01/10/2012
Od faraona do lady Gagi - 1.10
Bo wprawdzie człowiek szybko w proch się obraca, ale Wywyższony może trwać dłużej. Pozycja społeczna może mu gwarantować względną „nieśmiertelność”… czytaj dalej
Andrzej Popielski – dziennikarz, fotograf, poeta
www.aspop.com.pl
– Klub poezji z obiektywem
Lubię prezentacje plastyczne nasycone nie tylko estetycznymi efektami pracy piórek, pędzli, dłut i obiektywów ale i plastycznym obrazem rozumu. W warszawskim Muzeum Narodowym niedawno skończyła się wystawa: „Wywyższeni – od faraona do lady Gagi”. Jej bohaterką była hierarchia.
Od początku ludzkości były jednostki ważniejsze w strukturze społecznej. I zawsze kacyk, a nie jego lokaj, zbierał słodkie owoce władzy. Gdy miał już wszystko, zaczęło mu się w głowie przewracać – ot choćby w kwestii podkreślenia ważności i przedłużenia jej krótkowieczności. Bo wprawdzie człowiek szybko w proch się obraca, ale Wywyższony może trwać dłużej. Pozycja społeczna może mu gwarantować „nieśmiertelność”, oczywiście z perspektywy żywotniejszej jętki jednodniówki, a nie okresów geologicznych. Tak więc twarz faraona z maski grobowej sprzed np. 3,5 tysiąca lat nadal kojarzy się z konkretnym człowiekiem, a nie z pyłem atomów cmentarza. Podobnie było z marmurową rzeźbą lub malarskim portretem. Im większej były artystycznej i materialnej wartości, tym lepiej, bo w historii miotanej wojnami i kataklizmami cenne dzieło dawało szanse na jego przetrwanie wraz z pamięcią o OSOBIE. Unieśmiertelniający wizerunek był jednak tylko dla wielkich, ważnych lub majętnych.
Po wejściu na wystawę w półmroku widz zderzał się z czworobocznym oddziałem popiersi – głów na postumentach, tych ważnych historycznie, bogatych, popularnych albo dzisiaj ciekawych, bo jak się patrzy na twarze, jak żywe, sprzed 1,5 tys lat? Grupując inne eksponaty zbudowano syntezę zjawiska wywyższenia i jego oznaki – okresy cywilizacyjne, królestwa i dwudziestowieczne dyktatury, najwięcej o Polsce – z punktu widzenia tych lepszych albo bardziej zasłużonych w historii.
Wywyższeni, np. z racji posiadania krwi niebieskiej, obrastali rytuałami i oprawą, tytułami i rzeczami, architekturą – musieli być inni, więksi i lepsi. Pierwszy raz np. zobaczyłem koronę, berło, jabłko i płaszcz koronacyjny Augusta III, jedyne zachowane insygnia królewskie z okresu Rzeczpospolitej Obojga Narodów.
Skok w przyszłość. Nastała demokratyzacja wizerunku. Prasa, powszechna fotografia, film, telewizja, Internet – i miliardy pospolitych obrazków postaci w wirtualnej sieci. Powstały środki przekazu informacji, która jest towarem pospolitym. Tysiące operatorów nadają treści i obrazy jednocześnie do setek milionów ludzi. W konkurencyjnym tłoku media poszukujące żeru zadowalają się byle czym, masowy odbiorca zresztą jest nieskomplikowany w gustach. Spsiało to, co wcześniej w przekazie bywało wartościowe. Bo ważniejsze np. od wartości kulturowych są ekonomiczne. Ważne jest zresztą dosłownie cokolwiek, co podwyższa oglądalność, czytelnictwo i słuchalność. To jedyny rodzaj „paszy”, którą nadawcy treści i reklamodawcy uważają za dobrą monetę. Młyn musi mielić non stop. Temat interesujący dla tłumu media dotąd wyciskają jak cytrynę, aż przestaje mieć wartość… ekonomiczną. Na scenie pojawia się kolejna „cytryna”. Media je także kreują same, podobnie jak wyciągają z niebytu osoby do różnych show.
