Established 1999

DECYDENT SNOBUJĄCY

01/01/2012

Wtorek, 31.01 - Prawo i technologia

Niezgoda na bylejakość. Obnażanie debilizmów. Tropienie prostactwa. Antidotum na hołotę. Pochwała intelektu. Odświeżanie wartości. Indywidualizm versus pęd owczy. Odwaga snobizmu. O tym tu codziennie czytajcie.

Komentarze proszę pisać tu:


decydent@decydent.pl


Wtorek, 31.01 – Prawo i technologia


Finansowe prawo do własności intelektualnej nie powinno podlegać żadnej dyskusji. A jednak… Rozwój technologii wyprzedził zapisy legislacyjne. Problem jest złożony i nie wiadomo, jak zostanie rozstrzygnięty. Na razie wydaje się, iż prawo przegrywa ze społecznym żądaniem bezprawia. Po jednej stronie barykady stoją ludzie o twórczych umysłach, a naprzeciw nich rozbestwieni bezkarnością złodziejscy konsumenci. Gdyby któryś z tych drugich wymyślił coś wartościowego, co warte byłoby sprzedaży, to na pewno przeszedłby na drugą stronę linii frontu. Jeden fakt w tym zaskakującym sporze jest pozytywny: niespodziewanie szeroki dialog społeczny niemożliwy przy innych, niezwykle ważnych, zagadnieniach przyszłości. Praktycznie dotyczy nas wszystkich, bez względu na wiek i dostęp do nowych technologii.


Poniedziałek, 30.01 – Zjadacz trupów


Jestem zwolennikiem mięsa różnych zwierzątek, ale nie uświadamiałem sobie, że zjadam ich trupy. Nie jestem autorem tego mocnego stwierdzenia. Tak mówił o nas, mięsożercach, George Bernard Shaw. Być może nietrudno zostać roślinożercą. A gdyby tak spróbować, to do którego kręgu wtajemniczenia przystąpić? Czy do wegetarian? Wegan? Pescowegetarian? Pollowegetarian? Laktowegetarian? Owowegetarian? Witarian? Czy może frutarian? Ci ostatni jedzą wyłącznie warzywa i owoce, których zerwanie nie powoduje śmierci rośliny (wydobycie ziemniaka z ziemi powoduje jego zejście z tego świata, więc kartolfi nie jedzą). Nad takim dylematem żywieniowym muszę się głębiej zastanowić jedząc trupa świni w postaci soczystego schabowego.


Piątek, 27.01 – Samobóje


Stadiony, autostrady, koleje – niepotrzebnie napięte terminy realizacji. Bezprzykładny pospiech budowlany, na dodatek w zimie, na pewno odbije się na jakości pracy. Który idiota (nazwisko proszę) zaplanował inaugurację stadionu narodowego w Warszawie na cztery miesiące przed Euro 2012? I to w środku zimy! Przecież równie dobrze arena mogłaby być oddana w kwietniu. Niedoróbki wynikające z pospiechu trudno będzie zliczyć. To samo z autostradą. No to co z tego, że kibice będą jechać wolniej?! Dojadą. Coraz więcej debilizmów, coraz gorszy materiał ludzki podejmuje decyzje, coraz mniejsza skuteczność kontroli społecznej. Czy pora umierać? Jeszcze nie, ale uczestniczyć w życiu obywatelskim już coraz trudniej. Na marginesie. Pamiętam, jak mój ojciec, budowniczy Dworca Centralnego, pod przymusem pracował po kilkanaście godzin dziennie, aby w 1975 roku mógł przyjechać pociągiem Leonid Breżniew. Nie udało się zakończyć budowy. Zasypano więc, co się dało, zabudowano niedokończone fragmenty elewacji. Po wyjeździe zaprzyjaźnionego gościa miesiącami naprawiano szkody spowodowane politycznym pośpiechem. 37 lat minęło. Jeszcze pamięć nie zginęła, póki my żyjemy. Amen.


