Established 1999

ALTERNATYWY

06/05/2009

Optymistycznie...

Sejm zdecydował o bezpośrednich wyborach wójtów, burmistrzów i prezydentów miast w nadchodzących wyborach samorządowych. I bardzo dobrze! – pisze Marek J. Zalewski.


MAREK J. ZALEWSKI



Do pisania tego felietonu siadałem z mocnym postanowieniem, że tym razem napiszę tekst przepełniony optymizmem. Bo przecież nie brakuje wiadomości optymistycznych. Lasy nam nie płoną jak w Kalifornii i Arizonie, ziemia jest stabilna całkowicie, nie tak, jak w Iranie, nawet nasza specjalność ostatnich lat – powodzie zanadto nas w tym roku, póki co, nie doświadczają. Upały, jak się zorientowały po trzech dniach trwania, że pozbawią nas dróg ze szczętem, zamieniając je w lepikowo-asfaltowe potoki i zanim tory kolejowo-tramwajowe zdążyły stracić do końca nadaną szynom w pocie hutniczego czoła formę pierwotną, słowem – zanim to wszystko się stało, upały ustąpiły…


Matka natura ma nas najpewniej w swojej opiece. Ale skoro tak, to ciekaw jestem na co nasi politycy zepchną odpowiedzialność za to, że kraj się wali? Wali się eksport… Wali się produkcja (sprzedana też się wali)…Zwalił się nawet ogólnonarodowy entuzjazm związany z zapowiadanymi sukcesami, które nasza reprezentacja miała odnieść na boiskach Korei. Nie odniosła. Z tego akurat wypada się tylko cieszyć. Proszę sobie bowiem wyobrazić co by się działo w naszym nieszczęsnym kraju, gdyby “orły” Engela nie okazały się być “pliszkami”? Gdyby – że popuszczę wodze fantazji – znalazły się w tym miejscu, w którym dzisiaj (w wigilię półfinałów) znajduje się drużyna koreańska?


Ten sukces zaślepiłby naród i jego polityków w sposób niemal doskonały. W panteonie naszych świętych przybyłoby co najmniej 25 nowych aureoli. Indyjskie święte krowy mogłyby tylko złorzeczyć na swój dramatyczny los. Bo prawdziwy dla nich raj powstałby nad Wisłą. Nawet tak przytomny polityk, jak prof. Belka, przed piłkarską wyprawą na mistrzostwa zagadnięty, czy nie zwolniłby od podatku naszych kopaczy, gdy zaplączą się w okolice pudła, odparł z całą powagą, że rozważy taką możliwość. Na całe szczęście nasi tak poukładali sobie drużynę, że w pierwszych dwóch meczach grali ci, którzy akurat zapomnieli o umiejętnościach, za które biorą pieniądze i doznali sromoty klęski. Ja się akurat takim rozwojem wypadków cieszę, bo piłki nożnej serdecznie nie znoszę. No i jest wreszcie coś optymistycznego...


Poza tym optymistyczną wiadomością było, że zebrała się Rada Gabinetowa. O dziwo nie było to spotkanie poświęcone stanowi polskiej piłki po koreańskim laniu, aczkolwiek Prezydent uznany został za winnego współudziału w tej sromocie, gdyż po pierwsze nie zaprotestował, gdy do wykonania naszego hymnu przed pierwszym meczem z Koreą szykowała się Edyta Górniak, a po drugie bronił tego nieszczęsnego zawodzenia, nic sobie nie robiąc ze spostponowania tej wielkiej pieśni, która miast do boju nas porwać – jako drzewiej bywało – przyczyniła się w tym farsowym wręcz wykonaniu do okrycia nas hańbą narodową.


