Established 1999

ARABSKIE OPOWIEŚCI

02/10/2023

Kupić, sprzedać, zarobić...

Handel narodził się na określonym etapie rozwoju ludzkości. Gdy homo sapiens prowadził koczowniczy tryb życia, żywił się tym, co zebrał lub upolował, handel nie istniał, bo nie było czym handlować – pisze Grażyna Jammoul.

Bazar Al-Hamidiyeh

Dopiero w neolicie, około 10 tysięcy lat temu, człowiek nauczył się uprawiać rośliny i hodować zwierzęta, a te zajęcia wymagały jego stałej obecności w jednym miejscu. Przeszedł więc na osiadły tryb życia. Tam, gdzie był dostęp do wody i żyzna gleba, zaczęły powstawać najpierw osady, potem miasta. Dlatego proces osadnictwa rozpoczął się w Mezopotamii, w dorzeczu dwóch potężnych rzek, Eufratu i Tygrysu.

W wyniku rozwoju rolnictwa zaczęły powstawać nadwyżki żywności, można je było udostępnić tym, którzy nie byli bezpośrednio zaangażowani w jej produkcję. W ten sposób ośrodki rolnicze wokół miast dostarczały do nich żywność, zyskując w zamian ochronę wojskową i wyroby rzemieślnicze. I tak powstała dziedzina wcześniej nieznana – handel.

Usytuowanie Damaszku było wręcz idealne, by stał się miastem i ośrodkiem handlu. Położony nad rzeką Barada, u podnóża gór Antylibanu, był właściwie oazą na skraju Pustyni Syryjskiej. Pierwsze ślady osadnictwa w tym miejscu są datowane na trzecie tysiąclecie p.n.e. Tutaj krzyżowały się najważniejsze szlaki handlowe, docierał także Jedwabny Szlak.

Jeśli porównamy starożytne miasto do żywego organizmu, to jego układ immunologiczny będą stanowić mury obronne, serce to świątynia, a płuca i system krwionośny, zapewniające niezbędne do życia tlen i składniki pokarmowe, to bazary i targowiska. W Damaszku naliczono ich 55. Zdecydowana większość leży w obrębie starego miasta.

Bazar to po arabsku souq. Możliwe, że to słowo – jak wiele innych – przeszło do arabszczyzny z aramejskiego. Pochodzi od rdzenia s-a-q, co oznacza poganiać, prowadzić. A więc souq to miejsce, gdzie handlujący dostarczali swe towary na grzbietach zwierząt jucznych – osłów, mułów, wielbłądów.

Najbardziej znanym bazarem jest Al-Hamidiyeh. Znajduje się on o krok od Wielkiego Meczetu Umajjadów. Jego część zachodnia powstała w roku 1780, a część wschodnia w latach 1883/84. Przez środek biegnie zadaszona ulica o szerokości 15 metrów.

Autor Bernard 800

Autor: Bernard Gagnon;  Bazar Al-Hamidiyeh; https://en.wikipedia.org/wiki/Al-Hamidiyah_Souq#/media/File:Al-Hamidiyah_Souq_02.jpg;  CC BY-SA 3.0

Dach początkowo był drewniany, wygięty w łuk na wysokości około 10 m. Potem wymieniono go na żelazny, pokryty blachą cynkową dla ochrony przed pożarami. Dach ma mnóstwo dziurek, przez które przesącza się światło dzienne. Podłoga jest wyłożona czarnym bazaltem. Budynki po obu stronach ulicy są dwukondygnacyjne, na górze mieszczą się warsztaty, biura, na dole sklepy. To największy i najdłuższy bazar nie tylko w Damaszku, ale i w Syrii – ciągnie się na długości 600 metrów. Pożary od zawsze były największym zagrożeniem dla bazaru.  Pożar, który wybuchł w jego środku, w roku 1912, szalał przez 3 dni i zagroził Wielkiemu Meczetowi. By opanować żywioł, wyburzono wtedy część okolicznych domów.

Drugim wielkim i starym bazarem damasceńskim jest Souq Medhat Basza z 1878 roku.

