Established 1999

SIŁA POLITYKI

28/02/2013

Wyspa co olśniewa - 29.03

O tym, że Cejlon, czyli obecna Sri Lanka to raj na ziemi i cud Azji przekonywała i mnie, i gości imprezy promocyjnej w stołecznym hotelu Polonia Palace ambasador Pamela J. Deen – pisze Henryk Suchar.


Jako członkini tamtejszego korpusu służby zagranicznej ta doświadczona dyplomatka od 32 lat służy wyspiarskiemu państwu. A od trzech lat kieruje lankijską placówką dyplomatyczną w Polsce. Pani Pamela zwróciła uwagę, że w Sri Lance od czterech lat jest spokój. Zapanował po ponad 25 latach rebelii prowadzonej przez organizację Tamilskich Tygrysów, która w końcu musiała ulec wojskom rządowym (ugrupowanie walczyło o niezależność północno-wschodniej części kraju).


To była polityczna część speechu Jej Ekscelencji, ale potem i ona, i m.in. przedstawiciel linii Qatar Airways (latającej do Colombo) mówili o turystycznych atutach Cejlonu. Było o plażach i lagunach, o leczeniu ciała i duszy dawną techniką ajurwedy, o obfitości flory i dzikiej fauny. Wszystko oczywiście piękne, skuteczne i oszołamiające. Po prostu olśniewający kraj, jak z sanskrytu na polski tłumaczy się nazwę Sri Lanka.


Słyszeliśmy też o przygodach, jakich zaznać można podczas pobytu na wyspie: o safari z burty dżipa, trekkingu, spływach kajakowych, surfingu, że nie wspomnę o gwarancji na słońce. I nie tylko to, ale więcej można się dowiedzieć m.in. w lankijskiej ambasadzie w Warszawie (Niedźwiedzia 2 C), dysponującej personelem chętnym, by się dzielić informacjami oraz starannie opracowanymi folderami reklamowymi.


Reasumując: w materiałach tych aż się roi od rozkoszy, jakich zażywać będzie podróżny po dostaniu się do Sri Lanki. Ale to przecież przede wszystkim dzięki Cejlończykom, mającym renomę sympatycznych i życzliwych ludzi.


Wino wraca – 28.03


Rosjanie znów będą mogli się nasładzać, jak to lubią mówić o przyjemnościach, wybornym winem z Kaukazu. I to nie z bylekąd, bo z Gruzji. Gronowe napoje z Kachetii, regionu gdzie koncentruje się uprawa winorośli, już niebawem wylądują na półkach sklepowych w Federacji Rosyjskiej. Teraz wszystko jest w rękach biurokratów, decydujących o prędkości procesu rejestracji marek winnych. Bo sam Rospotriebnadzor, najwyższa instancja decydująca o ocenie także zagranicznych produktów spożywczych, zdjęła embargo z trunków wytwarzanych w Gruzji.


Embargo wprowadzono po sierpniowej (2008) wojnie gruzińsko-rosyjskiej. Zakaz spowodował spore kłopoty ze zbytem tudzież finansowe gruzińskich winiarzy. Próbowali się ratować eksportem do innych krajów, w tym również do Polski. Trochę to pomogło, ale nie do końca, gdyż jak by nie było to rynek rosyjski jest duży i, trzeba powiedzieć, był przez nich opanowany do cna.


Teraz mogą już spać spokojnie, bo o trwającej procedurze wydawania świadectw rejestracyjnych dla win gruzińskich poinformował sam Giennadij Oniszczenko, szef Rospotriebnadzoru. Zrobił to na antenie Kanału I rosyjskiej TV, w programie Wriemia (to taka trybuna i wyrocznia nad Wołgą, jak dzisiejsze Wiadomości TV czy „mój” Dziennik TV kiedyś). Cieszę się i ja z powrotu win gruzińskich do Moskwy czy Petersburga, bo bez Kindzmarauli, Cinandali czy Saperavi trudno mi sobie było wyobrazić pobyt w Rosji.


