Established 1999

NA TROPIE LOGIKI

04/12/2007

Polskie standardy

W XXI wieku, kiedy zalewani jesteśmy olbrzymią ilością informacji, kiedy w każdej chwili podejmujemy mające wymierne skutki decyzje, warto sobie ułatwiać życie i zautomatyzować pewne czynności, by się na nich nie koncentrować.

LESZEK WIECIECH


dyplomata,


ekspert w dziedzinie Public Affairs


 


Lemawi Consulting


leszek.wieciech@gmail.com


 


Podczas kilkuletniego pobytu w Wielkiej Brytanii zadziwiało mnie wiele rzeczy, począwszy od kilkulatków biegających za piłką w sobotę nawet w zimowy, deszczowy dzień, poprzez policjantów, z uśmiechem spieszących z pomocą potrzebującym turystom, aż do szkockiego arystkokraty-multimilionera, który do Londynu jechał pociągiem w 2 klasie – bo i tak dojedzie, a po co wyrzucać pieniądze na takie drobiazgi.


Najbardziej jednak dziwiła mnie standaryzacja prostych spraw, która poprzez swą powszechność, powtarzalność i jasność znakomicie ułatwiała życie zwykłym obywatelom.


Do takich spraw zaliczyłbym logikę podawania adresu pocztowego. Na przykład, podczas korzystania przeze mnie z infolinii różnych firm konsultanci nie przepytywali mnie odnośnie całego długiego adresu, po prostu pytali o kod pocztowy i numer domu. Bierze się to z tego, że system kodów pocztowych jest w Wielkiej Brytanii niesamowicie logiczny i dobrze rozwinięty, więc podanie kodu od razu identyfikuje miasto i ulicę – jedyne co pozostaje, to dodać to tego numer domu. Logika brytyjskiego systemu adresowania jest wzorcowa, a sam system jednolity zarówno w korespondencji pocztowej, jak i przy podawaniu adresu na dokumentach czy też w kwestionariuszach internetowych.


Polakowi, przywykłemu do powszechnego bałaganu w tym zakresie w Polsce nasuwało się jedno pytanie: skoro to jest takie proste, to czemu tak trudno wprowadzić to u nas?


Prawie na całym świecie (z wyjątkiem Rosji i niektórych innych państw postradzieckich) obowiązuje podawanie adresu od szczegółu do ogółu (najpierw nazwisko adresata, następnie ulica, na końcu miasto). Ten sam sposób formalnie obowiązuje w Polsce, a o jego stosowanie apeluje od lat Poczta Polska – odpowiednie wzory znajdują się na każdej poczcie i skrzynce pocztowej. Niestety, w Polsce w praktyce wygląda to zupełnie inaczej: często spotykany jest sposób zupełnie sprzeczny z normą i zasadami logiki, mianowicie najpierw szczegół (nazwisko adresata), potem ogół (kod i miasto), potem znowu szczegół (nazwa ulicy).


Kiedy kilka lat temu rozpoczęto wprowadzanie nowych dowodów osobistych okazało się, że znalazł się na nich błąd językowy. Wkrótce Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji dokonało korekty i wprowadziło nowy wzór. Szkoda, że przy okazji nikt nie poprawił innego błędu, nie językowego, a logicznego, jaki występuje w nowych dowodach osobistych i prawach jazdy, a mianowicie niezgodnego ze standardem Poczty Polskiej sposobu podawania adresu, na sposób rosyjski, nie europejski.


Podczas sprawdzianu na zakończenie szkoły podstawowej, bodajże w 2002 roku, jedno z zadań dotyczyło m.in. prawidłowego, zgodnego ze standardem Poczty Polskiej, zaadresowania korespondencji. Wygląda na to, że wielu dorosłych, w tym urzędników państwowych, miałoby znaczne kłopoty z zaliczeniem tego prostego zadania, bo błędny sposób adresowania widnieje m.in. na urzędowych drukach, wizytówkach, na pieczątkach i stronach internetowych wielu renomowanych szkół, uczelni i w stopkach redakcyjnych niektórych tytułów prasowych, w tym wydających podręczniki szkolne.


