Nie miałem już sił wypoczywać, a do pracy jeszcze iść nie musiałem, więc wypoczywałem nadal, pozostając pod presją czasu wolnego… Tyle że biernie jakoś i bez entuzjazmu – relacjonuje Alojzy Topol.
Nie miałem już sił wypoczywać, a do pracy jeszcze iść nie musiałem, więc wypoczywałem nadal, pozostając pod presją czasu wolnego… Tyle że biernie jakoś i bez entuzjazmu – relacjonuje Alojzy Topol.
Wakacje. Wokół, niczym głodne tygrysy, czają się na mnie atrakcje. Nowe miejsce, nowe możliwości. Ale ja jestem zmęczony. Chcę odpocząć. Po to tu przyjechałem – pisze Alojzy Topol.
Felieton jest co prawda lipcowy, wiem, ale odnosi się do wydarzeń z połowy czerwca, które stały się możliwe wyłącznie dzięki temu, że nie zaszły rzeczy odnotowywane zazwyczaj w maju. Trochę to może skomplikowane, ale cóż, przyroda ma swoje prawa, które, jak się okazuje, mają również wpływ na chronologię twórczości paraliterackiej – pisze Alojzy Topol.
Podobnie jak Wy, drodzy Czytelnicy, postanowiłem w ramach noworocznych postanowień przejść na dietę. I podobnie jak Wam rychło przeszedł mi pierwotny entuzjazm – pisze Alojzy Topol.
Straszny tytuł wybrałem, prawda? „Aż się chce wyjść z kina” i nie czytać. Ale bez obaw, dziś będzie o słowach – słowach, które rywalizują między sobą, poszerzają swoje znaczenia kosztem innych, wypierają je na obrzeża języka, wypychają na peryferia, jak zwierzęta walczące o terytorium - pisze Alojzy Topol.
Zjawiska dzielę na te, którym poświęcam uwagę i na te, którym uwagi nie poświęcam. Spośród tych drugich wyróżniam te, które cierpią na tym, że je zaniedbuję oraz takie, którym jest to obojętne, gdyż doskonale poradzą sobie beze mnie. Te ostatnie dzielę dalej na te, które ignoruję z czystym sumieniem oraz te, których zaniedbywanie rodzi we mnie poczucie straty, wzbudza wyrzuty sumienia i domaga się jakiejś reakcji - pisze Alojzy Topol.
Nie obsechł jeszcze atrament po moim prześmiewczym felietonie o kawiorowej lewicy, a już muszę się z niego rakiem wycofywać.
W naszym kraju jest już tyle lewic, że zapominamy powoli o istnieniu mojej ulubionej – pisze Alojzy Topol.
Mam urlop. Taki prawdziwy, co znaczy, że robię to, na co mam ochotę, i nie robię nic, na co nie mam ochoty. Już tak nie potrafimy, prawda?
Niecałe sto lat temu świat zmierzał ku katastrofie w absolutnie ewidentny sposób. Wszyscy to widzieli, jakoś tam się przygotowywali, na ogół z entuzjazmem – pisze Alojzy Topol.
Rozpędza się moda na spanie w hamaku. Lasy Państwowe łaskawie udostępniają miejsca biwakowe, sklepy podróżnicze i militarne prześcigają się w ofertach sprzętów lekkich i użytecznych, hamaków prostych i z dodatkami – podpinkami czy moskitierami. Hamak staje się synonimem wolności, bohaterem naszej wyobraźni, tak jak kiedyś motor Junak, a w wydaniu osiedlowym motorynka. Na promujących hamaki zdjęciach próżno szukać pojazdu spalinowego, wolność w kontekście mobilności zapewnia rower, najczęściej zaś para dobrych butów i plecak.
MAKAKI
Mamy dosyć turystów...
Dobrze, że wakacje już się skończyły… Mamy dosyć turystów, kanapek i frytek… Lubimy owoce, warzywa i orzechy. więcej...