07/06/2008
Metamorfoza
Lepper najwyraźniej nie chce być gorszy od najważniejszych w państwie osób. Pamięta też doskonale gospodarskie zatroskanie towarzysza Edwarda Gierka. Udaje się więc z gospodarskimi wizytami.
MONIKA ISKANDAR
dyrektor zarządzająca
IMR advertising by PR
Kiedy dziś patrzy się na przewodniczącego Samoobrony, wicepremiera i ministra rolnictwa, trudno wyobrazić sobie, że to ten sam człowiek, który jeszcze kilka lat temu, prezentując przaśne rumieńce na ogorzałych policzkach, blokował drogi i mównicę sejmową. Dziś wicepremier Lepper buraczane rumieńce ukrywa pod opalenizną. Przykuse kurteczki zastąpił nienagannie skrojonymi garniturami. Zamiast wiecznie zmierzwionych i potarganych włosów nosi dziś na głowie starannie ułożoną fryzurę. I tak z chłopskiego watażki stał się szacownym mężem stanu. Przy czym ta zmiana dotyczy nie tylko powierzchowności. Rzec by można, że Lepper zaczął mówić ludzkim głosem. Rzadziej nazywa swoich przeciwników złodziejami, a Balcerowicz już nie musi odchodzić. Widać, że jest pojętnym uczniem specjalistów od PR-u.
To wszystko są rzeczy oczywiste i w końcu opisana przemiana Leppera nie dziś się dokonała. Ale pojawiły się też dwa nowe elementy w kreowaniu wizerunku obecnego ministra rolnictwa i oba wiążą się z wejściem Samoobrony do koalicji rządzącej, a jej przewodniczącego do rządu.
Sprawa pierwsza, jeszcze świeża – Lepper doskonale potrafi wykorzystać swoją pozycję rozgrywającego w polskiej polityce. Wie, że bez niego PiS i LPR nie są w stanie utrzymać się przy władzy i odpowiednio często im o tym przypomina. Jego odejście i powrót do rządu, świetnie rozegrane taktycznie, znacząco podniosły notowania zarówno jego samego, jak i Samoobrony. Najpierw znikł na czas jakiś, wywołując lawinę spekulacji, co się z nim mogło stać, i podsycając zainteresowanie swoją osobą. A kiedy wybuchła afera z “taśmami prawdy”, wrócił w glorii chwały jako ofiara politycznych knowań. Przeczekał okres, kiedy PSL po raz kolejny odgrywało swoją rolę “dziewicy po bieżnikowaniu”, by wreszcie stwierdzić, że świeżo odzyskane dziewictwo może się jeszcze przydać, i ostatecznie nie weszło do koalicji PiS-LPR. Przeczekał deklaracje premiera Kaczyńskiego, że nigdy więcej układania się z ludźmi o podejrzanej przeszłości, bo wiedział, że bardzo szybko PiS się ich wyprze. I kiedy atmosfera wokół Samoobrony nieco się uspokoiła, wrócił na zajmowane wcześniej stanowiska, a Samoobrona zyskała w koalicji pozycję silniejszą niż miała poprzednio. Trochę mu, co prawda, efekt popsuł prezydent, ponowną nominację wręczając bez kamer i błysku fleszy, ale to niewielka cena za wzrost poparcia i możliwość odgrywania roli jedynego sprawiedliwego w Sodomie.
Sprawa druga dotyc
zy jak się okazuje nieśmiertelnych wzorców PRL-u, a ściślej – epoki Gierka i choć wiąże się z pierwszym udziałem Leppera w rządzie, rzutuje znacząco także na jego obecny wizerunek. Pod tym względem zresztą Lepper nie odbiega od standardów tzw. IV Rzeczpospolitej. Zapoczątkował tę starą-nową tradycję obecny prezydent państwa. Kiedy był jeszcze prezydentem Warszawy uroczyście otworzył 1 sierpnia Muzeum Powstania Warszawskiego, które już następnego dnia zostało zamknięte, bo nie było jeszcze wykończone. Dokładnie tak samo towarzysz I sekretarz otwierał 22 lipca nową odlewnię w hucie, a następnego dnia ją zamykano, bo nie było w niej jeszcze pieca do wytopu surówki. Brat prezydenta podtrzymuje rodzinne tradycje i zaraz po objęciu funkcji premiera z pompą otwiera odcinek autostrady, który i tak jest bezużyteczny, bo brak drogi dojazdowej do niego i całej niezbędnej infrastruktury.
Lepper najwyraźniej nie chce być gorszy od najważniejszych w państwie osób. Pamięta też doskonale gospodarskie zatroskanie towarzysza Edwarda Gierka. Udaje się więc z gospodarskimi wizytami – a to sprawdza stan dojrzewania zboża na polu, a to z troską pochyla się nad wypalonym słońcem łanem żyta. Jak dobry i łaskawy pan potrafi też zażartować, że choć razem z nim pojawił się w jakiejś w
si deszcz, to nie jest to jego zasługą, bo boskich mocy jeszcze na razie nie ma. Byłoby to wszystko nawet zabawne, gdyby nie fakt, że te, wydawałoby się, skompromitowane metody skutkują. Coraz częściej słyszy się, że ten Lepper nie jest w końcu taki zły, że naprawdę troszczy się o sprawy rolnictwa, ale nie kosztem innych dziedzin gospodarki.
I zdaje się, że w kolejnych wyborach prezydenckich Lepper może już nie lądować na szarym końcu listy ewentualnych zwycięzców.
Monika Iskandar
DECYZJE I ETYKA
RP czy PR?
Poddawajmy wyborcze ogłoszenia publikowane przed Dniem Decydenta uważnej ocenie po to, by wyłuskać co w tych ogłoszeniach, wypowiedziach, plakatach, ulotkach zasługuje na wiarę, a co jest jedynie chwytem reklamowym. więcej...