każdy wie, kto to jest X lub Y i każdy jakoby się nim interesuje, i to w detalach zupełnie społecznie nieistotnych) - pisze profesor Mirosław Karwat.

1 wrzesień 2016
Autocelebracja

Rzymski i rzymskokatolicki rodowód słów „celebra”, „celebracja”, „celebrować” (świętować, czcić uroczyście, odprawiać ceremonię adoracji czegoś) jeszcze nie tłumaczy w pełni sensu terminów „celebryta”, „celebrytyzm”. Gdyby na tym poprzestać, to musielibyśmy tylko pozostać zaskoczeni i zdziwieni tym, jak ewolucja znaczenia słów i użytku z nich zaprzecza ich pierwotnemu znaczeniu. Otrząśniemy się z tego zaskoczenia, jeśli weźmiemy jeszcze pod uwagę świeży wpływ współczesnych języków zachodnich. Samo określenie celebrity nie powstało przecież u nas w zrewidowanym spadku po rodzimej tradycji językowej, ale zadomowiło się jako nabytek z importu. Angielskiemu słowu pokrewne jest inne: publicity (por. też francuskie publicitè) = reklama, rozgłos - pisze profesor Mirosław Karwat.

1 sierpień 2016
Popkulturowi celebranci

Podobno każdy wie, co znaczy słowo "celebryta". Czy na pewno? Nie wątpię, że każdy zna to słowo - i przypisuje mu ten sam sens elementarny. Sens taki oto, że celebryta to ktoś powszechnie znany, ktoś, o kim stale się mówi. Ktoś regularnie występujący w kronice towarzyskiej, w rubryce ploteczek i pogłosek, w internetowych serwisach dotyczących życia high life'u. Stale pojawiający się nawet w poważnych, zdawałoby się, programach informacyjnych, gdzie takie wiadomości są urozmaicającą ciekawostką, a może i wabikiem przyciągającym odbiorców mniej zainteresowanych doniesieniami o faktach gospodarczych i politycznych - pisze profesor Mirosław Karwat.

1 lipiec 2016
Celebrytyzm i celebrytyzacja

Skąd się wzięło to dziwne, mocno sztuczne w polszczyźnie, słowo "celebryci"? I dlaczego tak się zakorzeniło, choć na odległość zalatuje makaronizmem? Widocznie dobrze określa istotę nowego fenomenu w popkulturze masowej. Etymologią i semantyką tego terminu zajmiemy się - następnym razem - osobno. Nie bez powodu w każdym razie karierę robią również słowa pochodne. Publicyści, a nawet uczeni mówią o celebrytyzmie, gdy chodzi o pewien wzorzec kulturowy określający sposób funkcjonowania osób uznawanych za powszechnie znane i popularne. I o celebrytyzacji, gdy wskazują na tendencję do propagowania i w jakimś stopniu upowszechniania się takiego wzorca - zwłaszcza w zachowaniach osób publicznych uchodzących dotychczas za "poważne" ze względu na powagę lub wręcz majestat zajmowanego stanowiska, pełnionej funkcji, odgrywanej roli - pisze profesor Mirosław Karwat.

3 maj 2016
Czas celebrytów

W epoce tabloidów tradycyjne kryteria i przesłanki zainteresowania oraz uznania społecznego okazują się staroświeckie, nieaktualne. Nawet pojęcie sławy się zdewaluowało albo wyszło z obiegu, zastąpione przez „popularność” albo przez jeszcze mniej poważne i zobowiązujące (do czegokolwiek) „bycie znanym”. Popularny - w ścisłym sensie tego słowa - był ktoś nie tylko znany, ale przy tym ceniony właśnie z tego powodu, który uczynił go znanym i ze względu na pozytywną ocenę otoczony powszechną sympatią, lubiany - pisze profesor Mirosław Karwat.

13 kwiecień 2016
Renoma Nikodema Dyzmy

„Kariera Nikodema Dyzmy” to lektura, do której warto powracać, i to wielokrotnie. Raz po raz ta powieść-pamflet, choć osadzona w historycznych realiach Sanacji, okazuje się niezwykle aktualna. Przewrotna fabuła (komiczne okoliczności niebotycznego awansu prymitywa, lumpa z nizin społecznych i zupełnej miernoty) jest, jak wiadomo, nie tylko portretem tytułowej kreatury, ale również, może nawet bardziej, zbiorowym portretem zdegenerowanej „elity”, której szczytowym objawem dekadencji jest wyniesienie na szczyty władzy i autorytetu właśnie takiego osobnika – pisze profesor Mirosław Karwat.

1 marzec 2016
Renoma ochotników i amatorów

Fachowcom lub artystom „niedyplomowanym”, pozbawionym formalnych świadectw, certyfikatów i licencji jest oczywiście trudniej zyskać renomę niż ludziom zajmującym się czymś z racji formalnie zdobytego i wykonywanego zawodu. Znacznie większym staraniem i zazwyczaj w o wiele dłuższym czasie muszą przekonać publiczność, media lub potencjalnych klientów, że posiadają predyspozycje do tego, czym zajęli się bez „papierka” czy choćby jakiejś rekomendacji (kiedy ktoś im wystawia opinię polecającą, a nawet za nich poręcza) – pisze prof. dr hab. Mirosław Karwat.