Czwartek, 26.01 – Białas Suski


Ograniczenie do minimum oglądania telewizji nie chroni przed przypadkowymi natknięciami na różne indywidua. Jednym z takowych jest Marek Suski, poseł PiS. Wczoraj w Faktach TVN nadano jego wypowiedź o pośle Johnie Godsonie, pochodzącym z Nigerii, per „wasz murzynek głosuje z wami…”, następnie mikrofon został wyłączony. Jak, niestety, pamiętamy, do posła Biedronia z Ruchu Palikota mówił o „związku partnerskim jako zoofilii”. Na pewno wyborcy posła Suskiego są dumni ze swego reprezentanta w parlamencie. Ale tylko oni. Inni obywatele mają prawo nazywać Suskiego zakałą polskiej polityki, jej zaśmiecaczem. Gdyby poseł Godson chciał się zniżyć do suskowego poziomu, to mógłby mu odpowiedzieć: „Suski, ty białasie”.


Środa, 25.01 – Niestrawność


Gdzie nie spojrzę, tam wielkie gotowanie. Warzą wszyscy: zawodowi kucharze, amatorzy, aktorzy, dziennikarze, politycy, dzieci, babcie, siostry zakonne. Mania kucharzenia. Natychmiast, skoro tylko któryś celebryta posiądzie umiejętność mieszania wody w garnku, już pcha się na ekran i za jakiś czas wydaje wiekopomne dzieło pt. „Ja ugotowała(e)m”. – A kto próbował twoich wypocin i nie miał odruchów wymiotnych? – chciałbym zapytać, ale i tak nie uzyskam odpowiedzi. Decydenci od ekranowego ogłupiania: a może byście tak pokazali w telewizji, jak wygląda kuchnia po takim pokazowym gotowaniu? Kto sprząta? Kto zmywa? Może konkurs dla podkuchennych albo pomywaczy? Na pewno taki nielicencyjny, ale nasz, siermiężnie polski, show wzbudziłby ogromne zainteresowanie. Zmarła w tym miesiącu profesor Hanna Świda-Ziemba powiedziała, że inteligent uważa konieczność jedzenia za marnowanie czasu. Inteligent to tak mało wyrafinowany smakosz, który zje pasztetową lub szynkę, zależy na co go stać, i natychmiast wraca do swoich mózgowych prac. Tak się zastanawiam: może mam zadatki na typa opisanego przez Panią Profesor?


Wtorek, 24.01 – A więc wojna!


Kto dzisiaj myśli o wojnie w znaczeniu powyższych słów wypowiedzianych przez spikera Polskiego Radia 1 września 1939 roku? Nikt. Ale wojna wisi w powietrzu. Wojna w cyberprzestrzeni. Nie potrzeba czołgów, samolotów, żołnierzy. Wystarczy atak w sieci. Dzisiaj komputery sterują wszystkim. Nawet zachowaniami człowieka. Nie wyobrażamy sobie życia bez emaili, telefonów komórkowych, sieci właśnie. A jak łatwo ją wyłączyć, spowodować niewyobrażalny chaos! Niezwykle jestem ciekaw kiedy hakerzy doprowadzą do końca cywilizowanego świata. Będzie pięknie. Wrócą dyliżansy, gołębie pocztowe, w szkołach i na kursach będziemy się uczyli odręcznie pisać logiczne listy. Bez Facebooka zaczniemy budować nowe więzi społeczne. A z czasem zaczniemy prowadzić wojny na miecze… Ach, można się rozmarzyć.


Poniedziałek, 23.01 – Pałacowanie


Za tzw. demokracji socjalistycznej, zwanej też komuną, kabarety nazywano wentylami bezpieczeństwa. Taki Laskowik czy Pietrzak mogli powiedzieć coś czytelnie między wierszami i rozumiejąca publiczność chwilowo czuła się wyniesiona poza szaraczkowatą, niedemokratyczną rzeczywistość. Dzisiaj takie upusty złej energii nie są potrzebne. Natomiast namnożyło się kreatorów bezsensownych tematów, które – o dziwo – znajdują adwersarzy. Taki Pałac Kultury i Nauki, dar ZSRR dla PRL. Liczy już 57 lat. Jedni mędrcy, jak np. minister Radek Sikorski, mówią, żeby zburzyć, inni, żeby trzymać. Ci drudzy wykazują się większą mądrością. I to nie dlatego, że „pekin” został wpisany na listę zabytków chronionych prawem. Dlatego, iż ta budowla jest symbolem fragmentu historii Polski. Nie może zostać zburzony tak, jak komuniści po wojnie dewastowali pamięć po czasie przedwojennym doniszczając ocalałe resztki pałaców i dworów, aby wypalić w narodzie pamięć o ciągłości historycznej państwa. Nie udało się. Tak, jak nie uda się obrócić w perzynę radzieckiego (sowieckiego) daru.


