Established 1999

SZTUKA MANIPULACJI

22/01/2008

Kokietka i kokiet

Słowo „kokiet” to nie synonim zdobywcy, lecz elegancki epitet pod adresem kombinatora lub żebraka, który mizdrzeniem się usiłuje wymusić na innych względy dla siebie, taryfę ulgową, uznanie, hołdy.

Dr hab. MIROSŁAW KARWAT


 


Profesor Uniwersytetu Warszawskiego


 


Ewolucja pojęć bywa przewrotna. Choć pojęcie kokieterii ma koguci rodowód, po drodze adres się zmienił: pojawiło się słowo „kokietka”. Przecież nie „kogucica” (a nie chodzi też o standard zachowania kury: nudnej i uległej), lecz: kobieta zalotna, kusicielka, a przynajmniej asekurująca się wdziękiem.


Kokiet (jako kogut) odpowiada samczemu, męskiemu stereotypowi zachowania władczego, podboju. Natomiast kokietka – to:


(1) albo kusicielka i uwodzicielka, która skutecznie „atakuje wdziękiem”, mizdrząc się wzbudza fascynację i pożądanie, uzależnia od siebie, owija wokół palca, albo:


(2) niewiasta „próżna na próżno”, tzn. bezproduktywnie lub nawet aż do żenady nadużywająca swego rzeczywistego lub tylko domniemanego i urojonego wdzięku, powabu; mizdrząca się bez potrzeby lub bez zamierzonego efektu. W szczególności może to być osóbka narcystyczna skupiona na sobie i na potrzebie popisu (wtedy jej ‘kokieteria’ jest psychicznym samozaspokojeniem, o posmaku nieco onanistycznym; jest to w gruncie rzeczy samoobsługowa i samowystarczalna pieszczota psychiczna).


Może też to być „spryciula”, która używa (i nadużywa) wdzięku licząc się ze wzbudzeniem oczekiwań, których nie zamierza zaspokoić. Ta „nęci”, wabi, czaruje nie dlatego, że czuje potrzebę zbliżenia i nie po to, aby rozkochać i uwieść, ale po to, aby ktoś nie mógł odmówić w zupełnie innej, konkretnej sprawie.  


Kiedy powiada się o mężczyźnie „kokiet”, nie jest to wyrazem uznania, podziwu dla jego kogucich cech (męskości, władczej postawy), lecz raczej sugestia „zniewieściałości”. Nie jest to określenie zaborczego, pewnego siebie „władcy świata”, do którego należeć ma wszystko, co mu się nawinie, co mu się spodoba, co zaszczyci swą uwagą lub względami, lecz rzekomego skromnisia, jakoby zakłopotanego cudzą – choćby pozorną lub wymuszoną – adoracją.


Słowo „kokiet” to nie synonim zdobywcy, lecz elegancki epitet pod adresem kombinatora lub żebraka, który mizdrzeniem się usiłuje wymusić na innych względy dla siebie, taryfę ulgową, uznanie, hołdy. Ten ani nie żąda, ani nie bierze po prostu, nie wyrywa, lecz zależy mu na pozorach, że to inni ofiarowują mu wszystko z tego prostego powodu, że jakoby jest dla nich tak atrakcyjny, że ma tyle uroku, wdzięku, czaru – albo ich ekwiwalentów: zasług, chwały, powagi. Jego taktyka, choć w istocie też jest zaborcza i zachłanna, polega na udawaniu skromności, pokory, może nawet uległości. Ma się zdawać stłumiony i zawstydzony tam, gdzie rzekomym podporządkowaniem woli innych steruje nimi bodaj skuteczniej niż siłą czy demonstrowaną pewnością siebie.  Dlatego właśnie wdzięczy się, kryguje – jak „baba”.


Stereotyp „babskiej” minoderii rezerwuje dla kobiet sprytne podbijanie bębenka. I tak, na komplement odpowiada się polemicznie, acz bez przesadnego przekonania i stanowczości, gdyż nie chodzi o to, aby pochwale zaprzeczyć, a sprawcę hołdów zniechęcić, lecz przeciwnie, aby go zmobilizować, aby w odpowiedzi na lekki opór powtórzył i wzmocnił pochwałę. Na „awanse” i propozycje odpowiada się „odmową niezdecydowaną”. Nawet pozornie protestacyjna formułka „co Pan sobie myśli!” zwykle jest podjęciem gry, a nie jej przerwaniem.


