Jej książka o pielgrzymowaniu po rzymskich kościołach stacyjnych, jest wciągającym czytelnika, przewodnikiem po świątyniach chrześcijańskich Wiecznego Miasta, gdzie, nota bene, znajduje się ponad 1500 kościołów. Dla wyjaśnienia: kościół stacyjny to kościół, w którym odprawia się stacje, w których w czasie Wielkiego Postu, rankiem, gromadzą się wierni na medytację i modlitwę.
Kościoły stacyjne zostały wyznaczone przez papieża Grzegorza Wielkiego. Są to zarówno kościoły tak bardzo znane, jak słynna bazylika św. Piotra w Watykanie, jak i prawie nieznane polskiemu pielgrzymowi, jak kościół św. Balbiny. Ale jest to nie tylko przewodnik. Autorka, wieloletnia ambasador przy Stolicy Apostolskiej, dzieli się z czytelnikami swymi filozoficznymi refleksjami na temat istoty wiary, historii religii i dziejów Kościoła Powszechnego.
Książka jest efektem dziewięcioletnich doświadczeń. Jest to więc precyzyjne, dokładne omówienie dziejów, architektury i wystroju odwiedzanych kościołów. A historia kościołów to historia Papiestwa od czasów pierwszego włodarza Stolicy Apostolskiej, Piotra, aż po Benedykta XVI. W tle jest Rzym współczesny: jego zabytki, ulice, kawiarenki – krótko mówiąc czarowne i bardzo żywe miasto, które rankiem, w godzinach pielgrzymowania autorki, staje się dziwnie spokojne, pozbawione zwykłego gwaru i pośpiechu, wręcz refleksyjne, skłaniające do medytacji.
Jest w książce również miejsce na polonica. Przecież Polska jest od ponad tysiąca lat związana z katolicyzmem. Stąd Suchocka przypomina wizyty słynnych Polaków w Rzymie, ich studia, związki polskich kardynałów z przyznanymi im przez papieży tzw. kościołami tytularnymi.
Ta wspaniała, intelektualna uczta jest spotęgowana przepięknymi zdjęciami, wykonanymi przez Janusza Rosikonia.
Jacek Potocki
Hanna Suchocka. „Rzymskie pasje. Kościoły Stacyjne Wielkiego Miasta”. „Rosikon Press”, Warszawa 2013
Zaklinacz lwów – 10.04
Bohater tej książki, Kevin Richardson, od dzieciństwa uwielbiał zwierzęta. Zmieniał w swym życiu wiele profesji, by pozostać wiernym jednemu zajęciu: opiekuna zwierząt w Parku Lwów, niedaleko Johannesburga w RPA. I to był jego świat. Miał unikalną więź ze swymi podopiecznymi: lwami, hienami i szakalami. Można powiedzieć że rozmawiał ze zwierzętami ich językiem, zwłaszcza rozumiał język ich ciała.
Jego talent polegał na tym, że intuicyjnie wyczuwał, na co i kiedy może sobie pozwolić. Kevin podał w książce ciekawe informacje: lew musi spać 20 godzin na dobę, zjada 35 kg mięsa, zawsze wyczuwa, kiedy człowiek się go boi i zawsze swoim opiekunom daje czytelne sygnały, jak się zachowa. Przekonał się niejednokrotnie sam na sobie, że gdy zlekceważył te sygnały i nie zrobił tego, co podpowiadał mu instynkt, obrywał od lwów, a nawet był narażony na śmiertelne niebezpieczeństwo.
Jego podejście do zwierząt miało charakter partnerski i było oparte na szacunku. Dlatego stał się częścią ich stada: niektóre lwy traktowały go jak lwa, niektóre lwice były w nim wręcz zakochane i ignorowały zaloty lwów-samców, a jeszcze inne lwy traktowały go wprawdzie nie jak lwa, ale jak brata i zachowywały się wobec niego bardzo delikatnie.
Zwierzęta doceniały takie zachowanie Kevina: grały z nim w filmach i clipach reklamowych, pozwalały mu się ze sobą bawić, baraszkować, pływać, niekiedy się na niego obrażały. Krótko mówiąc, zwierzęta zachowywały się jak ludzie. Zarówno koledzy z pracy jak i goście, odwiedzający park, nie mogli wyjść z podziwu patrząc na relacje Kevina z lwami, szakalami i hienami.
Bo w książce jest również wiele o hienach i szakalach. Wbrew utartym opiniom, hieny należą do najinteligentniejszych zwierząt, ich stada rządzą się na zasadzie matriarchatu: są kierowane przez najsprytniejszą i najsilniejszą samicę. Zwierzęta te są wspaniałymi łowcami, a w ich pożywieniu wcale nie dominuje padła zwierzyna, tylko przez nie upolowana.
