Established 1999

DECYZJE

17 sierpień 2009

Błąd obowiązkowy, błąd słuszny

Cel Jedynie Słuszny – to cel, którego nie mogłem nie przyjąć, a zarazem taki, którego nie sposób kwestionować, chyba, że krytyk jest obcym albo odmieńcem. Jest jedynie słuszny, ponieważ wydaje się jedynie możliwy, w każdym razie jedyny, jaki ja sam mogę sobie wyobrazić, postawić i spełnić. Jest to cel obowiązkowy – ale w takim razie obowiązkowe jest również uznanie i opiewanie jego słuszności – pisze Mirosław Karwat.

MIROSŁAW KARWAT


Nawet absolutnie słuszne, doskonałe w swej komplek­sowej trafności i jedynej słuszności plany działania wieńczone są błędnymi działaniami. Pierwszym zaprzeczeniem celu i planu działania jest to działanie. 


Natomiast oceną działania rządzi zasada mniej więcej odwrotna: Działanie jest całkowicie słuszne, choć częściowo błędne. Brzmi idiotycznie, prawda? Zupełnie tak, jak gdyby jajeczko częściowo nieświeże było zarazem „częściowo świeże”.


A to znaczy, gdyby przejść od oceny pryncypialnej do wniosków pragmatycznych: Trzeba było właśnie tak, tylko inaczej.  Dokładniej mówiąc: trzeba było dążyć właśnie do tego celu (i o tyle działanie było słuszne), mało tego – wyłącznie do tego celu; zaś aby ten cel osiągnąć, trzeba było działać zupełnie inaczej. Nie można było nie dążyć do danego celu i nie można było nie sknocić go właśnie tym działaniem. Ale też… nie wolno było podjąć żadnego innego działania poza tym fatalnym.


Największym paradoksem błędów jest bowiem nie nieuchronność błędów i nie błędne koło błędnej naprawy błędów ani też nie to, że okazują się zbawienne nawet dla sprawców, lecz to, że mogą być błędami obowiązkowymi i jedynie słusznymi.


Błąd upragniony 


Już w samym pojęciu błędu – tym powszechnie przyjętym – tkwi pułapka i… błąd.


Powszechnie zakłada się wszak, że błąd ma charakter mimowolny. I jest w tym trochę racji. Przecież błędy popełniamy niechcący. Pokażcie mi człowieka, który – podejmując decyzje – zamierza popełnić błąd, a tym bardziej planowo przygotowuje błąd. Jest wręcz przeciwnie, błąd zawsze jest dla nas niespodzianką; a w każdym razie zawsze dziwimy się, że to jednak błąd. To nie tak miało być. Nie ten rezultat chcieliśmy osiągnąć, nie takim kosztem. To rezultat założony i pożądany miał być efektem głównym działania – a tymczasem okazuje się, że on jest efektem ubocznym, natomiast efekty przypadkowe i uboczne wychodzą na plan pierwszy, okazują się najważniejsze albo najbardziej kosztowne.


Zgodnie z tym założeniem o mimowolnym zakłóceniu porządku błąd polega albo na tym, że pomyliliśmy się co do celu (cel sam w sobie okazał się pomyłką), albo na tym, że przyjmując cel słuszny i realny zarazem, obraliśmy nietrafną drogę, nieadekwatne metody i środki, nawet takie, które ten cel wykluczają lub przekreślają, albo też na tym, że środki są wprawdzie adekwatne do celu, ale przeliczyliśmy się co do tempa, kolejności następowania efektów cząstkowych, warunków brzegowych, czy też kosztów. Np. przewidujemy, że podwładny będzie się opierał, ale nie przyjdzie nam do głowy, że może po prostu odejść albo wykonać polecenie, owszem, ale tak, jak to czyni najzłośliwszy sabotażysta.


A jednak i to rozumowanie grzeszy przesadnym optymizmem, bo zakładamy, że błąd popełniany jest po prostu dlatego, że przed jego popełnieniem nie dostrzegamy, że to błąd.


A właśnie to założenie jest potrójnie nieścisłe. Po pierwsze, przed błędem może nas ostrzegać otoczenie, po drugie, my sami możemy mieć wątpliwości, a po trzecie, możemy cierpieć na rozszczepienie jaźni, gdy co innego widzimy niż słyszymy; co innego wiemy i umiemy, a co innego możemy lub musimy.


Istnieje nie tylko błąd mimowolny, ale również… błąd konieczny, obligatoryjny – który muszę popełnić z jakiegoś wewnętrznego przymusu, błąd upragniony. Jest on jak początek lawiny: jak inni zmierzają po trupach do celu, tak uparciuch brnie w swój ukochany błąd po stosie błędów, które dodatkowo musi popełnić, aby ten cud-błąd wynieść na ołtarz.


