Established 1999

LOBBING SPORTOWY

8 październik 2009

Zakopane nie rezygnuje z marzeń o igrzyskach

Czy Zakopane w pełni wykorzystało wszystkie możliwości promocji swej kandydatury? Czy przyjęto optymalne metody lobbingu i jaka była ich skuteczność? Te pytania warto sobie dziś zadać, bowiem przedsięwzięcie było bezprecedensowe, a zebrane podczas tych kilku lata doświadczenia mogą się okazać niezwykle cenne, nie tylko w rywalizacji o pozyskanie wielkiej imprezy sportowej – pisze Stanisław Brzósko.


STANISŁAW BRZÓSKO, PAP


Obradujący w czerwcu w Seulu Międzynarodowy Komitet Olimpijski przyznał prawo organizacji Zimowych Igrzysk 2006 roku włoskiemu Turynowi, dość brutalnie sprowadzając na ziemię entuzjastów marzących o olimpiadzie w Tatrach. W krajowych komentarzach przewijał się dość niemiły ton złośliwości, niepozbawionej odrobiny satysfakcji…


Zupełnie inne spojrzenie prezentują natomiast sami zainteresowani – ludzie, którzy kilka lat temu zaangażowali się w promowanie idei zakopiańskiej olimpiady. Ich zdaniem całą kampanię, choć nie zakończyła się zwycięstwem, można uznać za sukces. Główny cel – tym razem nie został osiągnięty, ale aktywa znacznie przewyższyły nakłady, a o stratach nie można nawet mówić.


Jedną i drugą postawę można zrozumieć – niewiele realnie myślących osób, nawet z grona gorących rzeczników zakopiańskich igrzysk, wierzyło bez wahania w sukces kandydatury. Z drugiej strony – sam fakt, że Zakopane znalazło się w gronie liczących się kandydatów, że dyskutowano już tylko o szczegółach, a Akta Kandydatury zostały zaakceptowane przez MKOl, świadczą, iż praca nie poszła na marne, a stolica polskich Tatr jest postrzegana jako miasto zdolne do podjęcia tak ogromnego wyzwania.


O obiektywną ocenę skrajnych często opinii nie jest łatwo nawet dziś, kiedy opadły już emocje wywołane decyzją setki prominentnych działaczy ruchu olimpijskiego. Warto jednak pamiętać, że Zakopane nie było jedynym, a tym bardziej głównym przegranym olimpijskiej rywalizacji. MKOl postawił bowiem na Turyn, podczas gdy faworytem numer jeden był szwajcarski Sion. Kandydujący kolejny raz Szwajcarzy byli tak pewni zwycięstwa, że zamówili z góry wystawny bankiet na kilkaset osób w jednym z najlepszych seulskich hoteli…


W szwajcarskich mediach – po decyzji MKOl – pojawiły się komentarze pełne aluzji do powiązań części działaczy MKOl z właścicielami alpejskiego kurortu Sestriere (i koncernu FIAT!), potężną rodziną Agnellich. Przedstawicielka tego rodu była zresztą szefem komitetu przygotowującego kandydaturę Turynu i osobiście prowadziła prezentację podczas Sesji MKOl w Seulu…


Czy Zakopane w pełni wykorzystało wszystkie możliwości promocji swej kandydatury? Czy przyjęto optymalne metody lobbingu i jaka była ich skuteczność? Te pytania warto sobie dziś zadać, bowiem przedsięwzięcie było bezprecedensowe, a zebrane podczas tych kilku lata doświadczenia mogą się okazać niezwykle cenne, nie tylko w rywalizacji o pozyskanie wielkiej imprezy sportowej.


Pierwszym i niewątpliwym sukcesem pomysłodawców było przekonanie do idei Igrzysk w Tatrach wszystkich praktycznie liczących się osobistości i instytucji życia społecznego i politycznego. Choć niewiele się o tym mówiło i pisało – zwolennikami zakopiańskiej olimpiady byli zarówno prominentni działacze koalicji rządzącej, jak i politycy opozycyjni. Olimpiadę popierał prezydent Kwaśniewski, życzliwie mówił o niej Lech Wałęsa, oficjalną deklarację poparcia uchwalił – wyjątkowo zgodnie – parlament, gwarancji politycznych i finansowych udzielił rząd Jerzego Buzka… Pytany o to, jak udało się uzyskać tak zdecydowane poparci „ponad podziałami” główny animator pomysłu i szef komitetu kandydatury, burmistrz Zakopanego Adam Bachleda-Curuś skromnie wspomina o apolitycznej i ponadczasowej idei olimpijskiej, która łączy ludzi o skrajnie różnych światopoglądach. Zadanie ułatwiała mu jednak niewątpliwie żywa sympatia do gór i do nart wielu czołowych polityków. Ideę igrzysk w Zakopanem poparł jako pierwszy Lech Wałęsa – podkreśla Bachleda-Curuś. – Obecny prezydent – Aleksander Kwaśniewski – wręcz osobiście angażował się w promowanie tego pomysłu, rozumiejąc jak wiele zyskać może cały region i cały kraj, gdyby w Zakopanem odbyła się taka impreza.