Autor Krebs

Autor: krebsmaus07 – Suk Medhat Pasza; CC BY 2.0;

https://en.wikipedia.org/wiki/Midhat_Pasha_Souq#/media/File:Souq_Medhat_Pasha_02.jpg

„Souq Medhat Basza” to zachodnia część jednej z najstarszych zamieszkanych ulic na świecie. Zbudowana w 64 roku p.n.e., w czasach rzymskich, ciągnęła się przez 1500 m i przecinała miasto ze wschodu na zachód. Jej szerokość wynosiła wtedy 25-30 m, po obu stronach wznosiły się korynckie kolumny połączone łukami i mówiono o niej „Ulica kolumn”. Znana jest też jako „Ulica Prosta”, wspomniana w Biblii. Przez wieki była nie tylko szlakiem komunikacyjnym, ale też największym i najdłuższym miejscem handlu. W czasach rzymskich po obu stronach ulicy znajdowały się sklepy z portykami.

Na wszystkich bazarach panuje wyjątkowa atmosfera. Można się w nich zagubić w zapachach i kolorach. Ciągną się we wszystkich kierunkach jak sieć pajęcza. By mieć przyjemność, należy tu chodzić bez pośpiechu, trzeba zajrzeć do wszystkich sklepików, porównać ceny. Nigdy nie należy kupować w pierwszym napotkanym sklepie. Tutaj można pozwolić sobie na targowanie. Kupiecka natura Damasceńczyka objawia się na bazarze w całej pełni – zaprasza on potencjalnych klientów do sklepu, zachwala towar, zarzucając nim całą ladę i od razu podaje cenę mocno zawyżoną, by było z czego opuszczać. Nieraz można wytargować i do 50% zniżki. Cudzoziemcy są łakomym kąskiem dla kupców, nie należy się więc spieszyć z decyzją zakupu, ponieważ niecierpliwi zawsze przepłacają. A można tutaj kupić słynne damasceńskie wyroby – tkaniny (brokat, lama, tafta, aksamit, koronki) i haftowane obrusy Aghabani.

MakataTakże inkrustowane wyroby drewniane, wyroby z miedzi, konfekcję bawełnianą, skóry baranie, elementy strojów ludowych, misterne cuda ze złota i srebra. Zakupy ułatwia fakt, iż na bazarach sklepiki tej samej branży mieszczą się z reguły obok siebie, podobnie jak to było w średniowiecznych miastach Europy. Jeśli więc chcemy kupić materiał, to udajemy się na Suk Al-Harir (Bazar Jedwabiu), natomiast gdy mamy w planach zakup bransoletki lub kolczyków, to idziemy na Suk Złotniczy.

Jeżeli chcemy kupić przyprawy, udajemy się na targ Al-Bzuriyeh. Tu do wrażeń słuchowych i wzrokowych, których doświadczamy na każdym targowisku, dochodzą zapachy wszelkich przypraw jak cynamon, kardamon, szafran, kurkuma, goździki itp., suszonych ziół, nasion, owoców, słodyczy, także perfum, mydeł z oliwek i lauru z Aleppo.

Zloto Aleppo

„Złoto Aleppo”

Żeby handlować, trzeba się gdzieś zatrzymać, a miejscem do tego były zajazdy dla karawan – chany. Największy w Damaszku zajazd zbudowano w latach 1751/52. Był to Khan Asa’ad Basza.

Tutaj zatrzymywały się karawany z całego Bliskiego Wschodu – z Bagdadu, Mosulu, Bejrutu, Aleppo. Mieszkali tu kupcy i ich zwierzęta – jedni na dole, drudzy w pokojach na górze. Zajazd odnowiono w latach 90. ubiegłego wieku i obecnie służy jako miejsce imprez kulturalnych.

Wielowiekowa tradycja handlowania ukształtowała kupiecką mentalność Damasceńczyka. Będzie on zawsze kalkulować, co mu się opłaca, jest dokładny w rachunkach, oszczędny, chowa – zgodnie z ludowym porzekadłem – ,,biały grosz, na czarną godzinę’’. Ale to tylko część jego wizerunku. Damasceńczyk bardzo przestrzega nakazów kupieckiego etosu, w którym honor i odpowiedzialność za słowo są szalenie ważne.

