BIBLIOTEKA DECYDENTA
"Burza" - 15.01
Twórczość Williama Shakespear`a jest powszechnie znana. Wydawnictwo W.A.B. pokusiło się o wydanie „Burzy” w nowym przekładzie Piotra Kamińskiego, pod redakcją naukową Anny Cetery. więcej...
Mieszkam w Londynie od ponad 30 lat, więc wystarczająco długo, by poznać brytyjskie charaktery, obyczaje, złe i dobre strony – pisze Stefan Gołębiowski.
W dodatku (z osobistych powodów) obracam sie głównie w ich środowisku, tak że mogę spojrzeć na nich prywatnie, bez stereotypów i generalnego obrazu „typowego” Brytyjczyka. Gentleman, reserved, starający się nie obrażać czyichś uczuć to nieprawdziwy obraz. Londyn to nie Wielka Brytania, to moloch wielonarodowościowy, w którym dominują przybysze z całego świata. Część Polaków utożsamia Londyn z Wielką Brytania. Coraz częściej narodowości jak Szkoci, Walijczycy czy północni Irlandczycy upominają się o własną tożsamość, odrzucając dyktat centralnej wladzy.
Brytyjska przysłowiowa tolerancja nie sięga prowincji. Poza dużymi miastami mentalność tkwi w wiktoriańskich czasach. Prowincjusze są sentymentalni do przesady na punkcie wszystkiego co jest małe, da się pogłaskać bez ugryzienia i w ogole jest „cute”. Brytyjska historia jest pełna niewolnictwa, zagrabiania obcych terenów, mordowania niewygodnych przywódców, wykorzystywania dzieci i tym podobnych dramatow. Cywilizywany kraj? Bardzo lubię klasyczne kryminały w stylu Agathy Christie. Ale jak wielu czytelników zastanawia się nad jej ironicznym spojrzeniem na Anglików? Mądry detektyw Poirot to Belg, a jego „partner in crime” to dobry, ale prymitywny inspektor Japps, nieużywający szarych komórek. Pisząc te nowele pani Christie musiała śmiać się w duchu ze swoich rodaków – takich bez talentu do oceniania innych, poza powierzchownością.
Ale wracając do teraźniejszości. Mieszkam mniej wiecej w centrum Londynu. Kensington Gardens i Hyde Park mam w odległości paru minut spacerem, czyli jestem w tzw. posh area. Kupiliśmy mieszkanie kilkanaście lat temu, bo było tanie. Teraz ceny oszalały. Tak jak zresztą w całym Londynie. East End był dostępny tylko dla biednych, teraz (po Olimpiadzie) jest dla bogatych. To samo dotyczy południowego Londynu. Brytyjczycy w większości są źle wykształceni; ze zgrozą przeczytałem artykuł o tym, jak wielu uczniów po ukończeniu szkoły nie umie poprawnie pisać i czytać. Miałem sam doświadczenie w czasie pracy w londyńskiej restauracji, kiedy to właścicielka – Angielka z dobrego domu – zapytała mnie (cudzoziemca!), jak się pisze ortograficznie nazwę jakiegoś popularnego dania. I była zdumiona, że ja wiem. Winę ponosi szkolnictwo w tym kraju.
Za moich czasów w Polsce było nie do pomyślenia, by ktoś, kto nie znał podstaw wszystkich nauk, mógł przejść do następnej klasy. Tu, w Anglii, nie ma powtarzania. Jesteś tępak – idź wyżej. A w ogole, nauka jest uważana za nic. Liczy się tylko dla bogatych – reszta chce żyć w łatwych reality shows, po których możesz opływać w miliony, ale bez używania mózgu. To zresztą nie jest tylko brytyjski fenomen kupiony od Amerykanów, których Brytyjczycy nie znoszą, a jednocześnie kopiują, ile się da. Obecny trend to wyśmiewanie dobrze wykształconych – premier zbiera cięgi za to, że pochodzi z dobrej rodziny. To co? Lepiej mieć prymitywa? Podkreślę: nauka jest tu za nic – warto być niewykształconym kretynem. Na kontynencie europejskim wiekszość ludzi darzy szacunkiem tych, którzy zdobyli jakąś wiedzę – tu wręcz przeciwnie.
Brytyjczycy chcą „odrobić” złe traktowanie biednych. I poszlo to w złym kierunku. Zamiast namawiać młodych do studiowania, namawiają do szybkiego zdobywania pieniedzy. Cała telewizja jest zdominowana przez „reality show”, bo to tanie i głupi się na to łapią. BBC było kiedyś symbolem rzetelności, wiedzy i rozrywki, teraz walczy z komercją – niepotrzebnie.
Ale po co ja to piszę… Głową muru nie przebiję. Ludzie (zwłaszcza młodzi) coraz bardziej wierzą w medialną reklame, to fakt. Jakkolwiek zakłamana by ona nie była… A służy właścicielom – multimilionerom – do powiększania kont bankowych.
Stefan Gołębiowski, Londyńczyk
POLAK IN LONDON
Brytyjczycy - 20.01
Mieszkam w Londynie od ponad 30 lat, więc wystarczająco długo, by poznać brytyjskie charaktery, obyczaje, złe i dobre strony - pisze Stefan Gołębiowski. więcej...