ANDRZEJ WILL
Staram się nie pisać felietonów o wyraźnym zabarwieniu politycznym.
Nie silę się na komentowanie wydarzeń z życia partii a tym bardziej tych
sprawujących władzę. Nie wymieniam nazwisk ani też instytucji a tym bardziej
ministerstw czy innych agend, agencji, funduszy, organizacji i tym podobnych
stałych lub przejściowych konwentykli. Generalnie piszę o zjawiskach, jakie
wymienione twory generują, ale tylko, kiedy mają one związki z nami, szaraczkami, zwykłymi zjadaczami chleba. I tylko wtedy, kiedy efekty decyzji tych tworów są chybione, czyli nieprzemyślane a idąc dalej po prostu głupie.
Po tym przydługim „wyznaniu wiary” aż mnie korci żeby przywalić po oczach, pójść na całość, pojechać po wszystkim. A korci mnie, bo to, co wokół się dzieje
aż prosi się, aby przyłożyć i to tak, aby zabolało. Niektórzy mędrcy głoszą, że
droga do rozumu wiedzie przez solidne lanie. Ale ja nie będę walił na odlew
bo w tym, czego jesteśmy świadkami jest kawałek mojej, ale również innych
winy. Grzech zaniedbania czy zaniechania jest równie ciężki jak samo
aktywne działanie. Brak reakcji jest swoistą formą przyzwolenia. Nasze popiskiwania sprzeciwu były bardzo nikłe i ledwo słyszalne.
Ale to już historia. Taka trochę dziwna, mająca ciąg dalszy w postawach,
wypowiedziach, zamiarach niektórych prominentnych osób w naszym
państwie. Sprawy mają się tak – koalicja, która formowała rząd traci
w zastraszającym tempie w badaniach opinii społecznej. Nawiasem mówiąc
badania opinii to osobny i osobliwy rozdział życia politycznego, ale o tym
kiedy indziej. Wracając do koalicji i rządu, następuje wyraźny rozziew miedzy
oczekiwaniem elektoratu koalicji, polityką uprawianą przez posłów koalicji
a dokonaniami i nie dokonaniami rządu. Lewicowy elektorat mający przed
oczami program, z jakim koalicja przystępowała do wyborów nie może
i nie chce zrozumieć wyraźnego zarzucenia podstawowych deklaracji.
Mała uwaga – pod pojęciem „lewicowy elektorat” rozumiem tych, którzy
zawsze głosują na lewicę i tych, którzy głosowali, bo byli przeciwko poprzednikom. Oni też uwierzyli w szczerość intencji i możliwości realizacji
deklaracji wyborczych.
I….od samego początku robiono „wszystko,” aby przez przypadek zwycięstwo wyborcze było nie za wysokie. Znakomite wypowiedzi znakomitego ekonomisty w kampanii wyborczej „powalały na ziemię” siłą „zdobywania” głosów. A potem to poszło jak z górki, nietrafione decyzje,
pożal się boże polityka kadrowa i systematyczne rozjeżdżanie się założeń
programu koalicji z bieżącą polityką i decyzjami rządu. Wyglądało to tak
jakby rząd nie mógł się zdecydować czy jest lewicowy czy realizuje pseudo
prawicowe założenia. Osobną rzeczą jest odstępstwo od programu wyborczego,
zdecydowane odstępstwo a w niektórych fragmentach zaprzeczenie zapisom
programowym koalicji. Równolegle, narastające frustracje społeczne plus
nie przygotowana weryfikacja wywierają presje na swoich przedstawicieli
czyli posłów. Zaczyna się kociokwik, rząd swoje, partie swoje, polityka kadrowa – nie będę się wyrażał, jednym słowem ogólne zamieszanie.
Nie chcę wchodzić w skórę proroka, który przepowiada fakt po jego
zaistnieniu, ale aż mnie korci, aby dorzucić kilka kamyczków do całej
sprawy – i koalicji i rządowi zabrakło myśli przewodniej, strategii
obliczonej nie tylko na doprowadzenie Polski do Unii, ale na stworzenie
warunków rozwoju przedsiębiorczości, bezpieczeństwa społecznego,
bezpieczeństwa ekonomicznego a generalnie -budowanie przyjaznego
państwa w tym służb skarbowych, sądownictwa, policji i ogólnie rzecz
ujmując urzędów. Wszystko to było i jest zapisane w programie koalicji.
Nie wiele z tych zapisów zrealizowano. Nie ma się, więc co dziwić
społecznej frustracji potęgowanej, socjotechnicznymi zagrywkami sejmowej
opozycji.
Nie wesoła sytuacja w koalicji i rządzie potęgowana przez niektórych
„naraz oświeconych”, co to trzy minuty temu przejrzeli na oczy budzi
nie tylko mój sprzeciw. Koniunkturalizmem – tym pojęciem określić można
zachowania „grupy iluś tam”, która nie licząc się z desygnacją wyborców
próbuje klecić coś dla siebie, bo przecież nie dla elektoratu.
W chwilach ciężkich, przełomowych najtrudniej jest zewrzeć szyki,
dokonać analizy, wyciągnąć wnioski z błędów i je naprawić.
Polsce potrzebna jest lewica z prawdziwego zdarzenia a ta dzisiaj
istniejąca ma jeszcze szansę stać się taką pod warunkiem konsolidacji
i determinacji wszystkich ogniw. I nie ma już czasu ani miejsca na ucieczki.
Elektorat dogoni i skreśli. Tak kończyły poprzednie formacje.
Andrzej Will
Warszawa,20 marca 2004 r.
POLSKA UNIA OFIAR NAZIZMU
Opieka i pomoc
Polska Unia Ofiar Nazizmu jako związek stowarzyszeń posiada osobowość prawną, a 28 organizacji wchodzących w jej skład zachowują swoją statutową osobowość i odrębność oraz kontynuują swą dotychczasową działalność. więcej...