Ormiańska niemoc – 27.03


Dwa miliony Ormian jest w Rosji i prawie żadnego oddziaływania na politykę kraju zamieszkania, czyli Rosji. Narzekają, ale ciągle nie udaje im się przepchać na wysokie stołki. Deficyt znaczenia na scenie politycznej Moskwy starają się nadrabiać tak naprawdę jedynie dwaj deputowani Dumy – Artur Czilingarow i Siemion Bagdasarow. Mało, zwłaszcza, że na przykład w Rumunii, gdzie żyje tylko 2 tys. rodaków Charlesa Aznavoura (Aznavuriana), mają oni dwóch ministrów w rządzie centralnym: dodatkowych dwóch Ormian zasiada w parlamencie. Nie mówiąc już o szerokiej reprezentacji przedstawicieli tego narodu we władzach Cypru, Grecji, Libanu, Urugwaju, Argentyny, Australii czy USA.


Wspólnota ormiańska przeforsowała w Waszyngtonie (a i w Paryżu) akty prawne potępiające Turków za rzezie Ormian w 1915 roku. Uchwalenie kontrowersyjnych dokumentów skłóciło Ankarę z Amerykanami i Francuzami, ale mimo to przeszło. A w Rosji bryndza. Tamtejszym Ormianom pozostaje promocja i pośrednia demonstracja „siły”: organizacja imprez, koncertów, pokazów, wystaw.


Gwoli ścisłości trzeba oczywiście nadmienić, że odgrywają sporą rolę w kulturze czy biznesie, ale by chcieli, żeby to się przełożyło na potencjał polityczny. Na razie nie wychodzi. Jak mówi Areg Gałstian, ekspert Ośrodka Badań Etnopolitologicznych w Moskwie, trzeba liczyć na to, że ormiańskie problemy w Rosji skutecznie będą rozwiązywać inni.


Wspólna Eurydyka – 26.03


Też byłem zadowolony, ba, nawet dumny, gdy Anna German rzucała do swych stóp Rosjan w latach 70., gdy wśród nich przebywałem. I nie tylko ich – polski Słowik rozgrzewał do czerwoności cały ówczesny Związek Radziecki (gdzie się Anna urodziła). Stąd moje ukontentowanie 10-odcinkowym serialem, nakręconym za rosyjsko-ukraińskie pieniądze przez Waldemara Krzystka i w drugiej kolejności, Aleksandra Timienkę. Odcinkowiec zbierający dziś kolosalną widownię nad Wisłą wcześniej święcił triumfy w Rosji i na Ukrainie. To doskonała robota reżysersko-scenopisarska, rzetelnie filmowana, robota w której widać staranność i rozmach.


Nie wszystko tam się musi podobać, ale to obraz profesjonalnie zagrany przez mieszany, polsko-rosyjski zespół aktorski. Zanim dzieło ujrzało światło dzienne PIW już wydał (2008) książkę Marioli Pryzwan „Tańcząca Eurydyka”. Autorka, po której widać fascynację postacią, życiem i dorobkiem German, zebrała wspomnienia osób, które się stykały z artystką.


I kogóż tam nie ma: Irma German-Berner (matka zmarłej w 1982 roku piosenkarki, w wieku raptem 46 lat), Zbigniew Tucholski (mąż), Stefan Rachoń, Sława Przybylska, Krzysztof Cwynar i plejada innych sław. Są też relacje Aleksandra Żygariowa, dziennikarza rosyjskiego, który napisał kiedyś biografię gwiazdy. Zauważyłem przy okazji, że copyright do „Tańczącej Eurydyki” Żygariow posiada wspólnie z Pryzwan.