Człowiek, który działa w służbie, niejako z definicji bardziej służy niż roztrząsa, wybiera i postanawia. Skoro służy, to znaczy, że już wybrał. Taka jest nie tylko postawa służbisty (np. w mundurze lub uniformie urzędnika, znającego swoje miejsce w szeregu, w hierarchii służbowej – jako hierarchii wtajemniczenia i formalnych kompetencji), ale również mentalność człowieka zaangażowanego, kierującego się określonym wyznaniem wiary i poczuciem misji społecznej.


W krainie Jedynej Słuszności


Rozumowanie podmiotu, który jest zakładnikiem swej ideologii, przebiega według następującej logiki:


(1) Przede wszystkim jest oczywiste, co powinienem uczynić, to znaczy do czego dążyć, jakie cele sobie postawić.


Cel działania jest z góry dany, przesądzony – wolą bożą, którą my potrafimy nieomylnie odczytać, wyrokami historii, koniecznościami dziejowymi, nakazami religijnymi lub moralnymi, obowiązkami służbowymi, powinnościami zawodowymi (np. powołaniem kapłana, lekarza, żołnierza, dziennikarza). Więc co mam robić? Leczyć, bronić, ścigać, nawracać, informować. Są to cele wiecznie aktualne. Dobrze, ale jak je konkretyzować? Co za pytanie! Jeśli w ogóle mam leczyć, to wiadomo również, kto, kiedy i gdzie jest chory, czyli obiekt działania nasuwa się sam przez się. Jeśli mam nauczać, to wiadomo kogo – tego, który jeszcze nie wie, nie umie lub nie rozumie; a taki sam się nawinie przed oczy. Czego mam nauczać? Tego, co zawsze. Więc w czym problem, jakież tu mogą być dylematy?!


Nie stoję w obliczu wyboru różnych celów możliwych do pomyślenia, a mniej lub bardziej realnych. Nie zastanawiam się nad tym, który z celów możliwych ma w danej sytuacji wyższe szanse urzeczywistnienia. Nie tracę czasu na takie spekulacje czy improwizacje. Nie zajmuję się samowolą, ale tym, co jest moim świętym obowiązkiem, tym, co muszę. A muszę nie tylko dlatego, że inni tego ode mnie wymagają, ale również dlatego, że ja sam uważam to za słuszne, konieczne i pilne. Istnieją cele obowiązkowe, stałe powinności, przy których nie pytamy, czy to robić, lecz co najwyżej, jak to zrobić. Co prawda, i kwestia „jak” okazuje się niezbyt skomplikowana. 


Tak więc oprócz celów problematycznych, których słuszność można by w pewnych okolicznościach rozważać i podważać, istnieją cele obowiązkowe i z tego powodu jedynie słuszne.


Cel Jedynie Słuszny – to cel, którego nie mogłem nie przyjąć, a zarazem taki, którego nie sposób kwestionować, chyba, że krytyk jest obcym albo odmieńcem. Jest jedynie słuszny, ponieważ wydaje się jedynie możliwy, w każdym razie jedyny, jaki ja sam mogę sobie wyobrazić, postawić i spełnić. Jest to cel obowiązkowy – ale w takim razie obowiązkowe jest również uznanie i opiewanie jego słuszności.


Paradoks Celu Jedynie Słusznego polega na tym, że jest to bodaj jedyny cel, przy którym przestaję myśleć, ba, nawet nie wypada zastanawiać się czy to w ogóle nad jego słusznością, czy nad jego aktualnością w danej chwili, czy też nad jego realnością w konkretnej sytuacji. Dlatego właśnie cel jedynie słuszny może być pułapką, źródłem błędów w działaniu. Cel jedynie słuszny skazuje nas na Błąd Jedynie Słuszny. 


(2) Celom obowiązkowym, czyli jedynie słusznym, odpowiadają działania jedynie słuszne.


Nie jest bowiem tak, że cel jedynie słuszny może być – jak dowolny inny cel – osiągnięty równie dobrze przez takie, jak i inne działanie, którego wybór zależy tylko od rozpoznania warunków działania i szczegółowych kalkulacji w konkretnych okolicznościach. Takiego celu uświęconego nie mogą profanować działania wyciągane przemiennie na zawołanie jak stroje z szafy. Święty obowiązek może być należycie spełniony tylko przez działania odpowiednio namaszczone, dopuszczone z góry i raz na zawsze, podobnie jak pozostałe są z góry i raz na zawsze wykluczone ze względów zasadniczych, doktrynalnych.


