Established 1999

PUNKT WIDZENIA

09/06/2009

Wszyscy na "nie"

Nigdy nie wyrażaliśmy zgody na sprzedaż polskiej ziemi, gdyż PKB, dochód na głowę mieszkańca, siła nabywcza przeciętnego Polaka jest niższa niż w Unii – mówi Sławomir Izdebski.


SŁAWOMIR IZDEBSKI


senator Samoobrony,
sekretarz Senatu,
wiceprzewodniczący Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi



Damian A. Zaczek: Panie senatorze, dlaczego w referendum powiedział Pan “nie”?
SŁAWOMIR IZDEBSKI: Nie tylko ja, ale my wszyscy w Samoobronie głosowaliśmy na “nie”. Chciałbym jednak bardzo dobitnie podkreślić, że my, jako Samoobrona, nigdy nie byliśmy przeciwni idei integracji europejskiej. Byliśmy natomiast przeciwni warunkom, jakie uzyskali nasi negocjatorzy. Podkreślam: te warunki trzeba renegocjować, one muszą być lepsze. My nie możemy wchodzić do Unii Europejskiej jako nierównorzędny partner, partner drugiej kategorii.


Mógłby Pan skonkretyzować myśl?
Nigdy nie wyrażaliśmy zgody na sprzedaż polskiej ziemi, gdyż PKB, dochód na głowę mieszkańca, siła nabywcza przeciętnego Polaka jest niższa niż w Unii. Zawsze mówiliśmy, że równe zasady sprzedaży polskiej nie mogą być od razu wprowadzone. W efekcie ustawa o ustroju rolnym została nieco zmodyfikowana.
Osobny temat to rolnictwo. Każdy kraj, który pogłębia się w zapaści gospodarczej musi postawić na rolnictwo i budownictwo, przemysł, małą i średnią przedsiębiorczość. na taką drogę należałoby jak najszybciej wejść. Tymczasem w ramach UE czeka nas ograniczenie mocy produkcyjnych, a to jest nie do przyjęcia. Przypomnę, iż w porównaniu z rokiem 1989 moce produkcyjne w Polsce mamy na poziomie 60-70 proc., oczywiście w niektórych działach gospodarki. Ograniczenie naszej wytwórczości jeszcze o 20 proc. spowoduje pojawienie się 2 milionów bezrobotnych. Ponadto, istnieje wielkie zagrożenie, że nie będziemy w stanie wykorzystać środków unijnych.


Na pewno tak będzie, gdyż żaden kraj nie wykorzystał od razu 100 procent środków. Powinniśmy jednak równać do najlepszych.
Żaden z krajów, które niedawno wstępowały do Unii, np. Szwecja i Finlandia, nie wyprzedał ani grama majątku narodowego. Żaden nie pozwolił sobie na ograniczenie mocy wytwórczych. Wręcz przeciwnie, jeden otrzymał umowę offsetową na produkcję samolotu F-18, a drugi otrzymał produkcję telefonu Nokia.


My też z czasem skorzystamy na europejskim podziale pracy. A wy, rolnicy, od razu otrzymacie dopłaty….
Właśnie. My domagaliśmy się stuprocentowych dopłat bezpośrednich już w pierwszych latach członkostwa. Prawda jest taka, że nawet gdybyśmy wynegocjowali te 100 procent dopłat, to i tak wykorzystalibyśmy tylko 60 procent z uwagi na poziom plonu referencyjnego. Poziom tego plonu jest w Polsce o połowę niższy, niż np. w Niemczech. Niemcy mają dopłaty do 6 ton zbóż z hektara, a my tylko do 3 ton. To jest skandal, bo np. Czesi i Węgrzy wynegocjowali 4 i 5 ton z ha. Nasi negocjatorzy argumentowali, że w Polsce rodzą się 2 tony żyta i 3 tony pszenicy z ha. Okazuje się jednak, że u nas na dobrych ziemiach rodzi się nawet 7 ton z ha.


Długą ma Pan jeszcze listę zarzutów wobec naszych negocjatorów?
Podam kilka liczb świadczących, że Samoobrona ma rację. W kampanii przedreferendalnej wszyscy rzucali hasła, a my operowaliśmy konkretami. Weźmy kwoty mleczne – domagaliśmy się 16 mln ton, bo tyle nasi rolnicy są w stanie wyprodukować, natomiast wynegocjowano 8,5 mln ton. Cukier – 1,9 mln ton, wynegocjowaliśmy 1,67 mln ton. Glukoza – nasze moce produkcyjne wynoszą 60 tys. ton, wynegocjowaliśmy tylko 27 tys. ton. Skrobia ziemniaczana – możliwości 400 tys. ton, wynegocjowane tylko 145 tys. ton. Jak widać, to są bardzo duże różnice. To jest po prostu skandal. Dziwię się, że polscy negocjatorzy zgodzili się na takie warunki.


Będziecie domagali się renegocjacji traktatu akcesyjnego?
Po pierwszym wystąpieniu Andrzeja Leppera na forum Parlamentu Europejskiego, gdzie przewodniczący mówił o możliwości wystąpienia Polski z Unii, jeśli warunki członkostwa nie zostaną zmienione, Unia sama zaproponowała renegocjacje umów w obszarze rolnictwa. Pamiętajmy, że jeśli ceny produktów wzrosną przeciętnie o 10 proc., to ceny do produkcji rolnej wzrosną o ok. 40 proc. Można się domyślać, o ile spadną dochody polskich rolników. Warunki, jakie postawiła nam Unia, oznaczają likwidację części gospodarstw, bo nie wszyscy poradzą sobie z wymogami.


Pan, jako rolnik, nie oczekuje od Unii niczego dobrego?
Nie, bo widzę co już się dzieje, a nie wiem, co przyniesie najbliższy rok. Nie wiadomo, co nam jeszcze Unia wymyśli. Moje gospodarstwo liczy 15 ha plus lasy i 3 ha łąk. Specjalizuję się w produkcji trzody chlewnej. Jednorazowo hoduję 100 sztuk świń, sprzedaję trzy razy do roku. Gospodaruję z żoną od 10 lat.


Dziękuję za rozmowę.

W wydaniu 46, lipiec-sierpień 2003 również

  1. NIEUCZESANE REFLEKSJE

    Krajobraz przed bitwą
  2. ZESPÓŁ "MAZOWSZE"

    Niestrudzeni ambasadorowie
  3. PRAWO TELEKOMUNIKACYJNE

    Nowe dyrektywy UE
  4. TROSKI PRZEDSIĘBIORCY

    Czas kobiet
  5. MEDYCYNA

    Sercowa sprawa
  6. ŚRODOWISKO I SAMORZĄDY

    Będą pieniądze
  7. PUNKT WIDZENIA

    Nasz czas
  8. SZTUKA MANIPULACJI

    Pochwały
  9. PSL NA WSI

    Złowieni w sieć obietnic
  10. PUNKT WIDZENIA

    Wszyscy na "nie"
  11. MILITARNY PR

    Pustynny come back
  12. ARCHIWUM KORESPONDENTA

    Królewskie lobbowanie
  13. 7 CUDÓW KOMUNIZMU

    Bajkowe brzmienie
  14. EUROPEJSKIE SPOJRZENIE

    Będzie trudno
  15. DECYZJE I ETYKA

    Letnia szkoła decydenta
  16. TELEINFORMATYKA

    Od idei do praktyki