Piątek, 20.01 – Jak karać?


W skrajnym przypadku śmiercią, jak jeszcze do dziś chcieliby niektórzy politycy. Demokratyczne państwo ma jednak prawne procedury, które swą rozciągliwością obrony praw człowieka zaczynają niepokoić obywateli. Z ukrytym podziwem czytam info, iż tureckie władze piłkarskie w odwecie za chuligańskie wybryki kiboli, postanowiły wpuścić na jeden z meczów tylko kobiety! Przyszło ich ponad 40 tysięcy, mnóstwo z małymi dziećmi. Stworzyły piłkarzom tak profesjonalny doping, że ci nie mogli wyjść z podziwu i grali jak z nut. Z trybun nie padło ani jedno przekleństwo! Ale to w Turcji, kraju muzułmańskim, który dopiero aspiruje do Unii Europejskiej i może sobie pozwolić na dyskryminację. U nas takie „barbarzyństwo” nie jest możliwe. Kibole mają swoje prawa. A szkoda. Z niecierpliwością czekam na 8 czerwca, czyli na początek najazdu kiboli z całej Europy. Będę prowadził obserwację uczestniczącą.


Czwartek, 19.01 – Diosminex? Nigdy!


Kiedy codziennie budzi mnie radio jest jeszcze ciemno i zimowo. Nie mam ochoty wstawać (prawą nogą) z łóżka. Ale gdy słyszę reklamę zachwalającą Diosminex nie tylko wyskakuję z pierzyn jak opętany, ale od razu mam ochotę roztrzaskać radio. Jakiś bezmózg wymyślił prawo nakazujące odczytywanie litanii bezsensownych ostrzeżeń, że „lek niewłaściwie stosowany, skonsultuj się z…”. Ten przekaz skierowany jest do debilów. Przecież nawet matoł wie, że należy przeczytać ulotkę przed decyzją o zażywaniu czegokolwiek. A tu o poranku lektor z szybkością karabinu maszynowego odczytuje na jednym oddechu tasiemcową treść. Jest to tak ekstremalnie denerwujące doświadczenie, że nawet umarły sięgnąłby po scyzoryk. Ale kogo zabić? Producenta Diosmineksu? Lektora? Program nadający taką reklamę? A może ustawodawcę? Proszę o jego nazwisko. Tymczasem już teraz deklaruję: przenigdy nie kupię Diosmineksu, na cokolwiek miałby mi pomóc.


Środa, 18.01 – Rozdarcie


Jeśli nie znacie nazwiska Kevin Mirocha, to dobrze byłoby je zapamiętać. Mimo, iż nie interesujecie się sportem. Kevin ma 20 lat. Jest Niemcem, który chce być polskim kierowcą F1. Niemcem został tylko dlatego, żeby zdobyć licencję wyścigową. Rodzice Polacy doszli do wniosku, że syn nie zrobi kariery w Polsce i przenieśli się do Bundesrepubliki. Tak jak Robert Kubica, który dzięki ojcu wyjechał do Włoch i tam rozpoczął drogę na szczyt F1. Niestety, to prawda – żeby mieć szanse rozwoju i później zostać uznanym w Polsce należy wyemigrować. Każdy tułacz pozostaje jednak Polakiem pielęgnującym smak schabowego , pierogów i czego tam jeszcze. Znam mnóstwo rodaków mieszkających na obczyznach, którzy muszą od czasu do czasu najeżdżać staropolskie krajobrazy, ale zawsze z ulgą wracają do nowych ojczyzn. Jedni lubią takie oderwanie od korzeni, inni lamentują przy świątecznej gorzale nad losem wygnańców. Taki Kevin Mirocha być może również jest rozdarty między krajem rodziców, a swoim nowym Heimatem.


