1 lipiec 2012
Wreszcie w Europie - 1.07
Mistrzostwa Europy w piłce nożnej stały się historyczną cezurą. Od 8 czerwca do 1 lipca to rozłożona w czasie data ostatecznie przywracająca Polskę na stałe demokratycznej Europie Zachodniej, nie tylko Unii Europejskiej. A nawet światu. O tym ostatnim fakcie niech zaświadcza Al-Dżazira, najwieksza telewizja informacyjna globu, która miała u nas okazałe studio. Warto dodać, iż katarską telewizję ogląda więcej widzów niż CNN.
W powojennej historii polską drogę do niepodległości wyznaczyło sześć dat, a siódma ją przypieczętowała.
Mozolne wydobywanie z europejskiego zaścianka rozpoczeliśmy w 1978 roku wraz z wyborem kardynała Karola Wojtyły na papieża. W narodzie zapanowała euforia połączona z obawami, jak zareagują i co zrobią komunistyczne władze w Warszawie oraz w Moskwie.
Rok później gościliśmy Jana Pawła II. Po tej wizycie Duch Święty zstąpił i odnowił oblicze tej ziemi. Na efekt czekaliśmy kolejny rok. W 1980 wybuchła dziesięciomilionowa „Solidarność”. Ponownie euforia została podszyta lękiem o przyszłość związku zawodowego i społecznych przemian. Lęk okazał się uzasadniony.
W 1981 r. gen. Jaruzelski wprowadził stan wojenny odebrany jako wojna wypowiedziana narodowi. Jednak okazało się, że WRON-a (Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego) orła nie pokonała. A Rosjanie nie weszli.
W 1989 roku komunistyczne władze poniosły klęskę w wyborach parlamentarnych. Premierem rządu RP został Tadeusz Mazowiecki. Euforia zamieniła się w strach przed skutkami reform Leszka Balcerowicza. Słusznie. W krótkim czasie doszło do niewiarygodnego wybuchu przedsiębiorczości Polaków i dramatycznie szybkich zmian gospodarczych.
Ledwo zipiąc doznaliśmy kolejnego szoku – przyjęto nas do Unii Europejskiej. Tu euforii nie było. Zwolennicy i przeciwnicy podzielili się niemal po równo. Rozpoczęła się galopada przystosowawcza prawa polskiego do unijnego. Obaw było co niemiara. Znowu słusznie.
I tak w nieustającym pościgu za Europą i rosnącym dobrobycie czekaliśmy aż osiem lat na kolejny przełom. W bieżącym roku wspólnie z Ukrainą zorganizowaliśmy mistrzostwa Europy w piłce kopanej, będącej najpopularniejszym sportem na naszym kontynencie.
Zebrawszy niemal wszystkie zagraniczne komentarze należy z całą stanowczością podkreślić, iż w Polsce egzamin zdaliśmy bardzo dobrze. A przecież nie mieliśmy żadnych doświadczeń w organizowaniu międzynarodowych imprez tej rangi. Wszystkie aspekty dotyczące organizacji i infrastruktury zostały doszczętnie opisane. Ale najważniejsze okazały się skutki społeczne. Po raz pierwszy w historii przyjechały do nas w jednym czasie dziesiątki tysięcy cudzoziemców. I to nie naukowaców, profesorów, którzy po sympozjach i kongresach wracali do swoioch krajów i dzielili się wrażeniami wśród garstki swoich kolegów po fachu. Nie. Do nas przyjechały tabuny przeciętnych obywateli Europy: robotników i przedsatawicieli klasy średniej będącej esencją każdego rozwiniętego, demokratycznego społeczeństwa. To oni mieli w głowach stereotypy o białych niedźwiedziach. Pili, hałasowali, kibicowali, czasami coś zdemolowali. Ale to oni będą po powrocie do swoich domów i pubów kształtowali obraz ludzi i kraju, który zobaczyli. I to podczas tak ogromnej, trudnej logistycznie imprezy.
Mało tego. To oni przyjechali do nas. Ich zachowania pokazywały wszystkie polskie telewizje. Każdy mieszakniec najodleglejszej Polski mógł ich zobaczyć we własnym domu – na ekranie. To olbrzymia wartość. Teraz każdy, kto nie był za granicą (swoją drogą, wcale nie tak dużo Polaków było w 16 krajach, których piłkarze uczestniczyli w turnieju), mógł na własne oczy zobaczyć z bliska masę przeciętnych, ale opiniotwórczych Europejczyków. Mógł porównać zachowania, oczekiwania, opinie. Dowiedzieć się o Innych oraz poznać samych siebie.
EURO 2012 wzbudziło w Polakach euforię. Tym razem była to radość nieprzysłonięta żadnym lękiem o następstwa. Europa objawiła się w wolnej, suwerennej i demokratycznej Polsce. Tym samym Polska definitywnie zacumowała w Europie.
I to jest wartość najistotniejsza.
Damian A. Zaczek
ANGLIK IN POLAND
Lordowski cider - 23.07
Cudzoziemscy producenci alkoholi zachodzą w głowę. Jak to jest, że Polska jabłkami rosnąca nie ma własnego cydru. więcej...