Cóż, przed nami ciągle kilka jeszcze części tego nad wyraz udatnego serialu, i dlatego na pewno warto się już przyjrzeć książce. Potraktować ją jako źródło uzupełniające do poznania sylwetki i niesłychanie cieplej osobowości Anny German. Anny, która na ziemskim padole przeszła istne piekło, ale pozostawiła niezatarty ślad, klamrę w tej chwili łączącą nas duchowo z rosyjskimi sąsiadami.


Błędne koło – 25.03


Obywatele rwą się na Zachód, a klasa rządząca Zakaukazia garnie się pod skrzydła Orientu. Ankara tylko zaciera ręce. Wygląda, że Armenia, Azerbejdżan czy nawet Gruzja na razie się nie doczekają karty wstępu do Unii Europejskiej. Ba, nawet umowy stowarzyszeniowe tych republik z Brukselą ciągle są odwlekane. UE ma problemy, nie w smak jej branie sobie na barki dodatkowej odpowiedzialności i pomocy materialnej, jakiej trzeba by udzielać „nowym biednym”.


Tak te państwa określiła czeska ekspertka Erika Lerner, cytowana przez gazetę rosyjskich Ormian „Jerkramas”. W tej sytuacji odtrącane przez zamożny Zachód patrzą one na rosnącą jak na drożdżach Europę w wydaniu tureckim, czyli na dziedziczkę dawnego imperium osmańskiego, niekryjącą także dziś aspiracji mocarstwowych.


W kierunku Turcji patrzą jednak przede wszystkim władze Erewania, Baku i Tbilisi. Społeczeństwa nie za bardzo. Z przeprowadzonych sondaży wynika, że społeczeństwa te zdecydowanie bardziej by wolały jakieś ściślejsze powiązania, a później – członkostwo w Unii. A co gdyby się ono zmaterializowało? A to, że trzem kaukaskim krajom otwarcie granic z UE (a nawet najpierw tylko uproszczenia wizowe w relacjach ze wspólnotą) mogłoby grozić katastrofą demograficzną.


 Wykazały to badania sondażowe: gdyby ułatwienia w przepływie osób wprowadzono to wtedy z Armenii chciałoby wyemigrować do miliona osób. I to nie tylko gastarbeiterów, ale również członków ich rodzin. A z Azerbejdżanu chęć wyjazdu zadeklarowało 470 tys. ludzi; z Gruzji – 250 tys. I trzeba dodać, że jeśli do Rosji mieszkańcy Zakaukazia podążają li tylko w celach zarobkowych, to już w państwach europejskich gotowi są zamieszkać na stałe. Błędne koło.


Zakochana w Gruzji – 22.03


Szok! Ludwika Lecha Jaksztasa zadźgano nożem w prywatnym mieszkaniu. Tylko 63 lata. Pamiętam go jak przez mgłę z durnej, górnej młodości. Tak jak pamiętam chmarę innych wspaniałych malarzy, przewijających się i przez nasze mieszkanie, i przez imprezy miejskie i wiejskie (plenerowe) oraz liczne pracownie hojnie przyznawane dawniej plastykom przez władzę zwaną ludową. Przewijających się by sobie podochocić, podowcipkować, się odprężyć.


Ostatnio dane mi było wpaść do pracowni w pięknym sielskim domu pani Magdaleny Spasowicz, która – jak to ujęła właścicielka znanych galerii w Poznaniu i Warszawie, mecenas sztuki Katarzyna Napiórkowska – na płótnie odnajduje „utracony raj, to co naturalne”. Która przedstawia „świat za którym tym silniej tęsknimy im bardziej się od niego oddalamy”. Pani Magdalena powiedziała mi parę słów o swej wrześniowej (2012) wyprawie do Tbilisi, która zaowocowała serią obrazów pokazanych potem w sali wystawowej na tamtejszym placu Majdan. Wernisaż zaszczycił minister Nika Waczeiszwili, do stycznia tego roku szef urzędu odpowiedzialnego za zachowanie substancji kulturowej kraju.


