Established 1999

CZAS KSIĄŻEK

9 luty 2008

Dwoistość w jednym

Książka jest fragmentem życia społecznego. Na pewno większy wpływ na ludzi ma telewizja niż książka. Natomiast wraz ze wzrostem poziomu wykształcenia w społeczeństwie rośnie grupa ludzi, którzy będą szukali wiedzy w książkach. Coraz powszechniejsza tendencja do zmiany zawodów spowoduje wzrost zainteresowania książkami fachowymi czy poradnikowymi. Ponadto, ludzie coraz częściej poszukują wiedzy w Internecie. A co się stanie z literaturą piękną? Trudno powiedzieć. Może w przyszłości ludzie w ogóle przestaną czytać? – zamyśla się właściciel Domu Wydawniczego Rebis, Tomasz Szponder.



Z TOMASZEM SZPONDEREM,



właścicielem Domu Wydawniczego Rebis,



rozmawia Damian A. Zaczek



W księgarniach mnóstwo książek. Czy trzeba drukować wszystko, żeby utrzymać się na rynku?


Rebis nie specjalizuje się w konkretnym typie wydawanych książek. Mamy bardzo szeroki profil wydawniczy, myślę, że najszerszy w grupie średnich wydawców w Polsce. Wydajemy książki od literatury pięknej, i to zarówno komercyjnej, jak i ambitnej, poprzez poradniki psychologiczne, poradniki dla rodziców, aż po książki popularnonaukowe i naukowe.



Czy w dzisiejszym świecie wydawniczym możliwa jest specjalizacja?


Są różne pomysły na wydawanie książek, są wydawcy, którzy specjalizują się w książkach o konkretnej tematyce. Klasycznym przykładem są wydawcy specjalizujący się w drukowaniu książek edukacyjnych czy podręczników. Nie zajmują się niczym innym. Szeroki profil wydawniczy – takie było nasze założenie, gdy w sierpniu 1990 r. z Tadeuszem Zyskiem (kolegą z Zakładu Psychologii Polskiej Akademii Nauk) zakładałem Rebis. Z Tadeuszem rozstaliśmy się po trzech latach; założył on własne wydawnictwo. Od tamtego czasu prowadzę firmę z żoną Grażyną. Rebis to alchemiczny symbol oznaczający dwoistość w jednym i wskazuje on na różnorodny profil wydawanych przez nas książek.



Jakie są wady i zalety takiego założenia?


Zaletą jest to, że uniezależniliśmy się częściowo od przejściowych mód na określone typy książki, co daje bardziej stabilną podstawę egzystencji firmy. Natomiast wadą jest to, że nie można promować książek Rebisu jako całego wydawnictwa: my promujemy określone serie, poszczególnych autorów, ale nie uciekamy też od marki firmy. Innymi słowy: nie możemy pokazać, że produkt jest jednoznaczny z nazwą firmy. O tyle mamy trudniej w działaniach promocyjnych.



Które z wydawanych przez Rebis książek najlepiej się sprzedają?


Wydaliśmy bardzo dużo bestsellerów autorów, których nazwiska wypromowaliśmy w Polsce. Po kilkanaście razy na tournee promocyjne swoich książek przyjeżdżali do nas m.in. William Wharton i Jonathan Carroll. Spóźnieni kochankowie Whartona są naszymi rekordzistami – sprzedaliśmy ponad 250 tysięcy egzemplarzy tego tytułu. Książki tych autorów nazywane są literaturą środka, wydajemy je w serii z Salamandrą. To najbardziej znana nasza seria literacka. Wydaliśmy w niej ponad 200 tytułów. Z tą serią przez długie lata Rebis był kojarzony. Drugą naszą mocną stroną są różnego rodzaju poradniki, wśród nich poradniki dla rodziców. Od kilkunastu lat wydajemy książki W oczekiwaniu na dziecko oraz Pierwszy rok życia dziecka – cieszą się one bardzo dużym zainteresowaniem, corocznie sprzedajemy ich po kilkanaście tysięcy egzemplarzy. Łącznie sprzedaliśmy ponad 160 tysięcy egzemplarzy każdego z tych poradników.



Jak wysoki był jednorazowy najniższy i najwyższy nakład wydany w Rebisie?


Wydaliśmy komuś doktorat, tomiki wierszy z konkursów. To były nakłady około 200-300 egzemplarzy. Największy jednorazowy nakład zdarzył nam się na początku działalności, kiedy nakłady książek generalnie były wyższe niż obecnie, i wyniósł 80 tysięcy. Był to poradnik seksuologiczny Grahama Mastertona Magia seksu, później Potęga seksu. Te książki wydaliśmy parokrotnie w wielkich nakładach.



