To sięgnijmy po książkę Song Hongbinga „Wojna o pieniądz”, którą zawdzięczamy wydawnictwu “Wektory”.

Chiński naukowiec dogłębnie wniknął w tajemnice finansów globalnych, rozgryzł je i zajmująco przedstawił w swym bestsellerze. Song teraz pracuje w kraju ojczystym, m.in. dla ministerstwa obrony, ale wcześniej studiował na uczelniach amerykańskich: był też konsultantem administracji federalnej USA. Chińczyk twierdzi, że nad nami czuwają i za gardło nas trzymają ponadnarodowi bankierzy – w sumie panują nad światem. Ale jak go ujarzmiają, oczywiście zdrowo się przy tym wzbogacając? A na przykład poprzez udzielanie masowych pożyczek biedniejszym, czyli krajom rozwijającym się, czy też nawet silnym będącym w potrzebie, by następnie osłabić i pomniejszyć rangę miejscowych walut.

Podboje są skuteczne, ale rekiny są nienasycone. Ci magnaci, z pozoru tylko tajemniczy (Oni) mieli wpędzić w kryzys Japonię, przyczynić się do rozpętania finansowej zawieruchy, jaka spustoszyła Azję (1997) i sprzyjać zadłużeniowej apokalipsie, która nawiedziła Latynosów w latach 80. tamtego stulecia. Song Hongbing zdradza również, opierając się na własnych badaniach i ustaleniach, że Rothschildowie mają już majątek sięgający 5 bilionów dolarów (nie – miliardów!), podczas gdy Bill Gates dorobił się marnych 40 mld USD. Chiński „detektyw skarbowy” odkrył jeszcze, że podobno Rezerwa Federalna (FR – amerykańska odmiana NBP) jest praktycznie domeną wpływów Rothschildów. A to dlatego, że bank centralny Stanów Zjednoczonych znajduje się w rękach kilku potężnych banków prywatnych (co wiadomo), tyle że te są rzekomo podporządkowane właśnie Rothschildom.

W dziele pełno takich ciekawostek, anegdot i kryminałków. Owszem, trochę pachnących tanią sensacją i teoriami spiskowymi. Ale trzeba się z tym pogodzić (tak naprawdę – kto nie lubi słyszeć o spiskach) i po prostu samemu połknąć tę porywającą książkę. Chwała oficynie z Wrocławia, że ją wydała.

                      Henryk Suchar