06/09/2012
Kraj bez przyszłości - 6.09
Od jakiegoś czasu nie czytam codziennej prasy, nie oglądam wiadomości, by zachować względny, pozorny błogostan, z daleka od bieżących rewelacji w naszym kraju – pisze Barbara Gałczyńska.
Piana sama ciśnie się na usta, a także gorzka konkluzja, by „dokopać” rządzącym naszym krajem. Ktoś pewnie powie: No dobrze, sami ich wybraliśmy… Otóż to! Wybraliśmy i kolejnych idiotów wybierać będziemy.
Oni nigdy nie wkroczą na pokojową ścieżkę, dopóki nie zmieni się system wyborczy. To jest klucz do NORMALNOŚCI w naszym zmęczonym plemiennymi wojnami kraju.
Kiedyś szczyciliśmy się nowoczesną legislacją opartą na podstawach prawa rzymskiego, nowoczesną konstytucją. To tak, jakby budować dom, który ma podobać się sąsiadowi, ale nam niekoniecznie. System pluralizmu partyjnego jest horendalną utopią w rozchwianym i mocno skłóconym rządzie. Dlaczego więc, nasza konstytucja (ponoć taaaka dobra, mądra i proobywatelska) nie precyzuje nakazu o tworzeniu przynajmniej w ogromnej większości wspólnego dla partii, kluczowego dla kraju, programu rozwoju?
Dlaczego do startu o rządowe „foteliki”, także na niższych szczeblach władzy, dopuszcza się ludzi skorumpowanych, głąbów i po prostu wypalonych intelektualnie?
Dlaczego u steru władzy zasiadają te same typy przyklejone do tych samych mocno skorodowanych stołków? Dlaczego do zarządzania nie mają dostępu (poza nielicznymi wyjątkami) ludzie młodzi, kreatywni, znający biegle kilka języków, świetnie przygotowani merytorycznie? Wciąż widzimy te same tępe gęby z opuchniętymi powiekami, spod których nie widać żadnego celu. W spektrum pola widzenia majaczą układy, kolesiostwo i własne korytko. Wystarczy tylko sprawdzić, jaki procent urzędników, w jakimkolwiek ministerstwie, jest czyimś protegowanym. To samo zjawisko jest w mniejszych miastach i gminach. Możemy to nazwać nepotyzmem. Wolę jednak nazywać rzeczy po imieniu – to korupcja w najczystszej postaci.
Skoro dotknęłam systemu prawa, a właściwie bezprawia… Nie zamierzam rozczulać się nad Amber Gold, bo wszyscy wiedzą, że… itd. Próbuję jedynie widzieć to globalnie. I tak: dlaczego polskie prawo ukarało grzywną jakąś paniusię, która zalegała kilka miesięcy ze zwrotem pięciu groszy do skarbówki, a grube miliony bezczelnie okradzionych ludzi zostały wytransferowane na jakieś intratne lokaty czy coś w tym stylu? Jak w każdej aferze finansowej winni są, ale co z tego? Gdzie zadośćuczynienie pokrzywdzonym?
Do chrzanu jest polskie prawo, sądy i prokuratura.
A jak marnotrawi się społeczne-budżetowe pieniądze? To tylko jeden z kilkuset tysięcy przykładów – powołuje się komisję, która sprawdzi zasadność działań podległej jej komisji, by ta z kolei popatrzyła na ręce komisjom niższego stanu i rzędu. No cóż? Nic dodać.
Nie chodzi tu o to, by narzekać, bo ponoć to cecha narodowa. Jestem jednak z dala od biadolenia, ale wiem, że im więcej będzie myślących, wytykających całe zło, tym szybciej skruszeje oligarchiczny beton. Dlatego też róbmy swoje. Tak, tak, kochany Panie Wojtku Młynarski – „Róbmy swoje”.
Kiedyś jakiś czerwony klasyk powiedział, że „państwo, w którym policjant zarabia więcej od nauczyciela, jest państwem policyjnym”. Otóż, kraj, w którym utrudniony lub całkiem niemożliwy jest dostęp do lekarza specjalisty i w którym cena książki stanowi trzydziestą część dochodów emeryta, jest krajem bez przyszłości, jak dom do rozbiórki, co już ma miejsce. Tylko, że ze starego domu może być drewno na opał, a tu niemal wszystko już zostało spalone. Mosty do zgody i mądrości także.
BARBARA GAŁCZYŃSKA
PR FORUM 2012 W WIŚLE
Rola nowych mediów
Kolejna, bo już dziewiąta, edycja konferencji PR Forum, jak co roku stała się areną dyskusji dotyczących teoretycznych i praktycznych zagadnień z zakresu public relations - piszą Anna Dziedzic i Natalia Król. więcej...