Established 1999

LOBBING OBYWATELSKI

8 październik 2009

Interes transformacyjny

Przyzwolenie na transformacyjny lobbing szczególnie niezbędne jest w przypadku potrzeb rozwojowych organizacji obywatelskich. O ile w miarę szczęśliwie dobiega kresu zarówno proces tworzenia niezależnej warstwy przedsiębiorców, jak i decentralizacja klasy politycznej, o tyle budowa tkanki obywatelskich organizacji społecznych, które w wielu krajach są istotnym czynnikiem modernizacji i rozwiązywania problemów społecznych, ciągle napotyka na istotne bariery – pisze Piotr Marciniak.


PIOTR MARCINIAK


Uporządkowanie legalnych działań różnych środowisk na rzecz określonego kształtu prawa wymaga odróżnienia dwóch odmiennych sytuacji. Pierwsza, to działanie w imię interesów własnego środowiska, druga, to działanie na rzeczy przyjęcia rozwiązań korzystnych dla ogółu lub dla innej niż własna grupy.


Nikt przecież nie postawi znaku równości między presją na rzecz wolności zrzeszania się czy też na rzecz reformy szkolnej a wprowadzeniem przywilejów emerytalnych dla pewnej grupy zawodowej. Intuicyjnie wyczuwamy istotną różnicę między tymi dwiema sytuacjami, choć obie są prawnie i moralnie akceptowalne.


W praktyce wytyczenie tej granicy nie jest łatwe. Wynika to przede wszystkim z faktu, iż partykularne interesy rzadko występują z otwartą przyłbicą. Chętnie skrywają się za mniej lub bardziej iluzorycznym dobrem publicznym. Oczywisty tego przykład możemy obserwować w kampanii na rzez zniesienia ograniczeń w reklamie, która nie odwołuje się przecież do interesu producentów czy agencji reklamowych, lecz do dobra publicznego.


Częściej zresztą proporcje między interesem pospólnym a partykularnym układają się bardziej równomiernie. Jeżeli przedsiębiorcy domagają się obniżenia podatku dochodowego, to łatwo w tym żądaniu dostrzec oba wymiary. Niskie podatki to z reguły istotny czynnik wzrostu gospodarczego, ale także łatwiejsze prowadzenie firm i większe dochody osobiste ich właścicieli i menedżerów.


Są jednak ważne postulaty co do porządku prawnego, które w niewielkim jedynie stopniu mogą wesprzeć się na oczywistych interesach grup czy środowisk. Może to wynikać bądź z ich nowatorskiego charakteru, bądź ze słabości grup, w interesie których byłaby ich realizacja. Klasycznym przykładem pierwszej sytuacji były postulaty ochrony środowiska naturalnego, które przez dziesiątki lat nie bardzo mogły liczyć na szczególne zainteresowanie jakiejś grupy społecznej. Działo się tak, choć realizacja tych postulatów leżała w interesie wszystkich. Za przykład drugiej sytuacji można uznać postulaty formułowane przez środowiska osób niepełnosprawnych.


Bardzo szczególny charakter ma presja na tworzenie nowego ładu ustrojowego, którego beneficjenci – z oczywistych powodów – jeszcze nie istnieją lub są bardzo słabi, natomiast grono poszkodowanych jest niemałe. W tej sytuacji rodzi się coś, co niektórzy nazwali interesem transformacyjnym. W polskich realiach „rewolucji od góry” interes ten przez kilka lat reprezentowała przede wszystkim część klasy politycznej. Z czasem uruchomione od góry procesy sprawiły, że na scenę weszły inne podmioty, reprezentujące interes transformacyjny. Spośród wielu trzy wydają się najważniejsze – interes świata gospodarki, interesy lokalne i regionalne oraz interes społeczeństwa obywatelskiego. Wszystkie one mają istotny wymiar transformacyjny – ich istotą jest dokończenie rozpoczętego przez polityków procesu wyzwalania gospodarki i społeczeństwa z okowów autorytarno-biurokratycznej kontroli.