W walce nadawców treści dla milionów o pieniądze zrównano np. gwiazdy kina z aktorskimi praktykantkami z seriali nazywane gwiazdami (typ odc. 1406). Są ich całe stada, bo efektywnie napędzają medialne zasilanie. Oczywiście w szumie medialnym pojawiają się osobowości życia, sztuki, polityki, nauki. Ale są drugorzędne. Bo to też tylko paliwowy żer mediów, a gorszy z racji niskich parametrów odbioru.
Współczesny WYWYŻSZONY to raczej kolorowa, popularna papuga, za większością nie stoją twarde atrybuty, jak władza – raczej np. rozgłos otaczający osobowości pop kultury lub pustych treściowo celebrytów. Na ekranach wystawowych tabletów były fotografie głównie polskich idoli sztuki i rozrywki. Ich wizerunki co chwilę przewijały się. Bo obecne czasy niezbyt nadają się do wyprodukowania trwalszego wywyższenia i „unieśmiertelnienia” . Niewiele z tych „gwiazd” przetrwa w pamięci, nawet podanych do konsumpcji przy pomocy atrakcyjnych, informatycznych sztuczek. Mody szybko mijają, przekaz informacyjny przypomina tsunami, jest presja sięgania po nowe – nie ma czasu na postój i refleksję przy treściach z przeterminowaną datą ważności. Dzisiaj jej termin mija po godzinach, dniach albo miesiącach. Epoki w grę najczęściej nie wchodzą. Więc te osobowości to jednak tylko tradycyjne bańki mydlane. Albo tłum iskierek w ognisku, które tam tańczą chwilę i gasną.
Pst… iskiereczka mruga
Gazety są pełne pięciominutowców
bez nieśmiertelnych na szpaltach,
chociażby półrocznych
Nakłady pustych liter, rozumów i stadek
kolorowej waty, luksusowych szmatek
i drogich pomadek
Jeśli historii z Historii,
to z małej litery
– historyjek raczej
Mężusiów stanu wytrząśniętych
z listy i z planu
Polityków na druciku
już bez ołowianych żołnierzyków
Taki jakby kij połknął
i coś pewnie miał z głową
wysyłając wojsko na misję
(Wojnę) pokojową
Napoleony przy nadziei – in spe
Taki obraz odbija się… ustami. A fe!
W telewizji też wyroiły się
iskierkowe postacie
co wykiełkowały z pietruszkowych naci
Były…pst… w popielniku
iskiereczka zgasła
Wielkie słowa na okazję
ukręcone dla masła
Autorytety zależne od rodzaju fotela
Wystarczy usiąść by Być,
a wstać by już nie
Wernisaże dzieł Nieśmiertelnych…
Żywotnych do kolacji
Proroctwa z niewyraźnie pędzącej narracji
„Stanie się światłość o fafnastej fafnaście”
I z innych aberracji, a w dalszym temacie
postacie w złotych gaciach i bez gaci
I ich towarzystwo wszelkiej maci i naci
Co musi coś pokazać, by zyskać;
a nie ma co stracić
I w tym konkursie szybkiego biegania
Bat pięciu minut sprinterów pogania
Media są pełne pięciominutowców
Media mogłyby używać pokrowców
***
© Copyright by Andrzej St. Popielski
www.aspop.com.pl – Klub poezji z obiektywem
PROMOCJA KSIĄŻKI
Praktyczna Ukraina - 22.10
Przewodników po Ukrainie jest u nas sporo. Czym więc różni się „Ukraina. Przewodnik turystyczno-gospodarczy” Jakuba Łoginowa od innych książek czy e-booków poświęconych naszemu sąsiadowi i dlaczego warto nabyć tę pozycję? więcej...