To jeszcze pół biedy, ale zupełnie niedopuszczalne jest niezgodne z normą podawanie adresu na dokumentach, wydawanych przez urzędy państwowe. Nawiasem mówiąc, często zdarza się, że w tym samym kwestionariuszu czy na tej samej stronie internetowej adres podawany jest na dwa różne sposoby. Świadczy to niewątpliwie o mętliku w głowach autorów – i o totalnym chaosie w tak prostej sprawie, jak podawanie adresu pocztowego.


Inny przykład chaosu, to sposób podawania numeru identyfikacji podatkowej (NIP), nadanemu każdemu obywatelowi, każdej firmie działającej w Polsce przez właściwy Urząd Skarbowy, którym należy się posługiwać we wszystkich sytuacjach niosących za sobą zobowiązania finansowe. Numer ten nadawany jest w formacie xxx-xxx-xx-xx i tak też powinien być zawsze podawany. Tymczasem również w tym zakresie panuje pełna dowolność, jedni piszą tak, jak należy, inni xxx-xx-xxx-xx lub jeszcze inaczej. Sprawia to, że przy wypełnianiu kwestionariuszy czy formularzy musimy się niepotrzebnie nad tym zastanawiać, zamiast automatycznie wpisać ten prosty ciąg oddzielonych kreskami cyfr. Przykładem są formularze sprawozdawcze Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, wypełniane przez płatników. Otóż na formularzach tych napisane jest, że NIP należy wpisywać jako jeden ciąg cyfr, bez myślników. Dlaczego ZUS niejako ingeruje w kompetencje urzędów skarbowych?


Najbardziej jednak zdumiało mnie swego czasu pismo Ministerstwa Finansów wyjaśniające, że uznawane będą również dokumenty, w których NIP zapisany jest w sposób odmienny, niż nadany przez Urząd Skarbowy. Osobiście uważam, że wszystkie programy komputerowe w instytucjach podległych temu ministerstwu powinny być tak ustawione, by automatycznie wykazywać taki zapis NIP jako błąd.


Skoro już jestem przy urzędowych kwestionariuszach, to dziwi mnie konieczność podawania daty urodzenia na tych kwestionariuszach, na których obok widnieje pytanie o PESEL. Przecież data urodzenia podana jest w PESEL-u w sposób otwarty, łatwy do odczytania przez każdego (pierwsze sześć cyfr PESEL to data urodzenia w formacie rr/mm/dd), więc po co dodatkowo pytać o datę urodzenia? No, chyba że autorzy formularzy i kwestionariuszy mają płacone wynagrodzenie w zależności od ilości rubryk… Ale czemu odbywa się to kosztem obywateli i ich czasu?


A skoro już czepiam się urzędów i obowiązujących tam standardów, to według mnie nie do przyjęcia jest sytuacja braku standardu wizytówki urzędnika państwowego. Panuje pod tym względem równa dowolność, co w podanych powyżej innych przykładach.


Podobny chaos powstał w Polsce z numerami telefonicznymi, które podawane są w sposób totalnie dowolny. Jeżeli chodzi o telefony stacjonarne, to chyba najwięcej zamieszania wniosło wpuszczenie na rynek innych niż Telekomunikacja Polska operatorów, a co za tym idzie możliwość wybierania operatora poprzez wybranie odpowiedniego prefiksu. Co to się działo, co się działo… Co drugi przedsiębiorca czy też radiowy dziennikarz podając numer wrzucał te magiczne słowa „prefiks” w ciąg cyfr, tworzących razem numer telefonu, tak prosty do wybrania na klawiaturze. A przecież na klawiaturze nie ma przycisku „prefiks”. Widocznie uznali, że osoby wykonujące połączenia telefoniczne mają iloraz inteligencji niższy, niż Jaś Fasola…