Wtorek, 17.01 – Poza społecznością


Przygnębiony facebookową beznadzieją, debilizmami, a także nieustającym pojawianiem się nieznajomych znajomych postanowiłem wypisać się z biznesu Marka Zuckerberga. Jeśli naprawdę udało mi się zniknąć z sieci, to świetnie. Prawdziwą ulgę z odzyskanej wolności poczuję jednak dopiero, gdy fakt mojego nieuczestniczenia w społeczności zostanie potwierdzony. Moim Facebookiem pozostaje Decydent Snobujący. Przez niego można się ze mną porozumiewać. Tak więc żegnam znajomych i nieznajomych na f. Odrzucam „lubię to”.


Poniedziałek, 16.01 – Drugie podejście


Jeszcze nie przebrzmiały konsekwencje chińskiego eksperymentu na budowie europejskiej autostrady A2, a tu mamy już drugie podejście do ataku na unijny rynek. Znowu w Polsce. Firma LiuGong kupiła Hutę Stalowa Wola. Buńczuczna zapowiedź: za pięć lat zakład ma produkować trzy tysiące maszyn budowlanych, dziesięć razy więcej niż obecnie. Jak skośnoocy właściciele zamierzają osiągnąć taki efekt? Jak ułożą się stosunki z polskimi pracownikami? Mamy przecież całkowicie inną kulturę pracy za określone, wielokrotnie wyższe niż w Chinach, wynagrodzenie. Same niewiadome. Na pewno będą konflikty. Mam nadzieję, iż jakość produkcji pozostanie europejska. Na szczęście, autostradę dokończymy sami. Jak wiadomo, chińskie inwestycje rozlewają się po całym świecie, najintensywniej w Afryce. Ich jakość jest dramatycznie niska. W Zambii drogę made by China rozmyły już pierwsze deszcze, a nowy szpital w Lusace zamknięto po kilku miesiącach z powodu pękających ścian. Czy będziemy musieli się wstydzić maszyn ze Stalowej Woli?


Piątek, 13.01 – Pech


Zmartwiły mnie dwie wiadomości. Pierwsza bardziej – o złamaniu nogi przez Roberta Kubicę; druga o pechu Krzysztofa Hołowczyca w Rajdzie Dakar. Bardziej żal mi kierowcy F1. Gdy zostanie uznany za pechowca, to jego kariera się skończy. Kubica miał trzy wypadki: o Grand Prix Kanady, w rajdzie w Andorze oraz przed domem we Włoszech. Ostatnie zdarzenie, to pośliznięcie i złamanie kości piszczelowej prawej nogi. Niby niegroźne. Głośno nikt tego nie mówi, że jego kariera w F1 jest wielce niepewna, ale większość kibiców tak czuje. No bo kto pozszywanego kierowcę zatrudni w największych wyścigach świata, gdzie w obrocie są miliardy dolarów? Który koncern zechce sponsorować z trudem naleczonego pechowca? Nie chcę nawet wyobrażać sobie, że w przyszłości Kubicy ze sportów pozostanie tylko brydż. A Hołowczyc? Jechał po jedno z trzech miejsc na pudle. Po awariach samochodu stracił wolę walki. Jeśli dojedzie do mety, to poza pierwszą dziesiątką. Ale Hołowczyc jest zdrowy i uśmiechnięty. A takich „pechowców” kochają sponsorzy.


PS. Rajd Dakar Krzysztof Hołowczyc zakończył na 10. miejscu, a debiutant Adam Małysz na 38., na 160 załóg, które wystartowały 1 stycznia.