Wraz z trojgiem kolegów po fachu artystka mieszkała na tbiliskiej Starówce w warunkach skromnych acz godnych, chłonęła życie dzielnicy, zaprzyjaźniła się z tamtejszą kolonią Żydów, z którymi spędziła nie jedną godzinę. I malowała. Udało jej się ponadto wybrać do Adżarii, do słynnego Batumi, zapamiętanego przez nią jeszcze z dawnych lat. Spasowicz wspomina życzliwą atmosferę wizyty, serdeczność Gruzinów ceniących sobie poparcie Polski w trakcie wojny z Rosją (sierpień 2008), wdzięk, szlachetność i poczucie humoru mieszkańców.


Przy okazji pobytu w domu uroczej pani Magdaleny miałem jeszcze sposobność przyjrzeć się pracom jej męża Aleksandra Winnickiego (zm. 2001). Przypomniałem sobie, że ten wybitny maestro przeszedł długą drogę od awangardy do malarstwa tradycyjnego.


Na zakończenie tylko dodam, że ojcem gospodyni był dr Tomasz Spasowicz, jeden z ojców polskiej insuliny – dzięki niemu produkcję tego leku uruchomiono w Rzeczpospolitej już w 1928 roku. Dużo się dowiedziałem dzięki tej krótkiej wycieczce, którą mi zapewniła jedna z miłych przyjaciółek.


Elektroniczny Koreańczyk – 21.03


Dzieje się w Uzbekistanie. Wiceszefem ważnego resortu został Koreańczyk, wcześniej funkcjonariusz bezpieczeństwa w Seulu. Kim Nam-Seok objął urząd zastępcy przewodniczącego komitetu łączności, informatyzacji i technologii telekomunikacyjnych. Przedtem pan Kim piastował funkcję wiceministra administracji publicznej i – uwaga – bezpieczeństwa Korei Płd. To jest rodzaj przewrotu w Taszkencie, gdzie rządzi wieloletni podejrzliwy wódz Islam Karimow. Na dodatek związany nićmi pewnej bliskości z Rosją, z którą jednak ostatnio drze koty. Być może, najpierw jego flirt z Waszyngtonem (zakładający możliwość otwarcia stałej bazy amerykańskiej w Uzbekistanie), a teraz nominacja dla Koreańczyka wywodzącego się z kraju zaprzyjaźnionego z USA, mają być prztyczkami, by nie powiedzieć dosadniej, wymierzonymi właśnie Moskwie.


Koreański gość ma we władzach uzbeckich odpowiadać za rozwój tzw. rządu elektronicznego w Taszkencie. Na przykład chodzi o uzyskiwanie poprzez sieć informacji, dla których otrzymania na razie trzeba stawać w długich ministerialnych kolejkach. W komunikacie zamieszczonym m.in. przez portal 12uz.com zwrócono uwagę, że mianowanie Kima jest pokłosiem porozumień zawartych przez Uzbekistan z Koreą Płd. podczas wizyty prezydenta Karimowa w Seulu.


Zgubne nargile – 20.03


Fajki wodnej nie można już publicznie palić w Kazachstanie. Pociągania specyficznej orientalnej lulki zabronił tamtejszy resort zdrowia. Zakaz obowiązuje od tygodnia, wprowadzony w trosce o dobrostan obywateli – rzekomo oddawanie się tej przyjemności poważnie zagraża zdrowiu. W fajkach, naczyniach i płynach używanych do rozkoszowania się nargile, eksperci sanitarni wykryli całą masę szkodliwych substancji, drożdży, grzybków i bakterii wywołujących także śmiertelne choroby.


Już wcześniej główny lekarz Kazachstanu uprzedzał, że w fajkach wodnych oraz w cieczy, która je wypełnia, znaleźć można różne wirusy. Podkreślał, że palenie nargile nawet przez krótki czas prowadzi do schorzeń wątroby, nerek, płuc i serca. Tak że teraz Kazachowie muszą przyjąć do wiadomości, że już nie będą mogli ćmić sobie kalianu w restauracjach, klubach, kinach, teatrach. Ale w domach prywatnych – proszę bardzo. Nikt nie będzie ingerował. Przynajmniej to.


