Established 1999

DECYZJE I ETYKA

15 październik 2009

Gaudeamus igitur!

Środków na tworzenie wiedzy przyznawanych jest tak mało, bo ci, którzy decydują o odpowiedniej pozycji w ustawie budżetowej, nie dostrzegają odroczonych konsekwencji nieinwestowania w wiedzę – pisze Wojciech Gasparski.


WOJCIECH GASPARSKI


Cieszmy się więc, że kolejny rok akademicki właśnie się zaczyna. Studenci rozpoczęli ten rok z nadzieją na zdobycie wiedzy, która doprowadzi ich do ciekawej i dobrze płatnej pracy. Czy będzie to praca twórcy wiedzy? Obawiać się trzeba, że nie.


Jest to praca wprawdzie ciekawa, ale do dobrze płatnej nie należy, płaci się bowiem swego rodzaju podatek od luksusu… luksusu wykonywania tego, co naukowca ciekawi, ba, pasjonuje, zaś za przyjemność trzeba płacić, myślą – niedopłacając – decydenci taryfikatorów uczelnianych i obowiązujących w instytutach naukowych. Tymczasem wiedza warta jest obecnie więcej niż węgiel kosztował wczoraj i przedwczoraj. Oto bowiem za lat dziesięć, zaledwie co dziesiąty pracownik w krajach rozwiniętych, a taką przecież chce być Polska – członek OECD i wkrótce Unii Europejskiej – zajmować się będzie wytwarzaniem i przemieszczaniem rzeczy, to jest tym, co było kiedyś zajęciem głównym i jest nim nadal w krajach o niskim stopniu rozwoju. Produktywność tego rodzaju pracy wyczerpała się – stwierdza znany teoretyk zarządzania Peter F. Drucker – na znaczeniu zyskuje, już zyskała, wytwórczość pracowników wiedzy (knowledge workers). Społeczeństwa zaludnione takimi pracownikami to społeczeństwa wiedzy, jakimi stają się kraje zaawansowane w rozwoju.


– Jaki z tego płynie wniosek dla Polski, jej decydentów i etycznego wymiaru podejmowanych decyzji?


– Tak banalny, że aż wstyd mówić: niewiedza nie tylko prowadzi do niesprawności, ale jest niemoralna. A mówić trzeba, bo enigmatyczność wiedzy, jej niewidzialność (nie to, co bryły węgla czy skiby ziemi) powoduje, iż wiedza jest niedostrzegana i traktowana jako darmowa, podobnie jak do niedawna woda i powietrze.


„W Polsce zwraca się zbyt mało uwagi na to, że działanie nieprofesjonalne jest tym samym nieetyczne. Dostrzegamy to w odniesieniu do medycyny – pisze prof. Hanna Gronkiewicz-Waltz – to tu zło wyrządzane pacjentowi i przez niedouczonego lekarza jest bezpośrednio zauważalne, natomiast w sferze gospodarki często nie uświadamiamy sobie, że niekompetencja pośrednio uderza w człowieka i w jego dobro. Tu negatywne skutki ujawniają sie często po latach”. (Znak, nr 513, 1998, s. 11).


Niekompetencja w podejmowaniu decyzji związanych ze stanowieniem prawa, pod rządami którego podejmowane są inne decyzje, rodzi kaskadowy efekt skutków negatywnych. Podobne co do konsekwencji są skutki decyzji politycznych, społecznych, związanych z zarządzaniem. Takimi są – uwaga! – decyzje dotyczące wszystkiego, co się tyczy wytwarzania wiedzy, jej produkcji – jak się obecnie mówi. Są to przede wszystkim decyzje związane z wysokością nakładów na badania naukowe – w Polsce niemal najniższe w Europie, decyzje płacowe – czyniące u nas karierę naukową nieatrakcyjną dla uzdolnionej młodzieży, decyzje inwestycyjne dotyczące uczelni, instytutów naukowych itp.


