Established 1999

SZTUKA MANIPULACJI

1 lipiec 2012

Smak wykrętu - 6.07

Co robimy, gdy znajdujemy się w sytuacji przymusu, a zarazem własnej niechęci do tego, co musimy lub powinniśmy uczynić? Otóż wtedy wykręcamy się – pisze prof. Mirosław Karwat.

Oczywiście, są tacy, którzy zwracają to, co pożyczyli, bez ociągania spłacają kredyt, w terminie, a nawet przed terminem płacą abonament i podatek, przyjmują do naprawy sprzęt z usterkami na gwarancji i – o dziwo – dotrzymują terminu naprawy; jako wspólnicy dzielą się nie tylko zyskami, ale również stratami, wezwani na pomoc przez sojusznika (a nawet nie czekając na wezwanie, skoro powinność wynika z umowy sojuszniczej) śpieszą z odsieczą w porę lub stając przy nim oddalają zagrożenie. Ale takich jest chyba niezbyt wielu. I nie o nich tu będzie mowa.

Wykręt to dość typowa reakcja na zaistnienie sytuacji o tyle kłopotliwej, że związanej z niewygodnymi dla nas formalnymi obowiązkami lub powinnościami, z własnymi dobrowolnymi zobowiązaniami lub też z narzucanymi nam cudzymi oczekiwaniami, naciskami, żądaniami, a nawet rozkazami.


Pokusa wykrętu powstaje, jeśli coś jest naszym – zwłaszcza oczywistym – obowiązkiem formalnym (np. w roli obywatela, podatnika, kierowcy, urzędnika, opiekuna; równie dobrze podwładnego lub poddanego jak zwierzchnika), lecz spełnienie tego obowiązku w ogóle nie leży w naszym interesie, stwarza zagrożenie dla naszego stanu posiadania lub w każdym razie może być albo na pewno jest niekorzystne, gdyż wymaga wysiłku, czasem poświęcenia i samoograniczenia, naraża na straty itp.


Podobnie zachowujemy się, gdy chodzi wprawdzie nie o obowiązek formalny, nakazany i egzekwowany prawem, regulaminem służbowym, decyzją administracyjną, dyscypliną pracy lub dyscypliną partyjną, lecz o moralną powinność sankcjonowaną „tylko” naciskiem otoczenia, opinią społeczną tudzież własnym sumieniem. Im bardziej doskwiera nam taki obowiązek lub powinność (np. wynikająca z norm etyki zawodowej albo roli rodzica konieczność postępowania dla nas niewygodnego), tym silniejszy bywa odruch, by jakoś to obejść albo byle jak, „na odczepnego”, „odwalić” – lub nawet z premedytacją powzięty plan przewrotnego postawienia na swoim. Zgodnie z rosyjskim porzekadłem: zakon kak stołb – nie pierieprygniesz, no obojti wsiegda możno (prawo jest jak słup – nie przeskoczysz, ale zawsze można ominąć, obejść).


Jeśli czegoś koniecznego nie chcemy, bo nam się to nie opłaca albo może nam zaszkodzić, zaś można znaleźć sposób, aby nie spełnić takich oczekiwań, wymagań, nakazów, to odkrywamy w sobie imponującą nawet pomysłowość w wymówkach, wybiegach lub w grze pozorów.


Jeszcze bardziej jesteśmy skłonni do wykrętu w sytuacji, gdy ciążą na nas własne, dobrowolnie zaciągnięte zobowiązania – niekiedy nawet podjęte w dobrej wierze, w nastroju optymizmu i np. w poczuciu solidarności i współodpowiedzialności, w danej konkretnej chwili jednak właśnie kłopotliwe i skłaniające do zmiany poglądu, do wniosku, że wcześniejsza gorliwość była przesadna, może nawet lekkomyślna. Bo czym innym jest np. zapowiedź-obietnica „zwrócę możliwie najszybciej, jak tylko będę mógł”, a czym innym okoliczność, gdy ktoś potraktował to serio i oczekuje zwrotu, zwłaszcza w konkretnej chwili. Wtedy bowiem łatwo możemy dojść do wniosku, że ten, komu jesteśmy winni (na własne życzenie, skoro sami prosiliśmy o pożyczkę), jest zbyt natrętny, że to jeszcze nie ta chwila, kiedy my już możemy – a swoją drogą, to on mógłby jeszcze poczekać. Podobnie: czym innym jest podpis na traktacie sojuszniczym, w którym figuruje paragraf, że w chwili ataku na sprzymierzeńca niezwłocznie śpieszymy z pomocą (realną, nie symboliczną), a czym innym zaskoczenie i zakłopotanie, że to nastąpiło właśnie teraz, gdy jeszcze nie jesteśmy gotowi.