Militaria znad Jangcy – 19.03


Chiny ostro handlują bronią. Tak ostro, że awansowały na piąte miejsce w tabeli światowych eksporterów militariów. Wyparły z tej pozycji Wielką Brytanię. W globalnym rynku sprzedaży mają teraz 5-procentowy udział. Więcej od Chińczyków broni sprzedają tylko USA (30 proc.), Rosja (26 proc.), a także Niemcy i Francja. Główni odbiorcy „zabawek” pochodzących zza Wielkiego Muru to nienasycony Pakistan (twardo dzierżący trzecią lokatę na liście największych importerów broni) oraz Birma i Bangladesz.


W ostatnim pięcioleciu (2008-2012) Państwo Środka o 162 proc. zwiększyło obroty produkowanymi przez siebie zbrojeniami. Ale Pekin także sporo kupuje, by wzbogacić swój arsenał. W całościowym rynku klientów na broń Chiny mają 6- procentowy udział (Indie: dwa razy więcej – 12 proc.).


Dane te znaleźć można w świeżej publikacji SIPRI, Międzynarodowego Instytutu Badań nad Pokojem, renomowanego ośrodka analitycznego z siedzibą w Sztokholmie. Instytucja powstała w 1966 roku dla uczczenia 150-lecia nieprzerwanego stanu pokoju w Szwecji. Szefem SIPRI (1991-2002) był Adam Daniel Rotfeld, w 2005 roku minister spraw zagranicznych RP.


Arsenał dla Taszkentu – 18.03


Uzbekistan dostanie niemal cały sprzęt wojskowy, jaki pozostanie w Afganistanie po zakończeniu tam przez NATO operacji stabilizacyjnej. Formalnie dobiegnie ona końca w przyszłym roku. Jak pisze w portalu Ekspert Kazachstan Andriej Grozin, zbrojąc reżimy Azji Środkowej tym samym USA rozmieszczają na tym obszarze minę o opóźnionym działaniu. Może ona spowodować eksplozję na skalę całego regionu. Grozin dodaje, że obierając za swego faworyta Islama Karimowa administracja Baracka Obamy usiłuje storpedować procesy integracyjne zachodzące na linii Azja Środkowa-Moskwa. Wspierając właśnie Taszkent Amerykanie chcą osłabić wpływy przede wszystkim Kazachstanu, głównego alianta Rosji w regionie.


Autor przypomina, że Uzbekistanowi przypaść mogą wozy opancerzone, wykrywacze min, urządzenia nawigacyjne czy gogle. Tak mniej więcej wygląda spis uzbrojenia, które Stany Zjednoczone przekazać mają Taszkentowi. Listę zamieścił swego czasu dziennik „New York Times”, ale zdaniem Grozina może chodzić o jeszcze inne rodzaje uzbrojenia. Specjalista przypomniał, że dla dopięcia szczegółów do Waszyngtonu udała się nawet delegacja uzbeckiego MSZ.


Żeńska przemoc – 15.03


W zeszłym roku w Kirgistanie odnotowano mniej przestępstw, ale za to coraz częściej ich sprawcami są kobiety. Miały na sumieniu ponad 2 tys. różnego rodzaju przestępstw. Ucieczka w przemoc musi być wyrazem ich najwyższej desperacji w kraju islamskim, mocno zdominowanym przez płeć brzydką, gdzie mężczyźni krótko trzymają niewiasty. Dodatkową przyczyną wzrostu agresji kobiet jest fakt, że muszą borykać się z nędzą: środkowoazjatyckie państwo uchodzi za jedno z najbiedniejszych na świecie.


