Established 1999

LOBBING HANDLOWY

5 marzec 2008

Komu co szkodzi

W środowiskach kupców, szczególnie pośród przedsiębiorstw mniejszych, dyżurną przyczyną niepowodzeń w biznesie są sieci handlu wielkopowierzchniowego. Zarzuty te spełniają dość prosty schemat argumentacyjny: analizuje się najpierw jednostkowy przypadek niewłaściwego postępowania w jakiejś sieci, a następnie wyprowadza wniosek o rujnujących następstwach ich funkcjonowania w gospodarce jako całości, najczęściej nie zadając sobie trudu rzetelnej analizy zjawiska, jego skali, reakcji zarządów na odkrytą nieprawidłowość, nie mówiąc już o takich „drobiazgach”, jak integracja z UE, spójność przepisów, czy ważność obustronnie zawartych umów lub o zasadzie równości podmiotów na rynku.



Narastająca dekoniunktura w sposób naturalny zaostrza walkę konkurencyjną, pogłębia kłopoty budżetu państwa, rodzi problemy w wymianie międzynarodowej, stwarza lub pogłębia zagrożenia socjalne. Środowiska gospodarcze zagrożone w pierwszej kolejności jej skutkami reagują więc nerwowo, poszukując nie tylko remediów ekonomicznych, ale także sięgając po instrumentaria wpływu na kształt regulacji prawnych odnoszących się do gospodarki.



Istnieje tu pewna prawidłowość: im pozycja danego środowiska gospodarczego jest słabsza, przedsiębiorstwa mniej elastyczne i nowoczesne, tym chętniej sięgają one po argumenty pozaekonomiczne i polityczne metody wpływu, mające pogorszyć warunki funkcjonowania mocniejszej ekonomicznie i organizacyjnie konkurencji.


W środowiskach kupców, szczególnie pośród przedsiębiorstw mniejszych, dyżurną przyczyną niepowodzeń w biznesie są sieci handlu wielkopowierzchniowego. Zarzuty te spełniają dość prosty schemat argumentacyjny: analizuje się najpierw jednostkowy przypadek niewłaściwego postępowania w jakiejś sieci, a następnie wyprowadza wniosek o rujnujących następstwach ich funkcjonowania w gospodarce jako całości, najczęściej nie zadając sobie trudu rzetelnej analizy zjawiska, jego skali, reakcji zarządów na odkrytą nieprawidłowość, nie mówiąc już o takich “drobiazgach”, jak integracja z UE, spójność przepisów, czy ważność obustronnie zawartych umów lub o zasadzie równości podmiotów na rynku.


Nie zgadzam się z takim sposobem myślenia i czynię to tym bardziej świadomie, że schemat ten staje się niemal zawsze przesłanką działania lobbingowego, kończącego się niestety wystarczająco często powstawaniem aktów prawnych mających wyrządzić partykularną szkodę sieciom. “Pociski” takie z reguły chybiają celu, gdyż w istocie powstające wskutek nacisku potencjalnych wyborców na niektórych polityków przepisy szkodzą przede wszystkim gospodarce jako całości oraz – co jest paradoksalnym, ale namacalnym następstwem – tym, których nieroztropni legislatorzy starają się wspomóc.


By nie być gołosłownym: doskonale w schemat ten wpisują się przegłosowane przez Sejm poprawki Senatu do Kodeksu Pracy w sprawie zakazu pracy w niedzielę oraz ustawa o terminach zapłaty w obrocie gospodarczym. Nie jest dziś istotny ostateczny ich kształt, gdyż nowy Sejm z pewnością przystąpi do ich nowelizacji, ale potencjalne konsekwencje wejścia ich w życie w proponowanym i zarazem radykalnym kształcie. Wynika z niego jeden oczywisty dla mnie fakt: nikt z radykałów stojących za projektami przepisów “anty-sieciowych”, by użyć neologizmu, nie zadał sobie trudu analizy skutków ich wejścia w życie, mimo publikowanych, m.in. przez Polską Organizację Handlu i Dystrybucji (POHiD), ostrzeżeń. Raz jeszcze więc warto na nie zwrócić uwagę – ku pamięci i przestrodze.