Ale wróćmy do wątków optymistycznych… Premier zjadł obiad w Sewilli. Podobno niezły. Ale czy po to, aby dowiedzieć się tego, co już od dawna wiadome (czyli, że niczego nowego się nie dowie) i aby zjeść najlepszy nawet obiad warto było lecieć tyle kilometrów? A może dyplomatyczniej było nie korzystać z zaproszenia, które kosztować nas może ponad 3,5 mld euro rocznie, poczynając od 2004 roku? Może nieobecność naszych polityków na niedzielnym obiadku dałaby do myślenia unijnej gromadce? A ponadto zaoszczędzone w ten sposób pieniądze można by było przeznaczyć na jakiś znacznie wartościowszy cel – ot choćby wakacje dla dzieci robotników Stoczni Szczecin, pozbawionych pracy. Ale tego rodzaju postępowanie ani w głowie naszej elicie. Jeszcze wielokrotnie jej przedstawiciele latać będą na spotkania pozbawione wszelkiego sensu i za każdym razem zapewniać swych rodaków, czyli nas o tym, jak ważne były kwestie omawiane w korytarzu prowadzącym do…, miedzy przystawką a deserem, lub podczas 3. minutowego spaceru po ogrodach urządzonego dla potrzeb ekip telewizyjnych. Każde z tych spotkań jawi się nam jak kongres prestidigitatorów – za każdym bowiem razem wyciągany jest coraz to inny królik z kapelusza.


Nasi politycy albo naprawdę nie wiedzą o co chodzi Unii Europejskiej, albo udają, że nie wiedzą. W jednym i drugim przypadku będzie to miało opłakane skutki dla nas wszystkich. Już w zasadzie nie jest tajemnicą, że niemal wszystkie nasze uzgodnienia zamknięte w poszczególnych rozdziałach negocjacji są dla nas generalnie niekorzystne – że łagodnie to ocenię. Że nasi negocjatorzy potknęli się na wylizywanych przez siebie unijnych schodach dowiaduje się coraz więcej z grona tych, którzy w przyszłorocznym referendum będą ostatecznie decydować o naszym wejściu lub nie do Unii. A nasi politycy nie ustają w unijnej tromtadracji…


Ale miało być optymistycznie… Niechaj więc będzie! Oto coś naprawdę optymistycznego – Sejm zdecydował o bezpośrednich wyborach wójtów, burmistrzów i prezydentów miast w nadchodzących wyborach samorządowych. I bardzo dobrze! Jestem przekonany, że do takiej decyzji sejmowego gremium pasują biblijne słowa o tych, którzy “nie wiedzą, co czynią”. Wszak może okazać się – i oby tak właśnie się stało – że partie polityczne mogą stracić wpływ na to, co będzie się działo w samorządach. Ich szefami mogą bowiem zostać ludzie całkowicie niezależni od lokalnych polityków. Zerwanie tych więzów będzie największym sukcesem od czasu, gdy przed 13 laty “wybuchła” w Polsce demokracja. Szkoda tylko, że takie wybory samorządowe odbędą się tylko raz. Myślę bowiem, że ordynacja powróci do poprzedniej wersji, gdy okaże się, że partyjne knowania przegrają w październiku z wolą wyborców… A miało być OPTYMISTYCZNIE…



Marek J. Zalewski

W wydaniu 35-36, lipiec-sierpień 2002 również

  1. KONFERENCJA O LOBBINGU

    Teoria i praktyka
  2. ODIHR W WARSZAWIE

    Misja
  3. ARCHIWUM KORESPONDENTA

    Kampania profesora Miodka
  4. ZBROJENIA

    Lobbing faktów dokonanych
  5. PUNKTY WIDZENIA

    Przywabiony do polityki
  6. PUNKTY WIDZENIA

    Czytać Dmowskiego
  7. SZTUKA MANIPULACJI

    Pytanie - insynuacja
  8. LOBBING PO FRANCUSKU

    Nic o nas bez nas
  9. TROSKI PRZEDSIĘBIORCY

    Zarządzanie: klucz do rozwoju
  10. DYPLOMACJA

    Wyższa ranga
  11. TYKAJĄCE USTAWY

    Ważne dla lobbystów
  12. NIEUCZESANE REFLEKSJE

    Wakacyjne tematy
  13. ALTERNATYWY

    Optymistycznie...
  14. USUWANIE BEZSENSÓW

    Nieśmiertelna kratka
  15. DECYZJE I ETYKA

    Wakacje decydenta
  16. LOBBING W SEJMIE

    Doradcy posłów
  17. TYLKO WARSZAWA

    Marek Goliszewski na prezydenta!