Znajomy męża, z szacownego, damasceńskiego rodu Al-Ajjubi (z niego pochodził słynny pogromca krzyżowców, Saladyn), opowiedział nam kiedyś historię, która znakomicie oddaje zasady tego etosu. Spotyka się dwóch znajomych kupców: jeden jest hurtownikiem, drugi zajmuje się handlem detalicznym. „Za kilka dni będę miał dostawę ryżu” – oznajmia hurtownik. Detalista zamawia u niego kilka worków. „Dobrze. Załatwione. Zgłoś się po towar za trzy dni” – mówi hurtownik. Mijają dni, a detalista się nie pojawia. W końcu hurtownik sam idzie do niego i mówi: „Towar czeka na ciebie. Tymczasem cena ryżu poszła w górę. Jeśli rezygnujesz, to ja już mam kupca”. Do tej pory wszystko w tej historii brzmiało dla nas logicznie, ale zaskoczył nas ciąg dalszy. Gdyż hurtownik dodał: „Oddam ci różnicę w cenie”. Logika podpowiada, że detalista, decydując się na kupno, powinien zapłacić wyższą cenę. Otóż nie! Towar w momencie, gdy hurtownik obiecał go detaliście, stał się własnością tego ostatniego i to on teraz na nim mógł zarobić!

Czarno biale

https://www.meisterdrucke.pl/wydruki-artystyczne/William-Henry-Bartlett/141249/Wielki-Chan-w-Damaszku.html

Zysk dla Damasceńczyka nie ma tylko wymiaru materialnego, a handel nie jest prostym przekazem: kup tanio – sprzedaj drożej – zarób. To obszar społecznych interakcji stanowiących sens jego życia. Akt pierwszy spektaklu pod tytułem „Kupiec Damasceński” zaczyna się przed sklepem – kupiec stara się klienta przyciągnąć, zachęca do wejścia, zaprasza go do środka, a gdy potencjalny nabywca ulegnie i znajdzie się wewnątrz sklepu, kupiec nawiązuje z nim rozmowę, prezentuje i zachwala towar, poczęstuje kawą, czekoladką. Gdy klient wyrazi zainteresowanie jakimś produktem, rozpoczyna się akt drugi spektaklu – targowanie, bo cena nigdy nie jest stała, to pole do negocjacji. Niektórzy mogą czuć się urażeni, gdy sprzedają od razu, bez targowania. Tracą wtedy okazję do zaprezentowania w pełni swoich umiejętności. Damasceńczyk doskonale wyczuwa, kiedy można jeszcze pociągnąć linę, a kiedy trzeba poluzować. W tej grze nie ma wygranych ani przegranych – każdy coś traci, coś zyskuje.

Dla kupca pozyskanie nowego klienta może być ważniejsze od wyższego materialnego zysku, gdyż klient może powrócić, przysłać innych, zrobić dobrą reklamę. Jest więc gotów do przedmiotu targowania coś jeszcze dołożyć, np. do inkrustowanego pudełka na biżuterię doda podstawkę pod kubek, w cenie 10 kostek mydła sprzeda 11, gdy nie ma u siebie akurat tego koloru albo rozmiaru, jakie odpowiadają klientowi, to pobiegnie do sąsiada i od niego przyniesie to, co zadowoli kupującego. I tak wszyscy coś zyskują, również sąsiad – drugi kupiec, bo zacieśnia się ich współpraca, a to może już następnego dnia stworzyć okazję do rewanżu.

Autentyczność, starożytny rodowód, różnorodność składają się na magię tych miejsc, a ona sprawia, że chcemy tam wracać. Przynajmniej we wspomnieniach, jeśli fizycznie – jak w moim przypadku – nie jest to z różnych przyczyn możliwe. Bo wszędzie tam – jak mówił wieszcz – zostawiliśmy cząstkę swej duszy.

GRAŻYNA JAMMOUL 

W wydaniu nr 263, październik 2023, ISSN 2300-6692 również

  1. ZROZUMIEĆ DALEKI WSCHÓD

    Złoty wiek Makau
  2. WAŻNA ROCZNICA

    To już 174 lata
  3. ZROZUMIEĆ DALEKI WSCHÓD

    Portugalczyk chciał Makau rządzić sam
  4. ZROZUMIEĆ DALEKI WSCHÓD

    Jak Portugalczyk trafił do Makau
  5. ARABSKIE OPOWIEŚCI

    Kupić, sprzedać, zarobić...
  6. CO SIĘ W GŁOWIE MIEŚCI

    Spektrum mierności
  7. WEEKENDOWE WYPADY...

    Opera i architektura