Książka jest zapierającą dech w piersiach relacją o stosunkach człowieka z bardzo niebezpiecznymi zwierzętami. Bowiem trudno jest sobie wyobrazić, że człowiek może być uznany przez lwy jako członek ich stada.
Jest ona jednocześnie pomnikiem zwierząt, które nasza cywilizacja powoli, ale nieustannie, choć niekoniecznie świadomie, eliminuje z ekosystemu poprzez rozbudowywanie ludzkich osiedli, kosztem tradycyjnych siedlisk zwierząt czy też zbrodnicze trzebienie stad, na życzenie hodowców zwierząt domowych, dla których dzikie gatunki stanowią rzeczywiste zagrożenie.
Książkę fizycznie napisał na podstawie relacji Kevina Richardsona Tony Parker, zdolny pisarz, autor kilku książek o Afryce i dzięki zręcznemu przekazowi, można ją pokonać „za jednym podejściem”.
Jacek Potocki
Kevin Richardson, Tony Park. „Zaklinacz lwów”, tłum. Piotr Cieślak. „Galaktyka”. Łódź 2013
———————————-
Jasnowidz z Góry Kalwarii – 3.04
Bohater tej powieści biograficznej był postacią autentyczną: pochodzący z Góry Kalwarii Wolf Messing był jasnowidzem i hipnotyzerem, słynnym w całej Europie i obu Amerykach. Od najmłodszych lat wykazywał unikalne zdolności parapsychologiczne: przepowiadał przyszłość i hipnotyzował zdumionych widzów w teatrach Berlina, Paryża, Nowego Jorku i Ameryki Południowej. Był milionerem i bożyszczem kobiet. Mimo swego żydowskiego pochodzenia, Messing cieszył się uznaniem i sympatią, a nawet protekcją Goebbelsa oraz samego Adolfa Hitlera za publiczne zapowiedzi niemieckich zwycięstw w Polsce, Danii, Belgii, Holandii, Luksemburgu, Norwegii i Francji, dopóki w trakcie publicznego spektaklu nie przepowiedział sromotnej klęski Niemiec w wojnie przeciwko ZSRR oraz samobójstwa Hitlera w kwietniu 1945 r. Wódz Rzeszy polecił wówczas Messinga zgładzić, a za jego schwytanie wyznaczył ogromną nagrodę ćwierć miliona marek.
Messing wraz ze swym impresario zdążyli uciec do Polski, gdzie jasnowidz dalej występował, przepowiadał ludziom ich losy. Pewnego razu otrzymał zlecenie księcia Czartoryskiego na odnalezienie zagubionej, drogocennej broszy, z czego się w pełni wywiązał. Kiedy Niemcy zajęli Polskę, Messing uciekł do ZSRR, gdzie zyskał względy szefa NKWD, Berii oraz Józefa Stalina: przepowiedział klęskę Wehrmachtu pod Stalingradem oraz bezwarunkową kapitulację Niemiec w maju 1945 r. Ale nie tylko z tego powodu. Messing udowodnił swoje unikalne umiejętności i możliwości wychodząc bez żadnych dokumentów zarówno z gabinetu Berii jak i Stalina i tam powracając, skutecznie hipnotyzując straże.
Przez cały czas pobytu w ZSRR występował przed publicznością i informował zwykłych ludzi o losach członków ich rodzin, walczących na froncie. Cechowała go uczciwość i lojalność. Odmówił wprawdzie Nikicie Chruszczowowi pomocy w usunięciu zwłok Józefa Stalina z mauzoleum kremlowskiego, ale udzielił mu pomocy w trudnych dniach kryzysu kubańskiego w drugiej połowie października 1962 r., kiedy świat znalazł się na krawędzi wojny. Messing wówczas dokładnie przewidział treść kompromisu między Kremlem a Białym Domem, w wyniku którego kryzys został zażegnany.
Jasnowidz nie był w stanie wyjaśnić, w jaki sposób dochodził do swych przepowiedni. Nigdy też nie powiodło mu się przepowiedzieć jego własnych losów. Całe jego życie pokazało, że źródła zdolności parapsychologicznych pozostają wielką niewiadomą.
Ogromnym walorem książki jest żywe i bardzo dobre tłumaczenie Andrzeja Palacza.
Jacek Potocki
Eduard Wołodarski. „ Wolf Messing: Jasnowidz z Góry Kalwarii”. Tłum. Andrzej Palacz. ”Inicjał”, Warszawa 2012
GALERIA SCHODY
Musisz zobaczyć tę kobietę - 18.04
Tytuł tej wystawy jest nieco prowokacyjny, zagadkowy, bo cóż ciekawego musi być w kobiecie, żeby ktoś musiał ją zobaczyć? I w jaki sposób należy ją oglądać? więcej...