Teraz na szczęście już prawie „nie słychać” tego prefiksu przy okazji podawania numerów telefonów, ale z kolei mamy nowy problem. Otóż od pewnego czasu numer kierunkowy danej miejscowości stał się integralną częścią numeru każdego telefonu, należy więc podawać go zawsze, niezależnie od tego, czy telefonujemy z tego samego, czy innego miasta. Tymczasem wciąż jeszcze na planszach dzienników telewizyjnych cyfry 022 (kierunkowy do Warszawy) widnieją w nawiasie, zamiast po prostu stać sobie obok pozostałych siedmiu cyfr, razem tworzących numer w warszawskiej strefie operacyjnej. Oczywiście, dla ułatwienia życia inne nacje postanowiły pogrupować cyfry w numerze telefonicznym i w ten sposób zawsze je podawać. Ale nie my… U nas jedni podają dwójkami, inni trójkami, jeszcze inni czwórkami. A przecież jak bardzo ułatwiłoby to wszystkim życie, gdyby powszechnie przyjęto na przykład format xxx (dawny numer kierunkowy) xxx xx xx lub też xxx xxx xxxx. Przynajmniej ja był bym zadowolony, gdyby komputery różnych instytucji, realizujących obsługę klientów poprzez internet, nie odrzucały mi w ten sposób wypełnionych kwestionariuszy, bo tu za dużo o jedno zero, a tam za mało o jedną spację.


Nawiasem mówiąc wiele osób nie pamięta, że podając numer telefoniczny partnerowi zagranicznemu trzeba zawsze dodać numer kierunkowy do Polski i odpowiednio skorygować numer telefoniczny poprzez wyrzucenie z ciągu cyfr zera przed numerem strefy telefonicznej (czyli w przypadku telefonu o numerze 022 840 xxxx podając go znajomemu z zagranicy podajemy go w układzie +48 22 840 xxxx).


Oczywiście, brak standardów nie utrudnia nam życia tylko w kontaktach z urzędami. Weźmy inny przykład, a mianowicie sposób pisania tytułu na grzbietach książek. W Wielkiej Brytanii, Niemczech czy Francji – w ogóle prawie wszędzie – tytuł na grzbiecie książki pisany jest w ten sposób, by dawał się przeczytać kiedy książka leży wierzchem do góry. Dzięki temu nie trzeba kręcić głową raz w prawo, raz w lewo, kiedy przeglądamy książki stojące na półce w księgarni. Niestety, i pod tym względem panuje w Polsce totalna samowola i bałagan. A przecież porządek tak ułatwia życie i oszczędza czas


Ktoś powie że to są drobiazgi, nieistotne drobiazgi. Ale w XXI wieku, kiedy zalewani jesteśmy olbrzymią ilością informacji, kiedy w każdej chwili podejmujemy bardzo ważne, mające wymierne skutki decyzje, warto sobie ułatwiać życie i zautomatyzować pewne czynności, by się na nich nie koncentrować. Dlatego też wprowadzenie i konsekwentne stosowanie obowiązujących standardów jest takie ważne.

W wydaniu 72, wrzesień 2007 również

  1. BIBLIOTEKA D & DM

    Bądź sobą
  2. USTAWA O HANDLU

    Chaos i horror / Alarm and chaos
  3. STYL ŻYCIA

    Polak pije mądrze
  4. OD REDAKTORA

    Lobbingowa porażka / A lobbying setback
  5. Z PERSPEKTYWY

    Polak to kmiot
  6. PRZYSZŁOŚĆ PR

    Globalne bariery / Global barriers
  7. RELACJE PUBLICZNE

    PR w kapciach
  8. KOMUNIKACJA MARKETINGOWA

    Duży może więcej
  9. HANDEL PO POLSKU

    Politycy psują
  10. DECYZJE I ETYKA

    PR2
  11. SZTUKA MANIPULACJI

    Ingracjacja
  12. NA TROPIE LOGIKI

    Polskie standardy