Języki nawzajem wymieniały się słowami i strukturami. Pożyczaliśmy i nadal pożyczamy – od sąsiadów bliższych i dalszych, od przyjaciół i wrogów. To proces naturalny. Wygląda to tak, jak budowanie domu i zaczyna nam brakować cegieł. Sąsiedzi podsuwają swoje, już gotowe, tylko trzeba je trochę obrobić, oszlifować. Korzystamy z nich, ponieważ opłaca się to bardziej niż uruchamianie na gwałt własnej produkcji. W ten sposób oszczędzamy czas i energię.
Język polski w różnych okresach i dziedzinach pożyczał od innych. Pierwsze zapożyczenia pojawiły się już na początku państwowości. Z języka czeskiego przyjęliśmy słownictwo religijne, a Czesi z kolei czerpali z łaciny poprzez niemiecki.
Tak jak strumień zasilany ukrytymi ciekami wodnymi z czasem zamienia się w rzekę – tak i język zaczął chłonąć inne – łacinę, niemiecki, włoski, francuski, angielski, ale też arabski. I chociaż Polska nie miała bezpośredniego kontaktu z kulturą arabską, to od XVI wieku płynęły do nas arabizmy poprzez inne języki: turecki, ruski, włoski, hiszpański ulegając po drodze intensywnej nieraz obróbce.
Arabizmów w języku polskim jest wiele. Arabskie słowa mamy w matematyce, fizyce, astronomii, rozrywce. Arabom zawdzięczamy dziesiętny system liczbowy i cyfry. Nazwaliśmy je arabskimi, choć Arabowie przejęli je z Indii i podali dalej. Słowo „cyfra” pochodzi z arabskiego „sifr” i pierwotnie oznaczało „zero”. Z tego samego korzenia wyrasta „szyfr”.
Algebra to też słowo arabskie – „al–dżabr”. Dosłownie oznacza „przywrócenie” i dotyczy działań na zbiorach. Po raz pierwszy słowo to zostało użyte w tytule dzieła, żyjącego w IX wieku matematyka perskiego Al-Chuwarizmiego „Krótka księga o rachowaniu przez dopełnianie i równoważenie”. Sam uczony został uwieczniony w terminie „algorytm”, który powstał po zlatynizowaniu jego trudnego nazwiska.

Pomnik twórcy algebry Al.-Chuwarizmiego w Chiwie – Uzbekistan[1];
Znamy wiele słów, które wcale nam się nie kojarzą z językiem arabskim. Np. słowo „alchemia” – al-kīmiyā. Kojarzy nam się ze sztuką magiczną, mającą tajemniczy charakter, łączącą w sobie elementy fizyki, chemii, metalurgii, medycyny, psychologii. Rozwijała się od III wieku p.n.e. w Egipcie, Grecji, Chinach. Pierwotnie słowo miało oznaczać „sztukę pochodzącą z kraju Khem”, czyli Egiptu, ale potem Arabowie przejęli spuściznę starożytnych i dalej ją rozwijali.
Kolejne znane nam słowo to alkohol. „Al-kohl” oznaczało antymonowy proszek do czernienia powiek. Europejczycy zetknęli się z nim w Andaluzji i potem zaczęli używać tej nazwy dla innych proszków i substancji lotnych. Później to słowo przedostało się do łaciny średniowiecznej i trafiło do naszego języka.
Arabowie byli podróżnikami, kupcami, żeglarzami a do tego potrzebna im była orientacja w terenie, nawigacja, naturalne więc było zainteresowanie astronomią. Dla wyznaczenia położenia gwiazd i innych ciał niebieskich sprawnie posługiwali się astrolabium przejętym od Greków i nazywali je początkowo „as-simut”, czyli kierunki. Stąd mamy azymut. I także zenit od „as-samt” – kierunek, i nadir z „nathir” – przeciwległy.
Ciekawą drogą trafiło do naszego języka słowo „dywan”. To arabizowane słowo perskie – „diwan” – oznaczało rejestr. Arabowie diwanem nazwali też spisany zbiór utworów jednego poety. Z czasem ten termin zaczął oznaczać inne spisy urzędowe, jak również miejsca, gdzie były przechowywane. W Turcji diwan oznaczał radę sułtańską, miejsce, gdzie się zbierali, podwyższenie, na którym zasiadali, a było ono wyłożone pięknymi kobiercami. I to zapewne one zwracały na siebie szczególną uwagę zagranicznych posłów przyjmowanych w tymże pomieszczeniu. I tak dywan wylądował u nas – czasami na podłodze, czasami na ścianie. A swoją drogą czy wezwanie na dywanik ma z tym coś wspólnego?