Skończył się czas względnego osamotnienia polityków w realizowanej przez nich misji przebudowy ustroju społecznego. Dziś przebudowa ta winna stawać się coraz bardziej wypadkową ulokowanych w różnych częściach organizmu społecznego interesów transformacyjnych. Bardzo wielu polityków zmiany tej nie dostrzega. Nadal są skłonni traktować siebie jako depozytariuszy świętego ognia rewolucji, a wszystkie otaczające ich interesy jako kłębowisko partykularyzmów. Nic bardziej mylnego. Dziś to oni, okopani w swoich urzędowych gmachach, stają się głównym hamulcem reform. W imię takich czy innych wyobrażeń o pożądanym ładzie ustrojowym umacniają uprzywilejowaną pozycję aparatu państwowego w nowym ładzie, co we współczesnym świecie staje się coraz bardziej anachroniczne.


W tej sytuacji nie może budzić zdziwienia, że społeczną presję na zmiany starają się kompromitować jako przejaw partykularnych interesów. Nie jest to trudne, gdyż taki komponent w każdym – nawet najbardziej transformacyjnym i nastawionym na cele ogólne – lobbingu istnieje. Nikt przecież nie zaprzeczy, że presja lokalnych elit na decentralizację funduszy publicznych leży w interesie nie tylko społeczeństwa jako całości, ale także w interesie najprężniejszych społeczności lokalnych, a zwłaszcza ich politycznych liderów. Czy odbiera to jednak temu postulatowi jego transformacyjną moc?


Przyzwolenie na transformacyjny lobbing szczególnie niezbędne jest w przypadku potrzeb rozwojowych organizacji obywatelskich. O ile w miarę szczęśliwie dobiega kresu zarówno proces tworzenia niezależnej warstwy przedsiębiorców, jak i decentralizacja klasy politycznej, o tyle budowa tkanki obywatelskich organizacji społecznych, które w wielu krajach są istotnym czynnikiem modernizacji i rozwiązywania problemów społecznych, ciągle napotyka na istotne bariery.


W horyzoncie programowym elity politycznej nie mieści się zadanie wspomagania rozwoju społeczeństwa obywatelskiego. Konstytucyjna zasada pomocniczości w odniesieniu do organizacji obywatelskich pozostaje na papierze – państwo z ogromną niechęcią wyzbywa się swych dotychczasowych prerogatyw. W tej sytuacji dokończenie transformacji w tym obszarze wymaga silnego obywatelskiego lobbingu na rzecz zmiany prawa.


Lobbingu tego w żadnym razie nie można sprowadzać do walki o partykularne interesy określonego środowiska. Istotą sporu jest bowiem kształt polskiego ładu ustrojowego, wkomponowania w ten ład silnego społeczeństwa obywatelskiego. Ten transformacyjny charakter lobbingu na rzecz nowych regulacji prawnych dotyczących sektora organizacji pozarządowych nie oznacza, że jest on całkowicie pozbawiony partykularyzmu. Organizacjom pozarządowym chodzi przecież nie tylko o twórcze uczestnictwo w rozwiązywaniu problemów społecznych, ale także o stworzenie najkorzystniejszych warunków własnego działania i rozwoju. Nie ma jednak żadnych podstaw, aby cała rzecz do tego właśnie wymiaru sprowadzać.


Piotr Marciniak

W wydaniu 3, listopad 1999 również

  1. WIDZIANE Z BRUKSELI

    Chłop do Unii
  2. LOBBING OBYWATELSKI

    Interes transformacyjny
  3. PUNKT WIDZENIA

    Na własnym koniu
  4. DYPLOMACJA

    Rząd zaufał obywatelom
  5. STATYSTYKI I SONDAŻE

    Wzajemność usług
  6. LOBBING SPORTOWY

    Zakopane nie rezygnuje z marzeń o igrzyskach
  7. WIELKA BRYTANIA

    Lis - dylemat rządu Blair`a
  8. RATOWANIE ZABYTKÓW

    Zaduszki na Powązkach
  9. OD REDAKTORA

    Więcej odwagi, proszę
  10. DECYZJE I ETYKA

    Czyje stawki w grze?
  11. SZTUKA MANIPULACJI

    Wstydliwa (?) interesowność
  12. ARCHIWUM KORESPONDENTA

    Polski geniusz lobbingu
  13. LOBBING A PRAWO

    Tworzenie zbioru reguł
  14. PRAWO I ETYKA

    Regulacje lobbingu
  15. CZAS OPOZYCJI

    Siły na zamiary