Powiada się, że środków na tworzenie wiedzy przyznawanych jest tak mało, bo ci, którzy decydują o odpowiedniej pozycji w ustawie budżetowej, nie dostrzegają odroczonych konsekwencji dzisiejszego nieinwestowania w wiedzę. Inni natomiast, mianowicie decydenci z bogatych korporacji działających na polskim rynku wolą korzystać z centrów badawczych krajów, z jakich się wywodzą. A czy ktoś zwrócił uwagę i jednym i drugim, że źródłem wartości dodanej – na drodze, jaką przebywa produkt na etapach przechodzenia od kolejnych wytwórców (surowiec, półprodukt, produkt końcowy) do sprzedawcy i nabywcy – jest m.in. wiedza. Wiedza, jaką owi producenci i sprzedawcy, a także ci, którzy ich procesami zarządzają, musieli gdzieś od kogoś nabyć, a ten ktoś musiał ją wytworzyć, co nie mogłoby się obyć bez poniesienia stosownych nakładów. Byli bowiem jacyś nauczyciele, szkolni czy akademiccy, którzy uczyli producentów, sprzedawców czy menedżerów, były bowiem jakieś szkoły czy uczelnie, w których nauczanie miało miejsce, były bowiem jakieś placówki naukowe czy instytuty, w których dokonano odkryć lub opracowano wynalazki, ktoś to upowszechniał, publikował, by producent, sprzedawca, menedżer mógł to przeczytać i zastosować.


Skoro od dodanej do produktu wartości pobiera się podatek (VAT – value added tax, u nas: „podatek od towarów i usług”, nazwa ta ukrywa źródło przyrostu wartości), to pobiera się w nim w jakiejś części myto od wiedzy wykorzystywanej w kolejnych etapach nadawania produktowi i usłudze ostatecznego kształtu. Czyż więc owo myto – niczym procent od kapitału zainwestowanej wiedzy – nie powinno zasilać procesu tworzenia, przekazywania i upowszechniania wiedzy w kolejnych cyklach? Czyż nie stanowi ono przekonywającego wskaźnika wiedzochłonności kolejnych faz wzbogacania produktu i usługi?


Jeśli odpowiedź na powyższe pytania byłaby pozytywna, to czy wykorzystywanie owego myta od wiedzy, na cele inne niż tworzenie wiedzy i upowszechnianie wiedzy – zarówno dawnej, jeśli niezdezaktualizowanej, jak i nowej – nie świadczy o nieprzypisywaniu wiedzy wartości? O ignorowaniu znaczenia, jakie ma wiedza dla konkurencyjności polskiej gospodarki, to jest gospodarki uprawianej w Polsce zarówno przez rodzimych wytwórców, jak i firmy funkcjonujące na terenie Polski?


Jeżeli zaś proponowana miara mogłaby być zastąpiona lepszym wskaźnikiem wiedzochłonności, to nie ma wyzwania większego dla specjalistów u progu nowego roku akademickiego, jak określenie takiego wskaźnika. Tylko bowiem od spotkania się dwu aktualnych tendencji: zarządzania przez wiedzę – od czego zależy jego wymiar sprawnościowy – i zarządzanie przez wartości – od czego zależy jego wymiar etyczny – zależy, czy i kiedy polskie społeczeństwo stanie się społeczeństwem wiedzy.


Wojciech Gasparski

W wydaniu 2, październik 1999 również

  1. WIDZIANE Z BRUKSELI

    Spontaniczność kontrolowana
  2. ODKRYWANIE LOBBINGU

    Skomplikowana materia
  3. JAK ZOSTAĆ LOBBYSTĄ?

    Rzecz o edukacji
  4. LOBBING W UE

    Europeizacja w Brukseli
  5. STATYSTYKI I SONDAŻE

    Postrzeganie lobbingu w Polsce
  6. AMERYKAŃSKA LIGA LOBBYSTÓW

    Teoria i praktyka
  7. JAK TO ROBIĄ NAD RENEM

    Jedność partii, rządu i lobby
  8. AMERYKAŃSCY SUPERLOBBYŚCI

    Kim są?
  9. WIELKA BRYTANIA

    Jakie wnioski z lobbygate?
  10. ARCHIWUM KORESPONDENTA

    14 pokoi w Wirginii
  11. SZTUKA MANIPULACJI

    Bezinteresowni?
  12. DECYZJE I ETYKA

    Gaudeamus igitur!
  13. DYPLOMACJA

    Siła w jedności
  14. STANOWISKO

    Zakaz reklamy tytoniu
  15. SZKOŁA LIDERÓW

    Od przywództwa do lobbingu
  16. OPINIA

    Supermarkety w niedzielę
  17. POLSKI LOBBING DO NATO (cz. 2)

    Cel określał skuteczność
  18. BIBLIOTEKA DECYDENTA

    Psychologia polityczna
  19. WYZNANIE POSŁA

    Byłem skutecznym lobbystą
  20. LITERA PRAWA

    Lobbing a dostęp do informacji
  21. LOBBING STOLICY

    Potrzebny kontrakt