Czwartek, 12.01 – Przyzwyczajenie


Permanentna rewolucja technologiczna zmusza mnie od czasu do czasu do zastanowienia czy już nadszedł czas, aby zmienić ubiegłowieczne przyzwyczajenie czytania gazet i książek drukowanych. Na razie ograniczyłem zakup tygodników, rezygnując z Wprost (już dawno) i z Newsweeka (w ubiegłym roku). W następnej kolejności na porzucenie czeka Forum, a w niesprecyzowanej perspektywie Polityka. Już prawie wyobrażam sobie czytanie gazet na ekranie, ale nie spieszę się do tego przełomu. Co do książek, to zaczynam doceniać – na razie teoretycznie – iż czytnik ma cały czas tę samą wagę, nie trzeba wyginać stron i tak samo się go trzyma na początku książki, jak w środku i na końcu. Niestety, nie pachnie papierem i drukiem. Książkę drukowaną fajnie i łatwo czyta się na początku i kilkadziesiąt stron przed końcem. Te finałowe stronice źle leżą w rękach, wymykają się. Ponadto można zobaczyć żal, że tak niedaleko do finiszu. Ale dobrze, że do nieuchronnego spotkania z przyszłością można przygotowywać się stopniowo.


Środa, 11.01 – Grajdoły


Jeden człowiek lubi łączyć, grupować, pomnażać, a drugi dzielić, burzyć, rozczłonkowywać. Weźmy takich Czechosłowaków, Koreańczyków, Niemców czy nawet ludzi radzieckich. Byli razem, a teraz grajdolą się osobno. Czy jest im w tym odgrodzeniu lepiej? Jednoznacznej odpowiedzi nie ma. A teraz Londyn zapalił Szkotom zielone światło do utworzenia własnego grajdołu czyli możliwość wymiksowania się ze Zjednoczonego Królestwa. Obywatele zdecydują o tym w referendum. Czy wypączkowanie własnego państwa ma logiczne uzasadnienie i komu na tym zależy? Oto jest pytanie godne Szekspira, który urodził się w Anglii. Jeśli do ogólnoświatowego kryzysu doprowadziła globalizacja i teraz w ramach naprawy to, co powiększano, należy skurczyć? Zwinąć lazurowy sztandar z 12 gwiazdami, a może nawet Gwiaździsty Sztandar?! Zacznijmy od wycofywania euro. I tak stopniowo z unii reaktywuje się 27 narodowych grajdołów. Wrócę na chwilę do UK. Co się stanie z nazwą-symbolem Scotland Yard (dziś z dodatkiem Nowy), gdy powstanie państwo szkockie? Zabiorą go do Edynburga? Sherlock Holmes przewróci się w grobie.


Wtorek, 10.01 – Wraca stare?


Wiadomo, iż jak ognia unikam zapisywania spraw z pierwszych stron gazet. A jednak, dziwnie nieprzewidywalny jest ten świat. Żeby go spróbować zrozumieć należałoby się udać do baru „Pod Papugami”. Chodzi o USA, które najpewniej niedługo staną się samowystarczalne pod względem wydobycia ropy naftowej i gazu. Chodzi mi o konsekwencje dla świata, dzisiaj trudne do precyzyjnego wyobrażenia. Świat arabski już zatrząsł się politycznie, a niedługo i gospodarczo. A także południowoamerykańscy i afrykańscy producenci. Ropa stabilizowała cały glob. Za kilka lat na pewno te zależności zanikną. Ponadto, skoro objawia się nadmiar ropy i gazu, również łupkowego, to po co już dzisiaj wydawać pieniądze na intensywne prace nad alternatywnymi źródłami energii? Paliwa stanieją, więc je zużyjmy i dopiero wtedy skonstruujemy samochody na …wodę. A jeszcze wczoraj największym problemem na przyszłość było dla mnie myślenie o komunikacji w telefonie i o książkach na iPadach.