Otóż nieprawda, kobiety nie mają monopolu na tę taktykę; co najwyżej w przypadku mężczyzny powstaje wrażenie nienaturalności.    


Inny „babski” schemat – odnoszący się nie do reakcji na cudze zachowanie, lecz do własnych oczekiwań, zamiarów i postanowień – zawiera się w popularnej formule, utrwalonej w przedwojennym szlagierze: „tak chciałabym, lecz boję się”. Jak wiadomo, to rozdwojone zachowanie ma następujący sens: nie chcę, to znaczy…  pragnę, tylko że nie wypada, co ludzie na to powiedzą itd. itp.).


Ten sam rodzaj asekuracji połączonej z zachętą, wręcz prowokacją, stosuje typ męski – kokiet.


Za fasadą czy pozorami skromności, nieśmiałości (która odpowiada erotycznemu stereotypowi niewieściej cnoty) może być ukryta chytra kalkulacja. Wprawdzie nie wypada mi samemu sięgnąć po jakieś dobro (stanowisko, tytuł, nagrodę) lub samemu się zgłosić do czegoś lub samemu przejawić inicjatywę, zgłosić propozycję. Ale już wypada mi nie odmówić tego, na czym mi zależy, a co ofiarują inni. Jakże nie przyjąć daru, zwłaszcza po usilnym naleganiu? Wystarczy tylko dar sprowokować. Jakże nie zgodzić się z pochwałą – chociaż z ceremonialną asekuracją „no, trochę przesadzasz” (czytaj: w sumie to jest prawda). W ten sposób człowiek próżny, a nawet bufon, może zachować pozory skromności, a zarazem prowokować, by drobna pochwała lub oferta wypowiedziana mimochodem lub szeptem zabrzmiała powtórnie – potwierdzona i już odpowiednio wzmocniona, nagłośniona.   


I to jest pierwsza forma kokieterii, właściwa bynajmniej nie tylko niewiastom.


Kokiet doprasza się o pochwały, hołdu, zamęcza innych swoją potrzebą adoracji, wymusza dopieszczenie, dowartościowanie – przez nieszczerą samokrytykę, manifestowanie niepewności, wahań, wątpliwości (czytaj: utwierdź mnie). Albo też: najpierw szarżuje, a potem sam się wystraszy i wycofa, ale niedaleko, by zdążyli go zawrócić. Względnie – to już specjalność polityków z manią wielkości – aż przebiera nogami, taką ma chęć (na stanowisko, objęcie zadania, przywództwa lub spełnienie cudzych porad i powszechnych oczekiwań), ale każe się prosić, żeby nie wyglądało, że się łakomi i rozpycha, lecz, że ulega prośbom i błaganiom innych (ludu, kolektywu, przyjaciół, wielbicieli). Albo da się ubłagać i „namówić” (na to, co już dawno postanowił), albo obraża się, że nikt go nie prosi i nie namawia. Czasem otoczenie „pęka” i podejmuje te hołdy na zamówienie; a w rezultacie megaloman uchodzi za ulubieńca swego środowiska, samozwaniec za wybrańca ludu.


 

W wydaniu 74, styczeń 2008 również

  1. MARKA SPÓŁKI

    Efekt aureoli
  2. SZTUKA MANIPULACJI

    Kokietka i kokiet
  3. POLACY W ŚWIECIE

    Nowy miesięcznik
  4. DYLEMATY BIZNESU

    Czy cel uświęca środki?
  5. STANOWIENIE PRAWA

    Jakość polskiego ustawodawstwa
  6. LEGISLACJA RZĄDOWA

    Jak to robią inni
  7. NA TROPIE MARKI

    Piaget czy zegarek?
  8. LOBBING

    Element demokracji
  9. BIBLIOTEKA D & DM

    O demagogii
  10. DECYZJE I ETYKA

    Norma uczciwości