Established 1999

CO SIĘ W GŁOWIE MIEŚCI

7 luty 2021

Potrzeba dystansu

Czym innym jest dystans jako pewien stan rzeczy (np. przestrzenne oddalenie kogoś od kogoś, oddalenie i „odgrodzenie” w hierarchii społecznej, bariera niedostępności), na który zwykle nie mamy wpływu, a czym innym dystans (do czegoś, kogoś, ewentualnie do samego siebie, do własnych doświadczeń, uczuć czy wyobrażeń) jako stan psychiczny (w postrzeganiu trwałych lub chwilowych stanów rzeczy i w doznawanych emocjach) – sprzyjający samokontroli, przez to – poczuciu rzeczywistości i sprawności w działaniu – pisze prof. zw. dr hab. Mirosław Karwat.

Prof. zw. dr hab. Mirosław Karwat

Funkcjonalne społecznie jest takie kształcenie i wychowanie już od wczesnego dzieciństwa, które wyzwala nas od atawistycznego lub infantylnego egocentryzmu (pępek świata). A więc postawy człowieka niezdolnego widzieć żadnych spraw i sytuacji w szerszej perspektywie, z elementem empatii (co myślałbyś i czułbyś na miejscu innych osób, np. kogoś w sporze z tobą).

Dystans jest (o ile w ogóle powstaje) takim stanem psychicznym, który wymaga poważnej podbudowy w procesie kształtowania osobowości. Podbudowy w postaci nauczania, ale i trenowania (nawet… tresowania) schematów transgresji (wykraczania poza swoje nastawienia, upodobania, przyzwyczajenia). I w postaci wpojenia nawyku konfrontacji tego, co wiem (lub tylko myślę, że wiem), co czuję, co zamierzam z tym wszystkim (z faktami, informacjami, nastawieniami innych ludzi), co jest odmienne, rozbieżne, zwłaszcza przeciwstawne tym moim ciągotom i oczywistościom (najczęściej oczywistościom pozornym).

Abyśmy w określonych sytuacjach cechowali się właśnie takim stanem psychicznym, musi to być wbudowane – jako program potencjalnie gotowy do aktywacji – w nasz mechanizm reagowania na bodźce zewnętrzne, ale i na własne przeżycia lub rozmyślania, także w nasz mechanizm planowania czegokolwiek. Dodatkowe warunki są konieczne – a trudne do spełnienia w bogatej konfiguracji – abyśmy osiągnęli wyższy poziom dojrzałości umysłowej i emocjonalnej zarazem w powiązaniu z pragmatyczną adekwatnością zachowań do sytuacji jako stan trwały, permanentny. To zupełnie inna jakość niż bilans mieszany, gdy raz myślimy trzeźwo, a innym razem kierujemy się złudzeniami, pobożnymi życzeniami; raz dostrzegamy (zwłaszcza – w porę) własne ograniczenia lub błędy, a innym razem obrażamy się na rzeczywistość i na współuczestników sytuacji za to, że coś nie jest po naszej myśli.

Dystans może być – u niektórych osób – swoistą predyspozycją psychiczną, jako zdolność i skłonność do zachowania dystansu do istniejących sytuacji, zachodzących (nawet zaskakujących) zdarzeń, incydentów, do własnych emocji lub wrażeń nimi wzbudzonych.

Wszyscy wiemy – nie tylko abstrakcyjnie, ale i z rozmaitych własnych doświadczeń – że istnieją tacy ludzie, którzy wyróżniają się powściągliwością w reakcjach na to, co się dzieje, co ktoś do nich lub o nich mówi (w kategoriach oferty, pokusy czy np. krytyki albo groźby), którzy swoje decyzje – nawet podejmowane z konieczności w trybie pilnym i pod mocnym naciskiem sytuacji, jak i otoczenia – poprzedzają głębszym namysłem, zasięgnięciem opinii, porównaniem informacji z różnych źródeł, rozważaniem alternatywnych interpretacji sprawy, wariantowych diagnoz lub prognoz. I to zapewnia im przewagę nad narwańcami, osobnikami impulsywnymi lub podatnymi na cudze podszepty, sugestie, albo i prowokacje. O takich zakładamy właśnie, że mają lepsze predyspozycje do pełnienia odpowiedzialnych funkcji, kierowania innymi, zarządzania zasobami społecznymi.

Dystans jako predyspozycja psychiczna (pociągająca za sobą praktyczną predyspozycję do działania odpowiedzialnego, przewidywalnego i przewidującego, kontrolowanego i planowego, a nie opartego na improwizacji i niekontrolowanych odruchach) to złożony splot myślenia i uczuć, nad którym zdolni jesteśmy w wystarczającym stopniu zapanować. Wymaga to co najmniej zachowania równowagi między rozumem i wiedzą a emocjami, ale w procesach podejmowania decyzji, kierowania wymaga wręcz przewagi myślenia, przewidywania (w kategoriach alternatyw, a nie w kategoriach wyobrażeń „jedynie prawdziwych”, rozwiązań „jedynie słusznych” i „jedynie możliwych”) nad żywiołem emocji.

