Established 1999

FALSTART AKADEMII LOBBINGU W SGH

04/03/2010

Nie było chętnych (na razie?)

Polska to specyficzny kraj, zamieszkiwany przez obywateli unikających przejrzystych, a tym samym skutecznych i sprawdzonych ram postępowania. Tłumaczenie wrodzonego oszukiwania władzy 123 latami zaborów i 45 latami komunizmu brzmi ładnie i być może ma psychologiczne uzasadnienie, ale przecież w dorosłość wkroczyło już pokolenie „demokratyczne”. Czy oni też, jak rodzice, uważają, że cokolwiek należy załatwiać, a nie wypracować, że droga legalna nie odnosi skutku, że lepiej szukać prywatnych dojść, znajomości? Czyżby niedaleko padało jabłko od jabłoni?! Polska ma problem z jakością i przejrzystością procesu legislacyjnego. W ten proces wpisuje się również lobbing, czyli wpływanie na stanowienie prawa.
Tym przydługim wstępem zmierzam do sedna, którym jest niespodziewana porażka powołania w Szkole Głównej Handlowej Akademii Lobbingu – rocznych, płatnych studiów kształcących ludzi pragnących zgodnie z prawem wykonywać zawód rzecznika interesu różnych grup zawodowych: społecznych, gospodarczych, kulturalnych, sportowych etc.

Afera lobbingowa uderza w Demokratów w Kongresie USA. Taki tytuł dała Gazeta Wyborcza (4 marca 2010 r.) do korespondencji Marcina Bosackiego z Waszyngtonu. Odetchnąłem z ulgą – tym razem nie u nas. Jednak rykoszet trafił również nad Wisłę. Po raz kolejny o lobbingu mówi się w mediach aferalnie. Co prawda, w USA, ale polski decydent i polski obywatel (oczywiście, ten czytający poważne gazety) widzą i kodują w głowach zbitkę wyrazową: lobbing – afera.


Proszę jednak zwrócić uwagę, iż w Waszyngtonie pracuje (nie piszę: działa, bo u nich jest to legalny zawód, którego nie ma w Polsce) kilka tysięcy zawodowych lobbystów. Większość z nich ukończyła stosowne studia oraz kursy dające wiedzę o rzecznictwie interesów, a więc o lobbowaniu politycznym. Jeśli więc Ameryka na ustawodawstwo lobbingowe, a także tradycje demokratycznej kontroli nad politykami i u nich zdarzają się mimo to afery, to co można powiedzieć o polskiej kulturze politycznej?


Polska to specyficzny kraj, zamieszkiwany przez obywateli unikających przejrzystych, a tym samym skutecznych i sprawdzonych ram postępowania. Tłumaczenie wrodzonego oszukiwania władzy 123 latami zaborów i 45 latami komunizmu brzmi ładnie i być może ma psychologiczne uzasadnienie, ale przecież w dorosłość wkroczyło już pokolenie „demokratyczne”. Czy oni też, jak rodzice, uważają, że cokolwiek należy załatwiać, a nie wypracować, że droga legalna nie odnosi skutku, że lepiej szukać prywatnych dojść, znajomości? Czyżby niedaleko padało jabłko od jabłoni?!


Wczoraj w Warszawie (3 marca) taksówkarze zrzeszeni w korporacjach, czyli ci z licencjami, jeździli wokół siedziby premiera protestując przeciw nieuczciwej konkurencji ze strony tańszych usług oferowanych przez „Przewóz osób”. Z wypowiedzi ich przywódcy związkowego wynikało, że pisanych petycji nikt nie bierze pod uwagę, nie słucha ich, ba – nawet na nie nie odpowiada. Jedyną drogą jest więc demonstracja siły.