Cel uświęcony, sztandarowy ma być nie tyle realizowany przez jakieś działania pragmatyczne, podejrzane z racji swej elastyczności, koniunkturalnego przystosowania do warunków, ile czczony przez czynności rytualne – rozmaite zaklęcia, śluby wierności, ekspresje zachwytu, hołdy oraz ceremonialne i patetyczne wykładnie, które wprawdzie niczego nie wyjaśniają i unikają jak ognia wszelkich kłopotliwych pytań, ale wpajają mocne przeświadczenie, że to jakaś wyższa tajemnica, która rozum ludzki przerasta i w którą należy wierzyć tym silniej, im mniej się ją rozumie.


Zatem również decyzja o sposobie działania na rzecz celu jedynie słusznego jest jeśli nie automatyczna, to w każdym razie wygodnie uproszczona na podobieństwo uproszczonych procedur w administracji czy sądownictwie. Wystarczy przyswoić sobie pewien kanon schematów działania uświęconego ideologicznie, aby niejako z góry wiedzieć, jaką metodą i jakimi środkami się posłużyć. Podmiot może nawet dokonywać trudnego wyboru, ale dotyczy on wahań w stylu, czy kupić forda białego, czy czarnego, względnie, czy najpierw odmówić pacierz, czy zdrowaśkę. 


Działanie podjęte dla realizacji Celu Jedynie Słusznego to Działanie Jedynie Słuszne. Jeśli nawet okaże się błędem, albo i z góry wiadomo, że to będzie błąd, to w każdym razie jest to błąd obowiązkowy.


Błąd obowiązkowy


Za określeniem ‘Działanie Jedynie Słuszne’ może kryć się kilka sytuacji i założeń: 1) działanie, które musiałem podjąć z obowiązku ideowego lub służbowego, a więc bez ryzyka błędu jedynie słuszne (a już zupełnie inna sprawa, czy mądre); 2) jedyne działanie, jakie mogłem lub potrafiłem podjąć (np. jedyne, jakie byłem zdolny sobie wyobrazić, albo jedyne, jakie umiałbym wykonać) – Jedynie Słuszne w swej jedyności; 3) a w ogóle to  każde działanie, o które pytają mnie: „Czy aby było słuszne?”.


Błąd Jedynie Słuszny


W działalności nawiedzonej duchem takiego czy innego posłannictwa królują Błędy Jedynie Słuszne.


Cóż to za dziwoląg? Błąd Jedynie Słuszny to działanie błędne, a motywowane Celem Jedynie Słusznym, czyli Działanie Jedynie Słuszne W Swej Błędności.


Brzmi to niedorzecznie, bo według utartej logiki jeśli coś jest słuszne, to nie może być błędne, i odwrotnie. Założenie pewnie niegłupie, bo przecież jeśli coś jest takie czy siakie, a nie owakie, to dlatego, że jest takie w całości. Jednak w istocie, jest to Błąd Jedynie Słuszny, albowiem spośród wielu możliwych błędów właśnie ten dokładnie zaprzecza celowi jedynie słusznemu.


Błąd jedynie słuszny to jedyne działanie spośród kilku możliwych, które niezawodnie uczyni cel niemożliwym. Inne błędne decyzje dotyczące zadań etapowych lub taktyki działania lub doboru środków mogłyby zawieść, mogłyby co najwyżej coś zepsuć, zakłócić, opóźnić lub podrożyć,  ale nie przeszkodziłyby całkowicie, natomiast ten błąd koronny udaremni lub przekreśli wszystkie wysiłki.


Sprawca Błędów Jedynie Słusznych zasypia błogo w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku. 


Mirosław Karwat

 

W wydaniu 52, luty 2004 również

  1. PAKISTAN - INDIE

    Ofensywa lobbingowa
  2. DYPLOMACJA

    Na wszystko trzeba czasu
  3. TROSKI PRZEDSIĘBIORCY

    Nicea albo rozwój
  4. PATRONAT UE

    Aktywizacja osób niepełnosprawnych
  5. MONITORING KONKURENCJI

    Wywiad gospodarczy
  6. LOBBING W UE

    Grupy interesu
  7. ARCHIWUM KORESPONDENTA

    Zestrzelony samolot
  8. SZTUKA MANIPULACJI

    Pochwała jako propaganda
  9. LOBBING W GRUZJI

    Pierwsza w Europie
  10. JÓZEF HEN

    Pisarz, lobbysta króla
  11. PUNKTY WIDZENIA

    Mało czasu
  12. LOBBING W WIELKIEJ BRYTANII

    Zmiana strategii / Change of strategy
  13. II WOJNA ŚWIATOWA (cz. 6)

    Hipokryzja po amerykańsku
  14. DECYZJE

    Błąd obowiązkowy, błąd słuszny
  15. DECYZJE I ETYKA

    Daltonizm etyczny
  16. POLSKIE WOJSKO

    Krok za daleko
  17. PUBLIC RELATIONS

    Szyte na miarę
  18. BANKI SPÓŁDZIELCZE

    Więcej misji niż komercji