Established 1999

SZTUKA MANIPULACJI

02/10/2011

Mechanizm wabienia

Co nas wabi, co przyciąga uwagę? Czy można znęcić siebie samego? Można. Wie o tym każdy, kto chowając do barku umyty kieliszek nieoczekiwanie zaczyna go napełniać – pisze profesor Mirosław Karwat.

PROF. DR HAB. MIROSŁAW KARWAT


Uniwersytet Warszawski




Co nas wabi? To, co przyciąga naszą uwagę – i to natrętnie, obsesyjnie, wymuszając nie tylko zainteresowanie, ale i zachowania, działania zmierzające do uzyskania kontaktu z przedmiotem fascynacji, dostępu do intrygującej tajemnicy lub atrakcyjnego, a rzadkiego dobra.


Nęcenie, wabienie to nakłanianie kogoś do czegoś przez posłużenie się przynętą, wabikiem, a więc jakąkolwiek atrakcją, jakimkolwiek dobrem, które wydaje się pociągające, może wzbudzić lub ożywić już istniejące zafascynowanie i pożądanie. Przy tym ponętność tego dobra związana jest przede wszystkim z jego zdolnością zaspokojenia jakiejś intensywnie odczuwanej, zwłaszcza wciąż niezaspokojonej, czyjejś potrzeby. Eksponowane dobro zwykle pociąga nas dlatego, gdyż odczuwamy jego brak – częściowy (niedobór, niedosyt; mam tego za mało) lub zupełny (nie mam tego w ogóle).


Aczkolwiek nęcić może również to, czego ani potrzeby, ani braku dotychczas nie odczuwaliśmy, a co prostu nas zaintrygowało jako coś innego, nowego, jako ucieleśnienie odmiany lub eksperymentu. W takim przypadku coś nas nęci nie tyle za sprawą potrzeby pierwszego stopnia (potrzebuję pieniędzy, awansu, sławy, miłości), ile za sprawą ciekawości, fascynacji tym, co nieznane, tajemnicze lub w dodatku uznane za tabu, za owoc zakazany, a więc z powodu potrzeby drugiego stopnia (potrzebuję przygody, porównania, nowych wrażeń, odmiany, sprawdzenia swych sił, udowodnienia czegoś sobie lub innym).


Sterowanie popytem konsumpcyjnym pokazuje też, że możliwe jest nie tylko wzmaganie natężenia potrzeb realnych i sztuczne wywoływanie lub wmawianie potrzeb, ale również wzbudzanie potrzeb „zbytkownych”. Wtedy odczuwamy potrzebę posiadania, zdobycia czegoś, co nie jest nam niezbędne, co kosztuje nas zbyt wiele, więc jest zbytkiem – nabytkiem ponad stan, względnie „musimy” mieć nowszy egzemplarz nowszej generacji czegoś (telewizora, komputera, samochodu), co wystarczająco sprawnie i niezawodnie nam służy, na miarę naszych potrzeb i umiejętności obsługi. Jak wiadomo, „lepsze jest wrogiem dobrego”.


Specyficzną – lecz nie jedyną – odmianą wabienia i nęcenia jest kuszenie. Kuszenie wyróżnia się tym, że coś lub ktoś pobudza nas do pragnień „niewłaściwych” i zachowań brzemiennych w poczucie winy (nie wolno, nie należy, nie wypada, wiem, że będę żałował lub wstydził się tego). Ale są też inne odmiany nęcenia. Może nas wszak, i to nawet „niezdrowo”, pociągać również coś, co nie jest owocem zakazanym, czego pożądanie i tym bardziej zdobycie nie jest występkiem, grzechem. W takim przypadku formalnie nie ma nic złego w tym, że coś lub ktoś nam się podoba, że chcielibyśmy to posiadać, że snujemy jakieś marzenia, choć i w tym nieraz balansujemy na krawędzi poprawności lub rozsądku. O granicę niewinności i grzeszności ocierają się pozamałżeńskie marzenia-fantazje seksualne wiernych praktycznie małżonków. Granicę rozsądku śmiało przekracza konsument, który nie wstrzymał się – za radą własnego doświadczenia i rozsądku – z zakupem nowości do chwili (zresztą, nieodległej w czasie), gdy zostanie ona dobrze sprawdzona i gdy stanie się znacznie tańsza, lecz kupił ją natychmiast ze snobistyczną satysfakcją (ja już to mam!) lub nawet wmawiając sobie, że cenowa promocja arcydrogiej nowinki (rabat 200 złotych przy cenie 5000) to prawdziwa okazja.