W polskiej polityce wykształcił się osobliwy sposób uprawiania lobbingu: siłowy. Górnicy przed Sejmem i Kancelarią Premiera uprawiają „lobbing kilofem”, pielęgniarki „namiotowy” (w tych samych miejscach), rolnicy „blokadowo – okupacyjny” oraz „produktowy”, polegający na wylewaniu lub rozrzucaniu w publicznych miejscach nawozów lub produktów rolnych, które ciężką pracą sami wytworzyli. Z powodu niedogodności powodowanych przez tych „lobbystów” cierpią obserwatorzy, obywatele postronni. Ale czy zdesperowanych protestujących powinniśmy potępiać, skoro nikt ich wcześniej nie słuchał?


Tak czy Nie?


Polska ma problem z jakością i przejrzystością procesu legislacyjnego. W ten proces wpisuje się również lobbing, czyli wpływanie na stanowienie prawa.


Tym przydługim wstępem zmierzam do sedna, którym jest niespodziewana porażka powołania w Szkole Głównej Handlowej Akademii Lobbingu – rocznych, płatnych studiów kształcących ludzi pragnących zgodnie z prawem wykonywać zawód rzecznika interesu różnych grup zawodowych: społecznych, gospodarczych, kulturalnych, sportowych etc.


Akademia Lobbingu SGH, korzystając z wcześniejszych dobrych doświadczeń zdobytych podczas kształcenia w Studium Lobbingu w Collegium Civitas, zaprosiła do współpracy w charakterze wykładowców najlepszych w Polsce teoretyków i praktyków lobbingu. Po ukończeniu studiów każdy uczestnik otrzymałby dyplom lobbysty, który dawałby mu tytuł do takiego określania wykonywanego zawodu.


Studia w Akademii Lobbingu miały wystartować w drugiej połowie lutego. Organizatorzy studiów przeprowadzili trzymiesięczną akcję informacyjną w wybranych pod tym kątem mediach.


Jednak inauguracja się nie odbyła.


Powód: nikt się nie zgłosił.


Chociaż, gwoli prawdy, zgłosiło się kilkanaście osób, ale żadna nie potwierdziła chęci studiowania wpłatą pieniężną.


Gdy dowiedziałem się o tym fakcie, nie mogłem uwierzyć. Jednak po krótkim czasie doszedłem do dwóch wniosków.


Pierwszy – ludzie przestali brać jakąkolwiek odpowiedzialność za wypowiadane słowa, obietnice. Jeśli ktoś pyta, a nie wiąże się to z konsekwencjami, to mogą powiedzieć co chcą, najczęściej nieprawdę wynikającą często z niewiedzy, niezrozumienia pytania lub chęci przypodobania się pytającemu w oczekiwaniu na nagrodę (dlatego nie należy wierzyć anonimowym sondażom czy ankietom).


Drugi – w potocznym odbiorze lobbing w Polsce źle się kojarzy. Jak źle, komu źle, kto rozumie co to jest lobbing lub czym powinien być? Nikt niczego nie rozumie, a jedynie bezmyślnie powtarza gdzieś zasłyszane negatywy (bo te najłatwiej wpadają w ucho i pozostają na długo w pustej i tępej łepetynie).


Jeśli więc panuje powszechne niezrozumienie zasad lobbingowego działania w procesie stanowienia prawa, to najprostszym i jedynym sposobem zmiany tego wizerunku powinno być kształcenie! A tak nie jest. Polak woli być głupi i chachmęcić – a może uda się coś załatwić bez rozgłosu?!


Przysłowiowe ręce opadają i sięgają po kieliszek, bo trudno w takim kraju zachować trzeźwość.


P.S. Ponowna rekrutacja na studia w Akademii Lobbingu planowana jest po wakacjach br.


Redaktor


 


 

W wydaniu 100, marzec 2010 również

  1. POLITYCZNE BEZSENSY

    Lobbing bez lobbystów
  2. HITLER I STALIN NA SPRZEDAŻ

    Fascynujące porównanie żywotów równoległych
  3. LEKTURY INTELIGENTA

    Ryszard Kapuściński nieznany
  4. FALSTART AKADEMII LOBBINGU W SGH

    Nie było chętnych (na razie?)