14/08/2009
Wspólne interesy
Polska niechaj uprzejmie przypomina o pozycji, znaczeniu, intencjach Ukrainy. To przecież polski papież podkreślał jedność cywilizacyjną kontynentu – mówi ambasador Ihor Charczenko.
IHOR CHARCZENKO
ambasador Ukrainy w Polsce
Henryk Suchar: Dopiero zjechał Pan do Warszawy na placówkę. Jakie priorytety będą określać Pańską działalność w Polsce?
IHOR CHARCZENKO: Ideą przewodnią, przedmiotem mojej misji, będzie dbałość o utrzymanie i pogłębienie unikatowych stosunków, jakie ustaliły się między Ukrainą a Polską. Łączy nas partnerstwo strategiczne. Zbliżają ścisłe, przyjazne kontakty. To kolosalny potencjał. Oczywiście, istnieją sprawy, jakie przyjdzie rozwiązać, ale nie widzę jakichś istotnych problemów, które mogłyby nas podzielić. Zasadnicza kwestia to kształt stosunków dwustronnych po waszym przystąpieniu do Unii Europejskiej. Myślę, że w sumie mamy zbieżne interesy polityczne, gospodarcze, społeczne i na polu humanitarnym.
W kwestii wiz nie dochodziło do zgrzytów, nieporozumień?
W świadomości moich rodaków rozpad ZSRR oraz wynikająca zeń wolność i swoboda przemieszczania się, to wartości szczególne. Przyzwyczailiśmy się do tego wymiaru wolności. Miliony Ukraińców jeździły do Polski – nawet 10 milionów osób rocznie przekraczało granicę. Od początku października (od wprowadzenia obowiązku wizowego) do końca listopada 2003 roku, polskie konsulaty wydały 110 tysięcy wiz. Dylemat wizowy załatwiliśmy po partnersku, jak dobrzy sąsiedzi. Wysoko cenimy ten gest strony polskiej – Polska jest naszą bramą do Europy. Dobrze, że wrota te pozostaną w sumie otwarte.
Co dla Kijowa oznacza hasło nowego sąsiedztwa, wysunięte przez Unię Europejską, mające determinować relacje między krajami spoza obszaru UE i Brukselą?
Moim zdaniem, to Polska właśnie dobrze rozumie nasze troski i dążenia. Nie ogranicza się do ogólników i szablonowych konstatacji. Słusznie podkreśla, że do każdego państwa trzeba podchodzić indywidualnie, specyficznie. Uważa, że Ukraina powinna wiedzieć, iż pewnego dnia zostanie przyjęta do klubu unijnego. Że taka jest jej perspektywa.
Czy Rosja nie zrezygnowała z wysiłków powstrzymania Ukrainy, zawrócenia jej z drogi na Zachód?
Federacja Rosyjska jest naszym partnerem strategicznym. Tak jak Polska, czy Stany Zjednoczone. W przeszłości, po rozpadzie ZSRR, w ciągu wielu lat twierdzono, że NATO wymierzone jest w Rosję. Ten stereotyp postrzegania NATO jako wroga był głęboko zakorzeniony w świadomości Rosjan i znaczącej części ludności ukraińskiej. Takich stereotypów niełatwo się pozbyć i dlatego niektórzy politycy rosyjscy i ukraińscy przezwyciężać muszą zaszłości i dawne kompleksy. Być może komuś w Moskwie nie podoba się perspektywa ewentualnego członkostwa Ukrainy w NATO, czy w Unii Europejskiej. Być może, budzi to tam w kimś nieprzyjemne skojarzenia. Jednak ważne jest, że na szczeblu oficjalnym, dzisiaj już się tak nie mówi. Myślę, że to m.in. bezkonfliktowe wejście i obecność Polski w NATO w znacznej mierze pomogły rozwiać obiekcje i obawy Rosjan.
Znane jest powiedzenie, że demokracja w Rosji kończy się tam, gdzie zaczyna się kwestia ukraińska?
Tak się rzeczywiście mówi. Choć na poziomie oficjalnym dziś nie ma między nami kontrowersji. Aczkolwiek części Rosjan również dzisiaj niełatwo jest pogodzić się z myślą, że Ukraina jest państwem niepodległym. Nastroje takie dają o sobie niekiedy znać. Jednak ostatnio tradycyjne, głęboko zakorzenione myślenie ewoluuje, a to głównie dlatego, że globalny ład wygląda inaczej, niż ponad dwa lata temu.
Co mogą uczynić inne państwa, by wzmocnić suwerenność ukraińską, zagwarantować jej nieodwracalność. Czy ekspansja ekonomiczna Rosji na terenie Ukrainy nie zagraża jej niezawisłości?
Ugruntowanie niezależności to pierwszoplanowe zadanie dla każdego państwa. Myślę, że silna, twardo stojąca na nogach Ukraina leży w interesie Rzeczypospolitej. Nas z kolei cieszą sukcesy Polski, bo są inspirujące. Twierdzę, że Warszawa może jeszcze wiele zrobić dla Kijowa. Kluczowe jest to, by Ukraina miała w Unii Europejskiej swego „ambasadora”, zaprzyjaźnione państwo utrwalające w Brukseli przekonanie, że proces rozszerzenia jest otwarty i nieprzerwany.
Polska w roli swego rodzaju suflera europejskiego, jako życzliwy pełnomocnik Ukrainy w Europie?
Można tak to nazwać. Polska niechaj uprzejmie przypomina o pozycji, znaczeniu, intencjach Ukrainy. To przecież polski papież podkreślał jedność cywilizacyjną kontynentu. Zależy nam bardzo na tym, by Europa zrealizowała się jako jednolity organizm, ucieleśniła jako byt historyczny, z Ukrainą jako nieodłącznym elementem tej całości. Sami Ukraińcy dziś wyraźnie opowiadają się za członkostwem w UE, w NATO, ale – z drugiej strony – nie chcą wcale zrywać więzów z Rosją. To wyzwanie dla naszej polityki.
Spór o mierzeję Tuzla nie wystawia jednak Rosji dobrego świadectwa. Groblę budowano bez uzgodnienia z Kijowem. Potem jeszcze w Moskwie takie orły polityki rosyjskiej, jak Dmitrij Rogozin czy Władimir Żyrinowski, śmiały się z obrony przez Ukraińców tego suwerennego kawałka terytorium.
Lista rozbieżności występujących między Rosją a Ukrainą stale się kurczy. Jednak czasami niespodziewanie pojawiają się takie zagadnienia, jak Tuzla. Mówiłem już o przejawach tradycyjnego myślenia. Szczerze sądziliśmy, że niektóre sprawy zostały dawno zamknięte. Byliśmy więc zdziwieni poczynaniami Rosjan. Ale teraz namiętności już opadły. Muszę zaznaczyć, że polskie oceny i reakcje na tamte wydarzenia były adekwatne – trafne i wyważone. Polska ma świetny aparat dyplomatyczny.
Dziękuję za rozmowę.
PUNKTY WIDZENIA
Prawo o prawie
Zgłosiłam pomysł, aby uchwalić ustawę o tworzeniu prawa, która ujęłaby w stabilne ramy procedurę tworzenia prawa. Wcześniej takie pomysły były negowane przez różne środowiska - mówi Teresa Liszcz. więcej...