O wzroście żeńskiej przestępczości poinformowała prokurator generalna Aida Salanowa, a dowiedziałem się o tym z portalu 24.kg. Salanowa cieszyła się za to z faktu, że rzadziej niż kiedyś na drogę kryminalną schodzą niepełnoletni. Jest też mniej gwałtów. W sumie Kirgizja, bo tak niedawno nazywaliśmy Kirgistan, wygląda dziś o wiele gorzej niż ta republika, która wchodziła w skład ZSRR. Opisana przez Ryszarda Kapuścińskiego w książce „Kirgiz schodzi z konia”. Ale wtedy na utrzymanie jako takiej stopy życiowej duże pieniądze szły do Frunze (dziś Biszkeku) z budżetu uchwalanego w Moskwie.


Dziś tych środków nie ma i, można powiedzieć, że takie są koszty niepodległości. Za to sporo Kirgizów zarabia pieniądze w na terenie Federacji Rosyjskiej imając się zajęć, których już nie chcą wykonywać Rosjanie.


Radziecki underground – 14.03


Podziemie muzyczne minionej epoki ustaliło oblicze dzisiejszej sceny rozrywki rockowej Rosji. Z wyczuciem, znawstwem i zajmująco w sensie literackim pisze o tym Konstanty Usenko. „Oczami radzieckiej zabawki” są świetną kroniką undergroundowych klimatów muzycznych sąsiadów, które dawne władze bezskutecznie usiłowały kontrolować.


Napisana przez syna polskiej autorki pozycji dziecięcych, Danuty Wawiłow, książka przedstawia fenomen mało znanej w naszym kraju muzyki, rozbrzmiewającej na niezmierzonym obszarze od Leningradu – poprzez Moskwę i Syberię – po Daleki Wschód. Usenko ujawnia rozmiary tego zjawiska, nazwy kapeli, nazwiska artystów, których mało kto kojarzy nad Wisłą, m.in.: Akwarium, Kino, Maszyna Wriemieni. A wartych poznania, również dlatego, że przemawiających zza miedzy językiem zbliżonym do mowy Mickiewicza i nasyconej swoistymi, wpadającymi w ucho dźwiękami.


Poznajemy świat domowych, nielegalnych koncertów, zakamarki pchlich targów, gdzie handlowano nagraniami wtedy „trefnymi”, bo ideologicznie sprzecznymi z obowiązującą doktryną. Milicja nawiedzała takie miejsca i się nie cackała ze sprzedawcami, konfiskując towar albo nawet aresztując handlarzy. Kto jest zainteresowany przeszłością Rosji, w tym przypadku tą muzyczną, się nie zawiedzie.


Dobre były RWD – 12.03


Teraz się dowiedziałem, że Mohammad Reza Pahlavi dostał od nas w ślubnym prezencie samolot RWD-13. Było to w 1939 roku: dwa lata później został szachem Iranu, to po tym gdy Brytyjczycy z Rosjanami obalili rządy jego ojca. Przez ponad cztery lata (do najazdu na Polskę sąsiadów: wrzesień 1939) maszyna ta, produkt rodzimej myśli technicznej, święciła triumfy popytu w kraju i za granicą.


Przed wojną, robione w doświadczalnych warsztatach na Okęciu polskie jednosilnikowce sprzedano m.in. do Hiszpanii. Używały ich wojska dyktatora Francisco Franco. Kupili je także Żydzi w Palestynie: po utworzeniu Izraela (1948) dwa RWD wchłonęły świeżo utworzone siły powietrzne tego państwa. Nawet Brazylijczycy skusili się na kilka egzemplarzy przed wybuchem II wojny światowej. Później poprzez różne koleje losu samoloty znalazły się w Rumunii, Estonii, na Łotwie, w USA i nawet w Jemenie.


To dopiero była kariera maszyny opracowanej przez panów Rogalskiego, Drzewieckiego i Dulębę. Oj, rozwijała się Rzeczpospolita przed 1939 rokiem, nawet technicznie mogła zadziwiać świat. Do dziś zachowały się dwa RWD-13; jeden można oglądać w Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie, drugi – w brazylijskim mieście-gigancie Sao Paulo.


