Established 1999

NIEUCZESANE REFLEKSJE

18/06/2009

Puste miejsca

Ostatnimi czasy obserwujemy festiwal takich artykułów, w których jedyną myślą przewodnia jest „opisać, skopać, opluć”. Co „ciekawsze” można to jeszcze robić bezkarnie – pisze Andrzej Will.


ANDRZEJ WILL



Z żalem stwierdzić muszę, że wakacje minęły bezpowrotnie. Do sztambucha pamięci złożyć można zasuszoną kroplę lipcowej rosy i promień sierpniowego słońca. I tyle zostało z tak oczekiwanych kanikuł. Dwa miesiące, a ile rzewnych wspomnień. I aż serce boli, że tak krótko to lato latoś. I że trzeba wrócić do naszej, “kochanej”, “świetlanej” rzeczywistości. A ona jak w porzekadle “ koń, jaki jest każdy widzi”. Widzi i zęby bolą. Jak mają nie boleć, gdy prasa znów, co szpalta donosi o przedziwnych sprawach od czytania których tracimy nie tylko włosy, ale resztki nadziei na normalność.


Nie będę komentował wszystkich informacji, jakie zwróciły moją uwagę podczas zaległej lektury. Polecam, aby sięgnąć po “Przegląd” z 10 sierpnia i bardzo spokojnie przeczytać reportaż pod tytułem “Niech pozostaną na wózku”, z wiele mówiącym podtytułem “Sąd odmówił tragicznie poparzonym prawa do nowoczesnych szwedzkich protez. Bo żyją w biednym mieście”.


Reportaż traktuje o dwóch młodych ludziach, którzy przez niedbalstwo, niechlujstwo, zbrodnicze zaniedbanie Zakładu Energetycznego zostali poparzeni, potykając się o zwisający tuż nad ziemią przewód wysokiego napięcia. Autorka reportażu pisze: “Przez ich ciała przeszedł prąd o napięciu 20 tys.woltów. Poparzenia objęły 90% ich powierzchni, konieczna stała się amputacja obu nóg”. Chłopcom po maturze, przed wakacjami, amputowano nogi. Działo się to w 1997 roku. Potem kilka serii zabiegów, operacji, rehabilitacji fizycznej i psychicznej. Chłopcy się nie poddają. Są młodzi, chcą żyć, uczyć się i pracować. Chcą zapomnieć, ale nie jest im to dane.


“Jeszcze jedno nie zostało im darowane – pisze autorka reportażu – upokorzenie, gdy domagają się wsparcia. Bogaty jeleniogórski Zakład Energetyczny wykłóca się z nimi o pożyczony do szpitala telewizor… i wszystko inne, co ci młodzi ludzie uważają za niezbędne do życia”.


Tragiczny los. I ciągnące się latami procesy. Po sześciu latach walki o prawo do namiastki normalnego życia zapadł wyrok, na szczęście nieprawomocny, w sprawie odszkodowania. Zaspakaja on żądania jednego chłopca w połowie, a drugiego w jednej trzeciej. Uzasadnienie wyroku jest kuriozalne: “Wysokość odszkodowania powinna uwzględniać warunki ekonomiczne w kraju, a zwłaszcza w ich środowisku. Kamienna Góra zaś należy do miast ubogich” – komentuje autorka reportażu.


A więc warunki ekonomiczne kraju, a nie stopień kalectwa. Teza żywcem przeniesiona z innej epoki, w której bliżej nieokreślony interes społeczny był usprawiedliwieniem niesprawiedliwości. Czyżbyśmy wracali tam gdzie wszystkim równo “po miseczce ryżu”. A może orzekającym pomyliły się epoki, może zapomnieli, że to poszkodowany jest najważniejszy, a nie przedsiębiorstwo; może nie pamiętają, że mają nogi i sprawne ręce?!


W tym samym numerze Aleksander Małachowski publikuje artykuł pod wiele mówiącym tytułem “Sępy ścierwojady”. Znakomity przyczynek do szerszych rozważań nad rzetelnością, moralnością i uczciwością warsztatu dzisiejszego dziennikarstwa. Autor wymienia różnego rodzaju typy ścierwojadów medialnych, które mają się dobrze, żerując na czym tylko się da. W przedstawionym spisie tego gatunku homo lupus zabrakło mi jednego rodzaju – ścierwojada sponsorowanego. Piszącego na zamówienie i sowicie opłacanego. Opłacanego przez konkurencję, opcje polityczne, nagradzanego przez środowiska zainteresowane “zdołowaniem” pojedynczego człowieka lub grupy osób. Dobór pseudo argumentów jest dokonywany z naruszeniem prywatności, dóbr osobistych w sposób trudny do odparcia nie ze względu na materię merytoryczną, a ze względu na warstwę socjotechniczną. Trudno jest udowodnić bowiem, iż nie jest się wielbłądem.


Ostatnimi czasy obserwujemy festiwal takich artykułów, w których jedyną myślą przewodnia jest “opisać, skopać, opluć”. Co “ciekawsze” można to jeszcze robić bezkarnie. Mam nadzieję, że wejście do Unii i konieczność dostosowania naszego prawa o odpowiedzialności za słowo do cywilizowanych standardów ukróci, drogą wysokich odszkodowań, tego typu praktyki.


Sierpień jest szczególnym miesiącem obfitującym w znaczące rocznice, bo to i rocznica Powstania Warszawskiego i dzień Wojska Polskiego, i rocznica Bitwy Warszawskiej. Bitwy, której znaczenie dla współczesnej Europy przez lata przemilczano. Polskie zwycięstwo w tej bitwie jest przykładem patriotycznego zrywu społeczeństwa zjednoczonego ideą obrony nowo odrodzonego państwa. Znakomity materiał poglądowy dla młodego pokolenia, wyśmienita lekcja historii, lekcja, w której udział winni brać wszyscy, którym zależy i którzy odpowiedzialni są za “młodzieży chowanie”. Zabrakło ich na trybunie 15 sierpnia na Placu Zwycięstwa w Warszawie.



W wydaniu 47, wrzesień 2003 również

  1. OD REDAKTORA

    Piąty rok
  2. TROSKI PRZEDSIĘBIORCY

    Afery czy reformy?
  3. NIEUCZESANE REFLEKSJE

    Puste miejsca
  4. SZTUKA MANIPULACJI

    Intencje pochwał
  5. REGULACJE LOBBINGU

    List otwarty
  6. USTAWA O LOBBINGU

    Uzasadnienie projektu
  7. WYNALAZCZOŚĆ

    Piękny umysł
  8. PROJEKT USTAWY LOBBINGOWEJ

    Autor: prof. Andrzej Rzepliński
  9. CYWILIZACJE

    Dialog czy konfrontacja?
  10. MEDIA

    Punkt siedzenia
  11. AMERYKANIE W POLSCE

    Lobbing jako edukacja
  12. LINIE LOTNICZE

    Bruksela bliżej
  13. PUNKTY WIDZENIA

    Ślązak Niemcem
  14. PUNKTY WIDZENIA

    Ludzie wrócą
  15. HISTORIA

    Chambois 1944. Tragifarsa przez wieki
  16. ARCHIWUM KORESPONDENTA

    Lobbing miłości
  17. DECYZJE I ETYKA

    Grochem o ścianę
  18. EUROPEJSKIE SPOJRZENIE

    Na bakier z prawem
  19. SAMOOBRONA

    Racja stanu