Established 1999

DOLNY ŚLĄSK

18 kwiecień 2009

Nie dać się zaskoczyć

Nasz młody kapitalizm powstaje niejako wbrew logice, bo bez kapitału. Musimy pieniądze pozyskiwać z zewnątrz. Do naszej Izby należy ponad 400 podmiotów – od firm jednoosobowych, po Elektrownię Turów, KGHM, Dialog, wszystkie banki. Działamy w strukturze branżowej, terytorialnej – mówi Zbigniew Sebastian.


Z dr. inż. ZBIGNIEWEM SEBASTIANEM


 prezesem Dolnośląskiej Izby Gospodarczej


 rozmawia Damian A. Zaczek



Panie prezesie, jaki ma Pan największy problem gospodarczy na Dolnym Śląsku?
Kilka problemów, które wynikają z ogólnej sytuacji gospodarczej w kraju. Główne są dwa: wzrost bezrobocia i spadek eksportu. Nie można już dalej akceptować narastającego bezrobocia, a nadal brak jest działań rządu, który by te tendencje usiłował zahamować. Rząd nadal składa deklaracje, ale nie widać czynów. Bezrobocie, m.in., prowadzi do spadku popytu wewnętrznego, czyli przekłada się wprost na kondycję firm. Ponadto, wysoki kurs złotówki zachwiał płynnością finansową eksporterów. Utrzymują się oni na rynkach zewnętrznych z rozsądku, gdyż wiedzą, że powrót na utracony rynek będzie niezwykle kosztowny. To dwie podstawowe bariery rozwoju.



Jakie jest bezrobocie na Dolnym Śląsku?
Wynosi ono ponad 19 proc., ale mamy też obszary z bezrobociem strukturalnym wynoszącym ponad 30 proc. oraz takie, gdzie nie przekracza 10 proc., np. we Wrocławiu. Najgorzej jest w powiatach kamieniogórskim, wałbrzyskim.



Bezrobocie jest też wynikiem restrukturyzacji dolnośląskiego przemysłu, np. górnictwa.
Restrukturyzacja przemysłu wydobywczego w Zagłębiu Wałbrzyskim zakończyła się sukcesem, a problem dotyczył 60 tys. osób. Pomogły nam tutaj specjalne strefy ekonomiczne: wałbrzyska, kamieniogórska, polkowicka. W wybudowanych tam zakładach, np. Toyoty w Wałbrzyskiej SSE, czy Volkswagena w Polkowickiej SSE znalazło nowe zatrudnienie sporo ludzi. Uważam, że na obecnym etapie rozwoju gospodarczego Polski strefy ekonomiczne są pożyteczne i powinny pozostać, mimo, iż nie są zgodne z ustawodawstwem Unii Europejskiej. Jednak w ostatnim czasie aktywność gospodarcza zanikła nawet w SSE – nie pojawiają się w nich nowe przedsiębiorstwa.



Dlaczego? Czy ze względu na unijny zakaz?
Widzę tu głębsze zjawisko. Zagraniczni analitycy obserwują malejącą dynamikę rozwoju naszej gospodarki, piszą o tym, a w efekcie maleje zainteresowanie inwestorów zagranicznych.



Jak Pan ocenia infrastrukturę w regionie?
Nasz region w ostatnim czasie rozwijał się najbardziej dynamicznie w całej Polsce, a Wrocław w szczególności. Stolica Dolnego Śląska ma, po Warszawie, drugi budżet. Wyprzedziliśmy większość polskich miast pod względem m.in. inwestycji i zarobków liczonych na głowę mieszkańca. Wielu zagranicznych inwestorów z Zachodu i ze Wschodu interesuje się Wrocławiem. Ostatnio gościliśmy w naszej Izbie ambasadorów Kazachstanu i Estonii, którzy interesowali się możliwościami współpracy przedsiębiorców z ich krajów.



