10/05/2009
Zagubiony jantar
Potencjalni inwestorzy zachodni uważają, że administracja nie ma umiejętności, niezbędnych do profesjonalnego wypromowania Kaliningradu – pisze Henryk Suchar.
Co w końcu zechce zrobić Moskwa ze swą bałtycką enklawą, Kaliningradem. Czy Kreml dążyć będzie wreszcie do przekształcenia go w Hongkong wschodu Europy, czy też umacniać będzie status tego obszaru jako ważnego przyczółka militarnego, gdzie obok rakiet i silnej Floty Bałtyckiej, swobodnie rozwijać się będzie zorganizowana przestępczość, handel ludżmi, AIDS i przemyt narkotyków? Od wyboru drogi przez rząd centralny, wobec jednego z 89 podmiotów administracyjnych Federacji Rosyjskiej, zależeć będzie też samopoczucie Europy, i w największym stopniu sąsiedniej Polski.
Kaliningrad (dawny Koenigsberg i polski Królewiec) jest kłębkiem problemów, odziedziczonych po epoce sowieckiej, wynikających głównie z militaryzmu polityki radzieckiej. Po drugiej wojnie światowej bowiem, gdy dotychczasowe terytorium niemieckie przypadło zwycięskiemu ZSRR, Stalin postanowił, że będzie ono swego rodzaju niezatapialnym, najdalej na zachód „przycumowanym” lotniskowcem radzieckim. Miejscowy przemysł wytwarzał główn
ie dobra, mające zaspokoić potrzeby gigantycznych (obecnie zredukowanych) jednostek wojskowych. Reszta dostaw pochodziła z innych regionów ZSRR i tak zostało do dziś. Kaliningrad jest niemal w pełni uzależniony od produkcji wytwarzanej lub importowanej do Rosji właściwej, a następnie wiezionej dalej.
Gdy władze regionalne pomyślały sobie, patrząc na przykład Tatarstanu, że autonomia Królewca sprzyjać będzie jego samowystarczalności, Moskwa wybiła im tę koncepcję z głowy. W Rosji, niezmiernie czułej na punkcie integralności terytorialnej, gdzie przywiązanie do rozległych przestrzeni nie ma sobie równych w świecie, nie ma przyzwolenia społecznego na coś, co choć trochę pachnie separatyzmem. Na dodatek elity rosyjskie dobrze wiedzą, że mieszkańcy enklawy nie
są mistrzami Federacji Rosyjskiej w licytowaniu się patriotyzmem. 3/4 z nich nigdy nawet nie było na odległych ziemiach „matuszki-Rossii”. Ale za to zwiedzało Niemcy, Polskę, i inne części naszego kontynentu. Widziało i poznało inny styl, a nade wszystko – poziom życia, nieporównanie lepszy w zestawieniu z ubóstwem, jakiego doświadcza większość z 950 tysięcy obywateli Kaliningradu.
W 1995 roku, bojąc się konsekwencji nieskrępowanego żywiołu ekonomicznego, Kreml zakazał działalności Wolnej Strefy Gospodarczej „Jantar”. Powołana na początku lat 90., nie zaznała ona zbyt długiego żywota, gdyż oferowała liberalne rozwiązania inwestycyjne, których zaawansowanie zagrozić mogło wpływom centrali moskiewskiej na tym newralgicznym terenie. Następczyni „Jantara”, Spec
jalna Strefa Ekonomiczna Kaliningrad, nie ściągnęła znaczących, kosztownych inwestycji, bo zakładała zbyt dużo restrykcji w działalności gospodarczej. Poza tym powstała ona w 1996 roku, gdy w Rosji kipiały namiętności, owocując odpychającą kapitał destabilizacją polityczną. Złe wrażenie pozostało do dziś, zaś Moskwa nie robi nic, by je rozproszyć.
Potencjalni inwestorzy zachodni uważają też, że administracja nie ma umiejętności, niezbędnych do profesjonalnego wypromowania Kaliningradu. Sugerują, by wynajęła ona specjalistów z prawdziwego zdarzenia, z kwalifikacjami i doświadczeniem pracy na rynku europejskim. Gdyby udało im się fachowo zareklamować atuty „czwartej bałtyckiej republiki” (obok Litwy, Łotwy, Estonii), to być może właściciele pieniędzy przymknęliby wtedy oko na inne niedostatki. Podstawowy – to utrudniony dostęp do enklawy, zwłaszcza – po uruchomieniu rejsów LOT-u i SAS-u – szlakami lądowymi. Sytuacja na granicy polsko-kaliningradzkiej jest katastrofalna; kolejki na przejściach, manifestacyjna
ociężałość celników, korupcja. Ktoś w Rosji musi to w końcu przełamać ten krąg niemożności, bo jak długo może winę za bałagan, niedociągnięcia i biedę zwalać na innych i tylko obcym przypisywać złą wolę?
Henryk Suchar
ARCHIWUM KORESPONDENTA
"Negatywny lobbing" Berii
To jednostronne nastawienie Stalina miało swe skutki w postaci owego „negatywnego lobbingu”. Na czym on polegał? - odpowiada Zygmunt Broniarek. więcej...