W obecnej kadencji parlamentu niewiele jest uchwał znajdujących tak gremialne poparcie jak deklaracja poparcia kandydatury Zakopanego. „Za” było 84 procent posłów…Więcej wątpliwości mieli tzw. przeciętni obywatele – w przeprowadzonych przez ośrodki badania opinii publicznej ankietach ponad 60 procent wyrażało się jednak przychylnie o olimpiadzie. Jeszcze wyższy był ten procent na Podhalu, gdzie odbyło się referendum na ten temat.


Kosztowało nas to sześć lat pracy – mówi burmistrz Zakopanego. – Nie są to lata stracone. Zgromadziliśmy doświadczenia, opracowaliśmy intuicyjną być może, ale skuteczną strategię promowania naszej idei w kraju. To jest nasz sukces i kapitał, który będzie procentował. Już procentuje, bowiem kilka tygodni po Sesji w Seulu Zakopane wygrało inny wyścig – otrzymaliśmy, po raz drugi od 1993 roku, prawo organizacji Zimowej Uniwersjady.


Nie uniknęliśmy i błędów – przyznaje Bachleda-Curuś. – Za mały nacisk położyliśmy na pozyskanie dla naszej idei środowisk intelektualnych. Lukę wykorzystali natychmiast przeciwnicy – rzecznicy zachowania w Tatrach status quo, protestujący przeciw każdej inwestycji na tych terenach. Efektem był list otwarty grupy intelektualistów, którzy krytycznie odnieśli się do pomysłu olimpiady w Zakopanem.


Drugi błąd to niedocenienie ruchów ekologicznych. Kwestie ochrony środowiska nie były w naszym projekcie traktowane po macoszemu. Wręcz przeciwnie – wymogi MKOl są w tym względzie bardzo surowe i Akta Kandydatury szczegółowo omawiały te kwestie. Zbyt mało jednak rozmawialiśmy z grupami młodych ekologów. Nie możemy być wrogami – musimy po prostu przekonać „zielonych”, że bez poważnych funduszy na ochronę Tatr te góry będą dewastowane i ulegną degradacji. A przecież właśnie igrzyska mogłyby spełnić pożyteczną rolę – przez dwa tygodnie ich trwania Tatry nie ucierpią wiele, a pieniędzy zgromadzonych dzięki olimpiadzie starczyłoby na ochronę tatrzańskiej przyrody na wiele lat.


Tyle burmistrz, jeden z tych, który uważają, że kandydowanie do organizacji igrzysk było przedsięwzięciem uzasadnionym, a efekty są co najmniej zadawalające. W szczerej rozmowie Adam Bachleda-Curuś oszacował całkowite koszty przedsięwzięcia – od chwili powołania mini-biura do Sesji w Seulu – na około 1,5 miliona dolarów USA. Lwia część tej sumy – blisko 95 procent – to środki samorządowe. Około 5 procent pochodziło z kasy Urzędu Kultury fizycznej i Turystyki. Część wydatków sfinansowali sponsorzy, z których najważniejszym było lokalne przedsiębiorstwo Tymbark.


Co za te pieniądze zyskał przegrany w rywalizacji o prawo goszczenia olimpijczyków? Po pierwsze – niedającą się przeliczyć na gotówkę promocję regionu i całego kraju. Blisko godzinną prezentację walorów Polski, Krakowa, Zakopanego transmitowano bezpośrednio do kilkudziesięciu krajów. Przed, w trakcie i po sesji MKOl ukazała się w mediach całego świata niezliczona ilość artykułów prezentujących sylwetki i walory szóstki kandydatów do olimpiady 2006, w tym oczywiście Zakopanego.


O porażce, także finansowej, może mówić Sion. Komitet kandydatury tego szwajcarskiego miasta wydał na promocję i działania wspomagające około 30 milionów dolarów, a zyskał… wątpliwą sławę wielkiego przegranego. Efekt promocyjny okazał się niewspółmiernie mały w stosunku do kosztów, tym bardziej, że szwajcarskie Alpy, w odróżnieniu od polskich Tatr, są i tak doskonale znane na świecie.


