BIELUCH PROMUJE CHEŁM
Sąsiad na widelcu - 7.10
Desery wyczarowane z serka naturalnego Bieluch zawładnęły podniebieniami jurorów piątego odcinka nowego kulinarnego programu w TVP 1 zatytułowanego „Sąsiad na widelcu”. więcej...
Nie ma książek o KRLD pióra Koreańczyków z Północy, mieszkających w kraju. Oni bowiem nie mogą w ogóle pisać o swojej ojczyźnie. Tę książkę napisał urodzony, wychowany i wykształcony w Stanach Zjednoczonych Koreańczyk z Południa.
Autor książki to aktywista chrześcijańskiej organizacji charytatywnej Crossing Borders, niosącej pomoc uciekinierom z KRLD. Odbył z nimi setki rozmów, z których wyłania się obraz codziennego życia ludzi w tym kraju.
Przywódcy KRLD zdają sobie sprawę z tego, że trwałość ich władzy zależy od skutecznego prania mózgów narodu. Istotnym elementem tego prania jest zaszczepianie nienawiści do Amerykanów oraz strachu przed nimi. W Korei Północnej jest unikalne w skali świata Muzeum Nienawiści, gdzie 80% eksponatów ma charakter antyamerykański.
Uciekinierzy rzadko uciekają z KRLD z przyczyn politycznych, najczęściej uciekają z głodu potwierdzając, że najważniejszym problemem w Korei Północnej jest żywność, a wszystko inne ma znaczenie drugorzędne. Obecnie sytuacja się poprawiła na tyle, że Koreańczycy mogą dwa razy dziennie jeść kaszę kukurydzianą, poza tym jedzą kimczi, łodygi kartofli, wielu je trawę i korę z drzew. Koreańczycy na Pólnocy całymi latami nie jedzą mięsa. Znane są przypadki kanibalizmu. Państwowy system dystrybucji żywności od początków lat 90. ub.w. stale ograniczał przydziały, aż je wreszcie przerwał ok. 2005 r. Międzynarodowa pomoc humanitarna nie trafia do ludności, gdyż jest rozdzielana wśród władz i wojska.
W Korei Północnej panuje wszechobecny strach i powszechne donosicielstwo: od 20 do 50% społeczeństwa to donosiciele służby bezpieczeństwa. Władze wysyłają wielu podstawionych uchodźców do Chin, by śledzili rzeczywistych uchodźców i na nich donosili. Dzieci są uczone w szkole, by donosiły na rodziców, jeśli zauważą coś podejrzanego.
Koreańczycy z Północy uciekają przede wszystkim do Chin. Niestety, wielu uchodźców zostaje złapanych w Chinach i odesłanych do kraju, gdyż jest zawarte porozumienie między ChRL a KRLD o odsyłaniu uchodźców do Korei Północnej.
Sporo miejsca autor poświęcił północnokoreańskim łagrom, gdzie stale przebywa ok. 200 tys. osób. Za co? Czasami za byle co, np. za to, że się usiadło na gazecie z portretem północnokoreańskiego przywódcy. Brzmi to nieprawdopodobnie, ale czasami można się wykupić z więzienia; w łagrach, które stanowią istotną część gospodarki, więźniowie pracują ponad siły; nierzadko są poddawani torturom czy mordowani. W KRLD stosuje się kary zbiorowe: za przestępstwa polityczne do łagru idzie cala rodzina do trzeciego pokolenia.
Ale coś się zmienia w dotąd monolitycznym ideologicznie społeczeństwie KRLD. Do tego kraju powoli dociera wiek informacji. Północni Koreańczycy nielegalnie zdobywają informacje o świecie zewnętrznym z południowokoreańskiego radia i z koreańskich DVD, szmuglowanych w setkach tysięcy do KRLD.
Jak poprawić sytuację ludności KRLD, której przywódcy KRLD stworzyli piekło na ziemi? Autor przeprowadził wywiady z 15 wpływowymi osobami, które podały szereg sposobów poprawy sytuacji: Zachód powinien mieć w stolicy KRLD ambasady, by oddziaływać, państwa zachodnie powinny popierać i organizować wymianę elit, np. dziennikarzy, czy studentów po to, by północni Koreańczycy po prostu zobaczyli, że można po prostu żyć inaczej, następnie, dokumentować dowody zbrodni i łamania praw człowieka przez północnokoreański reżim, a w negocjacjach z Pyonyangiem podnosić nieustannie kwestię praw człowieka, przygotowywać uchodźców do objęcia władzy w KRLD po upadku reżimu; zintensyfikować nadawanie programów radiowych do KRLD, demaskujących zbrodniczy charakter reżimu i przedstawiających prawdę o świecie, organizować pomoc w organizowaniu ucieczek z kraju, a nawet wprowadzić sankcje wobec Chin za wspieranie reżimu Kimów.