Co w istocie bowiem znaczy zakaz handlu w niedzielę dla firm zatrudniających mniej niż 5 osób? Przede wszystkim restrykcje te stanęłyby w sprzeczności z art. 32 Konstytucji RP i w takim wypadku veto prezydenckie jest raczej pewne. Ale, załóżmy, że prezydent takiej sprzeczności “nie zauważy”, lub Sejm przegłosuje veto wymaganą większością i znowelizowany Kodeks wchodzi w życie. Tak skonstruowane przepisy uderzą nie tylko w duże obiekty typu super- i hipermarket, ale głównie w mniejsze firmy. Przede wszystkim w firmy działające tam, gdzie nie ma dużych obiektów, np. w małych miastach, osiedlach, dużych stacjach benzynowych, które nie zawsze spełniają warunki formalne, nałożone na firmy określane jako małe. Klęską taka decyzja będzie też dla małych sklepów pracujących w galeriach handlowych hipermarketów, które ok. 20% swoich obrotów uzyskują właśnie w niedzielę.


W sposób oczywisty odbije się to bardzo szybko na zatrudnieniu i to nie tylko w handlu detalicznym, ale i u dostawców (w 95 proc. polskich, bez względu na to czy są producentami, czy nie). Szacuje się spadek zatrudnienia w handlu o 15 – 16 tys. osób.


Uruchomiony też zostanie kolejny impuls inflacyjny, gdyż ze strony dużych podmiotów nastąpi naturalna kompensata strat poprzez marżę i inne działania kompensujące spadek obrotów, a co za tym idzie, wpływów do kas. Przy czym, co warto zauważyć, duże elastyczne i mocne finansowo firmy mają zdecydowanie większe możliwości reakcji kompensacyjnej niż firmy mniejsze.


I wreszcie: takie regulacje uderzą boleśnie w konsumentów, którzy w większości (badania mówią o przedziale 60–70 proc.) są zainteresowani robieniem zakupów w niedzielę.


By sprawę uogólnić: realizacja opisanego i zilustrowanego konkretnymi przykładami schematu to po prostu realizacja, mam nadzieję niezamierzonej, strategii destabilizacji warunków inwestowania w Polsce i pogarszanie klimatu inwestycyjnego oraz warunków działalności gospodarczej w ogólności. Restrykcyjne reagowanie na przykre i często nieuniknione rezultaty walki konkurencyjnej nie są więc w żaden sposób wytłumaczalne w kategoriach racjonalności ekonomicznej.


Używany przez niektórych publicystów i polityków argument o życiu rodzinnym również nie jest trafny, bowiem nawet jeśli ktoś pracuje w niedziele , to pracodawca ma obowiązek udzielenia mu dnia wolnego w innym terminie oraz, w   warunkach pracy zmianowej, podlega tzw. rotacji niedziel w które jest zatrudniany przemiennie, o co dbają sekcje kadrowe w firmach i robią to fachowo. 


Nie jestem też pewien entuzjazmu pracownika, który zyskując wolny dzień świąteczny, staje wobec większego prawdopodobieństwa utraty pracy.


Dr MARIA ANDRZEJ FALIŃSKI
sekretarz generalny POHiD



 

W wydaniu 26, październik 2001 również

  1. SPECYFIKA REKLAMY

    Praca, intuicja, szczęście
  2. POLSKIE STRONNICTWO LUDOWE

    Jaka wieś po wyborach?
  3. DYPLOMACJA

    Wizerunek Polski
  4. PLATFORMA OBYWATELSKA

    Zasada trzech E
  5. PROCESY DECYZYJNE

    Lobbysta w parlamencie
  6. SPONSORING

    Zamiast brandowania jajek
  7. BEZPIECZEŃSTWO W UE

    Zagrożenie terroryzmem
  8. GOSPODARKA MORSKA

    Podupadła potęga
  9. PUNKTY WIDZENIA

    Zabrakło argumentów
  10. PUNKTY WIDZENIA

    Grzechy transformacji
  11. PUBLIC RELATIONS

    Śpiewać każdy może
  12. SZKOLENIA

    Pod opieką księcia
  13. ALTERNATYWY

    Odpowiedzialność
  14. DECYZJE I ETYKA

    Morale polityki
  15. SZTUKA MANIPULACJI

    Pułapka
  16. ARCHIWUM KORESPONDENTA

    Lobbing Pentagonu i MON-u
  17. JEST PROJEKT I INWESTOR

    Krakowski Kazimierz w sercu Warszawy?
  18. MEDIUM PUBLICZNE

    Odważna telewizja
  19. LOBBING HANDLOWY

    Komu co szkodzi
  20. DOSTĘP DO INFORMACJI

    Drzwi otwarte