PUNKTY WIDZENIA
Przeciw lobbingowi
Sposób i kryteria doboru ekspertów to odrębne zagadnienie, ale jawność działania lobbystów może akurat ułatwić sprawdzenie czy na przykład nie doszło do konfliktu interesów - mówi poseł Marek Zagórski. więcej...
Mocarzem może zostać nawet ten, który mocarzem nie jest, ale potrafi przekonywać, wyjaśniać, nakreślać, integrować, konsolidować itp., itd. i na dodatek być elastycznym – pisze Andrzej Will.
ANDRZEJ WILL
Znacie, państwo, opowieść jak Dawid załatwił Goliata – znamy, znamy – to posłuchajcie. Był sobie mocarz, tak mocarny, że sam się bał swojej mocy. W nocy spał tylko na jednym boku, bo nie był pewny czy aby śpiąc na plecach sam siebie chrapaniem nie ogłuszy, na amen. Wszyscy czuli ogromny respekt, jak tylko kichnął to ze wszystkich
stron przekazywano mu życzenia „na zdrowie” i na wszelki wypadek
słano wagony chusteczek higienicznych, pytając co drugi dzień o
samopoczucie, siusiu i stolczyk. Wszyscy, przepraszam, nie wszyscy,
a tylko ci na szczycie traktowali mocarza z niebywałą atencją, obdarowywali
fruktami, ulgami, sprawowali pieczę i w ogóle dbali, aby, broń boże,
niczego mu nie brakowało. Mocarz nadymał się z tej troski, rósł w siłę
i dostatek. Wyglądał, zza rogu, na czym by tu zarobić, aby być jeszcze
bardziej mocarnym i móc dawać, jak obyczaj karze, dziesięcinę tym na
szczycie. Zależność była prosta, ci na szczycie dbali o mocarza wszechstronnie
ufając, że on swoją siłą i intelektem spożytkuje wszystko to, co od nich
otrzymywał. On zaś otrzymując takie poparcie przysporzy nadwyżki i już
nie, co dziesiąty snopek będzie im oddawał, ale co piąty. Gadatliwe krasnoludki,
bardzo plotkarskie, rozpowiadały, że aby przysporzyć snopków to aranżowano
bijatyki i takie tam…Oczywiście w końcowym efekcie mocarz miałby co robić
a i snopków szłoby na szczyt coraz więcej.
Wszystko byłoby dobrze gdyby nie fakt, że ci na szczycie weszli w jednostronne braterstwo z „dużymi zza wody”. A tam panują całkiem inne,
historycznie ukształtowane stosunki między tymi co na szczycie i lokalnymi mocarzami. Mocarzem tam może zostać nawet ten, który mocarzem nie jest
ale potrafi przekonywać, wyjaśniać, nakreślać, integrować, konsolidować itp., itd.
i na dodatek być elastycznym. Generalnie panują tam całkiem inne warunki
uprawiania biznesu, który jest dla tych „zza wody” wartością samą w sobie.
A więc gdy jest wartością to trzeba o nią zabiegać, starać się, tworzyć mariaże,
konsorcja i inne stwory organizacyjne aby tylko osiągnąć efekt. Dawno już
ci „zza wody” doszli do wniosku, że sam fakt bycia dużym nie uprawnia do
spijania śmietany. Po prostu trzeba na nią zapracować przekonując do siebie i swoich możliwości tych, co trzymają wartość czyli kasę.
Czując zapach kasy „mali duzi mocarze zza wody” zebrali się razem i
utworzyli konsorcjum. Teren znali bardzo dobrze bo stamtąd pochodzą,
wypracowali sobie zaplecze tzw. logistyczne. Ale brakowało im argumentu
międzynarodowej kooperacji więc zwrócili się do naszego mocarza –Goliata
z propozycją udziału w konsorcjum. W mocarzu krew się wzburzyła „mnie
do konsorcjum. Sam będę ubiegał się o kasę” i posłał wysłanników konsorcjum
na drzewo.
A tymczasem po cichutku Dawid ,który zajmował się tym samym co mocarz,
ale na maleńką skalę wydeptywał ścieżki, ścieżynki, aby tylko być w pobliżu
tych, co mają wartości czyli kasę. Napisał książkę, nie był przeciwko, nie obnosił się z swoimi pretensjami, utrzymywał kontakty z tymi, co wiele mogą,
jeździł „zza wodę”, po prostu ciężko pracował na swoje i pracowników utrzymanie. Dzięki temu „zza wodą” był znany tym, którzy decydowali
o logistyce i składzie konsorcjum. Jak Goliat wysłał emisariuszy konsorcjum
na drzewo zwrócili się do Dawida, który nie tylko, że nie odrzucił propozycji
ale przyjął ją z nieukrywaną radością. Dostał bowiem szansę, jedną na tysiąc,
zaistnienia na tym rynku a do tego mógł być dumny, że on z tego samego grajdołka, co Goliat może przysporzyć wartości, czyli kasy.
I rozpętało się piekło. Biblijny potop z piorunami w porównaniu z tym
co się dzieje jest niewinnym kapuśniaczkiem. Wytoczono najcięższe argumenty,
odsądzono Dawida od czci i wiary, zorganizowano mu kipisz w domu i zagrodzie i nie wykluczone, że zamkną go do kozy. A wszystko, dlatego,
że Goliat naskarżył tym na szczycie na Dawidka -jak on śmiał w ogóle wchodzić w drogę takiemu mocarzowi itd., itp. i inne dyrdymały.
Tragikomiczny jest fakt, że ci na szczycie zamiast obić przykładnie
i publicznie Goliata za puchę, bezczelność a przede wszystkim za lenistwo,
wzięli go w obronę, wylewając krokodyle łzy i tępiąc Dawida za jego pracę
i przezorność. A ci „zza wody” zacierają ręce, bo dla nich zostanie więcej.
Nie prawdą jest więc, że Dawid załatwił Goliata. Goliat sam się wywrócił.
Ale heca.
SZTUKA MANIPULACJI
Pochwała jako wyrzut
Kiedy ktoś ma do nas jakąś pretensję, to zmusza nas co najmniej do przemyślenia, czy aby postępujemy słusznie, czy go nie zawiedliśmy, czy jesteśmy godni zaufania - pisze Mirosław Karwat. więcej...