Obraz Jean- Baptiste van Mour przedstawia dywan Sułtana Ahmeda III, który udziela audiencji ambasadorowi Francji w 1724 roku. Jean-Baptiste_van_Mour_006.jpg (690×524) (wikimedia.org)
Nieraz instynktownie wyczuwamy wschodnie zapożyczenie słów takich jak wezyr, emir, sułtan, kalif, ale też atłas, bazar, henna, talizman. Niektórych byśmy nie podejrzewali o arabskie pochodzenie. Oto kilka takich właśnie: np. materac – od „matrah” miejsce, gdzie coś się kładzie, poducha do leżenia. Najpierw to słowo trafiło do języka włoskiego, potem poprzez język francuski do niemieckiego i wylądowało w naszym w naszym mieszkaniu.
Albo słowo „alkowa” – wnęka, w której stawiano łóżka do spania. Po hiszpańsku „alcoba”, po francusku „alcova”, z arabskiego „al-qubba”.
Słowo „magazyn” zupełnie nie kojarzy się z arabskim pochodzeniem, ale takie ma. „Machazin” oznaczał skład towarów przechowywanych na sprzedaż i przez francuski „magasin” trafił do nas.
Arabizmy spotykamy w każdej dziedzinie. Wiele jest w wojskowości i rzemiośle wojennym. Np. „arsenał” pochodzi od „dar as-sina’a” miejsca, domu wytwarzania, produkcji. Słowo trafiło do nas przez język włoski, gdzie początkowo znaczyło miejsce naprawy statków, doki, dopiero później oznaczało skład do przechowywania broni i amunicji.
Znane nam słowo „jasyr” oznaczające niewolę turecką lub tatarską, wywodzi się od arabskiego słowa „asir” – i oznacza więzień, jeniec. Często zakuty w „kajdany” – „qaidan”, czyli pęta.
Po dawnych morzach pływali też „admirałowie”, ale czy wiedzieli, że ten tytuł pochodził od poetyckiego „amir al-bihar”, czyli władcy mórz?
Arabskie korzenie ma lutnia – od „al-ud” i gitarę od „qitara”. Nazwa tego ostatniego instrumentu znanego Grekom została przez nich zapożyczona prawdopodobnie z języków semickich. Do Polski dotarła przez hiszpański w XVIII wieku.
Arabizmy znajdujemy też w ogrodach – np. jaśmin, endywia od „al-hindbe”, bakłażan od perskiego, potem arabskiego „bathindżan”. I w strojach. Najbardziej znane są szarawary, wywodzące się od słowa „sirwal”. W Polsce pojawiły się w XVI wieku. Powszechnie noszono je w okresie sarmatyzmu.

Szarawary nadal są popularnym elementem stroju w krajach arabskich; z archiwum Autorki.
Intelektualna rozrywka dla mózgu – szachy prawdopodobnie pochodzą z Indii, natomiast stosowane obecnie zasady opracowali Persowie. Z Persji przejęli je Arabowie a od nich Europejczycy i stąd ostateczne zagranie „szach mat” tłumaczymy jako „król umarł”.
Na deser zostawiłam kulinaria. Arabom zawdzięczamy cukier – jako produkt i słowo. Słowo sami zapożyczyli od Hindusów ze sanskrytu „szarkara”. Do Europy cukier dostał się w czasie wojen krzyżowych, wcześniej do słodzenia używano miodu. Do naszego języka przeszedł z niemieckiego „zucker”. Również miłośnicy kawy winni pamiętać o pochodzeniu swego ulubionego napoju – arabska „qahwa” poprzez turecką „kahwe” stała się naszą kawą. W dodatku naczynie, z którego ją pijemy, czyli filiżanka także pochodzi z arabskiego „findżan” przez turecki „fildżan”.
Nasza chałwa to arabska „halawa” a bakalie biorą się z arabskiego „al-buqul”, czyli rośliny strączkowe i dalej przez turecki -– „bakkal” to sprzedawca towarów spożywczych. Ciekawa droga – od fasoli, bobu i ciecierzycy do kandyzowanych owoców!
Już całkiem współcześnie, razem z imigrantami, docierają do nas wschodnie potrawy i produkty – hummus – puree z ciecierzycy, tahina – gęsty sos z sezamu, falafel – smażone kotleciki z ciecierzycy.

Falafefe gotowe do spożycia
Jako podsumowanie przytoczę słowa Aleksandra Brücknera (1856-1939) polskiego slawisty, historyka literatury i kultury polskiej, autora m.in. Słownika Etymologicznego Języka Polskiego wyd. w 1927 roku. Pisze on: „Nie lekceważmy […] słów obcych; i one dowodzą nieprzerwalności rozwoju umysłowego ludzkości. Ludy podają je sobie z rąk do rąk”.
GRAŻYNA JAMMOUL
[1]Źródło:https://commons.wikimedia.org/wiki/Category:Muhammad_ibn_Musa_al-Khwarizmi#/media/File:Al_Khwarizmi’s_Monument_in_Khiva.png
KORZYŚCI Z PODRÓŻY
Pochwała bidetki
Bidet coraz częściej gości w naszych łazienkach, ale czy naprawdę zdaje egzamin? więcej...