PUNKTY WIDZENIA
Praca będzie
Zdecydowanie daleko za sobą mamy czasy i system prawny minionego okresu, a nasze nowe prawo powoduje, że faktycznie jesteśmy w IV Rzeczpospolitej - mówi poseł Jerzy Czepułkowski. więcej...
Nie ma rady, musimy w kąt odstawić fobie, obiegowe opinie o innych
nacjach i zacząć poznawać Europejczyków, a przy okazji samych siebie – pisze Andrzej Will.
ANDRZEJ WILL
I stało się. Jesteśmy w Unii. Po ciężkich bojach polityków, utarczkach,
przetargach, konferencjach , interpelacjach i temu podobnych widowiskowych
scenach, staliśmy się członkiem unii państw europejskich. Innymi słowy
rzecz całą ujmując, staliśmy się uczestnikiem związku handlu, usług
i wielu innych zależności i współzależności. W tym miejscu rodzi się fundamentalne pytanie czy jesteśmy my, jako państwo, przygotowani do
aktywnego uczestnictwa w Unii? Do aktywnego, ale również kreatywnego?
Czy będziemy jedynie biernym obserwatorem, a więc również płatnikiem
netto – czyli takim, co to płaci i nic z tego nie ma?
Obok tych pytań rodzą się inne – czy jesteśmy my, jako społeczeństwo,
przygotowani do bycia w Unii? Czy potrafimy znaleźć się w tej różnorodności
języków, kultur, przyzwyczajeń, mentalności, a nierzadko osobliwości?
Jak sobie z tym wszystkim poradzić? Jak poruszać się w tej gęstwinie przepisów, unijnych dyrektyw, nowych praw często w ogóle nieprzystających
do naszych tradycji, przyzwyczajeń i zasad z minionych epok.
Nie ma rady, musimy w kąt odstawić fobie, obiegowe opinie o innych
nacjach i zacząć poznawać Europejczyków, a przy okazji samych siebie.
A mamy co poznawać. Warstwy tajemnic polskich społeczności są niepoliczalne
nie mówiąc już nic o kompleksach, nienawiściach, negacjach, lekceważeniach i innych, zbyt wstydliwych, przywarach, aby je wymieniać. Pracę tę, mimo że
jest niezbyt przyjemna, musimy wykonać. Musimy wiedzieć, i to na pewno,
jacy naprawdę jesteśmy. My Polacy. Taki oczyszczający i jednocześnie twórczy rachunek sumienia dokonać winniśmy w rodzinach, społecznościach i wreszcie
sami z sobą. Bez takiego małego katharsis nie sposób będzie określić, na zdrowych podstawach naszych relacji z innymi społecznościami. A zmieni
się przecież prawie wszystko – sposób podejścia do własności, do obywatelskich praw i obowiązków, do egzekwowania prawa, do odpowiedzialności, do roli urzędów i wielu innych obszarów życia publicznego i społecznego. Oczywiście, zmiany te będą zachodzić bardzo powoli i z dużymi oporami, bo przyzwyczajenia, tradycja, historyczne uwarunkowania i inne
tłumaczenia staną na drodze kompatybilności społecznych systemów – polskiego
i państw Unii.
Tak naprawdę zmienić musimy nasz punkt odniesienia, nasze widzenie
samych siebie zrywając przy okazji z stereotypem, że wchodzimy do Europy.
W Europie byliśmy od zawsze, a teraz mamy szansę, aby nadrobić pięćdziesięcioletnie opóźnienie. Trudne, ale możliwe i to szybciej niż się
niektórym wydaje . Nie jestem bezkrytycznym euroentuzjastą, widzę również
pewne zagrożenia naszego, polskiego rozwoju, ale wszystko, piszę to z pełną
odpowiedzialnością, zależy od nas. Od naszej aktywności, zaradności,
przezorności, a przed wszystkim wiedzy o państwach Unii, o procesach
tam zachodzących, o sposobie życia obywateli i o metodach rozwiązywania
społecznych problemów.
Czego byśmy nie wymyślali to podstawowymi relacjami są i pozostaną
relacje między ludźmi. Wiem, że takie stwierdzenie brzmi tak jakby nas
nie dotyczyło. A to właśnie chodzi o nas, o naszą codzienność, powszechność.
O „dzień dobry” na schodach, o „przepraszam” i „proszę” , o uśmiech
bez powodu, o niedopałek w koszu, a nie obok, o ciszę w nocy i o pomoc,
gdy sąsiad jej potrzebuje. Od tego powinniśmy zacząć nasz przyśpieszony
kurs stawania się rzeczywistymi członkami europejskiej społeczności.
Aby stać się Europejczykiem nie trzeba wyjeżdżać do Francji czy Holandii,
trzeba jedynie – i aż – zmienić swój stosunek do siebie, otoczenia, sąsiadów.
Do tego, co moje, a co wspólne. Co ważne i konieczne, a co błahe i bez znaczenia?
Wiem, że moje pisanie trąci patosem, tanim dydaktyzmem,
ale na usprawiedliwienie proszę przyjąć informację, że też się boję,
że mam wiele wątpliwości i obaw, że nie wszystko widzę w jasnych
i przejrzystych barwach. I nie na wszystko mam lekarstwo, ale jednego
jestem pewien, że oparcia należy szukać w dobrze pojętej i rozumianej
polskości. Nie będę rozwijał tego pojęcia. Trzeba po prostu sięgnąć pamięcią do
zapomnianych przez wielu wartości, jak duma, honor, uczciwość, godność.
I jeśli do tego dodamy naszą polską gościnność, to
możemy być pewni, że będziemy nieźle przygotowani do uczestnictwa
w Unii i za tym lobbuję.
Andrzej Will
PUNKTY WIDZENIA
Różnice oczekiwań
Wstępując do UE zapominamy o Polakach na Zachodzie, nie mamy pomysłu, jak zachęcić ich do tworzenia polskiego lobby, które mogłoby podjąć wysiłek zmiany stereotypowego wizerunku Polaków - mówi senator Olga Krzyżanowska. więcej...