Established 1999

W KOŚCIELE

9 luty 2008

Bogactwo przeżyć

Oprawa towarzysząca nauczaniu Kościoła, sposób przekazu, celebracja liturgii były i są uwarunkowane elementami zewnętrznymi, takimi jak język, sztuka, mentalność ludzi danej epoki. To, co ukształtowało się w określonej epoce, co wówczas spełniało swoją rolę, mogło być jednak w innych czasach niezrozumiałe. Dlatego trzeba odkrywać uwarunkowania i wyzwania kontekstu historycznego, by oddzielić to, co było wytworem poszczególnych epok, a wracać do źródeł chrześcijaństwa, do jego istoty. Chrześcijaństwo to ciągły wysiłek ukierunkowany na pojmowanie i przeżywanie Tajemnicy Paschalnej. Jeśli tego braknie, pojawiają się sztuczne problemy, które nie istnieją i ich rozwiązania poszukuje się na błędnych drogach.


Z księdzem biskupem


ZBIGNIEWEM KIERNIKOWSKIM,


ordynariuszem diecezji siedleckiej,


rozmawia Artur Rogalski



Księże biskupie, jak doświadczenia wyniesione z wieloletniej pracy w Rzymie i w Watykanie wpływają na pracę duszpasterską w naszej diecezji?


W Rzymie piastowałem funkcję rektora Papieskiego Instytutu Polskiego, więc praca duszpasterska nie była moim bezpośrednim zajęciem. Moim głównym zadaniem było bowiem prowadzenie domu dla polskich księży studiujących w Rzymie – a więc głównie były to funkcje administracyjne i informacyjne. Niemniej, aspekt duszpasterski był zawsze obecny w mojej pracy kapłańskiej. Można powiedzieć, że działalność duszpasterska urzeczywistniała się na kilku równoległych płaszczyznach. Najpierw w pracy dydaktyczno-naukowej na uczelniach kościelnych. Na Papieskim Uniwersytecie Urbaniańskim – głównie w Instytucie Katechezy Misyjnej, gdzie miałem słuchaczy z całego świata – wykładałem przedmioty biblijne, a zwłaszcza teologię biblijną. Czyniłem to w aspekcie ewangelizacyjnym tak, aby słowo Boże pomogło studentom – duchownym i świeckim – nieść Ewangelię współczesnemu człowiekowi. Zaś w Papieskim Uniwersytecie św. Tomasza zajmowałem się problematyką z pogranicza Biblii i etyki, czyli zastosowaniem orędzia biblijnego dla formowania życia chrześcijańskiego. Mieszkając w Rzymie prowadziłem działalność dydaktyczną także w Polsce, w Seminarium Duchownym w Gnieźnie, gdzie kilka razy do roku przyjeżdżałem na wykłady. Na Uniwersytecie im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego nostryfikowałem doktorat uzyskany w Rzymie w Papieskim Instytucie Biblijnym i habilitowałem się.


Bezpośrednia moja praca duszpasterska w tym okresie była związana z parafią św. Teresy z Avila w Rzymie, gdzie przez ponad 20 lat przeżywałem we wspólnocie drogę neokatechumenalną, a także uczestniczyłem w zakładaniu nowych wspólnot w tej parafii i w innych włoskich parafiach. Prowadziłem też kursy, seminaria, rekolekcje dla sióstr zakonnych, kapłanów i osób świeckich.


Kiedy zostałem powołany na biskupstwo siedleckie wiedziałem, że przychodzę do diecezji, która ma swoje mocne tradycje chrześcijańskie, piękne czasy wierności Kościołowi, aż do męczeństwa. A z drugiej strony zdawałem sobie sprawę, że jest to także teren ewangelizacyjny. Ze studiów teologicznych i biblijnych, a także z własnego doświadczenia wyniosłem konkretną wizję Kościoła jako wspólnoty powołanej przez Pana Boga, by w świecie być – jak to mówi Sobór Watykański II – sakramentem, czyli znakiem zbawczego działania Boga wobec człowieka. Urzeczywistnia się to przede wszystkim w jedności i komunii tych, którzy uwierzyli Ewangelii i żyją Sakramentami. Kościół jest więc wspólnotą ludzi, którzy żyją w nawróceniu, świadomych tego, że pobłądzili, a dzięki Ewangelii mogą wracać na właściwą drogę. Inaczej mówiąc, Kościół to wspólnota odkupionych grzeszników, a nie tylko pewna organizacja, do której należy się ze względu na tradycję, obowiązek lub korzyść. Niestety często jednak Kościół jest postrzegany jako sformalizowana instytucja. Widzę więc potrzebę przełamania takiego sposobu myślenia o Kościele. To mnie, jako biskupa, bardzo zobowiązuje i angażuje. Dostrzeżona na Soborze potrzeba odnowy Kościoła, określona przez papieża Jana XXIII słowem aggiornamento (uwspółcześnianie, aktualizowanie), nie miała na celu dostosowania Kościoła do dzisiejszej sytuacji tak, aby Kościół mógł wygodnie funkcjonować w nowej rzeczywistości, aby wyszedł naprzeciw potrzebom ludzi i nie był tak archaiczny i tradycjonalny.