Autor wyciąga generalny wniosek: powinno się stosować różne strategie równocześnie, by osiągnąć efekt końcowy, w postaci poszanowania praw człowieka w KRLD.
Jacek Potocki
Mike Kim. „Z piekła do wolności. Ucieczki z Korei Północnej”. Tłum.Barbara Gadomska. Literatura Faktu PWN, Warszawa 2012
***************
Chiny ludowe – 2.10
Ostatnio na rynku pojawiło się wiele książek o Chinach: o polityce, gospodarce, bezpieczeństwie, historii, wyposażonych w warsztat naukowy. Są to książki niejednokrotnie hermetyczne i niełatwe do zgłębienia przez czytelnika. Ta książka jest zupełnie inna. Przybliża ona polskiemu czytelnikowi Chiny codzienne, a problemy w niej ukazane często umykają uwadze turystów, biznesmenów czy oficjeli, ostatnio dość tłumnie odwiedzających Państwo Środka. Jest to bowiem czystej klasy reportaż pióra polskiej stażystki-sinolożki, zawierający zapis jej wrażeń z pobytu na uniwersytecie i z kilku podróży po tym kraju-kontynencie.
Na chińskim uniwersytecie zupełnie inaczej traktuje się studentów-cudzoziemców niż Chińczyków, bo niejako z przymrużeniem oka. Chińscy profesorowie z góry zakładają bowiem, że cudzoziemcy raczej sobie nie radzą z trudnym chińskim językiem. Na kartach książki znajdujemy opis codziennego życia studentów w akademikach, ich wypraw do rodzin na chińskie święta, czy wreszcie atmosfery na zajęciach.
Podróże po Chinach to majstersztyk opisu. Po pierwsze, jak się dokądś jedzie, to najpierw toczy się bój o bilet, potem o miejsce do stania w wagonie, w końcu dopiero jest pora na opis peregrynacji w towarzystwie robotników-migrantów, matek i babć z rozpuszczonymi jak dziadowskie bicze jedynakami, wreszcie nadchodzi czas na relację ze sposobów komunikowania się z pasażerami i z rytuałów podróżnych, jak jedzenie, spanie czy zwykłe siedzenie na podłodze lub na stosie bagaży.
Ciekawe są wizyty w domach, kiedy to zupełnie nieznani ludzie okazują wędrowcom gościnność, wręcz „staropolską”. Przy okazji można się dowiedzieć, jak się w Chinach mieszka, czy też jak się żyje na co dzień w jednym mieszkaniu w rodzinie wielopokoleniowej.
Interesująco autorka opisuje Pekin, Szanghaj i inne wielkie miasta. Potrafi wyeksponować „genius loci”, w tym warunki podróżowania miejskim transportem, mieszkania, czy robienie zakupów.
Katarzyna Pawlak odwiedzała mniejszości narodowe o bogatej choć stopniowo zanikającej kulturze, oraz miejsca, gdzie była wszechobecna zwykła ludzka bieda, przejawiająca się w nędznym odzieniu czy marnym jedzeniu.
Udawało się jej zwiedzać klasztory i obserwować ciekawą subkulturę bywalców parków, a także podróżować po rejonach graniczących z Koreą Północną. Każdy opis zawiera cenne spostrzeżenia i uwagi.
Wprawdzie autorka pominęła podłoże filozoficzne zjawisk, jak konfucjanizm, kult przodków czy komunizm, ale to tylko przydaje książce walor bezpośredniości i autentyzmu.
Bardzo dobra książka, świetnie napisana, umożliwiająca przybliżenie wspaniałych Chin każdemu.
Jacek Potocki
Katarzyna Pawlak. „ Za Chiny ludowe. Zapiski z codzienności Państwa Środka”, „Carta Blanca”, Warszawa 2013
BIBLIOTEKA DECYDENTA
Piłsudski w oczach Moskwy - 21.10
W wielu dotychczasowych publikacjach badano sprawy polskiego międzywojnia z zachodniego punktu widzenia. Ta książka traktuje wydarzenia w Polsce lat 20. ubiegłego wieku z perspektywy radzieckiej, która była zbadana najsłabiej. więcej...