Established 1999

PUNKT WIDZENIA

09/06/2009

Nasz czas

Od kilku miesięcy mówię, że musimy wypracować odpowiedzi na trzy pytania: jakiej Unii chcemy?, jakiej Polski chcemy?, kto ma nas reprezentować w unijnych instytucjach? – pyta Bogdan Klich.


BOGDAN KLICH


poseł Platformy Obywatelskiej,
wiceprzewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych,
obserwator w Parlamencie Europejskim



Damian A. Zaczek: Panie pośle, jak Pan się czuje po referendum?
BOGDAN KLICH: Jestem usatysfakcjonowany, gdyż okazało się, że polskie społeczeństwo jest mądrzejsze niż duża część klasy politycznej. Mam na myśli tych polityków, którzy – często używając demagogicznych argumentów – namawiali Polaków do głosowania przeciwko przystąpieniu do Unii Europejskiej. Frekwencja też pokazała, że Polacy chcą korzystać ze swego obywatelskiego prawa głosu, jeśli tylko sprawa jest ważna. Być może ta tendencja utrzyma się podczas wyborów parlamentarnych. Ponadto, w oczach opinii publicznej w krajach unijnych i kandydackich Polacy zasłużyli sobie na miano odpowiedzialnych.


Czy nie obawia się Pan, że teraz wszyscy agitatorzy przedreferendalni spoczną na laurach zamiast zająć się intensywnym przygotowywaniem Polaków do członkostwa w UE?
Od kilku miesięcy mówię, że musimy wypracować odpowiedzi na trzy pytania: jakiej Unii chcemy?, jakiej Polski chcemy?, kto ma nas reprezentować w unijnych instytucjach? Przed pierwszym pytaniem stanęli nasi reprezentanci do Konwentu Europejskiego. Tak naprawdę w Polsce nie odbyła się ogólnonarodowa debata na ten temat. Trzeba jasno powiedzieć, że od decyzji konferencji międzyrządowej zależeć będzie przyszły instytucjonalny kształt UE. Tutaj sprawy preambuły wcale nie są kluczowe; ważniejsze jest ustalenie roli Komisji Europejskiej, Rady UE i Parlamentu Europejskiego. Chcemy wiedzieć, jak będą podejmowane decyzje, w jakich procedurach i jaka będzie siła naszego politycznego głosu.
Pytanie: jaka Polska? Warunki zapisane w traktacie akcesyjnym mówią raczej o możliwościach. Chodzi o to, by korzyści, które zostały zapisane, zmaksymalizować, a koszty akcesji – zminimalizować. Powinniśmy więc dążyć do optymalizacji naszego członkostwa. Najwięcej będzie zależeć od ekonomicznej siły naszego państwa, od drogi rozwojowej, jaką Polska obierze.
Trzecie pytanie: o kadrę. Najlepiej byłoby, gdyby obowiązywał klucz kompetencji, a nie partyjny. W PE, w którym bywam co tydzień jako obserwator, widzę, że jest duże zainteresowanie Polską. Hiszpanie, Portugalczycy, Grecy i inni mówią: teraz nadszedł wasz czas. Wasi przedstawiciele w Brukseli będą mieć ogromne możliwości. Tak więc, od nas samych zależy, w jakim stopniu będziemy korzystać z członkostwa w UE.


Sądzi Pan, że polscy przedsiębiorcy, kierownicy firm wiedzą, co ich czeka?
Rzeczywiście, obawiam się przypływu fali rozczarowania w Polsce, gdy okaże się, że Unia nie jest czarodziejską różdżką, która rozwiąże wiele problemów. Musimy mieć świadomość, że większość z nich trzeba rozwiązać u siebie.
Polscy przedsiębiorcy oczekują radykalnego odbiurokratyzowania procesów gospodarczych. Wielu moich wyborców mówi mi, jak dramatycznie na niekorzyść zmienił się klimat dla prowadzenia działalności gospodarczej. I to nie jest efekt działania tylko tego rządu. Od połowy lat 90. przedsiębiorca zaczął być postrzegany, zwłaszcza przez urzędy skarbowe, jako zwierzyna łowna.
Uważam, iż należy radykalnie zmniejszyć koszty pracy i jeszcze bardziej uelastycznić kodeks pracy. Trzeba też przyspieszyć, wyhamowaną przez rząd Leszka Millera, prywatyzację. Lista pilnych spraw jest dłuższa.


Według Pana wiedzy, na ile przedsiębiorcy są zorientowani w warunkach unijnych?
Myślę, że mieli szansę dowiedzieć się co czeka ich firmy w specjalnie utworzonych Euro Info Center. Sam byłem jednym z animatorów takiego centrum w Krakowie w 1994 r. Byłem zaskoczony nikłym zainteresowaniem przedsiębiorców tą formą zdobywania informacji. W tej chwili zainteresowanie jest większe, a pytania bardziej szczegółowe, więc należy uruchomić nowy program informowania o unijnym rynku.


Jako poseł PO jest Pan obserwatorem w Parlamencie Europejskim w Europejskiej Partii Ludowej, do której “należą” również przedstawiciele PiS, SKL i PSL. Czego od Pana oczekują koledzy – europejscy posłowie?
W EPL widzę duże otwarcie na współpracę, na słuchanie naszych opinii. Oczekuje się od nas aktywności, wnoszenia doświadczeń. To dobrze. Niemal na samym początku poproszono mnie, abym przedstawił polski punkt widzenia na sprawy wiz do Kaliningradu, do naszych wschodnich sąsiadów. Moje uwagi zostały wprowadzone do raportu przygotowanego przez EPL. Jeśli jest zapotrzebowanie na nasze opinie, to należy przygotować odpowiednie formy zagospodarowania naszych doświadczeń. Komisja spraw zagranicznych PE zaproponowała nam, abyśmy prezentowali swoje poglądy na różne sprawy nad którymi obecnie komisja pracuje.


Gdzie tu jest miejsce na stawianie interesów Polski?
Jest to dobry etap na ich określenie. Już przystąpiliśmy do ustalania listy priorytetów narodowych. Ja będę się zajmował kwestiami bezpieczeństwa, obrony, polityką wschodnią, zwłaszcza wobec Rosji, Ukrainy i Białorusi, oraz kwestiami stosunków transatlantyckich.


Dziękuję za rozmowę.



 


 


 

W wydaniu 46, lipiec-sierpień 2003 również

  1. NIEUCZESANE REFLEKSJE

    Krajobraz przed bitwą
  2. ZESPÓŁ "MAZOWSZE"

    Niestrudzeni ambasadorowie
  3. PRAWO TELEKOMUNIKACYJNE

    Nowe dyrektywy UE
  4. TROSKI PRZEDSIĘBIORCY

    Czas kobiet
  5. MEDYCYNA

    Sercowa sprawa
  6. ŚRODOWISKO I SAMORZĄDY

    Będą pieniądze
  7. PUNKT WIDZENIA

    Nasz czas
  8. SZTUKA MANIPULACJI

    Pochwały
  9. PSL NA WSI

    Złowieni w sieć obietnic
  10. PUNKT WIDZENIA

    Wszyscy na "nie"
  11. MILITARNY PR

    Pustynny come back
  12. ARCHIWUM KORESPONDENTA

    Królewskie lobbowanie
  13. 7 CUDÓW KOMUNIZMU

    Bajkowe brzmienie
  14. EUROPEJSKIE SPOJRZENIE

    Będzie trudno
  15. DECYZJE I ETYKA

    Letnia szkoła decydenta
  16. TELEINFORMATYKA

    Od idei do praktyki