Poniedziałek, 9.01 – Rezomacja


Dumanie o przemijaniu najbardziej pasuje do dnia pierwszego listopada. Jednak i początek roku nadaje się jak ulał. Co prawda, większość ludzi zajmuje mozół odpowiedzi na pytanie, jak żyć, ale znajdą się też i tacy, którzy zagadną samych siebie, jak umrzeć. Jeszcze nie zastanawiałem się czy wolałbym zgnić w ziemi, czy zostać spopielonym, a tu dowiaduję się o trzeciej możliwości. To rezomacja, czyli zielona, ekologiczna kremacja. Polega na błyskawicznym rozkładzie ciała w specjalnym pojemniku wypełnionym roztworem wody i wodorotlenku potasu pod wysokim ciśnieniem. Po trzech godzinach z urządzenia wypływa 750 litrów cieczy bogatej w minerały. Taką miksturę można wylać do zlewu lub wykorzystać jako doskonały nawóz. Otwiera się więc nowa era współpracy zakładów pogrzebowych z działkowiczami i rolnikami.


Czwartek, 5.01 – Bezsiła bezsilnych


Rozumiem bezsilny dramat ludzi ciężko chorych. To rząd zgotował im ten los. Tym razem bezsilni nie mają siły, jak chciał śp. Vaclav Havel. Człowiek chory może zamachnąć się na decydentów tylko w jeden sposób – umrzeć. Nieco mocy mają lekarze, których argumenty zostaną uwzględnione. Przy tej skandalicznej aferze myślę o ludzkiej psychice dojrzewającej różnie w zależności od osiągniętego wieku. W młodości robimy wszystko, żeby zniszczyć zdrowie używkami, przepracowaniem, super szybkim odżywianiem etc. Wziąwszy pod uwagę opiewaną w literaturze drugą, a nawet trzecią młodość, załóżmy, że do pięćdziesiątki jest z naszym organizmem OK. Później zaczyna się czas umiarkowanie dozowanych dolegliwości. Aż do dzisiaj, 5 stycznia, kiedy miotając przekleństwa niektórzy doświadczają gehenny refundacyjnej. A gdyby tak Polak był mądry przed szkodą? Mało realne, ale może. Największe autorytety badawcze i naukowe od dawna trąbią o wpływie jakości życia na zdrowie. Weźmy choćby wspomniane odżywanie. A żywność z roku na rok mamy coraz gorszą, a nawet chorobotwórczą. Jak się bronić? Z pomocą mogą przyjść suplementy diety, których różnorodność na rynku wspomaga dosłownie wszystkie niedobory witamin i minerałów niezbędnych organizmowi. Oczywiście, nie można powiedzieć, że suplementy diety (są klasyfikowane jako żywność) leczą, ale mają właściwości lecznicze udowadniane empirycznie od stuleci. Trzeba tylko je kupować i zażywać. Do tego namawiam, zamiast truć o rzuceniu palenia, gorzałki czy innych używek.


Środa, 4.01 – Thoreau, prowadź!!!


To, co uczynił rząd w wyniku wprowadzenia w życie tzw. ustawy refundacyjnej leków, to nie skandal, to sytuacja dojrzała do ogłoszenia obywatelskiego nieposłuszeństwa. Niewyobrażalna ignorancja Ewy Kopacz, Bartosza Arłukowicza, a w konsekwencji Donalda Tuska, powinna zakończyć się społeczną rewoltą. Obywatel, którego na każdym kroku osaczają debilizmy władzy nie może już dłużej telefonować do gazet czy do Elżbiety Jaworowicz ze „Sprawy dla reportera”. Te grzeczne protesty nie odnoszą żadnego skutku u bezmyślnie aroganckich decydentów. Tak więc – tylko obywatelskie nieposłuszeństwo. Dał nam przykład Henry David Thoreau, przeciwstawiając się antyobywatelskości amerykańskiego rządu. Na czym mógłby polegać społeczny protest? Na przykład na odmowie płacenia podatków. Niech rząd aresztuje milion, pięć milionów ludzi niepłacących! Buduje się stadiony, po Euro będą jak znalazł na więzienia. Thoreau spisał mnóstwo złotych myśli. Zacytuję dwie. „Kiedy obywatel odmawia posłuszeństwa, a urzędnik rezygnuje z posady, wówczas dokonuje się rewolucja” oraz „Prawdziwe granice nie są na wschodzie, zachodzie, północy czy południu. Są tam, gdzie człowiek zderza się z rzeczywistością”.