Zwarci specjalsi – 11.03


Dowództwo suwerennych sił operacji specjalnych Rosjanie już powołali, a teraz tworzyć zaczną jednostki uderzeniowe. Ich trzon stanowić będzie specnaz podporządkowany jeszcze na razie wojskom powietrzno-desantowym. To novum: dotąd Moskwa nie miała podobnych formacji cieszących się statusem niezależności. Mają je USA (od 1987; ponad 50 tys. żołnierzy), Australia czy Francja. Pomysł utworzenia dowództwa w Rosji prezentowano już jesienią zeszłego roku, ale wtedy realizację idei zastopował ówczesny szef resortu obrony Anatolij Sierdiukow. Teraz nie ma już co stopować, ponieważ stracił posadę i na dodatek boryka się z dociekliwością sądów zarzucających mu brak kontroli (może nie tylko?) w procesie dysponowania mieniem wojskowym.


Tak że klamka zapadła, o czym poinformował szef sztabu generalnego Walerij Gierasimow. I wyznaczone osoby będą już  kompletować skład sił operacji specjalnych. Wyciekło, że może się w nich znaleźć obsada ośrodka specjalnego przeznaczenia Seneż, eskadra śmigłowców z Torżka, eskadra transportowców Ił-76 spod Tweru, a także brygada specjalsów przypisana do jednego z okręgów wojskowych. Powstanie duży zwarty kontyngent, który może być sprawnie przerzucany w najbardziej gorące punkty świata, gdy zrodzi się potrzeba pilnej interwencji dla obrony interesów Kremla.


Dyskomfort nad Bosforem – 4.03


Niemcy bronić mają Turków przed Syrią. W tym celu wystawili w państwie Ataturka baterię rakiet Patriot, ale nisko oceniają współpracę z gospodarzami. Twierdzą, że nie mogą liczyć na żadną pomoc, że Turcy unikają z nimi kontaktów. Niemcy są prawie półtora miesiąca w kraju nad Bosforem. Niedawno się dowiedzieli, że ze ścian koszar, w których rozmieścili swój batalion, muszą zdjąć wszystkie niemieckie flagi. Zniknąć mają też niemieckie nazwy miast z których pochodzą żołnierze. Przedstawiciele Bundeswehry wzdrygają się również już tylko na samą myśl o konieczności wizyty w lokalnej toalecie. Jak napisano w okolicznościowym raporcie „podłogi są zabłocone, sedesy utytłane moczem i kałem od środka, a także na zewnątrz”.


Minister obrony RFN, który odwiedzał swoich „orłów”, stoicko stwierdził w tym kontekście, że trzeba „uszanować różne tradycje”. Wygląda, że na razie Niemcy muszą się bronić przed Turkami. Ciekawe czy podobne problemy mają Holendrzy i Amerykanie, którzy też tam zainstalowali patrioty, by ewentualnie wspólnie z Turcją odpierać syryjskie ataki? A może butni Turcy sami już sobie ze wszystkim poradzą?


Niezwykły jotafon – 1.03


Tego to się nie spodziewałem. Skrzyżowano smartfon z e-czytnikiem, co zaowocowało YotaPhonem. A akuszerami ustrojstwa są Rosjanie. Ci sami, którzy mimo swego gigantycznego potencjału intelektualnego tak niewiele w sumie wnoszą ostatnio do tezaurusa globalnej wynalazczości. Elektronikę użytkową zrewolucjonizowała firma YotaDevices i zaprezentowała swój nowatorski wyrób na targach w Barcelonie. Jej stoisko oblegano tak jak kiedyś szturmowano polską ekspozycję na Expo w Szanghaju.