Drogę do realizowania aggiornamento Kościół widzi w powrocie do korzeni, do Ewangelii. Kościół bowiem zawsze przekazywał swą naukę w formie stosownej do danej epoki, zachowując oczywiście niezmienność w tym, co jest istotne czyli w rozumieniu i przyjmowaniu Tajemnicy Paschalnej Jezusa Chrystusa. Oprawa towarzysząca nauczaniu Kościoła, sposób przekazu, celebracja liturgii były i są uwarunkowane elementami zewnętrznymi, takimi jak język, sztuka, mentalność ludzi danej epoki. To, co ukształtowało się w określonej epoce, co wówczas spełniało swoją rolę, mogło być jednak w innych czasach niezrozumiałe. Dlatego trzeba odkrywać uwarunkowania i wyzwania kontekstu historycznego, by oddzielić to, co było wytworem poszczególnych epok, a wracać do źródeł chrześcijaństwa, do jego istoty. Chrześcijaństwo to ciągły wysiłek ukierunkowany właśnie na pojmowanie i przeżywanie Tajemnicy Paschalnej. Jeśli tego braknie pojawiają się sztuczne problemy, problemy, które nie istnieją i poszukuje się ich rozwiązania na błędnych drogach. Weźmy na przykład podnoszony w niektórych kręgach problem, czy Pan Bóg jest kobietą czy mężczyzną. Takie postawienie sprawy jest nonsensowne. Przekłada się bowiem dylematy doczesnych relacji międzyludzkich na zagadnienia duchowe, teologiczne.


W kontekście działań naukowych księdza biskupa pomówmy teraz o stolicy diecezji. Nie od dziś mówi się, że wielką szansą dla Siedlec jest rozwój instytucji naukowo-dydaktycznych. Czy w dalszej perspektywie mogą stać się znaczącym ośrodkiem akademickim?


Obecnie jest tu kilka szkół wyższych. Ze szkół duchownych – Instytut Teologiczny i Seminarium Duchowne. Ze świeckich – przede wszystkim Akademia Podlaska i Wyższa Szkoła Finansów i Zarządzania. Ale na niwie promocji naukowej i dydaktycznej w naszym środowisku jest jeszcze wiele do zrobienia. Profesorowie szkół duchownych są związani z ośrodkami w Lublinie lub Warszawie. Odczuwa się brak mocniejszego stymulatora do szerszej i intensywniejszej pracy naukowej na miejscu. O zmianach możemy tu mówić, ale na pewno nie będą to zmiany błyskawiczne. Wiadomo, że Akademia Podlaska stara się o uzyskanie statusu uniwersytetu. Jeśli byłby w Siedlcach uniwersytet z szerszymi planami dydaktycznymi, to nie można wykluczyć włączenia w to wydziału teologicznego. Wówczas Siedlce stałyby się miejscem, gdzie działania naukowe tak duchowne jak i świeckie miałyby szansę lepszego rozwoju. Na pewno jest to potrzebne.


Działania i decyzje księdza biskupa wpisują się w odwieczną tradycję opieki i troski Kościoła nad świadectwami przeszłości. Dzięki nim tysiące ludzi ma możliwość podziwiania Ekstazy św. Franciszka i innych perełek sztuki sakralnej w Muzeum Diecezjalnym, to właśnie ksiądz biskup powołał Komisję do Spraw Archiwum Diecezjalnego, która ma zająć się sprawami konserwacji i zabezpieczenia tychże archiwaliów.


Każdy kontakt ze sztuką, każde studia w tej dziedzinie są ubogacające, gdyż dzięki nim mamy okazję nie tylko podziwiać zewnętrzną formę dzieł sztuki, ale odkrywać treści kryjące się pod tą formą. Przychodzi mi tu na myśl przykład ołtarza, którego kształt zewnętrzny bardzo zmienił się na przestrzeni dziejów. Ołtarz jako mensa, stół ofiarny nieco się “zminimalizował”, a rozbudowały się elementy początkowo drugorzędne, czyli cała nastawa ołtarza. Mówiąc “ołtarz Wita Stwosza” myśli się przecież o rzeźbionym poliptyku, o konstrukcji, w której skład wchodzą malowidła, rzeźby, elementy architektoniczne. Te obrazy, rzeźby łączyły wiernych tamtej epoki (a przy dobrym przygotowaniu także wiernych z innych epok) z istotą liturgii, choć właściwy ołtarz (mensa) został niejako przytłoczony. Bardzo dobrze, że te zabytki przetrwały. Ale przecież nie możemy powiedzieć, aby podczas liturgii, najważniejsze były rzeźby Wita Stwosza!