Jak Pan prognozuje rozwój rynku czytelniczego: w stronę literatury pięknej czy poradników? Czy z wielkości sprzedaży można wyciągnąć jakieś wnioski?


To szersza sprawa dotycząca rynku wydawniczego w Polsce. Coraz większą popularnością cieszą się tzw. książki użytkowe, czyli wszelkiego rodzaju poradniki, książki o charakterze paraedukacyjnym, niektóre książki popularnonaukowe. Ludzie szukają wiedzy, jak zachować się w określonych sytuacjach, jak radzić sobie z problemami. Natomiast literatura piękna staje się, jak na Zachodzie, produktem wymagającym wypromowania. Ogromne nakłady Harry`ego Pottera czy Kodu Leonarda da Vinci są wynikiem promocji na niespotykaną skalę, często połączonej z premierami filmowymi. Takie promocje wskazują, że książki są produktami globalnymi i wymagają dużych pieniędzy na promocję, na zakup praw wydawniczych etc. W latach 90., kiedy Rebis miał pierwsze miejsce na listach bestsellerów, wystarczały do tego nakłady rzędu 70 tysięcy egzemplarzy – w wypadku Whartona. Natomiast dzisiaj nakłady 200-300 tysięcy rocznie czasami nie zapewniają pierwszego miejsca na liście hitów literatury pięknej.



Nie obawia się Pan konkurencji audiowizualnej: książki w Internecie, na kasetach, CD?


Nowoczesne nośniki przekazu na pewno zajmą część rynku, bo tak to się dzieje na Zachodzie. Jednak taka konkurencja dotyczy głównie słowników, leksykonów, encyklopedii. Ludzie coraz częściej poszukują wiedzy w Internecie. Książka audio jest w Polsce w zupełnych powijakach. Nie wiem, czy ten rynek będzie się szybko rozwijał. Myślę, że literaturze pięknej czy poradnikowej ta konkurencja nowoczesnych nośników nie grozi, gdyż nie ma przecież niczego przyjemniejszego od czytania książki drukowanej. Jeśli chodzi o najbliższe kilkanaście lat, to jestem spokojny. A co dalej będzie? Nie wiem. Może ludzie w ogóle przestaną czytać?



Jaki obraz społeczeństwa na podstawie sprzedawanych lektur rysuje się w Pana umyśle?


Książka jest fragmentem życia społecznego. Na pewno większy wpływ na ludzi ma telewizja niż książka. Natomiast wraz ze wzrostem poziomu wykształcenia w społeczeństwie rośnie grupa ludzi, którzy będą szukali wiedzy w książkach. Coraz powszechniejsza tendencja do zmiany zawodów spowoduje wzrost zainteresowania książkami fachowymi czy poradnikowymi. A literatura piękna? Trudno powiedzieć. Tu rzeczywiście konkurencja telewizji i kina jest bardzo duża. Kilkanaście lat temu mówiło się, że młodzież kompletnie nie czyta książek, tylko lektury obowiązkowe lub wręcz tylko ich streszczenia, że ucieka w gry komputerowe. Jednak sukces choćby Harry`ego Pottera pokazuje, że książka odpowiednio promowana też może odnieść ogromny sukces. I nagle pojawiła się cała masa książek wyłącznie dla młodzieży.



Czy, jako wydawca, spełnia Pan jakąś misję?


Wielokrotnie spotykałem się z przykładami, jak wielką rolę w życiu ludzi pełni książka. Do dzisiaj wspominam wyjazd do Koszalina na spotkanie autorskie z Williamem Whartonem, gdzie przy pełnej sali ludzi – ponad 300 osób – wstała kobieta i powiedziała, że Wharton uratował jej życie. Powiedziała, że chciała popełnić samobójstwo, ale wieczorem zaczęła czytać jego książkę. Gdy ją skończyła nad ranem, stwierdziła, że warto żyć. Takie chwile nadają sens działalności wydawniczej.



Dziękuję za rozmowę.


W wydaniu 66, grudzień 2005 również

  1. W KOŚCIELE

    Bogactwo przeżyć
  2. PUBLIC RELATIONS

    Zarządzanie wizerunkiem
  3. ZNACZENIE MARKI

    Produkt jako ikona
  4. CZAS KSIĄŻEK

    Dwoistość w jednym
  5. LOBBING REDAKTORA

    Czas dla odważnych
  6. RELACJE PUBLICZNE

    Błaganie o mit
  7. PO WYBORACH

    Mało nas
  8. DECYZJE I ETYKA

    Pozor i pozór
  9. CENY LEKÓW

    Chory system
  10. SZTUKA MANIPULACJI

    Obietnica symultaniczna
  11. FARMACJA

    Zagadkowa choroba
  12. KOBIECA DYPLOMACJA

    Z potrzeby serca
  13. ZAWÓD: LOBBYSTA

    Szara eminencja