Established 1999

SZTUKA MANIPULACJI

09/04/2008

Kuszenie

Skusić kogoś to znaczy spowodować, by zrobił to, czego sam nie chciał lub co do czego się wahał, co dla niego samego jest wątpliwością, problemem albo złamaniem świętych postano-wień.

 


Dr hab. MIROSŁAW KARWAT


 


Profesor Uniwersytetu Warszawskiego


 


Kuszenie to szczególny sposób sterowania innymi ludźmi – taki, że my ich kusimy, aby się skusili. Albo sztucznie pobudzamy i zwielokrotniamy ich potrzeby i pragnienia (już odczuwane, ale poddane samokontroli, okiełznane lub wręcz tłumione), albo też wywołujemy dążenia,  które bez podszeptu by nie powstały. Jedno i drugie jest rezultatem nęcenia, wabienia, prowokowania do zachowań sprzecznych z wcześniejszymi zamiarami i postanowieniami, z wyznawanymi zasadami, z respektowanymi zakazami i przestrogami.


A przy tym chodzi o to, by przy omawianiu konsekwencji sprowokowanego postępowania, czynu, wyboru i określaniu odpowiedzialności obowiązywała zasada „Sam tego chciałeś, Grzegorzu Dyndało”. Kuszenie to podsuwanie komuś decyzji, która pozostaje jego decyzją; naprowadzanie go na drogę, którą przebywa i kończy sam, nawet jeśli bardzo kieruje się wskazówkami jakiegoś przewodnika. Nakłanianie go do czegoś, za co on sam będzie odpowiadał – przed sobą i przed otoczeniem, nawet jeśli powołuje się na to, że to nie był jego pomysł, jeśli po drodze lub po fakcie uzna, że to był zły pomysł, złośliwa porada, fałszywa obietnica, perfidna pułapka. 


Kiedy poszkodowany – zaskoczony stratami zamiast korzyści, kompromitacją zamiast przygody, zgłasza pretensje do tych, których sugestiom, zachętom, propozycjom uległ, nie jest obsługiwany jak pełnoprawny klient w reklamacji, lecz jak frajer, który dał się podejść cwaniakowi. Niczego nie ma na piśmie, a może udowodnić tylko to, że sam coś uczynił, zaryzykował. W odpowiedzi na swoje skargi, okrzyki oburzenia i żądania rekompensaty słyszy zwykle: To jest twoja suwerenna decyzja – mogła być inna. To twój podpis, którego nie musiałeś złożyć, bo nikt nie groził ci pistoletem. Sam to wybrałeś z półki z taniochą. Sam prosiłeś, by sprawę przyspieszyć, załatwić poza kolejnością. Sam proponowałeś, by w umowie wpisać niższą wartość – kiedy rozwiązujemy umowę, w rozliczeniach obowiązuje nas kwota z umowy. Kupiłeś sprzęt przeceniony po ostrzeżeniu, że ten nie podlega reklamacji, nie ma tu możliwości zwrotu ani wymiany. Wiedziały gały, co brały: już przed ślubem wiedziałaś, że lubię wypić, a upijam się nie tylko na wesoło. Miałem nie pić po ślubie? Ale mi się nie udało. Ślubu cofnąć nie można, za to można się  przyzwyczaić. 


Skusić kogoś to znaczy nakłonić go do czegoś. Ale osiągamy to inaczej niż w przypadku namowy. Namowa opiera się na argumentacji – zrób to, bo to jest słuszne; bo tego wymagają twoje własne zasady i poglądy; bo tego potrzebujesz, a zaspokojenie tej potrzeby ci nie zaszkodzi, nie zaszkodzi też innym; bo jest to realne, a zarazem to jest w porządku. Kuszenie różni się też od nakazu lub przymusu. Bo wtedy nakłaniamy kogoś do czegoś wbrew jego własnym nastawieniom i na zasadzie wymuszenia, by uczynił coś z obawy przed karą, kłopotami, a nie z własnego przekonania, pragnienia, dobrej woli.


Skusić kogoś to znaczy spowodować, by zrobił to, czego sam nie chciał lub co do czego się wahał, co dla niego samego jest wątpliwością, problemem albo złamaniem świętych postanowień.


Skusił się – i kupił towar z wyprzedaży; więcej niż potrzebował i w chwili, gdy miał inne pilniejsze potrzeby. Ale jak tu nie kupić za pół ceny? Skusił się – i wziął kredyt, choć nie lubi pożyczać, a potem spłacać, mieć zobowiązania. Skusił się – i zapalił papierosa, choć właśnie rzucał palenie. Skusił się – i po kolizji samochodów zgodził się rozliczyć szkodę ze sprawcą poza firmą ubezpieczeniową.


Za każdym razem zmienia nasze postępowanie jakaś okazja, atrakcja, przynęta, odczuwana pokusa, by z niej skorzystać – oraz czyjaś podpowiedź (zobacz, jaka okazja; śpiesz się, by zdążyć; namyślaj się szybko, bo tej oferty już nie powtórzę).


Taki sam mechanizm wabienia, „wciągania” (połykania całej ręki po podaniu dłoni) i „owijania wokół palca” stosowany jest w grach erotycznych, w reklamie i promocji, w negocjacjach biznesowych, w rokowaniach dyplomatycznych. Ciąg dalszy po pierwszym odstępstwie od czujności i oporu to zwykle lawina konsekwencji, nad którym obiekt oddziaływań już nie panuje. Ja tylko dałem zadatek – a zadatek to nie zaliczka, już nie mogę się wycofać, zrezygnować z zamówienia czy usługi. Ja tylko życzliwie przymknąłem oko na drobną niezgodność w rachunkach, byle nie opóźniać transakcji; teraz to ja mogę liczyć już tylko na to, że kontrola nie zauważy albo też przymknie oko. Ja tylko pozwoliłam się zaprosić na kawę, by porozmawiać o pracy – niestety, nie w pracy i nie w kawiarni; pracy nie mam, ale za to mam mało argumentów w sprawie sądowej o molestowanie.  


Forma takiego nakłaniania to już rzecz okoliczności i taktyki. Można kusić finezyjnie, dyskretnie, ledwo zauważalnie, siłą sugestii sterując cudzym myśleniem, rozumowaniem i przeżyciami, a można też posługiwać się natrętnym naciskiem, nachalną podpowiedzią i zachętą, ba, wezwaniem. Według schematu: Napij się, głowa ci nie odpadnie! Po trzech drinkach czwarty serwujemy gratis! Czy jak w topornych reklamach: Poznaj, odkryj, sprawdź, wypróbuj – smak, zapach, cenę.


Człowiek kuszony – jeśli jest na to podatny – porusza się jak marionetka na niewidocznych sznurkach, a czasem jak krowa na postronku.


Mirosław Karwat


 


 

W wydaniu 77, kwiecień 2008 również

  1. SUPERBRANDS 2008

    Lech Wałęsa forever
  2. WALKA Z ZARAZKAMI

    Rewelacyjna miedź
  3. PUBLIC RELATIONS

    Splendornik czy sławik?
  4. KONFERENCJA PRASOWA

    Tylko dla Twoich oczu
  5. TRZEBA ZNAĆ!

    Elementarz prowokacji
  6. RYNEK GAZU

    Czas na konkurencję
  7. SZTUKA MANIPULACJI

    Kuszenie
  8. LEKTURA DECYDENTA

    Epidemia dyskredytacji
  9. WYDARZENIA MIESIĄCA

    Polska, Europa, świat
  10. AROMAT KAWY

    Nowy smak w filiżance