Czy przedsiębiorcy Dolnego Śląska są dobrze zorganizowani?
Nie jest to naszą mocną stroną, ale wynika to m.in. z braku ustawy o samorządzie gospodarczym. Przypomnę, że np. Niemcy mają obowiązkową przynależność podmiotów gospodarczych do samorządu gospodarczego, a przedsiębiorcy mogą zaliczyć składki na ten cel do kosztów uzyskania przychodów. W Polsce nie ma ani jednego, ani drugiego. Tak więc już na samym początku w stosunku do naszych sąsiadów jesteśmy w roli outsidera. Mimo niesprzyjającego klimatu podejmujemy różne działania. Od dwóch lat działa Unia Izb Łaby i Odry, do której należą izby gospodarcze z obszaru dorzecza Łaby i Odry, czyli z Niemiec, Czech i Polski zachodniej. Widzimy, że Niemcy chcą mieć w nas silnego partnera, więc dzielą się z nami swoimi doświadczeniami samorządowymi.
Nasz młody kapitalizm powstaje niejako wbrew logice, bo bez kapitału. Musimy pieniądze pozyskiwać z zewnątrz. Do naszej Izby należy ponad 400 podmiotów – od firm jednoosobowych, po Elektrownię Turów, KGHM, Dialog, wszystkie banki. Działamy w strukturze branżowej, terytorialnej. Reprezentujemy też interesy przedsiębiorstw zagranicznych, pomagając w rozwiązywania ich problemów np. przy zakupie nieruc
homości, tworzeniu infrastruktury np.. w postaci przedszkoli, szkół z językiem angielskim. Tę infrastrukturę musi im stworzyć nasz samorząd, a nie sami przedsiębiorcy. Współpraca z naszymi samorządami: miejskim i wojewódzkim układa się bardzo dobrze, projekty realizowane są szybko. Dzięki temu Wrocław rozwija się szybko i bez wstrząsów, bo wszystkie opcje polityczne zgadzają się co do generaliów rozwojowych, nie ma walki, jest współpraca.



Jakie szanse ma Wrocław na zorganizowanie w 2010 r. wystawy Expo?
Złożyliśmy stosowny projekt z aplikacją do Kancelarii Premiera, która powinna wysłać stosowny wniosek do komitetu kwalifikacyjnego w Paryżu. Premier Buzek obiecał, że do września podpisze stosowne dokumenty. Pragnę podkreślić, że Expo to nie tylko wydarzenie regionalne, ale ogólnopolskie.



Jakie widzi Pan pilne potrzeby na terenie swojego działania?
Widzę potrzebę uświadomienia przedsiębiorcom zmiany warunków ekonomicznych, w jakich przyjdzie im niedługo działać, kiedy Polska przystąpi do Unii Europejskiej. Tej świadomości nie ma, a czasu zostało już niewiele. Organizujemy szkolenie, kursy, przekazujemy dostępną literaturę. Zwracamy uwagę na konieczność podnoszenia konkurencyjności wyrobów, poprawę technologii produkcji. Widzimy jak wiele towarów jest nadal średniej jakości. Prawie 75 proc. naszych przedsiębiorców produkuje wyłącznie na rynek wewnętrzny. Natomiast w Irlandii 95 proc. przedsiębiorstw eksportuje swoje towary. My musimy od Irlandczyków uczyć się nowego sposobu myślenia. Musimy nasze towary poddać procesowi certyfikacji, żeby nie ocknąć się pewnego, bliskiego już, dnia w Unii Europejskiej jako członkowie drugiej kategorii. Jako Izba, w ramach Unii Gospodarczej Łaby i Odry będziemy aplikować o pieniądze na projekty unijne, które będą realizowały przedsiębiorstwa w naszym regionie. W październiku za pieniądze (40 tys. DM) naszych partnerów z Niemiec zostanie uruchomiona sieć internetowa dla członków izb gospodarczych z naszego regionu i po sąsiedzku z Niemiec i Czech. Będą oni mogli w sposób interaktywny uczestniczyć w wymianie ofert handlowych czy produkcyjnych. System będzie działał w trzech językach: polskim, niemieckim i czeskim.



Dziękuję za rozmowę.

W wydaniu 23-24, lipiec-sierpień 2001 również

  1. PLATFORMA OBYWATELSKA

    Polska ludzi wykształconych
  2. ROTARY

    To my zapraszamy
  3. POLSKIE RADIO

    Szukanie UKF
  4. GLOBALIZACJA

    Państwo narodowe a demokracja
  5. DOLNY ŚLĄSK

    Nie dać się zaskoczyć
  6. ARCHIWUM KORESPONDENTA

    O czym Clintonowi nie mówiłem...
  7. LOBBY DYSKUSYJNE

    Nonszalancja gospodarcza
  8. LOBBING PO AMERYKAŃSKU

    Połowiczny sukces
  9. LOBBING PRZECIW MONOPOLOWI

    Ustawa o kartach płatniczych
  10. PR W WOJSKU (cz. 4)

    Polski poligon doświadczalny
  11. PUNKT WIDZENIA - SEJM

    Uzdrawianie jawnością
  12. PUNKT WIDZENIA - SENAT

    Samoloty nie pomogą
  13. KASY OSZCZĘDNOŚCIOWO-BUDOWLANE

    Umiejętność liczenia
  14. VRATISLAVIA CANTANS

    Festiwal absolutnie wyjątkowy
  15. CZAS "LIDERA"

    Gra w bilard
  16. PIWNY LOBBING

    Paragrafem w rozsądek
  17. DECYZJE I ETYKA

    Bliżej świata
  18. SZTUKA MANIPULACJI

    Szpagat
  19. POLSKA - UE

    Meandry negocjacji