1 luty 2016
Zawody zaufania publicznego

Szczególną renomą cieszą się osoby wykonujące zawody "zaufania publicznego". W ich przypadku kredyt uznania, a więc i zaufania (do ich umiejętności, do niezawodności i rzetelności ich pracy, świadczonych usług) przyznawany jest z rozmachem i niemal automatycznie. A renoma zawodowa niejako a priori zespolona jest z pochlebną reputacją osoby pracującej w takim zawodzie. Tu niejako automatycznie uznanie przenoszone jest z zawodu cieszącego się poważaniem, prestiżem i z założenia dobrą opinią na osobę wykonującą, tym samym uosabiającą ten zawód. I to na każdą osobę pracującą w tym zawodzie – pisze profesor Mirosław Karwat.

3 styczeń 2016
Profesja i profesjonalizm

Na jakiej podstawie uznajemy kogoś za „zawodowca”, a tym bardziej za zawodowca z renomą? Każdy zawód wyróżniany jest na tej zasadzie, że wykonywanie określonych zadań (np. nauczanie, leczenie, projektowanie urządzeń technicznych, prowadzenie badań naukowych, tzw. posługa duchowa itd.) i obowiązków z tym związanych wymaga specjalnego przygotowania - to znaczy kierunkowego wykształcenia, wiedzy, ale i wieloletniego doświadczenia, „praktyki” gwarantującej sprawność praktyczną właśnie w danym działaniu – pisze prof. Mirosław Karwat.

1 grudzień 2015
Renoma zawodowców

Renomą - czyli szczególnym rodzajem uznania - cieszyć się mogą nie tylko przedsiębiorstwa czy inne instytucje (np. wydawnictwa, szkoły, uniwersytety, gazety i czasopisma). Renomę mogą posiadać również konkretne osoby, którym przypisuje się szczególne umiejętności, uzdolnienia, kompetencje i osiągnięcia, oraz związaną z tym niezawodność i najwyższą jakość pracy w zawodowym funkcjonowaniu - w świadczonych usługach, w wykonywanych obowiązkach, w publicznych występach – pisze profesor Mirosław Karwat.

2 listopad 2015
Renoma i marka

Od wizerunku osób dość istotnie różni się wizerunek instytucji - zwłaszcza tych gospodarczych; bo wizerunek urzędów oraz ciał politycznych to panoptikum samo w sobie. W sferze handlu i usług oczywiste jest zapotrzebowanie tych, którzy chcą coś sprzedawać lub świadczyć usługi i z tego czerpać zyski, aby popyt na ich towary czy usługi był stały, a jeszcze lepiej, aby rósł. W tym celu producent lub przedsiębiorstwo usługowe musi zabiegać o zdobycie, a potem utrzymanie renomy i tak zwanej marki – pisze profesor Mirosław Karwat.

9 październik 2015
Człowiek oddzisiejszy

Nowe czasy wymagają nowych ludzi, na miarę nowych wyzwań. Ludzi odpowiadających nowym kryteriom poprawności, pożyteczności, prawomyślności. Tak się jednak składa, że tych nowych ludzi nowe społeczeństwo i nowe państwo dopiero muszą zasiać czy też zasadzić i wyhodować. A zanim to nastąpi, zanim ci całkiem nowi wyrosną, lukę wypełniają staro-nowi. Bo na początku nowi ludzie w nowych czasach to często albo prastarzy, którzy jeszcze pamiętają porządek istniejący przed  ładem dopiero co obalonym, albo dotychczasowi, w tym już starzy, wyrośli właśnie w ustroju teraz przekreślonym, lecz odnowieni - pisze prof. Mirosław Karwat.

6 wrzesień 2015
Idzie Nowe, a za nimi Nowi - 1.09

Nowe czasy, nowe porządki wymagają – jak to zwykle ujmują ideolodzy i ojcowie założyciele – nowych ludzi. Najlepiej całkiem nowych, z atrybutem czystego konta, by nie rzec – politycznego i ideologicznego dziewictwa. Ci, którzy pozostali jeszcze ze starego porządku, wkroczyli w nowe politycznie rozdanie z własną przeszłością w tym, co minęło, w zasadzie – z punktu widzenia Wielkich Sterników i inżynierów dusz – kwalifikują się do wymiany. Stosunek do nich jest taki sam, jeśli nie jeszcze gorszy, jak ambitnego konsumenta do rzeczy używanych – nie tylko cudzych, ale nawet i własnych. Co nowe, to nowe: i bardziej pewne, i bardziej atrakcyjne. Co już używane, to w jakimś stopniu zużyte, a nawet zepsute – pisze profesor Mirosław Karwat.