Wtorek, 3.01 – Ortograf


Niezwykle cenię profesora Jerzego Bralczyka za wzorcową znajomość języka polskiego w mowie i piśmie. Także za jego znakomity wykład o jabłku w historii i w literaturze, wygłoszony podczas I Festiwalu Jabłka w pałacu Chojnata w 2010 roku. Nie mówiąc już o tym, że do pierwszego numeru DECYDENTA z września 1999 roku (jest w Archiwum) napisał tekst objaśniający, kto zacz ten decydent jest. Nie mogę jednak zgodzić się na pobłażliwość Profesora względem zmian zachodzących w języku. Pan Profesor chyba zbytnio stara się przypodobać młodzieży i przysłaniać uszy oraz przymykać oczy na ich karygodne niechlujstwo językowe. Nie dopuszczam myśli, iż może być inaczej: Pan Profesor uczy się współczesnego języka od leniwych nieuków?! Panie Profesorze, bardzo proszę, niech Pan nie idzie tą drogą! Tak więc, z niejakim bólem serca, popieram konserwatyzm językowy profesora Andrzeja Markowskiego, który nawet w esemesach stawia znaki diakrytyczne, choć mówią, że taka korespondencja jest droższa. Aha, jeszcze jedno. Wymyśliłem słowo ortograf. Wydawało mi się, że oznacza ono człowieka dbającego o zasady ortografii. Ale teraz nie jestem pewien jego znaczenia.


Poniedziałek, 2.01 – Warszawa witała


Oczywiście Nowy Rok 2012. Bardziej precyzyjnie byłoby, gdybym napisał: warszawiacy witali, a już w dziesiątkę trafiłbym tytułem: warszawiak witał. 1 stycznia po godzinie 1 w nocy znalazłem się w samym centrum stolicy na skrzyżowaniu Marszałkowskiej z Alejami Jerozolimskimi. Przechodziłem koło przystanku autobusowego przy hotelu Forum (dziś Novotel). Dookoła mnóstwo ludzi. Przy samej krawędzi chodnika stał bardzo krótko ostrzyżony dżentelmen i siusiał w kierunku jezdni i przejeżdżających samochodów. Nikt nie reagował. Ja również poszedłem dalej. Zdarzało mi się nie raz widzieć obszczymurów, ale zawsze starali się to robić w miarę dyskretnie. A tu proszę! Mieszkaniec Warszawy (może przyjezdny, a może nie?) wprowadza nowe standardy swobody obywatelskiej. Zaraz ktoś powie, że jedna jaskółka wiosny nie czyni. OK, ale jednego ptaszka łatwiej zapamiętać niż całe stado.

W wydaniu nr 122, styczeń 2012 również

  1. INWESTYCJE ZAGRANICZNE

    Dlaczego nie ma Polaków?
  2. LEWIATAN O APTEKARZACH

    Nie karzmy pacjentów!
  3. POLACY W PARLAMENCIE EUROPEJSKIM

    Zbyt duże ciągoty nad Wisłę
  4. BLAMAŻ RZĄDU TUSKA

    Protest aptekarzy
  5. NAFTA I POLITYKA

    Ile za baryłkę?
  6. DECYDENT RELIGIJNY

    Co dziś przynieśliby trzej królowie?
  7. WIERSZE DECYDENTA

    "Maluję las"
  8. POLAK Z LONDYNU

    Subsydiowanie inicjatyw polonijnych
  9. POLACY W WIELKIEJ BRYTANII

    Szwankujące lobby
  10. SZTUKA MANIPULACJI

    Siła natręctwa
  11. OBYWATELSKIE FORUM LEGISLACJI

    Zagrożona kontrola stanowienia prawa
  12. SIŁA POLITYKI

    Czubią się i nie lubią
  13. POEZJA, SZTUKA, PROZA

    Niech na koloryt życia...
  14. OTWARTE FUNDUSZE EMERYTALNE

    Naprawa zależy od Trybunału Sprawiedliwości
  15. BOTTOMS UP !!!

    Szkocka whisky podbija świat
  16. DECYDENT SNOBUJĄCY

    Wtorek, 31.01 - Prawo i technologia