Powiedzmy jasno: jest to możliwe tylko w pewnym stopniu, nigdy w pełni. Predyspozycja do dystansu poznawczo-emocjonalno-decyzyjnego jest właściwością względną, a nie absolutną. Nikt z nas nie jest zdolny do zupełnego, najdosłowniej rozumianego obiektywizmu i bezstronności wyobrażeń, ocen, zamiarów w sprawach, które go dotyczą, w których rozstrzyganiu sam jest zainteresowany. Nikt też nie jest niezawodnym sędzią w ocenie własnych zdolności, osiągnięć, zasług, błędów, win. Można jednak być zdolnym i gotowym (bez popłochu i urażonej dumy) do konfrontowania swojej samooceny z oceną otoczenia, z bezosobowymi kryteriami proceduralnymi czy statystycznymi. I do przyjmowania do wiadomości (choć z przykrością, rozczarowaniem, bólem) werdyktów niekorzystnych.

Powróćmy więc do prastarych dyrektyw pedagogicznych (gdzie chodzi nie tylko o szkołę, lecz i rozmaite późniejsze kursy, szkolenia, instruktaże, konkursy „kto lepszy”). Nie bez powodu od wieków zakłada się, że najlepsza nauka (gdy chcemy kogoś nauczyć, jak to zrobić, by nie spartaczyć) to nauka na błędach; nie tylko cudzych, lecz i przede wszystkim własnych. Gdy trener dokręca śrubę, odwołując się do niespełnionej ambicji zawodnika (wypadłeś poniżej swoich możliwości, wiec nic dziwnego, że rezultat zaprzecza twojej ambicji), to przede wszystkim nakłania go, by ten się zastanowił: „pomyśl sam, co zrobiłeś nie tak, czego ci zabrakło”. Podobnie czyni Mistrz kształcący przyszłego solistę i wirtuoza.

Koniecznym składnikiem dobrego kształcenia i przygotowywania do odpowiedzialnych ról jest zatem zaszczepianie wychowankom, uczniom czy następcom samokrytycyzmu.

Oczywiste? Niekoniecznie, jeśli przyjrzymy się uzdolnieniom i skłonnościom rozmaitych diabolicznie skutecznych intrygantów, hochsztaplerów czy politykierów-makiawelistów. Bezlitośnie rozgrywają swoje ofiary (klientów, podwładnych lub zwierzchników, wyborców, rywali)… do czasu jednak. Do czasu, gdy okazuje się, że tak jak wcześniej bezbłędnie rozpoznawali i wykorzystywali cudze słabości, bezceremonialnie łamali reguły gry i przewidywali (przez to udaremniając je) zamiary oponentów, tak potem przestają panować nad swoimi obsesjami, maniami, furiami, zapalczywością, małostkowością i samouwielbieniem. Im sprawniej budowali swoje władztwo bez żadnych hamulców, tym szybciej pogrążali się w swoim urojonym świecie pod kloszem.

Dystans cynika-autokraty do cudzych słabości i złudzeń pozwala mu rządzić innymi samowolnie, trzymać ich na dystans (majestat niebotycznie nieosiągalny, styczność niedostępna, „rażenie” kontrolą i oceną społeczną poza zasięgiem chętnych). Ale wraz z tym zatraca on dystans do stworzonego mechanizmu (postępująca zgnilizna polana lukrem propagandy) i do siebie samego. Im bardziej wydaje się sobie nieomylny i niezastąpiony, tym bardziej przybliża moment żałosnego, niesmacznego w stylu, upadku.

PROF. ZW. DR HAB. MIROSŁAW KARWAT
Uniwersytet Warszawski

W wydaniu nr 231, luty 2021, ISSN 2300-6692 również

  1. WIERSZOWNIA DECYDENTA

    Polityka i narty
  2. ALBA LACH HERITAGE

    Jak Polak ze Szkotem...
  3. KRYMINAŁ DECYDENTA

    Samobójczy happy end
  4. FILOZOFIA I DYPLOMACJA

    USA obawiają się Chin
  5. POWIEŚĆ DECYDENTA

    Bohaterowie "po przejściach"
  6. HISTORIA DECYDENTA

    Szkoła
  7. POLITYKA DECYDENTA

    To nie tylko fabryka świata
  8. WIATR OD MORZA

    Atestacja stanowisk
  9. OPOWIADANIE

    Nosorożec
  10. SZKOŁA DECYDENTA

    "Znów za rok matura..."
  11. ANGLIK IN POLAND

    Takie były początki
  12. KSIĘGARNIA DECYDENTA

    Same bestsellery...
  13. BIBLIOTEKA DECYDENTA

    GROM i jego ludzie
  14. POLITYKA DECYDENTA

    Czy to była Targowica?
  15. CO SIĘ W GŁOWIE MIEŚCI

    Potrzeba dystansu
  16. LEKTURY DECYDENTA

    O Polakach i o Niemcach
  17. OPOWIADANIE

    Pies
  18. KRYMINAŁ DECYDENTA

    Trudno się oderwać
  19. WIATR OD MORZA

    Ach, ten luty
  20. EWOLUCJA MORALNOŚCI

    Nokaut przez trawers
  21. HISTORIA DECYDENTA

    Niechętni krucjatom