Established 1999

SZTUKA MANIPULACJI

14 sierpień 2009

Banalność komplementu

Komplement może być wypowiedziany niemal bez udziału mózgu nadawcy; stanowi raczej transmisję wzorów społecznych niż wyraz osobistej inwencji i inicjatywy – pisze Mirosław Karwat.




MIROSŁAW KARWAT


 


 


Wartość poznawcza komplementu jest nieduża. Czego bowiem dowiadujemy się z wypowiedzi przymilnej? Co nowego wnosi ona do omawianej sprawy? 


Pochwała okolicznościowa lub grzecznościowa z natury wymuszona jest konwenansem. Nie wynika więc z własnej i niepowtarzalnej intencji kogoś, kto ją wygłasza, lecz wychodzi naprzeciw konwencjonalnym oczekiwaniom i wymaganiom. Jest potwierdzeniem powszechnie w danym kręgu przyjętych, uznawanych, egzekwowanych i respektowanych reguł dobrego wychowania, grzeczności, uprzejmości. Kurtuazyjną, okazjonalną pochwałę niejako automatycznie uruchamiają „dobre obyczaje” towarzyskie czy salonowe, etykieta. „Co za gust, jakie znawstwo” – musi pochwalić kelner wybór klienta. „Ależ stylowe meble” – wypada powiedzieć gospodarzowi, gdy demonstruje swój zakup. „Cóż za bystre dziecko” – jakże odmówić tej satysfakcji dumnym i zachwyconym rodzicom.


Komplement może być wypowiedziany niemal bez udziału mózgu nadawcy; stanowi raczej transmisję wzorów społecznych niż wyraz osobistej inwencji i inicjatywy.


W niektórych sytuacjach, gdy ktoś wypowiada komplement rozmyślnie, a nie wydziela go z siebie odruchowo lub „z rozpędu”, możemy zasugerować się indywidualizacją przekazu, a nawet uwierzyć w wyjątkowość jego treści. Interesowna intencja komplementu (chcę, byś zauważył moją przychylność) pozornie zaprzecza jego automatyzmowi. Ale zauważmy, że poza tym okazjonalnym motywem czy kalkulacją spodziewanych korzyści w danym komplemencie nadal nie ma niczego oryginalnego; po prostu dla własnych celów eksploatuje się wytarty schemat (jak ładnie, jak pracowicie, jak owocnie).


Komplement jest hołdem złożonym raczej tym regułom stosowności niż osobie chwalonej, pozornie wyróżnianej. W każdym razie chwalca usiłuje zmieścić się w ramach konwenansu i wyważyć proporcje między tym, co stosowne (co wypada), co uchodzi za przyzwoite oraz wspólną wygodą; w mniejszym zaś stopniu kieruje się szczerym odruchem uznania, podziwu lub chęcią wpływu na czyjeś postępowanie. Jeśli „normalna” pochwała służy zachęcie do czegoś, jest kredytem zaufania uzyskanego na podstawie korzystnej oceny wysiłków lub zalet dotychczasowych, to komplement zakłada chwalbę na wyrost, ale też niezbyt treściwą.


Komplement ma więc charakter konwencjonalny, to znaczy ceremonialny albo  rytualny. Nie opiera się na sprawdzalnej diagnozie i rozdzieleniu faktów od oceny, lecz właśnie na zatarciu różnicy między nimi. Grzecznościowa lub spontaniczna pochwała w mniejszym stopniu jest stwierdzeniem jakiegoś faktu niż ekspresją wrażenia, a zarazem sugestią życzliwości (oto ja, który cię doceniam, obdarzam sympatią, zachęcam). Zwrot do „pięknych dam” to nie zaproszenie do dyskusji, czy są piękne i czy mają status lub styl i charakter dam, ale przeciwnie, zamknięcie ust i im, i świadkom, bo jak tu zaoponować lub sprawdzać?


Mówiąc: „Jak zgrabnie Pan to wyraził” albo „Będzie Pani królową balu” nie tyle wyrażamy podziw (choć jest on niewykluczony, może być spontaniczny), ile świadomość, że ktoś oczekuje potwierdzenia własnych pragnień i nadziei.