Jeżeli chodzi o udostępnienie “Ekstazy św. Franciszka”, to po prostu sytuacja dojrzała do takich rozwiązań, stwierdziłem, że dobrze jest wykorzystać te możliwości. Nie twierdzę, że zrobiłem coś, czego nie chcieli zrobić inni biskupi. Oni znajdowali się w nieco innych warunkach. A Muzeum Diecezjalne jeszcze przed ekspozycją obrazu El Greca miało bardzo duże znaczenie. Mimo braku szerokich możliwości lokalowych, zrobiono bardzo wiele dla odpowiedniego udostępniania muzealiów z naszego terenu i nie tylko. Naturalnie “Ekstaza św. Franciszka” dodaje całemu Muzeum innego wymiaru i przysparza zwiedzających. Cieszy mnie bardzo duża ich liczba i to, że każdy, kto chce, może przyjść i skorzystać z tego, by za pośrednictwem sztuki też w jakiś sposób spotkać się z Bogiem.


Niemniej ważne jest dla nas Archiwum Diecezjalne, świadek dziejów dwóch diecezji. Niestety jego obecny stan jest niezadowalający. Przez dłuższy czas nie prowadzono działań na polu konserwacji zbiorów. Zważywszy na fakt, że jest to praktycznie jedyne ocalałe kompletne archiwum staropolskie z naszego regionu, tym większych należy dołożyć starań, aby je zabezpieczyć, odpowiednio konserwować i udostępniać. Mając to na uwadze powołałem specjalną Komisję Diecezjalną. W Archiwum i Muzeum znajdują się materialni świadkowie dziejów i wiary. Jeśli pozwolimy im mówić i nauczymy się ten przekaz zrozumieć – powiedzą nam to, co jest istotne. To jest nasze bogactwo. Niejednokrotnie proste, zwykłe dokumenty z przeszłości osadzone w ówczesnych realiach stanowią – jako świadkowie – okazję do wprowadzenia nas w bogactwo przeżyć także w sferze duchowej, wzywając do przemyśleń, do nawracania się.


W działaniach na rzecz zachowania materialnego dziedzictwa historii pomaga Totalizator Sportowy. Wydaje się, że strategia spółki przynosi tu dobre efekty. Chyba z dużą roztropnością zaplanowano akcję wspierania zarówno dóbr kultury jak i ludzi – mówię tu o wsparciu potrzeb tak Muzeum i Archiwum Diecezjalnego, jak i Caritasu?


Widzę, że to, co dzieje w związku ze współpracą z Totalizatorem Sportowym, sprawdziło się. Tę współpracę, jak też starania osób świeckich związanych z Muzeum i Archiwum, traktuję jako rzeczywistość pozytywną, która według mnie będzie dobrze funkcjonować i powinna przynosić dobre owoce. Jeśli w społeczności są ludzie, którzy chcą pracować, są uczciwi, zależy im, aby działać pro publico bono, to taka społeczność zawsze znajdzie środki, aby jakieś plany urzeczywistnić, a tym samym wyrażać swoją tożsamość i odkrywać swoje wartości. W naszej diecezjalnej społeczności nie brak odpowiednich ludzi, jest pewien potencjał twórczy. Są ludzie, którzy, nie oglądając się na własne zyski, bezinteresownie pracują i pomagają. Konieczne jest to, by umieć poświęcać swoje dobra materialne, potencjał intelektualny, wszelkie ludzkie i nadprzyrodzone możliwości dla dobra innych. Działając w takim duchu człowiek niejako oddaje samego siebie innym ludziom. Korzysta na tym konkretny potrzebujący czy konkretna społeczność, ale ten, który daje siebie sam się w ten sposób spełnia i odnajduje własną tożsamość. Gotowość poświęcenia siebie na rzecz wspólnoty otwiera na drugiego człowieka, kiedy współpracujemy, pomagamy sobie nawzajem, stajemy się bardziej ludźmi. Z tego swoistego tracenia siebie na rzecz innych zawsze wychodzi dobro.


Dziękuję za rozmowę.

W wydaniu 66, grudzień 2005 również

  1. W KOŚCIELE

    Bogactwo przeżyć
  2. PUBLIC RELATIONS

    Zarządzanie wizerunkiem
  3. ZNACZENIE MARKI

    Produkt jako ikona
  4. CZAS KSIĄŻEK

    Dwoistość w jednym
  5. LOBBING REDAKTORA

    Czas dla odważnych
  6. RELACJE PUBLICZNE

    Błaganie o mit
  7. PO WYBORACH

    Mało nas
  8. DECYZJE I ETYKA

    Pozor i pozór
  9. CENY LEKÓW

    Chory system
  10. SZTUKA MANIPULACJI

    Obietnica symultaniczna
  11. FARMACJA

    Zagadkowa choroba
  12. KOBIECA DYPLOMACJA

    Z potrzeby serca
  13. ZAWÓD: LOBBYSTA

    Szara eminencja