Urządzenie trafić ma na rynek wewnętrzny w trzecim kwartale, zaraz potem znajdzie się podobno w Polsce. Rosyjski smartfon ma dwa wyświetlacze (z panelu LCD i z e-papieru, który wolno zużywa baterię). Dubeltowe ekrany umożliwiają z jednej strony lekturę e-książek, z drugiej – stały kontakt ze stronami informacyjnymi czy serwisami społecznościowymi. Piszę o tym, mimo że normalnie nie bardzo śledzę nowinki w branży, a piszę, ponieważ jestem pozytywnie zbulwersowany.


Czyżby polityka władz zaczynała przynosić korzyści? Czy w Rosji dokonuje się przełom technologiczny dzięki szerokiemu optowaniu i lansowaniu przez Kreml rodzimej nowoczesności? Oby: życzmy wszystkiego najlepszego naszym sąsiadom nawet dlatego, że mając dorobek techniczny, którym się będą mogli poszczycić, staną się bardziej spolegliwi w relacjach ze światem, w tym z nami. Bo będą się czuli bardziej dowartościowani. Na opracowanie rewelacyjnego smartfona (jotafona, że tak to spolszczę) YotaDevices wydała 25 mln dolarów. Teraz tylko będzie jeszcze musiała wywalić kupę pieniędzy, by swoją markę wypromować.


Henryk Suchar

W wydaniu nr 136, marzec 2013 również

  1. RYNEK SZTUKI

    Starzy mistrzowie nie zawodzą - 27.03
  2. SUBMARKA NA KRYZYS

    Jak rozszerzać portfolio ofertowe? - 25.03
  3. KONFERENCJA PRASOWA W IMR

    Golden Rose na wiosnę i na lato - 20.03
  4. MIEJSKIE AGLOMERACJE

    Madryt nad Wisłą - 25.03
  5. OTWARTE FUNDUSZE EMERYTALNE

    Istotne pytania i odpowiedzi - 22.03
  6. PARLAMENT CYPRU PRZECIWNY PODATKOWI

    Czy to dobra decyzja? - 20.03
  7. ŹLE SIĘ DZIEJE W STREFIE EURO

    Bankowa grabież na Cyprze - 19.03
  8. GRYPA SPRZEDAJE SIĘ NAJLEPIEJ

    Dostępne bez recepty * - 18.03
  9. REKOMENDACJA: KUPOWAĆ!

    Dom w cenie mieszkania - 15.03
  10. IMR ADVERTISING BY PR

    Kolejny rok z Alter Mediką - 12.03
  11. STYL ŻYCIA I WZORCE KONSUMPCYJNE

    Rozprzestrzeniania się miast - 8.03
  12. POLAK IN LONDON

    Jest taki drugi kraj? - 9.03
  13. MARKETING MIEJSC

    Miasto jako marka - 6.03
  14. KREZUSI FINANSOWI

    Finansiści mają się coraz lepiej - 6.03
  15. 40 MILIONÓW ZA NICNIEROBIENIE

    Na prezesie nie warto oszczędzać - 6.03
  16. DYPLOMACI W WARSZAWIE

    Impas w Karabachu - 7.03
  17. LEKTURY DECYDENTA

    Miasto magiczne Lwów - 12.03
  18. BIBLIOTEKA DECYDENTA

    "Sługa nowego swiata" - 22.03
  19. WŁOSKIE WYBORY

    Kataklizm czy początek odnowy - 1.03
  20. I CO TERAZ?

    BDO czyli tercet medialny - 5.03
  21. FILOZOFIA I DYPLOMACJA

    Tradycja Smoczego Tronu wiecznie żywa - 17.03
  22. OBRONA BIBLIOTEK

    Nie będzie niczego - 1.03
  23. NIEZŁA SZTUKA (8)

    Fotowiersz "Uśmiech" - 1.03
  24. ALKOHOL SŁUŻY...

    Cały świat pije whisky - 1.03
  25. DECYDENT SNOBUJĄCY

    Piątek, 29.03 – Inne Święta
  26. SZTUKA MANIPULACJI

    O pryncypialnych strusiach - 1.03
  27. SIŁA POLITYKI

    Wyspa co olśniewa - 29.03