Established 1999

POLSKIE WOJSKO

25 maj 2008

Krok za daleko

Polskie siły zbrojne są na półmetku zmian w planie sześcioletnim. Teraz powinien powstać jasny plan przejścia na w pełni zawodowe wojska operacyjne. Należy przy założyć zmniejszenie ich liczebności na korzyść nowocześniejszego wyposażenia i lepszego wyszkolenia, bo tylko takie może być wojsko zawodowe. Jednocześnie należy też zadbać o nowoczesne szkolenie żołnierzy służby zasadniczej na potrzeby mobilizacyjne. Te zmainy w jakiejś mierze powinny też dotyczyć jednostek sił specjalnych, które będą odgrywały coraz większą rolę w natowskiej strategii – mówi poseł Bronisław Komorowski.


BRONISŁAW KOMOROWSKI


Platforma Obywatelska
Komisja Obrony Narodowej



Damian A. Zaczek: Panie Pośle, jakie ma Pan uczucia wobec GROM-u?
BRONISŁAW KOMOROWSKI: Zdecydowanie pozytywne, gdyż byłem osobiście zaangażowany w przeniesienie GROM-u z MSWiA do MON. Podjęta wtedy decyzja oznaczała poważne problemy, ale też dawała szanse na przebudowę i dowartościowanie wszystkich jednostek sił specjalnych. Tej zmianie towarzyszyły różne skandale, że przypomnę tylko słynne prucie kasy pancernej.


Dlaczego należało przenieść GROM do MON-u?
Po pierwsze, z punktu widzenia przepisów prawa będąc w strukturach MSWiA GROM nie mógł prowadzić operacji poza granicami Polski. Po drugie, jednostka nie mogła korzystać z dobrodziejstw, które są w zasięgu wojska, a więc zaplecza logistycznego, szkoleń, środków transportu, infrastruktury itp., których w MSWiA po prostu nie było.


Pułkownik Polko jest bardzo dobrym żołnierzem. Dlaczego zrezygnował z dowodzenia GROM-em?
Odpowiedź znają tylko płk Polko i minister Szmajdziński. Mogę powiedzieć tylko tyle, że bardzo żałuję tej decyzji. Płk Polko był pierwszym wojskowym dowódcą tej jednostki, bez przeszłości policyjnej. Jednocześnie był człowiekiem cieszącym się powszechnym szacunkiem, akceptacją i sympatią. Tacy ludzie jak płk Polko mogą zmieniać mentalność żołnierzy i kadry w Wojsku Polskim. I bardzo się dziwię, że jego zawodowe losy potoczą się inaczej. Przypomnę, że jeszcze w ub.r. minister obrony narodowej wysłał płk Polko na PSOS, czyli na kurs wyższych dowódców, po którym uzyskuje się poważną szansę na szlify generalskie. Tak więc z punktu widzenia sił zbrojnych jest to strata – odszedł młody (41 lat), zdolny dowódca z dużym doświadczeniem i osobistym autorytetem.


Jak wyglądają, zapoczątkowane przez Pana jako ministra obrony, reformy w wojsku?
Polskie siły zbrojne są na półmetku zmian w planie sześcioletnim. Sugerowałem ministrowi Szmajdzińskiemu, że teraz powinien powstać jasny plan przejścia na w pełni zawodowe wojska operacyjne. Należy przy założyć zmniejszenie ich liczebności na korzyść nowocześniejszego wyposażenia i lepszego wyszkolenia, bo tylko takie może być wojsko zawodowe. Jednocześnie należy też zadbać o nowoczesne szkolenie żołnierzy służby zasadniczej na potrzeby mobilizacyjne. W tych dwóch kierunkach powinny iść zasadnicze zmiany, które powinny doprowadzić do poprawy jakości całych sił zbrojnych w warunkach pokojowych i do odbudowania obronnej zdolności mobilizacyjnej. Te zmiany w jakiejś mierze powinny też dotyczyć jednostek sił specjalnych, które będą odgrywały coraz większą rolę w natowskiej strategii.


Nasza misja w Iraku trwa. Jak Pan ją dziś ocenia?
Przed naszym zaangażowaniem w Iraku zakładaliśmy, że – po pierwsze – będzie to udział w wojnie w wymiarze symbolicznym (200-osobowy oddział GROM). Ten cel został osiągnięty. Angażując niewielką liczbę, ale znakomitych żołnierzy, Polska pokazała się jako wiarygodny sojusznik Stanów Zjednoczonych. Po drugie – nasz udział na ponadziesięciokrotnie większą skalę w siłach stabilizacyjnych. Ocena tego zadania jest trudniejsza. Jest to bardzo duży wysiłek finansowy, organizacyjny i polityczny. Koszt materialny łatwo policzyć: jest to prawie 400 mln złotych rocznie. Koszt polityczny to widoczne pogorszenie naszych stosunków z Niemcami i Francją. Po stronie zysków jest natomiast potwierdzenie naszej wiarygodności sojuszniczej, potwierdzenie naszej woli odgrywania większej roli w polityce międzynarodowej. Na razie brakuje innych korzyści. Rząd stworzył wrażenie, że szybko pojawią się korzyści natury ekonomicznej. Ale ich nie ma. Nie udało się odzyskać pieniędzy z tytułu irackiego zadłużenia i nic nie zapowiada, żeby to miało nastąpić. Nie udało się też uzyskać wymiernych korzyści w obszarze sprzętu wojskowego. Nie oznacza to, że bilans naszego zaangażowania jest ujemny. Z czasem będzie się poprawiał.


Czy nie wystarczyłby nam europejski wymiar polityki międzynarodowej?
Nie, bo dla bezpieczeństwa Polski zasadnicze znaczenie ma NATO i szczególne partnerstwo ze Stanami Zjednoczonymi, a to oznacza, że powinniśmy uczestniczyć w rozwiązywaniu problemów z zakresu polityki bezpieczeństwa także poza Europą, a Stany Zjednoczone prowadzą przecież politykę globalną. Musimy jednak uważać, aby nie przesadzić z angażowaniem się na światowych antypodach, bo jak na dwa lata obecnego rządu, to udział Polski w wojnach w Afganistanie i w Iraku to już naprawdę bardzo dużo.


Dziękuję za rozmowę.


W wydaniu 52, luty 2004 również

  1. PAKISTAN - INDIE

    Ofensywa lobbingowa
  2. DYPLOMACJA

    Na wszystko trzeba czasu
  3. TROSKI PRZEDSIĘBIORCY

    Nicea albo rozwój
  4. PATRONAT UE

    Aktywizacja osób niepełnosprawnych
  5. MONITORING KONKURENCJI

    Wywiad gospodarczy
  6. LOBBING W UE

    Grupy interesu
  7. ARCHIWUM KORESPONDENTA

    Zestrzelony samolot
  8. SZTUKA MANIPULACJI

    Pochwała jako propaganda
  9. LOBBING W GRUZJI

    Pierwsza w Europie
  10. JÓZEF HEN

    Pisarz, lobbysta króla
  11. PUNKTY WIDZENIA

    Mało czasu
  12. LOBBING W WIELKIEJ BRYTANII

    Zmiana strategii / Change of strategy
  13. II WOJNA ŚWIATOWA (cz. 6)

    Hipokryzja po amerykańsku
  14. DECYZJE

    Błąd obowiązkowy, błąd słuszny
  15. DECYZJE I ETYKA

    Daltonizm etyczny
  16. POLSKIE WOJSKO

    Krok za daleko
  17. PUBLIC RELATIONS

    Szyte na miarę
  18. BANKI SPÓŁDZIELCZE

    Więcej misji niż komercji