Podobnie – grzecznościowa formułka (w rodzaju: panie redaktorze, panie dyrektorze, mistrzu) – jest nie tyle wyrazem wrażenia, jakie na nas wywiera fakt, że ktoś jest redaktorem, dyrektorem, dyrygentem, dostojnym jubilatem lub laureatem, ile wyrazem kalkulacji, że na adresacie wywrze wielkie wrażenie jego poczucie, jak wielkie wrażenie robi na innych.


Komplement nie zawiera istotnych informacji o omawianej sprawie ani też nie pobudza do refleksji (już raczej kołysze do snu) – gdyż pochwała albo jest zdawkowa („smaczna zupa”, „ładna melodia”, „szybki samochód”), albo odnosi się do cechy oczywistej („ależ ty jesteś wysoki!”). 


Kiedy stwierdzamy, witając gościa na bankiecie, że pan czy pani ubrana jest elegancko, może nawet wytwornie, brzmi to mocno, ale nie jest żadną niespodzianką, skoro wiadomo, że to jest cechą stroju balowego, i niemal każdy wyglądałby w nim elegancko – może poza garbusem lub szympansem. Pochwała brzmi jak uznanie i nagroda za czyjąś zasługę (byłoby nią przybycie w stroju uroczystym), choć tak naprawdę jest jedynie „dopuszczeniem do ruchu”, stwierdzeniem zgodności czyjejś decyzji ze zwyczajowymi wymaganiami. Superlatyw jest przesadnie patetycznym skwitowaniem normy, wygląda na pochwałę, choć jest tylko oceną i kwalifikacją  opakowaną w kurtuazję; zakrawa na indywidualne wyróżnienie, choć jest tylko odhaczeniem kolejnego na liście. 


Kiedy mówimy – po raz setny i tysięczny – że ciocia świetnie gotuje, albo że Małysz jest poza konkurencją, to nie odkrywamy żadnej Ameryki, niczego nie posuwamy naprzód. I w pewnym sensie marnujemy wspólny czas, który można by wykorzystać lepiej: na poznanie czegoś, czego jeszcze nie wiemy, na zajęcie się czymś, czego jeszcze nie opanowaliśmy w pełni. Wie o tym dama, która – bombardowana po raz n–ty okrzykiem „pani jest piękna” – zapytuje przytomnie entuzjastę: „Tak, wiem, i co z tego?”.


Komplement może być zręczny tylko wtedy, gdy wypowiada się go jakby mimochodem. Ale to już wyższa szkoła jazdy.


Mirosław Karwat

W wydaniu 51, styczeń 2004 również

  1. LOBBING NA LITWIE

    Zgodnie z prawem
  2. PUNKTY WIDZENIA

    Prawo o prawie
  3. PUNKTY WIDZENIA

    Daję pomysł
  4. SZTUKA MANIPULACJI

    Banalność komplementu
  5. ARCHIWUM KORESPONDENTA

    Maria Curie i Albert Einstein
  6. JAKOŚĆ PRAWA

    Zalecenia marszałka Sejmu
  7. FAŁSZOWANIE HISTORII

    Jak to się robi nad Wisłą
  8. NIEUCZESANE REFLEKSJE

    W Nowym Roku
  9. TROSKI PRZEDSIĘBIORCY

    Grizli i łososie
  10. DYPLOMACJA

    Wspólne interesy
  11. DYPLOMACJA

    Składnik tradycji
  12. LOBBING W UE

    Skuteczny nacisk
  13. PR A MEDIA

    Będzie lepiej
  14. APEL EMERYTÓW

    Fundacja "Kombatant"
  15. DECYZJE I ETYKA

    Etyka na szczycie
  16. TRUDNOŚĆ WYBORU c.d.

    Obłędna naprawa błędów
  17. COLLEGIUM CIVITAS

    Nauka lobbingu
  18. PRZEMYSŁ CHEMICZNY

    Dwie zasady