To właśnie miał na myśli La Rochefoucauld, gdy powiedział w swych Maksymach: „obiecujemy na miarę potrzeb, dotrzymujemy na miarę obaw”. Jakich obaw? Czego się obawiamy, gdy dochodzi do wystawienia rachunku, do należnego rewanżu itp.? Obawiamy się przeszkód i przeciwników, podejmowania ryzyka, własnych kosztów i strat; a bardzo często w grę wchodzi znamienna zmiana układu odniesienia. Np. w życiu politycznym demokratycznych państw zwykle jest tak, że kandydat, pretendent w wyborach w chwili walki o fotel liczy się oczywiście z wolą wyborców, ale gdy już uzyska od nich mandat, to obawia się już nie ich (do następnych wyborów ma jeszcze sporo czasu), ale np. nowych partnerów-koalicjantów (przeciwnych jego wcześniejszym zobowiązaniom) czy też swych przeciwników, którzy realizację obietnic mogliby łatwo przeciw niemu wykorzystać. Jeśli więc wcześniej bał się nie złożyć pewnych obietnic (pod groźbą niewybrania), a może nawet szczerze obawiał się skutków ich niedotrzymania, to teraz może nawet obawiać się spełnienia tych obietnic, gdyż właśnie to może mu zaszkodzić. Zdarza się zresztą, że do takiej reorientacji skłania go zmiana koniunktury i nastrojów społecznych odnotowana w sondażach. Takie to paradoksy rządzą polityką.


Wreszcie, do wykrętu prowokuje nas sytuacja, gdy prawowity zwierzchnik wymaga od nas rzeczy niewykonalnych, formułuje absurdalne rozkazy wynikające z pomysłów z sufitu wziętych, a tym bardziej sytuacja opresji, gdy chodzi o wymagania, nakazy i zakazy ze strony prześladowcy i wroga – zaborcy, okupanta, którego celem bynajmniej nie jest nasze dobro.


Tak czy inaczej wykręt jest taktyką postępowania, w której okazujemy opór wobec przedstawianych nam wymagań, jednak zawoalowany i asekuracyjny. Brak gotowości do spełnienia wymagań, dotrzymania zobowiązań, wykonania rozkazów nie występuje tu w postaci jawnej, otwartej (jako sprzeciw i odmowa, a nawet czynne przeciwdziałanie), lecz przybiera postać zachowań niewyraźnych, wieloznacznych, czynności pozornych, rozmaitych wymówek, pretekstów lub praktycznych wybiegów. Wspólnym mianownikiem takich rytualnych zachowań jest formalne i pozorne okazanie gotowości do czegoś czy też posłuchu, kamuflujące i stwarzające alibi dla postępowania o wręcz przeciwnych intencjach i skutkach, nie zamykające jednak drogi odwrotu (gdyby nacisk okazał się bardziej skuteczny i groźny), nie podkreślające oporu, uniku. Jest to postępowanie według schematu: „nie daję powodu, by zarzucić mi odmowę (np. nieposłuszeństwo czy niesłowność), ale przez to, że okazuję formalną uległość, gotowość lub deklaruję dobrą wolę nie można mnie zmusić do faktycznego spełnienia wymagań”.


Bo jak tu wyegzekwować należność od kogoś, kto nie mówi nie, lecz tylko, że właśnie rozpatruje sprawę; nie mówi nie teraz (ani tym bardziej nigdy), lecz za chwilę lub w najbliższej stosownej chwili (gdzie jednostka czasu zwana chwilą jest niewymierna, a stosowna chwila to kategoria uznaniowa); kto wprawdzie nie przyszedł na czas, ale dzwoni do nas już biegnę (choć jego spóźnienie sprawia, że jest już „po herbacie”).


Popularne określenie, że ktoś „rżnie głupa” zawiera w sobie podwójne dno: nie tyle o to chodzi, że on udaje głupiego, lecz o to, że udając głupiego z nas robi głupka.



 


Prof. dr hab. Mirosław Karwat


Uniwersytet Warszawski







W wydaniu nr 128, lipiec 2012 również

  1. DLA DUŻYCH INWESTORÓW

    Po platynę już tylko w kosmos
  2. WHISKY - SZKOCKI SKARB

    Wysokie procenty nie tylko w butelce - 12.07
  3. GIEŁDA NEWCONNECT

    Już 400 spółek - 11.07
  4. PIĘKNE ZDROWIE DECYDENTEK I DECYDENTÓW

    Nutrikosmetyki czyli odżywianie od wewnątrz - 10.07
  5. RYNEK ROPY NAFTOWEJ

    Nieco lepiej dla kierowców - 9.07
  6. ANGLIK IN POLAND

    Lordowski cider - 23.07
  7. SEZON OGÓRKOWY

    Czy można zarobić na wakacjach? - 2.07
  8. INWESTYCJE W WINO

    Na zdrowie! - 6.07
  9. NA FALI EURO 2012

    Chwilo! Trwaj! - 2.07
  10. ŚNIADANIE W IMR ADVERTISING BY PR

    Włoska definicja kobiecego piękna
  11. SAMOCHODY ZABYTKOWE

    Hobby, a może już inwestycja? - 2.07
  12. DECYDENT SNOBUJĄCY

    Wtorek, 31.07 - Czujny obywatel
  13. PIECZĘĆ EURO 2012

    Wreszcie w Europie - 1.07
  14. KLUB DECYDENTÓW 50 PLUS

    Kumoterstwo – 21.07
  15. SZTUKA MANIPULACJI

    Smak wykrętu - 6.07
  16. SIŁA POLITYKI

    Druzgocący oręż - 31.07
  17. I CO TERAZ?

    Wsystko w koszty ! ! ! - 6.07