Alpy są być może zbyt skomercjalizowane i podane turyście-narciarzowi „na talerzu”, ale nie wszyscy potencjalni klienci stacji narciarskich mają skautowskie zacięcie. Trzeba więc przybliżyć im góry, zapewnić choć minimalny komfort dotarcia do narciarskich stoków. W przypadku Zakopanego wydawało się to mrzonką, ale… W trakcie starań o sejmowe i rządowe poparcie udało się wprowadzić do planu inwestycji realizowanych ze środków budżetowych kilka dużych przedsięwzięć. Jednym z nich jest rozpoczęcie, już w tym roku, przebudowy cieszącej sie złą sławą „zakopianki”. Drugą – budowa nowego odcinka linii kolejowej Kraków – Zakopane i podpisanie umowy o wprowadzeniu na tej trasie szybkich, włoskich pociągów. Jeśli do tego dodamy inwestycje zakopiańskie – zmianę mediów grzewczych na nieszkodliwe dla środowiska, plan budowy parkingów na obrzeżach miasta, budowę i rekonstrukcję obiektów sportowych – okazuje się, że rywalizacja olimpijska, choć przegrana, może okazać się dla miasta niezwykle korzystna.


Zakopane nie zamierza rezygnować ze starań o igrzyska. Doświadczenia gromadzone przez ostatnie sześć lat mają być podstawą do opracowania kolejnej kandydatury. Lekcja z Seulu ma pomóc w opracowaniu bardziej skutecznego planu lobbingu na arenie międzynarodowej, a konkretnie w gronie decydentów – członków MKOl.


Trudno powiedzieć, jaki wpływ na decyzję Sesji MKOl w Seulu miała niedawna afera korupcyjna i dość nagle wprowadzona zmiana w procedurze wyboru kandydata – zastanawia się Bachleda-Curuś. – Jedno jest pewne. Ogromna większość członków MKOl zna Sion i Turyn. Jeszcze większy jest zapewne procent tych, którzy nigdy nie byli w Zakopanem, czy w ogóle w Tatrach. Pamiętajmy, że dla afrykańskich czy azjatyckich działaczy Polska jest krajem egzotycznym i fakt, że nie mogą do nas przyjechać miał zapewne poważny wpływ na ich decyzję.


Burmistrz Zakopanego ma na myśli znaną powszechnie sprawę przekupstwa członków MKOl przez komitet organizacyjny igrzysk w Salt Lake City. Kilka osób przypłaciło to stanowiskami, a pośrednim skutkiem były decyzje zabraniające członkom Komitetu odwiedzin w zainteresowanych miastach oraz zmieniające system głosowania. Zakaz wizytowania miasta ubiegającego się o organizację igrzysk obowiązuje od momentu oficjalnego zgłoszenia kandydatury, a więc w przypadku Zimowych Igrzysk 2010 od 2002 roku. Komisja typująca dwójkę finalistów, wybierana jest spośród członków MKOl w ostatniej chwili. Wszystko to ma na celu zmniejszenie ryzyka korupcji.


Nasza reprezentacja w Międzynarodowym Komitecie jest skromna – przypomina Bachleda-Curuś. – Irena Szewińska wybrana została członkiem MKOl dopiero podczas Igrzysk w 1998 roku, w Nagano. Nie mamy tam wielkich wpływów jak Włosi czy Szwajcarzy. Nie zamierzamy jednak rezygnować. Uzyskaliśmy prawo organizacji Zimowej Uniwersjady 2001. Zamierzamy to wykorzystać nie tylko w aspekcie czysto sportowym i organizacyjnym. Chcemy zaprosić do nas jak największa liczbę członków MKOl, pokazać im Tatry, Zakopane, Kraków, przekonać, że jesteśmy w stanie zorganizować olimpiadę na miarę 21. wieku – spełniającą wszelkie wymogi techniczne i organizacyjne, a jednocześnie ciepłą, rodzinną, kameralną…


Stanisław Brzósko


 Polska Agencja Prasowa


 

W wydaniu 3, listopad 1999 również

  1. WIDZIANE Z BRUKSELI

    Chłop do Unii
  2. LOBBING OBYWATELSKI

    Interes transformacyjny
  3. PUNKT WIDZENIA

    Na własnym koniu
  4. DYPLOMACJA

    Rząd zaufał obywatelom
  5. STATYSTYKI I SONDAŻE

    Wzajemność usług
  6. LOBBING SPORTOWY

    Zakopane nie rezygnuje z marzeń o igrzyskach
  7. WIELKA BRYTANIA

    Lis - dylemat rządu Blair`a
  8. RATOWANIE ZABYTKÓW

    Zaduszki na Powązkach
  9. OD REDAKTORA

    Więcej odwagi, proszę
  10. DECYZJE I ETYKA

    Czyje stawki w grze?
  11. SZTUKA MANIPULACJI

    Wstydliwa (?) interesowność
  12. ARCHIWUM KORESPONDENTA

    Polski geniusz lobbingu
  13. LOBBING A PRAWO

    Tworzenie zbioru reguł
  14. PRAWO I ETYKA

    Regulacje lobbingu
  15. CZAS OPOZYCJI

    Siły na zamiary