Established 1999

PRZYJAZNE PAŃSTWO

12 marzec 2008

Dybuk w prawie

Naprawdę trudno zrozumieć, jak mogło dojść do sytuacji, że w prawie każdym zapisie prawnym jest tyle absurdalnych, nieludzkich przepisów utrudniających codzienne życie. Nie bagatelizowałbym tu spuścizny PRL-u, gdyż to właśnie w tamtym okresie nagromadziła się ta farsa ustawodawcza, w której prawo obowiązywało wyłącznie na papierze, a ludzie starali się – w miarę możliwości – omijać je i postępować rozsądnie. Ta schizofrenia prawna być może wywodzi się z tamtego rozdźwięku pomiędzy teorią a praktyką – mówi Janusz Palikot, przewodniczący sejmowej komisji Przyjazne Państwo.

 


Z JANUSZEM PALIKOTEM


 


posłem Platformy Obywatelskiej


przewodniczącym


Nadzwyczajnej Komisji Sejmowej


Przyjazne Państwo


 


rozmawia Damian A. Zaczek


 


 


Panie Pośle, dlaczego polskie prawo bublami stoi? Czy jest to wynik niewiedzy, bezmyślności czy braku nawet elementarnego zdrowego rozsądku?


 


         W początkowej fazie pracy komisji Przyjazne Państwo szukałem prostego wytłumaczenia tego stanu rzeczy. Myślałem, że w metodzie tworzenia prawa jest pewna niechlujność wynikająca po części z niewiedzy posłów, a po części z politycznego podejścia do legislacji. W tym ostatnim przypadku mam na myśli polityczne zapotrzebowanie odpowiadające pilnym potrzebom społecznym. Takie prawo było tworzone bez oglądania się na perspektywiczne skutki. Jednak już po kilku miesiącach pracy komisji, widząc ten bezmiar bezmyślności dochodzę do wniosku, że naszą legislacją musiał kierować jakiś dybuk, diabeł, chochlik, który wyhodował się od czasu zaborów, a w PRL-u się obtłuścił i pokutuje po dziś dzień. Powiedziałbym metafizycznie, że ten dybuk związany jest z kondycją Polaka. Bo naprawdę trudno zrozumieć, jak mogło dojść do sytuacji, że w prawie każdym zapisie prawnym jest tyle absurdalnych, nieludzkich przepisów utrudniających codzienne życie. Nie bagatelizowałbym tu spuścizny PRL-u, gdyż to właśnie w tamtym okresie nagromadziła się ta farsa ustawodawcza, w której prawo obowiązywało wyłącznie na papierze, a ludzie starali się – w miarę możliwości – omijać je i postępować rozsądnie. Ta schizofrenia prawna być może wywodzi się z tamtego rozdźwięku pomiędzy teorią a praktyką.


        


         Obawiam się więc, że nie ma racjonalnego wyjaśnienia tego zjawiska.


 


         Może nie być. Dlatego mówię o metafizyce. Nie można znaleźć racjonalnych powodów takiego stanu rzeczy.


 


         Na którym etapie tworzenia prawa powstają błędy?


 


         Moim zdaniem one powstawały w ministerstwach na poziomie departamentów. Winą obarczyłbym urzędników, którzy celowo wprowadzali do zapisów prawa niejasności, aby w ten sposób stać się ekspertami i zarabiać pieniądze na ich wyjaśnianiu, interpretowaniu. Następnie w Sejmie zabrakło kompetencji posłów, mechanizmów, procedur, aby cokolwiek zmienić na lepsze. Proszę zwrócić uwagę, że 19 lat po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1989 r. do tej pory nie powołano takiej komisji jak obecna Przyjazne Państwo, która zajmowałaby się przeglądem istniejącego prawa. Tak więc, jeśli przez 19 lat nazbierało się tak wiele bubli, to ich naprawienie zajmie lat kilka.


 


         Czego lub kogo boją się posłowie: ekspertów? lobbystów?


 


         Aby uniknąć jakichkolwiek posądzeń przyjęliśmy w komisji Przyjazne Państwo formułę otwartych spotkań zapraszając na posiedzenia publiczne ludzi różnych środowisk, których dotyczy dane prawo. I tak o ustawie weterynaryjnej rozmawiamy z weterynarzami. Następnie ich postulaty są analizowane przez ekspertów i porównywane z zapisami w innych aktach prawnych, przewiduje się skutki dla budżetu państwa, zgodność z legislacją europejską i wreszcie oceniane są pod kątem zdrowego rozsądku.


         Na naszą stronę internetową www.przyjaznepanstwo.pl zajrzało 27 tysięcy ludzi, zgłoszono ponad 2 tysiące wniosków obywatelskich, z których już ponad 200 rozpatrzyliśmy. Niektóre uwagi są zbyt ogólne i wymagałyby zmiany Konstytucji, a komisja takich uprawnień nie ma. Dopiero w zgłoszeniach obywateli, których prawo bezpośrednio dotyczy, widzimy ostro wszystkie absurdy.


 


         Lada moment Pana komisja przekształci się w kodyfikacyjną, ustawodawczą.


 


         Rzeczywiście, większością spraw powinny zajmować się komisje stałe Sejmu. Niestety, nasz kultura polityczna i praktyka jest taka, że sejmowe komisje zajmują się tworzeniem nowego prawa, a nie przeglądaniem prawa już istniejącego. Przyjazne Państwo jest pierwszą komisją przeglądową prawa zastanego, a nie organem kodyfikacyjnym.


 


         Czy do komisji przychodzą lobbyści?


 


         Czasami. Zdarza się, że lobbyści przynoszą rozwiązania nad którymi warto się zastanowić, gdyż problem dotyczy większości lub nawet ogółu społeczeństwa. W komisji mamy kilka kryteriów oceny prawa, ale jedno jest podstawowe: czy zmiana prawa służy jednej firmie, grupie firm czy wszystkim firmom? Jeśli służy większości, to nie boję się, że impuls pochodzi od lobbysty. Gdyby zmiana miała służyć jednemu podmiotowi, to się głęboko zastanowię, czy można ją wprowadzić w życie.


 


         Dziękuję za rozmowę.


 


 

W wydaniu 76, marzec 2008 również

  1. PORAŻKI MAREK

    Wpadki rekinów biznesu
  2. PRZYJAZNE PAŃSTWO

    Dybuk w prawie
  3. MAREK DOCHNAL

    Koniec festiwalu
  4. LOBBING MIEJSKI

    Jarmark tandety
  5. PR I LOBBING

    Naczynia połączone
  6. SZTUKA MANIPULACJI

    Kokieteryjna sprężyna