Tak czy inaczej ten, kto nęci, przełamuje w nas pewien rodzaj bezruchu lub bezwładności.


Nasuwa się tu uzasadnione skojarzenie z pierwszą zasadą dynamiki. Przypomnijmy to prawo fizyki: Jeśli na ciało nie działa żadna siła lub jeśli różne siły oddziaływania równoważą się, to pozostaje ono w stanie spoczynku lub porusza się ruchem prostoliniowym jednostajnym. Dodajmy: porusza się w kierunku dotychczas ustalonym. Wystarczy zaś wywrzeć jakiś nacisk, aby to, co stoi, wprawić w ruch, lub to, co się porusza spowolnić albo przyśpieszyć, a także zmienić tor i kierunek ruchu. Wystarczy też spowodować jakiś opór w ruchu przez jakąś przeszkodę, a zarazem usunąć inną przeszkodę obok (niejako zwalniając inny możliwy tor ruchu), aby kierunek ruchu tego ciała się zmienił. Tak się steruje ruchem pojazdów, ale też strumieniem popytu, decyzjami konsumentów i inwestorów, „przelaniem” głosów w wyborach na innego kandydata, rozmowami koalicyjnymi. Szczur w eksperymencie zrezygnuje z nadgryzania zamkniętych drzwiczek i pobiegnie tam, gdzie otworzyły się inne drzwiczki i zamigotało światło.


W stosunkach społecznych jest analogicznie jak w przypadku fizycznego nacisku na bezruch lub ruch przedmiotów. Wystarczy oddziaływanie „interwencyjne”, aby ten, kto pozostawał w stanie swoistego uśpienia, bezczynności, „poruszył się”, tzn. został pobudzony do aktywności, do jakiegoś wysiłku; aby powolny przyśpieszył, a szybki (w decyzjach i działaniach) zwolnił; aby zdecydowany na coś tego czegoś zaniechał (ze względu na inną podsuniętą mu perspektywę – tak np. się dzieje z łapówką do kieszeni zamiast urzędowego mandatu). Istnieje analogia między energią kinetyczną i ruchem (w rozumieniu fizycznym) a zjawiskami psychicznymi i zachowaniami ludzkimi. Odpowiednikiem przesunięć, przemieszczeń w przestrzeni w ślad za pożądanym dobrem są zmiany postaw, zamiarów, manewry, zwroty i improwizacje w konwencjonalnych zachowaniach społecznych (np. takie, że nieprzekupny podejmuje licytację w sprawie wysokości korzyści, która wprost – broń boże – nie jest łapówką).


Co to więc znaczy, że ktoś został czymś znęcony?


Ten, kto żył dotychczas ustalonym rytmem, według ustalonych zasad i celów, zadań, zgodnie z utrwalonymi własnymi przyzwyczajeniami, nastawieniami, oczekiwaniami, zamiarami, a zarazem w posłuchu dla pewnych wymagań i zobowiązań społecznych, zaczyna postępować inaczej lub zaczyna czynić coś, czego wcześniej w ogóle nie zamierzał, nie przewidywał ani nawet nie wyobrażał sobie. Co więcej, sprowokowany przez jakiś bodziec sam zakłóca swój porządek funkcjonowania – przez powzięcie nowych zamiarów, podjęcie działań, których wcześniej nie planował, przez skierowanie swojej uwagi, energii i zabiegów w nieprzewidywaną dotychczas, a nawet nieznaną sobie stronę.


Zatem znęciliśmy kogoś, jeśli skłoniliśmy nieruchomego, aby się poruszył i podążył w kierunku dotychczas sobie nieznanym i nieplanowanym lub jeśli sprowokowaliśmy poruszającego się po utartym torze do zboczenia z tego toru albo zmiany kierunku ruchu – np. człowieka dotychczas konsekwentnie wyznającego i praktykującego pewne zasady, aby poznał i sprawdził inne zasady, niekoniecznie zgodne z dotychczasowymi. Obojętnego i pozostającego z boku, aby się włączył; niezainteresowanego, aby się zaciekawił; odmawiającego – aby z ciekawości lub zachłanności zaczął negocjować, targować się.


Bliskoznaczne określenie ‘zwabić’ słusznie kojarzy nam się bardziej wąsko, przestrzennie – ze spowodowaniem, aby ktoś z własnej woli (choć mocno do tego prowokowany, zachęcany silną sugestią, iż czeka go tu jakaś atrakcja lub zaspokojenie ciekawości) znalazł się w określonym miejscu, w jakim być nie powinien lub sam pierwotnie nie zamierzał.


Jednak „zwabienie” czy „znęcenie” nie jest tożsame z wszelką aktywizacją czy zmianą w postępowaniu innego człowieka. Skuteczne oddziaływanie perswazyjne (np. wychowawcze czy propagandowe), nie jest tym samym co znęcenie. Nauczenie kogoś czegoś nie jest zwabieniem ni znęceniem; aczkolwiek niektórych ludzi nie sposób ani namówić, ani zmusić do nauki, można ich natomiast podstępem do niej wciągnąć, właśnie znęcić lub zwabić. Skuteczność przymuszenia siłowego (zakazy i nakazy wsparte użyciem lub groźbą użycia siły) także jest czymś innym niż wpływ wabika, przynęty. Wyróżnikiem znęcenia jest nie tylko dobrowolny charakter zmiany w nastawieniu człowieka, ale i specyficzny rodzaj jego oczekiwań. Mianowicie oczekuje on czegoś nowego, nie w pełni rozpoznanego (brzemiennego w możliwość niespodzianki), a jeśli nawet znanego i upragnionego, to nie całkiem pewnego. Ale właśnie to nieprzesądzenie dostępu czy rezultatu zabiegów silnie motywuje go do podążania za obiektem ciekawości, fascynacji lub pragnień, aż do determinacji. Chcesz to zobaczyć lub zdobyć? Musisz się postarać, musisz sam działać (pobiec, skręcić) w tym kierunku, musisz tu zajrzeć, choć to wymaga zboczenia z drogi. Nęcony lub wabiony jest ten, kto mówi sobie (zwykle za silnym podszeptem lub pod wpływem czyjejś sugestywnej aluzji): jeśli nie spróbuję, to nigdy się nie dowiem lub czegoś nie dostanę; jeśli nie teraz, to kiedy? Nigdy? Więc teraz!


Zwabiliśmy kogoś, jeśli nie chciał dokądś zaglądać ani wchodzić, ale nie wytrzymał i jednak tam zajrzał lub wkroczył lub jeśli paradoksalnie, bo powtarzając sobie „nie patrzę, nie wchodzę” przeoczył kulminacyjny moment czujności i jednak obejrzał to lub wlazł w sam środek. Tak czy inaczej doprowadziliśmy do tego, że chęć, ochota przeważyła nad niechęcią, ciekawość nad odmową zapoznania się, zachłanność nad powściągliwością i samokontrolą.


A czy można znęcić siebie samego? Można. Wie o tym każdy, kto chowając do barku umyty kieliszek nieoczekiwanie zaczyna go napełniać.


Mirosław Karwat

W wydaniu 119, październik 2011 również

  1. 80 LAT KRZYSZTOFA KOMEDY

    Komeda Jazz Festival
  2. BOHDAN OSADCZUK 1920 - 2011

    Odszedł Europejczyk
  3. LISTOPADOWY FORBES

    Królowie życia i nie tylko
  4. PO SĄSIEDZKU

    Słowacja to nie tylko turystyka
  5. DOWCIP I MĄDROŚĆ

    Myśli Alberta Einsteina
  6. WYBÓR AGENCJI PUBLIC RELATIONS

    Warto inwestować w komunikację
  7. JÓZEF PIŁSUDSKI

    Myśli i aforyzmy
  8. EMIGRANCI ZNAD WISŁY

    Nie ma 2 milionów spośród nas
  9. AMERYKAŃSKI KOSZMAR

    1500 x recesja
  10. BARBARA GAŁCZYŃSKA

    Poezja, Sztuka, Proza
  11. EUROPA PIERWSZEJ PRĘDKOŚCI?

    Jak naprawić strefę euro?
  12. SZTUKA MANIPULACJI

    Mechanizm wabienia
  13. DECYDENT SNOBUJĄCY

  14. DECYDENT SNOBUJĄCY

    31 października - Przed i po